"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła. Aktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia" *Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić*


środa, 31 grudnia 2014

Piąta rocznica pierwszego...

https://plus.google.com/photos/113451102104341588970/albums/6098986334364440449?banner=pwa
https://plus.google.com/photos/106914718250755879863/albums/6098965229631015713
morsowania przypada dokładnie dzisiaj, więc pożegnanie starego roku nie mogło obyć się bez jubileuszowej kąpieli i biegania:)
Mój skromny mały jubileusz był fantastyczny, bo pojawili się Goście: Jakub z Dominikem i dopisała pogoda! Temperatura powietrza -7, wody +1. Chociaż synoptycy zapowiadają już ocieplenie i ... opady deszczu ze śniegiem na wieczór!
Markowi, Mateuszowi dziękuję:)
Dzięki Ich fotorelacjom możecie zobaczyć nasze dzisiejsze harcowanie he,he..
Najpierw były dwie pętle biegane na rozgrzewkę;) potem "rąbanka", bo "Pacyfik też już zamarzł:) Niestety cienki lód trzeszczy pod stopami i nie da się wejść:( Dlatego trzeba kuć lodową taflę już od brzegu i krok po kroku wśród lodowych szkiełek /ostrożnie, bo mogą poranić/ iść do przodu;)
Po wyjściu z wody potuptaliśmy, ponacierali się śniegiem, potarzali w przyprószonej śniegiem trawie i ... trzeba było się znowu wykapać hi,hi...
                                       * * * * *









 "Kanał La Manche" tutaj wszystko się zaczęło...  Jako Zmorsowani przeszliśmy na nasze "Mielno"...  
 
 
W tym sezonie morsuję na "Pacyfiku"...                                       a tak było przed pięciu laty..
      
W nadchodzącym Nowym Roku 2015 życzę Wam zdrowia i wszystkiego najlepszego. Sukcesów w życiu osobistym i zawodowym oraz spełnienia najskrytszych marzeń. Także w dziedzinie Waszych pasji wiele radości i satysfakcji. Do Siego Roku!                                                                                        

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Wreszcie biało...

https://picasaweb.google.com/104418756008194431802/29Grudnia2014PierwszeBiaEBieganieIMorsowaniewiec dzisiaj pierwsze prawdziwie zimowe bieganie i morsowanie:) Temperatura powietrza -6, wody +3 i to jest to co najbardziej lubię! Po wczorajszym morsowaniu na "naszym Mielnie" nie ma prawie śladu. Powierzchnia wody zamarznięta i przysypana śniegiem. A wczoraj jak napisała na fejsie Basia Baya: *kąpielisko morsowisko wyglądało jak wielki drink z lodem* hi,hi...
Teraz trzeba dobrze się przyjrzeć, żeby dostrzec zamarznięte kawałki lodu po wczorajszej "rąbance". Na kanale "La Manche" też lód, choć w jednym miejscu łabędzie "pilnują" jak powiedział pan Zdzisław: *żeby nie zamarzło*
Zabrałem przezornie dziś siekierę sądząc po oglądnięciu wczorajszych fotek, że nie obejdzie się bez rąbania przerębli. A tu fart! Na Pacyfiku "moje wody termalne" nadal są wolne od lodu he,he... Miejscami przy brzegach i po stronie działek trochę lód złapał, lecz jeszcze bardzo cienki.
Przed kąpielą obiegłem na rozgrzewkę dwa razy glinianki  i w sumie wyszło z dobiegiem dziś siedem kilometrów spokojnego tuptania z plecakiem w moro i glanach :)
"Gwoźdź programu" czyli pluskanie w zimnej wodzie rewelacyjne!:)) Pustka i cisza dookoła. Jedynie łabądki i kaczuchy przypłynęły zobaczyć co za wariat maci im wodę;) Po świątalnym lenistwie takie moczenie w zimnej wodzie to nie tylko zastrzyk energii, lecz kapitalna regeneracja:) Skóra zaróżowiona, żołądek się kurczy i od razu brzucho robi się mniejsze cha,cha...

Ostatnio "chwaliłem się" życzeniami z Barcelony. A dzisiaj przyszła kartka od mojego serdecznego kumpla Kuby Ostasz! Ten niesamowity Chłopak nigdy nie zapomina o przyjaciołach. Przebywa teraz na obozie rehabilitacyjnym w Poroninie i zapewne jak zwykle ciężko pracuje! Każdy Kto ma "doła" lub zwyczajnie Mu się nie chce, bo lenistwo bierze górę może brać z Kuby przykład jak codziennie walczy się o lepsze jutro. Podziwiam Go i nie ukrywam, że czasem gdy potrzebuję motywacji czytam jak ćwiczy i trenuje. Tak, tak trenuje codziennie ciężej niż niejeden sportowiec. Bywa, że ludzie stękają, narzekają i na myśl o najprostszej aktywności fizycznej są ciężko chorzy;) Kuba porusza się na wózku, czasem o kulach i wciąż podejmuję nowe wyzwania. Nie poddaje się i zmusza ciało ciągle do wysiłku. Dlatego wspieram Go duchem i z całego serca dopinguję:)

sobota, 27 grudnia 2014

Święty czas...

trwa nadal. Wiadomo nie bieganie jest w tym czasie najważniejsze podobnie jak jedzenie;) ale wzajemne między ludzkie relacje:)
Dlatego przyzwolenie biegaczowi na te kilkadziesiąt minut szybszego przebierania nogami to taki sam prezent jak dla obżarciucha smaczne jedzonko he,he...
Większość jeszcze ludzi uważa, że święta to "klapen dupen" za stół i jedz, pij popuszczaj pasa hi,hi...
 

Mnie całe szczęście udało się zrobić wigilijne bieganie wyjazdowe:) bo mówi się: *jaka wigilia taki cały przyszły rok*  



Niestety planowane  na pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia morsowanie na wyjeździe musiałem odpuścić:( Na mapce akwen jakby w kształcie serca;) wygląda zachęcająco. Cóż bardzo żałuję, ale nie dane było mi sprawdzić stanu wody:( 

W tym tygodniu tylko trzy wyjścia!!! wtorek, środa i dzisiaj o poranku jak w każdą sobotę od wielu lat  z małymi wyjątkami - Bialska. Temperatura powietrza -8! Błoga cisza, na trasie tylko zaprzyjaźniony Nordic i płochliwe sarenki;)  
Matylda i Zenon tydzień temu już "usprawiedliwiali" nieobecność;) więc przyszło mi trenować samotność długodystansowca he,he... 
Czasem towarzystwo "pokrewnej duszy" przyznaję jest fantastyczne, lecz jak mówi motto długodystansowców: *samotność jest domeną ludzi silnych, słabi zawsze trzymają się w grupie* 
Dziś podśpiewując pod nosem kolędy mogłem spokojnie porozmyślać, napawać się rześkim, mroźnym powietrzem i cudowną ciszą po świątecznym rozgardiaszu;)
Trzy wyjścia i tylko trzydzieści sześć kilometrów, czyli najwyższy czas odbić się "od dna" hi,hi...
Na koniec pochwalę się nietypową kartką świąteczną od Irene i Janka z Hiszpanii:) Bardzo dziekuję!!!
Swoja drogą to życzenia dokładnie z Barcelony.
Czyżby jakiś dobry znak, przepowiednia lub proroctwo he,he...
Sorki! co ja zrobię, że zaraz myślę o... maratonie w Barcelonie i nawet mi się rymuje cha,cha... 

wtorek, 23 grudnia 2014

W przedświatecznej gorączce...

w telegraficznym skrócie.
*W niedzielę był astronomiczny początek zimy, ale tak naprawdę to mamy mokrą, wietrzną jesień:(
*Temperatura powietrza dziesięć stopni powyżej zera, więc "zimowe" bieganie tylko z nazwy zimowe:(
*Pierwsze w tym tygodniu osiem kilometrów (mam nadzieje nie ostatnie;) po dwudniowym odpoczynku rewelacyjne! Błocko, kałuże i śliskie gliniane podłoże to dobry pretekst do swawolnego brykania;)
*Przedświąteczna kąpiel, bo wstyd nazwać to morsowaniem skoro woda ma plus pięć stopni, a powietrze dwa razy więcej - fantastyczna:)
*Mimo silnego wiatru miejsce "pod brzózkami" oaza spokoju:)
*Jeszcze trochę gimnastyki, żeby w świąteczny czas stawy nie skrzypiały w rytmie kolęd he,he...
*Od jutra można powiedzieć święta... Tym razem zupełnie inne niż dotychczas. Inne nie znaczy gorsze:)
*wigilijne bieganie? świąteczne morsowanie?
+ + + + + + + + + + + + + + + + + + + + + + + +

sobota, 20 grudnia 2014

No poprawę humoru...

nie ma jak poranne bieganie na Bialskiej:) Zwłaszcza w dobrym towarzystwie. Dzisiaj z Matyldą, Verdim i Zenkiem wykorzystując świetną pogodę na bieganie udeptywaliśmy Aleje Brzozową i bialskie pola:) To już ostatnie jesienne spotkanie, bo jutro początek astronomicznej zimy. Także ostatnie spotkanie przed Świętami Bożego Narodzenia dlatego na koniec było wzajemne składanie życzeń:) i żałuję bardzo, że nie zabrałem opłatka:(
Potrzebowałem dziś solidnej dawki endorfin, bo po wczorajszym świątecznym koncercie w filharmonii byłem zniesmaczony:(
Styl konferansjerki pani prowadzącej koncert byłby okey na biegu częstochowskim, lecz nie na sali koncertowej:( Przez dłuższy czas słuchałem utworów i zastanawiałem się z racji jakiego święta jest ten koncert? Dużo było o wzajemnej życzliwości, miłości, ale ktoś jakby usunął słowa Boże Narodzenie, stajenka, Jezus... W dodatku po ubiorze jednego z solistów /biała koszula, czerwony krawat/ przyszło mi na myśl może to na 1 maja he,he... Pomyślałem nawet, że może przeniosłem się "w czasie" na święta do komunistycznych Chin, albo Związku Radzieckiego hi,hi...
Owszem kilka znanych kolęd się pojawiło, ale niestety tak "poprzerabianych" że żal... Dlaczego jak coś jest cudowne, fantastyczne, piękne, niepowtarzalne.... znajdzie się "mądry" który musi to zbezcześcić!! Określiłbym to dosadniej, ale nie wypada. Tyle mówi się o prawach autorskich. O wartości intelektualnej twórców i co? jakiś "artysta" musi to co jest ikoną tych świąt zniszczyć! Bo ma własne wizje, artystyczne spojrzenie... A weźcie się jeden z drugim i stwórzcie takie utwory "Bóg się rodzi", "Dzisiaj w Betlejem", "Cicha noc" "Lulajże Jezuniu", "Wśród nocnej ciszy"!!!!
No tak "jak Kali ukraść krowę to jest dobrze, ale jak Kalemu to przestępstwo" więc pewnie gdybm ja "artystów" utwory przeinaczył to byłaby obraza majestu!
Tak, wiem jest taki trend i moda. Święto Zmartwychwstania Pańskiego przerabiać na święto zajączka, jajeczka, wiosny... Boże Narodzenie choinki, karpika, udawanej życzliwości i szału zakupów w centrach handlowych:(
Socjalizm nie dał rady pogrześć wiary i tradycyjnych rodzinnych obrzędów świątecznych przekazywanych nam przez naszych ojców, dziadków. Obecna "demokracja" i wolność jest niestety na najlepszej drodze:( Wkrótce nie będzie się mówiło, że zbliża się Święty Czas tylko...

piątek, 19 grudnia 2014

Ostatnie jesienne "morsowanie"...

Prawdziwie jesienne, bo termometr wskazuje od rana dziesięć stopni powyżej zera!!! Na szczęście woda ma tylko pięć stopni;) W niedziel astronomiczny początek zimy, więc kolejne kąpiele będą już zimowe? Czy będą tylko zimowe z nazwy?
Zimy nie widać:(  Stadko łabędzi, które od niedawna zagościło na naszym "Bałtyku" chyba też nie zwiastuje rychłych mrozów:(

Dzisiejsza jesienna kąpiel, bo morsowaniem nazwać tego raczej nie można;) Kapitalna! Chociaż wejście do wody mniej komfortowe niż w temperaturze minusowej:(


 Mała refleksja po ostatnim przeglądaniu fotek z ubiegłorocznych morsowań. Nikogo broń Boże  nie mam zamiaru pouczać, albo dyktować jak ma się morsować. Czasem tylko z boku widzi to czego sami nie dostrzegamy:)
Do rzeczy! Morsowanie w stylu na "wietrzenie pach" hi,hi... Nie będącym w temacie śpieszę wyjaśnić. Wygląda to tak: Mors lub Foczka splata dłonie założone z tyłu za głowę i zanurza ciało do połowy klatki piersiowej odsłaniając doły pachowe.
Czasem taki Zimnolubny(a) wychodzi z wody i widać na klatce piersiowej poniżej lini zanurzenia ciało zaróżowione, a powyżej białe. Można rzecz w barwach... nie "wojennych";) ale prawie narodowych he,he...
Kiedy woda jest zimna i wiadomo najbardziej marzną dłonie, a zwłaszcza palce też trzymam je nad wodą na wysokości twarzy, lecz staram się lustro wody mieć tuż pod brodą. Dlaczego? Zimne kąpiele mają zbawienny wpływ na cały organizm, a szczególnie mięśnie, stawy i cały układ kostny. Czemu więc pozbawiać dobroczynnego wpływu zimnej wody naszych łokci, barków i całych ramion?

Dziś przy okazji jesiennego morsowania oczywiście małe bieganko dookoła lisinieckich glinianek. Szóstka w moro i zaraz komentarz przygodnego spacerowicza z pieskiem: "na Ukrainę pan lecisz co?";(

czwartek, 18 grudnia 2014

Powrót na stare...

"śmieci", czyli dawne tereny biegowe wymyśliłem sobie dzisiaj z rana;) Kilkanaście miesięcy temu była tam moja codzienna, stała, czasem nieco modyfikowana trasa. Ostatnio jednak te rejony trochę zaniedbałem:( i choć przemykałem to tylko po drodze:(

Opłaciło się! Zaraz na początku spotkałem stadko łabędzi:) Dwa na "Pacyfiku" i sześć na "Bałtyku". W tym dwa "brzydkie";) Skoro przyleciały te piękne ptaki to czyżby zimy nie budiet?
Później na drodze dojazdowej na nasze "Mielno" trzy małe sarenki:) Niestety są zbyt płochliwe albo nie mają "parcia na szkło" bo trudno im "strzelić" fotę:(

Za trzy tygodnie ma być wiadomo co będzie "biegane";) Na razie nie ma się co przejmować, trzeba być dobrej myśli, bo "co ma wisieć nie utonie";) Zresztą jak mówi stare polskie przysłowie: "niech się dzieje wola nieba z nią się zawsze zgodzić trzeba" Oczywiście nie bez walki. Przecież *maratończyk nigdy się nie poddaje*

GPS znów "roztelepało i w endo wyrysował jakieś dziwne sobie tylko wiadome ścieżki he,he... Ale jeśli wierzyć we wskazania dystansu to przebiegłem prawie czternaście kilometrów. Mimo pokrapującego deszczu biegało mi się rewelacyjnie:) Może za sprawą wczorajszego "rusztowania rurą" hi,hi...

Spotkałem na trasie dwóch biegaczy. Starszy "gorszył się" z uśmiechem na twarzy: "ładnie to tak słabszego wyprzedzać!"

W konkursie frekwencji biegacze vs kijarze dziś nasi górą 2:0:) Może kijarze jak miśki zapadli już w zimowy sen?

wtorek, 16 grudnia 2014

Szaro buro...

wciąż na "Bałtyku":( Zimy nie widać:( Musowo cierpliwie czekać na fantastyczne bieganie "po białym" i prawdziwie zimowe morsowanie. Niby temperatura plusowa (+1;) a "Bałtyk" i "Adriatyk" pod cienką lodową "szybką";) Jedynie "Pacyfik" się "trzyma" i nawet przy brzegu nie widać śladu lodu.
 Miałem dziś sobie odpuścić ze względu na jutrzejszą "rurą":( Ale pomyślałem skoro mam nie jeść i oczyszczać organizm to nie ma jak zacząć od zimnej kąpieli o poranku he,he...
W ramach "diety" zrobiłem tylko pętelkę ścieżką rekreacyjną i dopiero przy naszym "Mielnie" skapowałem, że endo nie prowadzi trasy na telefonie:( Zrobiłem z plaży fotkę przymarzniętego "Adriatyku", poprawiłem apkę i hajda pod brzózki. Tam jakby wody termalne zasilały "Pacyfik" zero lodu. Rozbierając się przypomniałem sobie, że miałem zmierzyć temperaturę przy dnie, lecz jak? Bez długiego sznurka jak pójdzie na dno trzeba będzie nurkować;) Nie nastawiałem się... Więc przytroczyłem go do palucha od stopy i plum hi,hi... Wynik? Nie ma znaczenia... woda ma plus cztery stopnie! Może gdyby sprowadzić termometr tam gdzie głębia ma kilkanaście metrów byłaby różnica, ale na kąpielisku jest identyczna:)
Nie było dzisiaj mojego "Kibica":( i najbardziej zawiedzione były kaczuchy;) Jak mnie zobaczyły ruszyły do brzegu i na próżno, bo nie byłem przygotowany:( A znajomy przecież chwalił się, że zawsze coś im przynosi, więc się przyzwyczaiły, że o tej porze są dokarmiane:)
Po taplaniu zrobiłem jeszcze fotkę i już bez pętelki na rozgrzewkę poleciałem do domu. W sumie wyszły tylko cztery kilometry i byłem jakiś "nie dojedzony". Dlatego po powrocie dołożyłem cotygodniową porcję gimnastyki.
Jutro wolne i totalna laba. No nie wiem wolałbym przebiec maraton;)

poniedziałek, 15 grudnia 2014

"Rurowanie"...

w środę, więc od jutra ścisły post, a nawet więcej... ;( Zatem w myśl zasady: "co masz zrobić jutro zrób dzisiaj";) rano 'dwa w jednym'. Szesnaście kilometrów na trasach po"Bałtyku" i Bialskiej, ale *pod prąd*. Zawsze za Sanktuarium Krwi Chrystusa biegamy zgodnie z ruchem wskazówek zegarka to dziś sobie odmieniłem:)
Po dniu wolnym, szczególnie po niedzieli początek jest trudny;) Nogi jakieś zastane, oddech nierówny i dopiero po mniej więcej godzinie kiedy wszystko zaczyna współgrać wychodzi takie kapitalne bieganie jakie lubię najbardziej:)
Na koniec fotka z dedykacją dla Marka;)
W moim konkursie na aktywność i frekwencję na rozpoczęcie tygodnia trzy zero dla kijarzy czyt. maszerek nw;) Biegacze w poniedziałek niestety nie dopisali:(
Za to dla mnie pogoda wymarzona na bieganie:) Temperatura sześć kresek na plusie, pochmurno bez opadów i lekki wiatr. Prawdę mówiąc gdy przyszło kończyć kusiło mnie trochę jeszcze zboczyć, lecz niestety czas mnie goni, a nie ja jego hi,hi...
_____________________________________________________________
"Samotność jest domeną silnych ludzi. Słabi zawsze trzymają się w grupie"

sobota, 13 grudnia 2014

Ciepło jak na te porę roku...

Plus siedem stopni o szóstej rano to raczej nienormalne w grudniu:( Silny wiatr co prawda trochę zaniżał temperaturę odczuwalną, lecz na bieganie nie miało to wpływu;) Zwłaszcza kiedy ma się takie doborowe towarzystwo:)  Dziś o siódmej w Alei Brzozowej stawili się Matylda, Sikor, Verdi i Zenek. Tradycyjnie jedenaście i pół kilometra dreptnych pogaduch to fajne rozpoczęcie weekendu i pozytywny zastrzyk energii:)
Dobieg na Bialską + powrót i na liczniku w sumie szesnaście kilometrów. W całym tygodniu tylko trzydzieści siedem, ale tak miało być. Grudzień planowo lajtowy, a potem zobaczymy. Na razie nie mam sprecyzowanych pomysłów na starty w 2015 roku. Zanosi się więc na wielką improwizację he,he...
Imprezy biegowe to świetna sprawa, ale starty nie są najważniejsze. Znam biegaczy, którzy regularnie biegają i nie startują w zawodach. Podstawowy cel biegać! Utrzymywać dobrą formę fizyczną i za sprawą endorfin zwanych hormonami szczęścia "iść pod wiatr z rozpiętym pod szyją kołnierzykiem"

piątek, 12 grudnia 2014

Huśtawka pogodowa ...

trwa w najlepsze. Przedwczoraj morsowałem przy temperaturze otoczenia -5, dzisiaj jedna kreska na plusie:( Tylko woda ma wciąż cztery stopnie powyżej zera. Za to zaczynawiać jakaś "Aleksandra" he,he... Rozdmuchała nawet satelity, bo GPS dziś znów "biegał sobie", a ja sobie;(
W tym tygodniu co wyjście to robię siedem kilometrów:( Jutro wypadałoby przerwać tę passę na Bialskiej, bo w tym tygodniu na liczniku ... jedynie dwadzieścia jeden kilometrów.
Temperatura plusowa, ale biegaczy, maszerów, spacerowiczów i wędkarzy wietrzna aura wystraszyła:( Za to moim kąpielisku inwazja kolorowych kaczek hi,hi...
Środowa kąpiel przy lekkim mrozie była fajniejsza, ale "jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma";)  *Stały Obserwator* z którym ostatnio ucinam sobie pogawędkę siedząc w wodzie na moją propozycję, żeby zaaplikował sobie krioterapię "dla ubogich" jeszcze nie wie jak bardzo chciałby morsować cha,cha... Na razie uważa, że gdyby wszedł do wody to o własnych siłach z niej by nie wyszedł;( Lecz jeśli będzie nadal regularnie przychodził mi towarzyszyć to kto wie?
Ciekawe jaka może być różnica temperatur wody tuż pod lustrem i przy dnie? Zastanawiam się, bo ostatnio najszybciej uczucie zimna dotyka moich stóp:( może zrobię taki pomiar po niedzieli?
Na koniec ja i kaczki w kąpieli;) 

środa, 10 grudnia 2014

Ślady...

morsowania napotkałem chyba dziś w trakcie biegowej rozgrzewki przed morsowaniem? "Adriatyk", "Bałtyk" i kanał "La Manche" łączący obie te glinianki przykryte cienką "szybką" lodu. Jedynie "Pacyfik" najgłębszy z tych zbiorników nadal paruje;) Temperatura powietrza -5, a woda w nim... +4! Prawie jak w termach he,he...
W niedzielę podobno Jarek mierzył temperaturę w "Adriatyku" i termometr wskazał 2,8 stopnia Celsjusza? Ciekawe dlaczego? Czyżby jakieś wody termalne;) hi,hi... Może w "Pacyfiku" najgłębszym z dołów woda jeszcze nie wystygła jak w tych płytszych? Wielce prawdopodobne, bo najszybciej lód pojawił się tam gdzie płycizna, czyli w kanale. Z kolei na koniec zimy zawsze na "Pacyfiku" najdłużej wędkarze łowią ryby spod lodu.
 Dzisiaj mglisto, mroźnie, ale spokojnie:) Żadnego wiatru, prześwitujące blade, zimnej barwy słonko i cudowna cisza:) 
W konkursie frekwencji znów jeden zero dla biegaczy! Kijarze odwiesili pewnie kije na kołki:( Właściwie to biegaczek;) bo dzisiaj punktowała dla nas Basia, która kiedyś poznałem wracając z "Bałtyku":) Brawo!
W trakcie biegu dookoła "trzech stawów" zastanawiałem się jak przy takim mrozie egzystują mieszkańcy namiotu przy kanale? Czy czasem nie zamarzli? Na szczęście namiot, który jeszcze widziałem tam przedwczoraj zniknął. Uff...

Dobiegając do miejsca kąpieli "pod brzózkami" spotkałem Gościa, który często towarzyszy mi i kibicuje podczas morsowań:) Kiedy mnie zobaczył na ścieżce zdziwiony spytał: "Nie mów pan, że idziesz pan do wody!"
 
Kiedy przytaknąłem wrócił pod ławeczkę i powiedział: "musiałem zobaczyć, czy coś się panu nie stało" W trakcie rozmowy wyznał, że dużo chodzi w ramach rehabilitacji po poważnym urazie nogi, bo biegać nie może, lecz teraz do wody nie wszedłby nawet jakby Mu dawali milion:) Na moje stwierdzenie, że to naprawdę nic takiego rzucił na odchodne: "wyłaź pan już, bo mi zimno się robi" cha,cha...

Zrobiłem dziś tylko siódemkę w spokojnym tempie. Niestety jestem uzależniony od zimnych kąpieli podobnie jak od biegania he,he... Dlatego w sezonie morsowym więcej i częściej będzie o morsowaniu. 
Dziś dzięki różnicy temperatur wody i otoczenia moczenie tyłka w zimnej wodzie było fantastyczne:) Wewnętrzny ogień buzuje, a endorfinki wspomagają codzienne mocowanie się z życiem;)

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Jesienna aura...

wystraszyła wszystkich aktywnych:( Szaro, buro, mglisto, mokro... i dlatego chyba brak biegaczy, kijarzy, codziennych spacerowiczów, a nawet wędkarzy. Jedynie kaczki;) kursują w te i wewte po "Pacyfiku":)
Temperatura powietrza dwa stopnie na plusie, a wody o trzy kreski wyższa. W sumie przed kąpielą i po zrobiłem prawie siedem kilometrów:) Ale po wolnej niedzieli z początku nogi nie chciały się kręcić. Wybrałem więc z premedytacją moje ścieżki krosowe;) a tam trzeba podbiec, zbiec... i wysoko podnosić stopy he,he...
Podczas kapieli zmierzyłem temperaturę wody kilka metrów od brzegu, lecz nic to nie zmieniło. Piątkowy pomiar przy ławeczce pokrywa się z tym dzisiejszym.
Indywidualne morsowanie ma ten plus, że dokładnie można odbierać sygnały jakie wysyła własne ciało. W grupie jest fajna zabawa:) śmichy chichy, wariacje... Trudno skupić się jednak na odczuciach jak organizm reaguje na zimno. Miałem dzisiaj zamiar wejść tylko na krótko, ale zapatrzyłem się na kaczuchy i po kilku minutkach zreflektowałem, że  najbardziej zimno mi w... stopy!? Na razie kąpie się bez butów (do kąpieli ma się rozumieć;) hi,hi... Obowiązkowo zabieram je jak zalega lód, bo już kilka razy zostawiałem na bielutkim śniegu czerwony trop;(
Taką kąpiel trudno nazwać morsowaniem, bo temperatury jesienne i synoptycy na razie zimy nie widzą:( Niemniej samo rozgrzanie organizmu biegiem i potem schłodzenie (ale nie wyziębienie) to świetna szczepionka przed rożnymi choróbskami. O takiej porze roku i pogodzie łatwo przecież o przeziębienie, katar...
Zimne kąpiele podobnie jak sauna znakomicie hartują i podnoszą odporność organizmu. Bo jak mówią: "zimna woda zdrowia doda";)  

sobota, 6 grudnia 2014

Mikołaj na Bialskiej...

kłania się wszystkim za dzisiejsze wspólne "dzikie" bieganie;) Szkoda tylko, że żadna Mikołajka nie wybrała porannego "ładowania" akumulatorów w Alei Brzozowej:( Matylda gdzie Jesteś ???;)

Warunki biegowe super! Temperatura powyżej zera, pod koniec lekka mżaweczka nawilżająca twarze w dodatku o działaniu przeciw zmarszczkowym i wygładzającym hi,hi... Dziewczyny mogą więc zaoszczędzić na maseczkach;) a my faceci podczas porannego golenia poczuć, że nożyk chodzi jak "po masełku" he,he...

Na pierwszym kółku audio-trener Verdiego ciągle poganiał, więc chciał nie chciał wyciągałem nogi, żeby nadążyć;) Na drugim z Krzychem włączyliśmy tempo "patrolowe" i w tandemie dociągnęliśmy pod kapliczkę:) Tam trafił się nawet jeden chętny na prezenty;) Który patrząc na mnie zaczął się dopytywać: "a gdzie Mikołaj ma worek?"
Na koniec Waldi odprowadził mnie i nawet "ściana płaczu" na Klasztornej była tym razem mniejsza hi,hi...
A jak u Was był Mikołaj? Pewnie też marzycie o maszynce? A może zrobił Wam tylko mural na ścianie jak ten na rysunku Darka Dąbrowskiego he,he..
https://www.facebook.com/pages/Dariusz-D%C4%85browski-/159758110855212?sk=info&tab=page_info




piątek, 5 grudnia 2014

Szum wiatru...

w uszach na otwartych przestrzeniach parku Lisiniec, bo znowu mocniej wiało. Mimo, że na skali termometru tylko jeden stopień na minusie to temperatura odczuwalna wyraźnie niższa. Woda w "Pacyfiku" na razie utrzymuje temperaturę pięciu kresek na plusie.  Za to "szyba" lodowa na kanale "La Manche" się rozprzestrzenia;) Dziś jak zwykle biegowa rozgrzewka, lecz tym razem w formie krosu poza ścieżką rekreacyjną.
Chłód wystraszał panie  maszerki, bo jak ostatnio jeden zero dla biegaczy:) Powrócili za to wędkarze i chyba "hartują" się przed zimowym łowieniem spod lodu hi,hi... Podziwiam Ich:) Rozumiem biegać, morsować się zimą, ale przy mrozie siedzieć z kijem w ręku toż przecież można zesztywnieć na amen he,he... Chyba, że.... we krwi jakieś "promile" przeciwdziałają zamarznięciu;)
Posiedziałem w wodzie krótko, bo okropnie dziś łupała w kości:( Zastanawiałem się nawet, czy aby termometr zawieszony na ławeczce, gdzie jest płycizna nie zawyża temperatury?
Następnym razem odholuję go dalej i zobaczymy. Po pluskaniu trzy kilometry biegu na gorące kakałko:)

Na koniec "Dlaczego warto być morsem z fizjologicznego punktu widzenia?"
http://www.przerebel.morsy.pl/index.html 
Polecam ten  przystępnie napisany artykuł o morsowaniu. /Aby zobaczyć kolejne części należy klikać na "pingwinka"/


środa, 3 grudnia 2014

Na lodzie...

stanąłem po raz pierwszy w tym sezonie;) Temperatura powietrza około zera i chociaż woda o pięć kresek cieplejsza to po ostatnich spadkach temperatury w niektórych miejscach pojawił się lód:) Po cegielniane doły "Adriatyk, Pacyfik i Bałtyk" mają różną głębokość i bardzo nierówne dno. Dlatego nawet latem w wielu miejscach odczuwa się zimne prądy. Najszybciej zamarza kanał łączący "Bałtyk" i "Adriatyk" Potem oba te doły i na końcu najgłębszy "Pacyfik". Po upalnym lecie woda w gliniankach długo "trzyma ciepło". Z kolei gdy wystygnie to pomimo temperatur plusowych utrzymuje się lodową pokrywę.

Po wczorajszym wieczornym bieganiu z Monią zrobiłem tylko trzykilometrową pętelkę na rozgrzewkę i chlup do wody;)
Po śladach widziałem, że nie byłem pierwszy, bo Ktoś morsował już wcześniej? Może po bieganiu podobnie modne staną się kąpiele w zimnej wodzie? he,he... Za bardzo chyba na to nie ma co liczyć, bo jednak większość jest ciepłolubna hi,hi... Z drugiej strony "hardcorów" nie brakuje. Nad naszym kanałem "La Manche" Ktoś koczuje pod namiotem od lata!!!

Po kąpieli ponownie trzy kaemy i powrót z dorobkiem sześciu kilometrów.
Aha, zapomniałbym o rywalizacji biegacze vs kijarze! Dwa zero dla "Naszych"  Para biegaczy, a maszerów brak ;(
*sorki za jakość fotek, ale po kąpieli zimne paluchy nie nadają się do dotykowego ekranu:(  
 

wtorek, 2 grudnia 2014

Niespodziewałem się...

dzisiaj podczas porannych "wygibasów" wieczornego biegania. W dodatku w świetnym towarzystwie Moniki:) Cotygodniowa dawka, czyli dwie godziny gimnastyki to stała porcja ćwiczeń w każdym tygodniu. Zazwyczaj ćwiczę w dniu wolnym od biegania,  lub gimnastykę traktuję jako przerywnik w treningu biegowym. Dziś jednak kiedy pojawiła się możliwość skorzystania z dereptanych pogaduch z radością z tej szansy skorzystałem:) Trzynaście kilometrów na liczniku w doborowym towarzystwie przeleciało nie wiadomo kiedy;) Dziękuję Monika!
Mróz mniejszy, ale mnie bardziej przeszkadza wiatr:( Zawsze kiedy w oczy wieje podczas biegania płaczę:) Monia podsunęła mi pomysł, że są okulary z wymiennymi szkłami. Jedne przeciwsłoneczne, drugie żółte rozjaśniające i przezroczyste. Widziałem kiedyś takie komplety w L..u i muszę chyba sobie sprawić, żeby chronić nadwrażliwe spojówki.

 

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Pierwszy lód...

w tym sezonie pojawił się dzisiejszej nocy na kanale "La Manche" w naszym parku "Lisiniec";)
Temperatury: otoczenia - 4 i +5 wody w "Pacyfiku" lecz odczuwalna przy silnym lodowatym wietrze zapewne dużo niższa. Palce u dłoni grabieją w zimnej wodzie i niestety trudno potem obsługiwać dotykowy ekran w telefonie:(  Dlatego fotka z cienką "szybką" lodową, którą chciałem udokumentować niezbyt wyraźna:(

Chłód i przeszywający wiatr skutecznie odstraszył dzisiaj nie tylko biegaczy, "kijarzy"nw, ale również zwykłych spacerowiczów i nawet wędkarzy:( Wiatr hula po pustej ścieżce rekreacyjnej i tylko kaczki moczą kupry w wodzie albo przechadzają się po cieniutkiej warstwie lodu.

Po dwóch dniach laby najpierw kółeczko dookoła glinianek, żeby sprawdzić, czy nie zapomniałem szybszego przebierania nogami he,he... Później za przykładem kaczek:) moczenie tyłka w zimnej wodzie i kolejne kółko na rozgrzewkę. Razem sześć kilometrów. Dokładnie równe  6,00 km wg wskazań endo:)

Po długiej przerwie od kwietnia "przeprosiłem" z moimi Magnumami. Do tej pory zrobiłem w nich sto osiemdziesiąt kilometrów, ale nadal są twarde i sztywne:( W zeszłym roku obrobiły mi piętę, która potem się zapaprała i nie mogłem przez miesiąc wyleczyć:( Postaram się jeszcze raz dopasować do nich moje stopy, bo cały czas maraton komandosa siedzi mi w głowie hi,hi...
Zastanawiałem się nad tegorocznym, ale jeszcze odpuściłem. Zobaczę jak tej zimy taktyczne glany "zeszmacę" to w przyszłym roku pobiegnę:) Na razie przeglądając wyniki i foty z ostatniej edycji  trenuję mentalnie:)


piątek, 28 listopada 2014

Zaczyna sie prawdziwe...

 morsowanie:) Dzisiaj woda w "Pacyfiku" sześć kresek na plusie! przy temperaturze otoczenia minus dwa stopnie! Brakuje tylko śniegu i lodowej pokrywy, żeby można było zrobić przerębel. Taka lodowa "wanna" to nie tylko fajna atrakcja. Śnieżna pierzynka przykrywa cały brud, suche liście, mokrą ziemię i można rozłożyć karimatę na lodzie, a nie tytłać się w błocku;)

Zimna woda powoduje, że po chwili skóra robi się zaróżowiona jak pupcia niemowlaka hi,hi... Zaś po wyjściu tysiące igiełek wbijających się w każdy centymetr ciała to fantastyczny masaż:)

Chyba chłód wystraszył i kijkarzy i biegaczy, bo dziś na ścieżkach wokół glinianek nie spotkałem nikogo:( Nie licząc towarzystwa kaczek na moim kąpielisku he,he...
Dopiero kiedy wracałem na Kordeckiego minęliśmy ze starszym joggerem. I tym sposobem jeden zero dla biegaczy w konkursie frekwencji!

Niecałe siedem kilometrów dzisiaj daje w ostatnim tygodniu listopada czterdzieści pięć kilometrów i 247 całomiesięcznego przebiegu:)

W grudniu święta, a wcześniej "gorączka przedświąteczna" więc już tak dobrze nie będzie;( Zawsze ten miesiąc traktuję jako roztrenowanie. Mniej biegam i krócej, ale butów "na kołki" nie odwieszam. Czasem wychodzę częściej i tylko na krótko. Potem kilka dni odpuszczam i ogólnie pełen luzik. Kiedyś w listopadzie rezygnowałem całkiem z biegania na rzecz innych aktywności, lecz czułem się z tym źle, a i powrót do regularnego biegania był bolesny;)
Dziwię się sam  sobie jak na początku przygody z bieganiem mogłem na zimę zapadać "w niedźwiedzi sen" i biegać jedynie od wiosny do jesieni:( Teraz jak dłużej nie biegam to "wyłażą" jakieś  dziwne dolegliwości? A to kolano, albo strzykanie w krzyżu, lub mięśniobóle, czy inne dziadostwo.
Dlatego grudzień jest dla mnie naturalnym roztrenowaniem, wyluzowaniem, odpoczynkiem i wykazaniem, że uzależniony od biegania jestem;) ale w tym czasie świętowanie i najbliżsi są najważniejsi!

czwartek, 27 listopada 2014

W nowej formule...

dzisiaj bieganie na Bialskiej;) Z góry za sobotę, bo na "łikend" biorę urlop od biegania! Dystans sobotni, czyli  piętnaście kilometrów. Tylko trasa zmodyfikowana tak, abym mógł być dziś w Alei Brzozowej i na "Bałtyku".
Bardzo żałuję, że nie zdążyłem zrobić foty z telefonu:( Gdy biegłem poprzeczką w kierunku Gruszowej zobaczyłem przechodzącą przez drogę sarnę. Potem jeszcze jedną i dwie kolejne! Sięgnąłem do kieszeni po telefon, żeby zrobić im zdjęcie jeśli stadko stałoby w zasięgu obiektywu. Niestety kiedy zbliżyłem przez moment dojrzałem jedynie białe łatki na zadkach uciekających sarenek:(
W mojej rywalizacji na frekwencję znowu 2:1  dla "Badylarek";) Chyba, że doliczę siebie to remis, ale zawsze jest klauzula, że organizatorzy konkursu i prowadzący udziału nie biorą he,he...
Zastanawiałem się, czy z rana nie "zamorsować"? Jeden stopień powyżej zera, lecz temperatura odczuwalna zapewne niższa, więc pokusa była duża. Odpuściłem jednak, bo wczoraj nie "latałem" tylko się gimnastykowałem. W końcu postanowiłem  dziś dłużej pobiegać, a jutro przed wolnym weekendem zrobić kąpanko i dwie pętle wokół lisinieckich "glinianek"
W piątkowy poranek może być fajnie:) Prognoza pogody dla biegaczy przewiduje temperaturę -2 stopnie, a odczuwalną -6! I niby fatalne warunki do ... biegania?! Ciekawe co zaprezentują, gdy temperatura spadnie z dziesięć stopni poniżej zera! W dodatku będzie wiało i sypało śniegiem hi,hi....

wtorek, 25 listopada 2014

Byłby chyba...

dzisiaj slow jogging, bo jakoś nie chciało mi się za bardzo wyciągać nóg;) Ale Niesamowita Ewa zgotowała mi fantastyczny doping na endo:) Jeszcze raz dziękuję!

Miała być dyszka, lecz rozbrykałem się na całego;) Bo na trasie co rusz głos z telefonu czytał wiadomości z peptalku hi,hi...
Osiem motywujących "pepków" na szesnaście kilometrów, więc średnio co dwa kilometry byłem "popędzany" he,he...

Po wczorajszych opadach deszczu na niektórych "moich" ścieżkach błotnisto i ślisko:( Temperatura wyższa niż wczoraj /+4/ ale pochmurno i mglisto. Bardzo brakuje mi świtała słonecznego, dlatego moje funkcje życiowe działają na "pół gwizdka"  Pocieszam się jednak, bo w radiu powiedzieli, że jeszcze miesiąc i od 23 grudnia powoli zacznie przybywać dnia! Na początku po kilka sekund, ale *na Nowy Rok na barani skok* jak mówi przysłowie.

Dziś w "rywalizacji" frekwencja Kijarze kontra biegacze remis:) Na "Bałtyku" trzy panie i jeden pan "nordicowali", ale żadnego biegacza:( Na szczęście poniosło  mnie na Bialską i tam spotkałem trzech Gości szybciej przebierających nogami:)

Biegało mi się super. Trochę crossu po nieutwardzonych ścieżkach w parku Lisiniec i sporo slalomu między kałużami;) Szczególnie w Alei Brzozowej:(
Marzy mi się już bieganie 'po białym'  ale MLP powiedziała, że dopóki nie sprzedam nart zimy nie będzie! hi,hi....

poniedziałek, 24 listopada 2014

"Ostry" wiatr...

zwłaszcza w zacienionych miejscach potęguje uczucie chłodu. Temperatura powietrza +1 i choć słonko fajnie świeci od rana to temperatura odczuwalna zapewne niższa. Woda powoli też "stygnie", bo dziś termometr wskazał już tylko siedem stopni na plusie:)

Zrobiłem na rozgrzewkę pełne kółko z "bokami";) I do wody wchodziło mi się na spoko. Nie to co ostatnio:( Miałem nie moczyć dłoni, bo najbardziej marzną:( lecz nie mogłem sobie odmówić pływania i za radą *Starego Morsa* Janka "Rusałki" nacierania ciała w wodzie:) Ten swego rodzaju 'masaż wodny' jest naprawdę super!!
Po kąpieli znów kółeczko na rozgrzanie. Przyznaję "bez bicia" mimo, że nie ma mrozu długo nie mogłem zagrzać paluchów u dłoni:(

Na dobry początek tygodnia niecałe lub prawie jak kto woli siedem kilometrów;) Na trasie pięć kijarek i niestety żadnego biegacza, więc pięć do jednego dla "Badylarzy" hi,hi... 

Jedna z pań, która z górki obserwował moje pluskanie, gdy mijałem Ją później na pętli wokół zbiorników dopytywała się: " Nie boi się pan zapalenia płuc? Widziałam jak rozgrzany po biegu wchodził pan do wody. Chyba smaruję się pan specjalną maścią co?" Czasem komentarze przygodnych obserwatorów mnie śmieszą, a nieraz wręcz powalają. Któregoś razu gdy już wycierałem się po kąpieli przechodzący spacerowicz skwitował krótko: " Oszczędzasz pan w domu wodę?" ;)

sobota, 22 listopada 2014

Wczoraj i dziś

Wczoraj tylko szybki wypad (dwa kilometry tam i z powrotem;) nad "Pacyfik" i równie szybka kąpiel. Woda robi się coraz zimniejsza /+8/ i temperatura otoczenia także /+2/. Krótki dobieg słabo mnie rozgrzał, więc wchodząc troszkę się 'wzdrygnąłem' hi,hi... Potem w wodzie trochę "łupania" w kościach, ale za to po wyjściu jakbym dostał cudowny zastrzyk energii:) Takie turbodoładowanie he,he...

Dziś sobota i tradycyjnie "ładowanie akumulatorów" na porannym bieganiu w Alei Brzozowej:) Chłodno. Temperatura powietrza plus dwa. Oczywiście dylemat w co się ubrać? żeby nie zmarznąć, ale przede wszystkim się nie "zagotować":( Bo wszystko zależy od tempa, a to z kim przyjdzie biegać;)
"Przewietrzyli" mnie Verdi z Zenonem, jak się patrzy he,he... Według endo na telefonie Zenka jedenaście i pół kilometra po bialskich polach zrobiliśmy ze średnim tempem 5:29! Najgorsze, że po pierwszym szybkim kółku straciliśmy kolegę, Który zrezygnował z drugiego:(
Cieszy mnie, że wytrzymałem i nawet starczyło sił w końcówce na "ścianę płaczu" na Klasztornej;)
Szesnaście kilometrów dzisiaj i w całym tygodniu pięćdziesiąt jeden to w przeliczeniu na endorfiny co? Kapitalny "pałer" który mącą takie pomysły jak *licencja biegacza amatora* :(
Napisałem już w komentarzu: Polska to dziwny kraj jak mawiał Zulu Gula. Dlaczego jak u nas coś zdarzy się, co daję ludziom radość, szczęście to zawsze znajdzie się ktoś kto musi to rozpierdo.... Nie mogę zrozumieć dlaczego niektórych najbardziej wkurw..., że inni są szczęśliwi, zadowoleni i czerpią radość z życia!!!
Wiem, zaraz odezwą się głosy, ale ostatnio na zawodach były przypadki śmiertelne! No i co w czasie wyborów też! Nawet w siedzibie komisji wyborczej! Ludzie odchodzą w pracy, w kościele, na ulicy itd.itd.
LBA to nic innego jak kolejny pomysł na drenowanie kieszeni biegacza. Ubezpieczenie nowy pewnie po pogrzebowym pomysł brokerów ubezpieczeniowych. A lekarskie zaświadczenia to dodatkowi pacjenci do prywatnych gabinetów lekarskich!! Lekarz rodzinny broni się, boi przystawić pieczątkę i odsyła to sportowego. A tam w ramach nfz tylko do 21-go roku życia. Żeby było jasne JESTEM ZA okresowymi, kontrolnymi profilaktycznymi badaniami. Średnio co pół roku robię podstawowe badania, które są i tak za skromne, aby wykluczyć ryzyko. Niestety nasz system ochrony zdrowia jest chory, a dochody większości Polaków nie pozwalają na leczenie prywatne. Dlatego mam wybór ponosić ryzyko biegać, czuć się dobrze, utrzymywać dobrą kondycje fizyczną. Albo ze strachu nie ruszać się, narzekać i gnuśnieć oglądając głupie reklamy w tv, bo nic innego tam nie ma:(
Zresztą ŻYCIE JEST CHOROBĄ ŚMIERTELNĄ! 

Żeby zakończyć optymistycznie:) Trafiłem rano na artykuł, który dedykuję pewnej Babeczce, Która przedwczoraj pytała mnie jak biegać wolno? Bo zaczyna "jakby ja Ktoś gonił" i po chwili zadyszana ma dość biegania;) 

czwartek, 20 listopada 2014

W motywacji jest siła...

niedoceniana. Były plany, że dzisiaj pobiegam w miłym towarzystwie, ale za wcześnie się ucieszyłem i nici z tego:( Dlatego kiedy wyszedłem trenować samotność długodystansowca jakoś ciężko było mi ruszyć tyłek:( 
"Najpierw powoli jak żółw ociężale.." I wtedy z telefonu głos "pepka" od Ewy: "Hello Tomciu super udanego biegu go go gi go go go go go go go go go go go go" I dzięki Ewie ruszyłem "z kopyta" jak widać na endo hi,hi...
Nie na darmo mówi się, że *biega się głową, a nogami tylko przebiera* Motywacja, siła sugestii, doping mentalny to ogromne wsparcie. Pamiętam jak podczas mojej ostatniej Kaliskiej Setki walczyłem z ogromnym kryzysem. Zacząłem za szybko:( Potem jeszcze przygrzało słońce jak w sierpniu, a nie w końcówce października i ugotowany na siedemdziesiątym kilometrze zacząłem mieć głupie myśli: Przecież nic nie muszę. Mogę zejść wziąć chłodny prysznic, napić się zimnego piwa... Nie ma przymusu ukończenia, po co cierpieć! Ale inny głos ripostował: Obiecałeś serdecznemu Kumplowi Kubie, który jeździ na wózku i na co dzień walczy z przeciwnościami losu, że dedykujesz Mu tę stówkę i co? Podasz się? Bo ciężko, bo boli. On wierzy trzyma kciuki, wspiera Cię duchowa i... odbieram telefon od Mojej Lepszej Połowy: *Wiem, że nie masz teraz głowy, bo biegniesz. Ale krótko: naprawdę Cię podziwiam! i wierzę, że dasz radę przebiec tyle i postanowiłeś. Trzymaj się, a my trzymamy za Ciebie kciuki * Poczułem /przyznaję/ wilgoć w oczach i w głowie pozytywne "uderzenie wody sodowej" ONA wierzy, że dam radę!!! A ja miałbym się poddać?! O nie!  Chyba odkryły mi się wtedy jakieś niezbadane pokłady energii. Bo ruszyłem tak, że Verdi Który mnie wcześniej mijał żartował potem: "myślałem, że mnie przegonisz" he,he...
Dziś biegało mi się bardzo lekko:) Temperatura tylko +3, do tego mgła i wilgotność wzmagały odczucie chłodu, ale mnie to nie przeszkadza. Bardziej męczy mnie wysoka temperatura:( Dlatego jutro... "prywatne" morsowanie o poranku;)

wtorek, 18 listopada 2014

Uciekłem przed deszczem...

biegając z rana, bo teraz pada, pada, pada... Oczywiście deszcz nie jest przeszkodą w wyjściu na trening, lecz o tej porze roku to już nie taka radocha jak latem;) W dodatku biegnąc gdy pada to nie widać, że się człowiek poci he,he... No cóż, jeszcze zima, wiosna i dopiero lato. Inaczej mówiąc styczeń, luty... maj;) Lub jak u sąsiadów za wschodniej granicy: "dziewięć miesięcy zimy, a potem wsio lato i lato"
Dzisiaj wybiegłem nie mając żadnego pomysłu w którą stronę mam "lecieć". Ruszyłem przed siebie bez celu i po raz kolejny przekonałem się, że nie ma jak improwizacja;) Najpierw nogi zaniosły mnie na "Bałtyk". Zrobiłem kółeczko i miałem okazję zobaczyć jak początkująca biegaczka próbuje biegać "gallowayem":) Ilekroć widzę stawiających pierwsze kroki adeptów biegania wspominam moje początki;) Nie było lekko;) kilometr to był *Maraton* hi,hi...
Z parku Lisiniec nie wiem czemu potuptałem na Bialską i zdziwił mnie wysyp biegaczy. Dokładniej mówiąc biegaczek! Na krótkim odcinku /2km/ od kapliczki przy Okulickiego do sanktuarium napotkałem pięć pań, a za jeszcze dwie "Nordiczki" Jedna z "Kijarek" miała towarzystwo biegającego luźno dużego psa. Gdy zobaczyła, że się zbliżam przypięła mu smycz i trzymając go za obrożę czekała aż przebiegnę. Cenię takich "Psiarzy":) bo dla mnie to komfort psychiczny i dlatego zawsze dziękuję właścicielom czworonogów za ten gest dobrej woli:) Ale żebym się za bardzo nie zrelaksował to z Traugutta po chwili wyparował rudzielec z wlekącym się za nim chyba z pięciometrowym sznurkiem! Na szczęście moja skromna osoba nie znalazła się w jego zainteresowaniu i pomknął przed siebie. Zaraz za nim z tego samego kierunku pojawiło się dziewczę na rowerze i jestem prawie pewien, że tworzyli tandem.
Wracając na przejściu dla pieszych przy Okulickiego jak nigdy kierowca jadący lewym pasem z zatrzymał się i niecierpliwie zachęcał mnie do przejścia:) Ale widząc jadącą z tego samego kierunku prawym pasem ciężarówkę postanowiłem poczekać czy wyhamuje, bo ostatnio omijanie pojazdów, które zatrzymały się przed przejściem to prawdziwa zmora!
Trzynaście kilometrów na liczniku, a endorfin? hm... zapewne pokaźna dawka;) I dobrze, bo jutro gimnastyka, a kolejne 'szybsze przebieranie nogami' dopiero w czwartek:) 

poniedziałek, 17 listopada 2014

Mgła...

opary oddającej ciepło wody i cisza...
Taka, że słychać nie tylko szybki oddech, ale przyśpieszające tętno i chyba tłoczoną przez serce krew w tętnicach;)
Temperatura powietrza plus pięć stopni Celsjusza. Wody o pięć kresek więcej i dlatego z bliska wydaje się jakby powierzchnia wody parowała niczym  zupka w garnku he,he...
Dzisiaj zdumiała mnie cisza... Taka, że nawet nie było słychać z oddali przejeżdżających ulicą samochodów. Cisza przenikliwa jak w gabinecie laryngologa podczas badania słuchu hi,hi...
Przy wchodzeniu pluski wody, a potem nic. Latem są jeszcze ptaki, lecz dziś jakbym był na powierzchni prawdziwego Pacyfiku;) Rewelacyjne jesienne morsowanie, którego można doświadczyć tylko sam na sam z naturą:)
Zaraz po wejściu woda wydaje się zimna, ale po chwili organizm adaptuje się i tylko na skórze to uczucie swoistego "mrowienia";) Za to po wyjściu jakby ciało oddawało ciepło z wnętrza:) Nawet trudno to opisać. Trzeba tego doświadczyć na "własnej skórze"
Większość osób które spróbują morsowania "zaraża" się tą aktywnością, bo przypuszczam podobnie jak w bieganiu poziom endorfin wzrasta lawinowo.
Dobieg do parku, kółeczko dookoła glinianek odwrotnie do ruchu wskazówek zegarka. Aha, gps w mgle znów "pobłądził" bo wytyczył trasę tylko sobie wiadomymi ścieżkami:(
Po kąpieli znów pętelka w drugą stronę i powrót. Na miejscu siedem kilometrów na liczniku i to fantastyczne uczucie... Nie zmęczenia jak po długim biegu, ale zastrzyku energii i psychicznego odreagowania...          

sobota, 15 listopada 2014

po siedmiu latach...

moje niedawne klubowe koleżanki i koledzy zrezygnowali z cotygodniowych sobotnich wspólnych spotkań biegowych na rzecz co sobotnich spotkań z pieskami:(
No cóż jest teraz taki trend, że zwierzęta mają być ważniejsze od ludzi.
Ciężko zapie...y pod ziemią górnik, czy bezdomny człowiek nie wzbudza takiego współczucia jak koń ciągnący wóz, lub bezpański pies. Tak, tak nie dawno usłyszałem, że łatwiej pozyskać dziś pieniądze na schronisko dla bezpańskich zwierząt niż na noclegownie dla ludzi bezdomnych:(
Jestem przeciwnikiem znęcania się, dręczenia zwierząt i przemocy wobec każdej istoty. Lecz ostatnio to jakaś paranoja! Karpika na wigilię nie należy kupować:( Futra i skóry to materiały na cenzurowanym. Nie mówiąc o histerii gdy w Hiszpanii uśpiono psa podejrzewając, że może być zarażony wirusem ebola! Ludzie tracą hierarchie ważności.
Nie ma protestów, że ludzie nie mogą dostać się do lekarza specjalisty! Umierają, bo zbyt późno diagnozuje się chorobę, albo nie leczeni są z braku środków w nfz.!
Niestety tak ten świat jest urządzony hoduje się rośliny i zwierzęta na pożywienie, a skóry wykorzystuje się do odzienia. I niech nikt nie gada głupot, że buty z tworzywa są lepsze i zdrowsze od skórzanych. A wszyscy nawiedzeni "obrońcy" zwierząt niech powiedzą lwom i tygrysom, żeby nie pożerały antylop tylko przestawiły się na trawę! Są ludzi co chcą żywić się korzonkami i Ich wola, ale ja wolę wołowy stek i niech mi w michę nie zaglądają!

Ale wracając do biegania. Poranne spotkania biegowe były nie tylko okazją do wzajemnych kontaktów i wymiany poglądów podczas dreptanych pogaduch. Wszyscy kiedyś zgodnie podkreślali klimat tego terenu, obcowanie z naturą to swego rodzaju "ładowanie akumulatorów" Dlatego będę dalej w sobotnie poranki biegał w w zjawiskowej Alei Brzozowej i wokół bialskich pól:)

Dziś  na przekór he,he... zamiast dwóch pętli za sanktuarium zrobiłem trzy;)  i wyszło razem z dobiegiem kolejne dziewiętnaście kilometrów. Tym sposobem tydzień zakończyłem z osiemdziesięcioma dwoma kilometrami na liczniku:)
Pogoda nadal biegowa, a towarzystwo Matyldy bezcenne:) Biegało mi się rewelacyjnie i mimo woli wyszedł wg. edndomondo bieg z narastająca prędkością hi,hi...

czwartek, 13 listopada 2014

Trzynastego...

jak to zwykle bywa coś się kopsa, bo podobno trzynastka jest pechowa;) Z natury nie wierzę w przesądy, gusła i inne pierdoły:) Ale dzisiaj zaplanowałem dużą pętle i oczywiście po drodze niechcący zamknąłem endo:( W okolicy gdzie jeszcze nigdy nie byłem zachciało mi się sprawdzić, czy dobrze lecę i nie wiem jak zamknąłem aplikacje. Spamiętałem się dopiero po pond dwóch  kilometrach:( A wyszłaby na mapie tak fajna pętla;)
Co tam! najważniejsze, że dziś znów super pogoda na bieganie:) "Połóweczka" zaliczona chociaż pod koniec czułem w nogach hi,hi... ostatnie treningi: so-21km, pn-19km, wt-23km;)
W tym tygodniu na liczniku już sześćdziesiąt trzy kilometry, a miał być "zjazd w dół" z kilometrażem he,he...
Niestety w tym tygodniu nie było i już nie będzie "jesiennego morsowania":( Ale w niedzielę oficjalne otwarcie sezonu morsowego 2014/2015 więc jak to się mówi: "co się odwlecze to nie uciecze"

środa, 12 listopada 2014

Święto Niepodległości

https://plus.google.com/photos/113451102104341588970/albums/6080442922442222849?banner=pwa
Wczoraj świętowałem podwójnie.
Najpierw jak wspominałem wcześniej punktualnie o godzinie 11:11 wystartowaliśmy z Moniką i Dorotą w *Moim Biegu Niepodległości*;)
Żeby było jak na prawdziwym biegu sygnał do startu dał nasz Kandydat na Radnego;) 11 kilometrów, 11 pętli i "sukces", bo udało się pokonać dystans  w godzinę i 11 minut hi,hi... Wcale nie było łatwo;) Monia zawsze biega szybko, więc gdybym Jej nie hamował to pewnie byłoby dużżooo szybciej he,he..
A przecież z założenia miało nie być ścigania tylko biegające świętowanie. Pogoda dopisała i gdyby nie brak liści na drzewach to aura jak w lecie. Towarzystwo Moniki bezcenne:) Dziękuję!!! Co prawda zagadaliśmy się i straciliśmy na chwilę  rachubę przebiegniętych kółek:( ale endo "liczyło" za nas. Było fantastycznie. Od spacerowiczów usłyszeliśmy wiele ciepłych słów. Między innymi jedna z trzech Pań spacerujących z kijkami pochwaliła nas: "Brawo dzieci, brawo" Lecz druga patrząc pod moją bujną biało czerwoną czuprynę zaraz Ją sprostowała: "to już nie takie dzieci" hi,hi...

https://plus.google.com/photos/106914718250755879863/albums/6080786694401050657Po obiedzie dla podtrzymania już kilkuletniej tradycji pojechałem na Promenadę im. Cz. Niemena. Zaliczyłem dwie ostatnie zmiany sztafety Świątecznego Treningu "Od świtu do zmierzchu" Fajna pogoda sprawiła, że trzeba było biegać między spacerowiczami, lecz w Takim dniu to nie miało znaczenia:) Nikt do Nikogo nie miał pretensji. Były żarty, dużo śmiechu, radości...
Prawdziwa świąteczna atmosfera normalnych Ludzi-życzliwych, wesołych, cieszących się z wspólnego towarzystwa.

Niestety naszą pogodę ducha (myślę nas wszystkich) wieczorem popsuły doniesienia ze stolicy :( Przemoc, agresja, nienawiść, brak wrażliwości dla drugiego człowieka, było nie było rodaka - brata to degrengolada, zdziczenie...
Czy zawsze: "Człowiek, to brzmi dumnie"?


poniedziałek, 10 listopada 2014

Dziewiętnaście...

kilometrów dla Kuby w rajdzie po trzech dzielnicach Jasnogórskiej, Stradom i Lisiniec. Pogoda idealna do biegania:) ok. 12 kresek na plusie, słonecznie i bez wiatru.
Takiego dystansu przed jutrzejszym MBN ( Moim Biegiem Niepodległości;) nie planowałem. Jednak po wczorajszym dniu przerwy nogi niosły kapitalnie. Dopingowany "pepkami" z endo i fantastyczną jak na listopad aurą cały czas "dokładałem" sobie trasy he,he... Wreszcie pomyślałem sobie jak teraz nie skończę to zawalę cały plan dnia, a przecież "jaki poniedziałek taki cały tydzień"

http://tete-bieganiemojapasja.blogspot.com/2014/11/moj-bieg-niepodlegosci.html
Jutro synoptycy zapowiadają szesnaście stopni na plusie! Więc o jedenastej będzie pewnie więcej:) Wszystko przygotowane do świętowania. Teraz odpoczynek, a jutro do boju;)
Na maila dostałem zapytanie hi,hi... gdzie jest regulamin mojego biegu;) A przecież pisałem, że to *Mój* bieg, a nie jedna z wielu imprez w kalendarzu biegów;)

Wywieś flagę na 11 Listopada, Święto Odzyskania Niepodległości i przypomnij znajomym żeby zrobili to samo.
11 listopada przypada 96 rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Nasza Ojczyzna odzyskała wolność po 123 latach zaborów. Data ta powinna być ważnym świętem dla każdego Polaka. Tego dnia wywieśmy biało-czerwone flagi.

https://www.facebook.com/events/535770966557459/?ref=ts&fref=ts

niedziela, 9 listopada 2014

Nominacja...

kolejna od Moniki K. z bloga fitness i życie Jak już pisałem: "wiem, czuję to i widzę po reakcjach, że nominacjami nie uszczęśliwiam innych:( Dlatego odpowiem  na postawione mi zadanie, lecz sorki bez nominacji, bo musiałbym po raz wtóry "uszczęśliwić" Tych co ostatnio;(

1. Co Cię/Was skłoniło do pierwszego biegowego kroku?
   Nadwaga po rzuceniu papierochów i totalny brak kondycji:(

2. Co motywuje Cię/Was do biegania?
   Dobre samopoczucie i uzależnienie od endorfin hi,hi...

3.Wyobraź/wyobraźcie sobie, że widzisz/widzicie siebie za rok ... jakie marzenia związane ze sportem udało się Tobie/Wam zrealizować?
   Czas biegnie nieubłaganie za rok jeśli będę w podobnej formie psychofizycznej to moje marzenia sportowe będą spełnione he,he...

4.Twoja/Wasz ulubiona rozrywka - oprócz biegania.
   Nałogowo rozwiązuję krzyżówki, lubię czytać, interesuje mnie wszystko co dzieje się wokół, morsuję i z pasja oddaje się pieczeniu domowego pełnoziarnistego chleba:)

5. Twoja/Wasza ulubiona książka.
  Ooo jest tego dużo! i co zareklamować? Ostatnio wysłuchałem zachwytów młodzieży nad Harry Potterem, a ja wychowałem się na "Tomkach" Alfreda Szklarskiego, więc polecam  dzisiejszym młodym i nie tylko;)

6. Twoja/Wasza największa biegowa "wtopa".
  Co uznać za "wtopę"...? chyba jeszcze przede mną hi,hi...

7. Dokończ/dokończcie zdanie : "Bieganie to dla mnie ..."
  "Bieganie to mnie pasja, uzależnienie w dobrym słowa znaczeniu:) i styl życia":)

8. Bieganie  to nie tylko pasmo sukcesów; jak radzisz/radzicie sobie z porażkami?
  Potarzam sobie nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej;) 

9. Dokończ/dokończcie zdanie : "Wygrany milion przeznaczę na : ..."
  "Wygrany milion przeznaczę na życiowe potrzeby. W tym ma się rozumieć przyjemności cha,cha..

10. Dokończ/dokończcie zdanie : "Moim biegowym autorytetem jest/wzoruję się na : ... "
  "Moim biegowym autorytetem jest/wzoruję się na: (żeby nie było dyskryminacji;) Basia Szlachetka i Emil Zatopek

11. Jakie są Twoje/Wasze najcenniejsze wartości w życiu?
  Jak mawiał Kaźmirz Pawlak, ten od Kargula "u mnie słowo droższe od piniędzy" ;)

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13