trwa w najlepsze. Przedwczoraj morsowałem przy temperaturze otoczenia -5, dzisiaj jedna kreska na plusie:( Tylko woda ma wciąż cztery stopnie powyżej zera. Za to zaczynawiać jakaś "Aleksandra" he,he... Rozdmuchała nawet satelity, bo GPS dziś znów "biegał sobie", a ja sobie;(
W tym tygodniu co wyjście to robię siedem kilometrów:( Jutro wypadałoby przerwać tę passę na Bialskiej, bo w tym tygodniu na liczniku ... jedynie dwadzieścia jeden kilometrów.Temperatura plusowa, ale biegaczy, maszerów, spacerowiczów i wędkarzy wietrzna aura wystraszyła:( Za to moim kąpielisku inwazja kolorowych kaczek hi,hi...
Środowa kąpiel przy lekkim mrozie była fajniejsza, ale "jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma";) *Stały Obserwator* z którym ostatnio ucinam sobie pogawędkę siedząc w wodzie na moją propozycję, żeby zaaplikował sobie krioterapię "dla ubogich" jeszcze nie wie jak bardzo chciałby morsować cha,cha... Na razie uważa, że gdyby wszedł do wody to o własnych siłach z niej by nie wyszedł;( Lecz jeśli będzie nadal regularnie przychodził mi towarzyszyć to kto wie?
Ciekawe jaka może być różnica temperatur wody tuż pod lustrem i przy dnie? Zastanawiam się, bo ostatnio najszybciej uczucie zimna dotyka moich stóp:( może zrobię taki pomiar po niedzieli?
Na koniec ja i kaczki w kąpieli;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz