"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła. Aktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia" *Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić*


poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozkręca się karuzela

niedzielnych morsowań;) 
Wczoraj ponownie frekwencja przeszła najśmielsze oczekiwania;) Warunki raczej typowo jesienne;( temperatura powietrza +10, a wody +5. Chociaż synoptycy informują o nadchodzącym na najbliższy weekend ochłodzeniu i opadach śniegu:) 
Pierwsza grudniowa kąpiel w zimowej scenerii - super! Oby tylko przewidywania nie spaliły na panewce;)

Po ubiegło niedzielnym otwarciu sezonu w poniedziałek wybrałem się wieczorkiem poćwiczyć na sali gimnastycznej:) Co roku zarząd klubu wynajmuje salę w szkole. W każdy poniedziałek od listopada do końca marca Zabiegani i nie tylko:) mogą uczestniczyć w zajęciach ukierunkowanych na przygotowanie (w szczególności siły ogólnej i gibkości) do kolejnego sezonu 2013.

We wtorek przebiegłem dwanaście kilometrów, ale jakoś to szybsze przebieranie nogami mi nie szło;( Dlatego w środę zrobiłem tylko krótką przebieżkę na indywidualne poranne morsowanie. Warunki były o niebo lepsze niż w niedzielę:) powietrze +3, woda +6:)

W czwartek tradycyjny cotygodniowy trening na tasie bc i myślałem tylko o spokojnej dyszce. W"praniu" okazało się, że jeden drugiego kusi i podpuszcza hi,hi.. więc w końcu znowu wyszedł koleżeński półmaraton;) Jak to mój imiennik skwitował: "nałogowy alkoholik też wychodzi na kielicha, a wraca narąbany"

Piątek luzik:) jak to   po połówce bywa odpoczynek zasłużony;) 
Wieczorem w Oslo oficjalne podsumowanie GP Zabieganych. Uhonorowanie najlepszych, brawa, gratulacje i losowanie nagród! Tu niezły fart trafiła mi się główna nagroda! Identyczna kurtka jak Verdiego:) Pogadaliśmy, pokosztowali specjałów Browaru Czenstochovia i  trzeba grzecznie spać, bo w sobotę rano wspólne bieganie na Bialskiej;) 

Chyba asekuracyjnie nikt się wcześniej na dreptanie po bialskich polach się nie pisał;( ale dziewięć osób dopisało! w tym jeden debiutant i jeden zabiegany kijkarz:)

Niedziela w samo południe bieganko na rozgrzewkę i pluskanie w wodach naszego "adriatyku" Masa kapitalnych ludzi:) w fantastycznych humorach, więc zabawa i atmosfera przednia. Tylko trochę martwimy się na zapas;) Jak frekwencja się utrzyma to gdy nastaną mrozy przerębel trzeba będzie chyba robić koparka hi,hi..

W pięciu wyjściach pięćdziesiąt sześć kilometrów:) można powiedzieć norma. Marzy mi się jednak już tuptanie "po białym" trochę mrozu, kąpiele w przerębli, czyli prawdziwa Polska zima:)

niedziela, 18 listopada 2012

Foczki, Morsy i bieganie

W tym tygodniu gwoździem programu było dzisiejsze oficjalne otwarcie przez Zabiegane Foczki i Morsy sezonu morsowego 2012/2013 Zmorsowanych:)
Co prawda pogoda raczej jesienna;( Temperatura powietrza +10, wody+6, ale nie było co czekać:) Wszyscy spragnieni zimnej wody z utęsknieniem wyczekiwali na co niedzielne pluskanie:)
Frekwencja  przerosła nasze najśmielsze oczekiwania:) Fajnie, że tak licznie dopisały kobiety:) Bardzo  się cieszę, bo znów spotkałem dano niewidziane od zeszłej zimy Foczki i Morsy:) Pojawiło się też kilka nowych twarzy:) Brawa i gratki dla pierwszaków!
Jak w poprzednim sezonie najpierw bieg na rozgrzewkę, a potem do chlup:) Po kąpieli pogaduchy i śmichy, chichy przy gorącej herbatce;) Atmosfera gorąca, wrażenia świetne! Czekamy tylko na to co Morsy lubią najbardziej białą pierzynkę i lód na naszym kąpielisku;)

Poniżej fotorelacje:  ja_qba - Olega - emte - mxxxka:)

      


Z biegania w tym tygodniu tylko krótki dobieg w środę na "prywatne" morsowanie;) W czwartek koleżeński półmaraton na trasie biegu częstochowskiego i jak w każda sobotę dreptane pogaduchy na Bialskiej:) W sumie "tygodniowy maraton";) 

  

poniedziałek, 12 listopada 2012

Święto Niepodległości

 Zabiegani jak co roku uczcili na sportowo:) Biegając sztafetowo od świtu do zmierzchu na promenadzie Czesława Niemena w ramach Oficjalnego Świątecznego Treningu. W zasadzie biegiem i nie tylko, bo byli jeszcze klubowi i zaprzyjaźnieni kijkarze:) Oraz jeden rolkarz;) Do szybciej przebierających nogami również dołączali ludzie z poza klubu:) Podobnie jak co roku startująca w reprezentacyjnym dresie Mariola Sojda:)

We wczorajszej "Sztafecie Niepodległości" uczestniczyło 32 Zabieganych i Zabieganek, 29 przyjaciół i sympatyków naszego klubu.
ZC-422km(b)+109km(nw) / Pozostali-302km(b)+34km(nw)+3km(rolki)
co w sumie daje 724km+143km(nw)+3km(rol.)= RAZEM 870km
Tegorocznym rekordzistą został KRZARA 64km(nw) od wschodu do zachodu słońca!

Przez ostatnie dwa lata również tuptałem od początku do końca;) W tym roku odpuściłem, bo minęły trzy tygodnie od Kaliskiej setki i jeszcze czuję ją w kościach he,he...

 Swoją zmianę zacząłem planowo od czternastej w wybornym towarzystwie m.in. Magdy, Moniki i Tomka:) Skład co półgodziny się zmieniał Ktoś kończył inny dochodził, ale humory dopisywały wszystkim:) Nie obejrzeliśmy się jak nadszedł koniec treningu:( w dwie godziny przebiegliśmy dwadzieścia kilometrów! 4x5km ku chwale ojczyzny:)
  Tradycją już stało się, ze  podczas treningu niepodległościowego zwłaszcza Zabiegani starają się mieć elementy ubioru w barwach narodowych. W tym roku nieśliśmy jeszcze na zmianę biało czerwoną flagę:) I nie byliśmy sami, bo "na trasie" spotkaliśmy byłego prezydenta naszego miasta z małżonką, którzy spacerowali... z flagą na ramieniu;)

Aha, a nasz prezes buszował po promenadzie i parku "Las Angelas" z dwoma czworonogami propagując dogtrekking he,he... 
Wielu przypadkowych spacerowiczów nagradzało nas oklaskami i miłymi słowami za to radosne świętowanie:) 

Interwencja służb porządkowych była zbędna;)  Strat materialnych nie było;) Rannych i poszkodowanych również;) Jedynie może bolące co niektórych nogi od biegania i brzuchy od śmichów chichów;) 

Gadżeciarze;) tylko mogliby być zawiedzeni brakiem medali, dyplomów, losowania nagród, posiłków... Cóż trening to trening nawet świąteczny;) Dał nam jednak to co najważniejsze ogromną dawkę hormonów szczęścia co widać na załączonych obrazkach;)

poniedziałek, 5 listopada 2012

Złom

mówią niektórzy;) Ale też... pamiątka i wspomnień czar. Na co dzień schowane głęboko w pudle, lecz gdy tylko z jakiejś okazji ujrzą światło dzienne wskrzeszają chwile uniesień, bólu, walki z samym sobą... Przypominają miejscowości w których startowałem, poznanych tam ludzi. Te najprzyjemniejsze momenty mojej pasji, czyli imprezy biegowe. Oczywiście są ważne, mniej ważne oraz takie z którymi rozstaje się bez żalu i rozdaję przeważnie dzieciakom:)
Bo w poście Top Medals podsunęła pomysł pochwalenia się dorobkiem medalowym;) Podobnie jak w czerwcu Kaśka dała początek akcji: "Pokaż, ile miejsca bieganie zajmuje w Twoim życiu!"
Już poprzednio napisałem: "jak się weszło między wrony trzeba krakać jak i one";) Więc wydobyłem i przejrzałem swoją skarbnicę:) Naliczyłem siedemdziesiąt sześć chciałoby się napisać "krążków" he,he...

Nie będę wzorem Bo układał rankingu, ale poniżej o kilkunastu co nieco napiszę:) 

Pierwszy mój medal z Biegu Za Jeden Uśmiech:) Integracyjna impreza w której uczestniczyli zawodnicy niepełnosprawni razem z osobami pełnosprawnymi. 
"Blacha" z pierwszej połówki. Niestety odbyła się tylko ta jedna edycja Półmaratonu Ziemi Życińskiej:( 
Debiut na maratońskim dystansie w Łodzi:) Verdi orzekł, że pobiegłem zbyt asekuracyjnie;) Może i tak:)

Kiedy zacząłem myśleć o startach dowiedziałem się przypadkiem  z forum biegajzanami.pl o Basi Szlachetce. Zaimponowała mi Ta niesamowita Kobieta. Dzięki Niej zamarzyłem o pokonaniu maratonu. Więcej dzięki Basi uświadomiłem sobie, że jestem w stanie to zrobić!! Dlatego nie mogłem nie pobiec w dedykowanym Jej Maratonie Jelcz-Laskowice. W tym kameralnym maratonie uczestniczy wielu przyjaciół Basi. Dzień wcześniej biegacze składają kwiaty na Jej grobie i modlą się w intencji Basi biegającej niebiańskie matrony.

Cracovia Maraton za pierwszym razem w padającym deszczu od startu do mety oraz rozwalonym bucie boleśnie odczułem próbę złamania 3:45 Jednak "zemsta jest słodka" w ubiegłym roku zrobiłem to!!!  Tym razem końcowa pętla wokół krakowskich nie była "drogą przez mekkę" Była moją rundą honorową:) leciałem jak na skrzydłach:)


2008 rok udało nam się przez zimę co sobotę utrzymać spotkania biegowe na Bialskiej:) 
W nagrodę zafundowaliśmy sobie  "fedrowanie" pod ziemią;) Tam po raz pierwszy pojawił się pomysł stworzenia klubu i marzenia o profesjonalnym biegu w naszym mieście:)
Sztafeta to specyficzny bieg. Każdy stara się jak może, ale liczy się wspólny dorobek:)

 W Poznaniu  zdobyłem Koronę Maratonów Polskich! Miesiąc wcześniej pobiegłem ze skręconą kostką Wrocław na zaliczenie, żeby zachować szanse na Koronę. W dodatku pierwszy raz miałem okazję "zającować" i to własnemu synowi w debiucie maratońskim:) Myślę, że zdałem egzamin;) Z alei abpa Baraniaka na Maltę finiszowaliśmy w znakomitych humorach:) Obyło się bez "ściany" i w dobrym stanie zameldowaliśmy się na mecie:) 
Był to mój drugi Poznań Maraton i podobnie jak z Cracovią mam do tej imprezy wielki sentyment. Jedyny maraton w którym brałem udział trzy razy:)

Powinny być trzy, ale tegoroczny mam mieć dosłany pocztą, bo za długo marudziłem na trasie i zabrakło;)
To prawda, że w każdym człowieku drzemią niezbadane pokłady możliwości. Tym razem było najtrudniej. Mniej pokory? Październikowy upał? Samotna walka od dwudziestego piątego kilometra? Moja satysfakcja z niepoddania się jest bezcenna!:)

Medalik od włoskich biegaczy za udział w sztafecie niosącej Płomień Lolka. Ryba i klucz z Maratonu Lednickiego. Drewniany medal z Kwietnego Biegu. Te szczególne pamiątki ze szczególnych imprez biegowych mają dla mnie szczególne znaczenie:) Bo jak nie samym chlebem tak i nie samym bieganiem człowiek żyje:) Wdzięczny jestem Bogu za moje bieganie.

Dzwonek z Półmaratonu Świętych Mikołajów w Toruniu marzył mi się od dawna;)
W ubiegłym roku udało mi się tę kultową imprezę zaliczyć:) Mam dzwoneczek, czerwony szalik i czapkę.  Przyda się:) W tym roku szósty grudnia wypada w czwartek, więc planujemy trening po trasie BC na mikołajowo;)


Takie medale ręcznie robione to świetny pomysł:) Ręczna robota, więc tym  bardziej cenne trofeum:)
W Poznaniu towarzyszyłem w maratońskim debiucie najstarszemu synowi:) a w ubiegłym roku najmłodszemu debiutującemu w Blachowni na I Maratonie Nordic Walking.
We wrześniu br. zawalczyliśmy ponownie:)

Na koniec medal z biegu w którym uczestniczyłem, ale nie biegłem;) Organizowany przez Zabieganych Bieg Częstochowski wymaga zaangażowania większości członków. W przyszłym roku  mały jubileusz:) Dlatego już teraz zapraszam na piątą edycję, która odbędzie się jak zawsze na tydzień przed Cracovia Maraton:)


Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13