"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


Bardzo proszę dla Kuby mojego kumpla i z góry dziękuje:)

niedziela, 24 lipca 2011

[290]"Ruski" mnie ścigał...

Niestety białogłowa mająca dziś pojawić się na dzisiejszym Biegu po serce wybrała wyjazd na zakupy do pewnego marketu;( Jest jednak szansa, że "poprawi się" i za tydzień będzie z nami:)
Dziś po raz kolejny rekord frekwencji:) Organizatorzy zaprosili też jako Gościa specjalnego Martę Jeż (Którą przedstawili jako mistrzynię świata w racketlonie) I tylko zwycięzca od trzech niedziel ten sam;) niesamowity Piotrek Bodanko:) Gratki i wielkie brawa !
Wczoraj tradycyjne spotkanie biegowe w alei brzozowej;) i po drodze mała niespodzianka;) Wbiegam na Rynek Wieluński i już z daleka widzę pod małym kościółkiem grupę turystów z plecakami. Kiedy zaczynam wbiegać pod Bialską słyszę za sobą tupot nóg. Nie oglądam się podejrzewając, że ściga mnie Kossak. Nagle obok pojawia się "biegacz" w swetrze, spodniach w kant i sandałach:) Pierwsza myśl: jakiś dziwak. A tu słyszę słowa w obcym narzeczu i Gościu pokazuje na moje buty. Druga myśl: Ruski mnie ściga i chce "skroić" mi moje asicsy;) hi,hi ... Zatrzymuję się, On też i coś nawija;) Ale nie mogę Go zrozumieć. Ani to rosyjski ? Podobny, lecz jakiś dziwny? Na szczęście więcej rozumiał niż umiał powiedzieć po polsku he,he.... W końcu wyszło, iż chodzi Mu... o sklep z butami do biegania:) Podałem namiary na Olimpius.pl bo to w zasadzie jedyny taki sklep w naszym mieście i pognałem na miejsce zbiórki, żeby potem nie gonić całej grupy.

Piątek wolne od biegania i w ramach regeneracji pluskanie w ciepłych wodach częstochowskiego "adriatyku" ;)
Czwartek trening na trasie BC i smutne bieganie:( Na ulicy pogotowie reanimowało młodego człowieka, który zasłabł i niestety pomimo wysiłku ratowników zmarł. Takie tragiczne zdarzenia uzmysławiają jak kruche jest istnienie ludzkie. W dodatku bardzo długo zafoliowane ciało leżało  w środku miasta na ulicy zanim zjawiła się ekipa zakładu pogrzebowego, czego już zrozumieć nie potrafię:(

Środa bieżnia, a wtorek stała codzienna trasa i lajtowe tuptanie po poniedziałkowej gimnastyce:) 
Tydzień z pięcioma treningami i siedemdziesięcioma pięcioma kilometrami:) Nawet nie zauważyłem kiedy tyle nabiegałem;) Ale jest super:) Trochę plany się pozmieniały, więc trzeba improwizować;)
W najbliższą sobotę start w Biegu Powstania Warszawskiego! Organizatorzy zapowiadają takie atrakcje że szkoda będzie "lecieć na łeb, na szyję" Tempo rekreacyjno-wycieczkowe co by jak najwięcej zobaczyć, przeżyć i zapamiętać:) Bo jak słyszałem wrażenia z tego nocnego biegu są rewelacyjne. Na szczęście wybrałem dystans 10km:) To czego nie dojrzę na pierwszej pętli, będę miał szansę wypatrzeć na drugiej;) Obawiam się jedynie tłumu uczestników, którzy na tak krótkim kółku nie zdążą się "rozciągnąć" po trasie.

Na koniec prośba do odwiedzających mojego bloga. Z prawej strony jest banerek do marzycielskiej poczty. Lista chorych dzieciaków, które uwielbiają dostawać listy i kartki nie jest bardzo długa. Wysłanie kartki lub krótkiego listu nie jest specjalnie kosztowne, ani czasochłonne. Ale skoro może dać tym dzieciakom chwile radości to myślę warto chwycić za pióro:)

niedziela, 17 lipca 2011

[289] wyjazd klubowy...

 Biegowo tydzień nieco "chudszy" 41 kilometrów w czterech wyjściach;( W tym dwa starty :) Wtorek bieżnia, czwartek trasa BC, sobota VI Dobrodzieńska Dycha i tradycyjnie już w niedzielne południe parkowy Bieg po serce. Dobrodzień to kolejna impreza z cyklu Grand Prix Zabieganych :) Dlatego Zarząd  zorganizował wyjazd klubowy :) 
 W krótkim okresie czasu po raz drugi busem wracał z nami rower he, he... Tym razem szczęście uśmiechnęło się do Darka (sympatyka Zabieganych:) Ale być może wkrótce już Zabieganego? hi,hi....
Fajny bieg, start na stadionie, potem piąteczka asfaltem i powrót tą sama drogą. Bardzo ciepło, chociaż lepiej niż w roku ubiegłym. Wodne kurtyny przygotowane na trasie przez strażaków to kapitalny pomysł:) Podobnie jak zraszacze na stadionie;) Po biegu złocisty izotonik lub inny napój, kiełbaska z rożna, dekoracje, losowanie nagród i jeszcze mrożona kawa serwowana przez Idee Kaffee;) Wyniki od razu sms-em i wieczorkiem zaraz na necie to jest super:) ! Brawo Szafar :)

Po sobotnim ściganiu;) w niedziele rozbieganie na Biegu po serce :) Cieszy coraz większa frekwencja:) oraz sprawność organizatorów;) W niedzielny wieczór wyniki i fotki już na stronie:) Szkoda tylko, że uczestnicy nie mogą sobie ściągnąć swoich fotek:( Podobno będą zapraszani na kolejne edycje lokalni politycy, artyści, przedstawiciele klubów, oraz inne osoby "ze świecznika":) Dystans 5 i 2.5 km i rekreacyjna formuła biegu sprawia, że to może być bieg dla każdego:) Kto chce może się pościgać:) Inni pokonać trasę na "zaliczenie" a przy okazji świetnie się się bawić;) Już drugi raz razem z Magdą postawiliśmy na dobrą zabawę:) zapraszając do naszego wesołego "pociągu" zwłaszcza Tych co mają "kłopoty":) Sprawne zapisy przyjmowane przez sympatyczną szefową biura zawodów:) startowe koszulki z numerami;) woda na mecie:) No i wkrótce losowanie wycieczki do Berlina wśród startujących w miesiącu lipcu:) Polecam początkującym i nie tylko;) na zaostrzenie apetytu przed niedzielnym obiadem he,he... 
 Dziś chyba udało mi się "zwerbować" kolejną przedstawicielkę płci pięknej;) ale o tym przekonamy się za tydzień:)

czwartek, 14 lipca 2011

[288] o nieznajoma o piękna pani...

Czwartek od południa pada, grzmi, trochę się przejaśnia i tak w kółko. Na forum cisza, więc wrzuciłem "zachętkę" jak co tydzień w temacie trening na trasie BC. Annika z chęcią, chciałby, ale nie da rady:( Uff jest dopisany Rico to już nie będę sam:) Między kolejnymi opadami spotykamy się na trasie;) dochodzą jeszcze EdekB i Sikor, a po drodze dołącza Karolina ;) Trochę miejscami kropi, ale jest fajnie cieplutko:) tylko bardzo parnie. Robimy dychę z przyśpieszeniem na końcu, żegnamy się i zmykamy przed kolejną falą deszczu;) Za klasztorem widać nadciągające ciemne chmurzyska i słychać pomruki burzy, ale jeszcze niecałe dwa kilosy, więc myślę zdążę. Lecę środkiem alei i widzę naprzeciwko Super Babkę;) Zerkam, żeby nacieszyć oko ;) delikatne pantofelki, zgrabne nóżki, zwiewna sukienka, świetna figura, nienaganna fryzura, parasolka w dłoni... I gdy się mijamy słyszę: "brawo, brawo tylko podziwiać" :) Zaskoczony dziękuję pięknej Pani, bo zazwyczaj słyszę: "tempo tempo" albo "szybciej szybciej" czy "gonisz pan kogo" i tym podobne docinki;) Samo bieganie podobno, powoduje wydzielanie endorfin, ale takie uznanie dodatkowo w ustach  kobiety to dopiero naturalny środek dopingowy hi hi.... Tego wieczoru na podbiegu między parkami chyba nawet nasz góraliczek Wlodec nie dałby mi rady cha, cha... 
Wpadam do domu i zaraz zaczyna znowu lać;) He, he... udało się idealnie wpasować z treningiem między deszczowe chmury:) Ma się *te chody* tam w górze he, he.. Czwarty dzień tygodnia i drugie bieganie:) Razem dwadzieścia cztery kilometry. Treningi trzy, bo przecież ponad godzinna poniedziałkowa gimnastyka to też trening;) Tydzień będzie pewnie "chudszy" ale w sobotę klubowa wycieczka na GP w Dobrodzieniu:) Zastanawiam się, czy wyskoczyć na kółeczko rano na Bialską:) czy odpuścić ? Co prawda bieg dopiero o piętnastej;)  Krótki trening w piątek lub poranny rozruch w sobotę ? Zobaczymy na co pozwolą jeszcze obowiązki, bo plany jak wiadomo weryfikuje życie:)

niedziela, 10 lipca 2011

[287] Bieganie między Rydzykami...

Od wczoraj najazd na Jasną Górę zwolenników ojca dyrektora. Więc obawiałem się, że dzisiaj zamiast Biegu po serce będzie bieg między Rydzykami he, he...  
 Częstochowskie parki leżą u podnóża jasnogórskich błoni, a trasa biegu częściowo biegnie pasażem Bareły. Dlatego pokonanie tego odcinka slalomem między pielgrzymami wymagałoby również zwinności, aby czymś nie oberwać na zapęd hi, hi... Na szczęście organizatorzy błyskawicznie zmodyfikowali trasę:) Tak by "wilki były syte i owce całe" ;) Nie udało się tylko na szybko wymierzyć dystansu, ale i tak bieganko po porannej burzy było fantastyczne:) 
 Zwłaszcza, że dopisała płeć piękna;) Towarzystwo kobiet przyciągało też przypadkowych kibiców;) Dwóch starszych Gości na każdej pętelce głośno dopingowało i komplementowało nasze Zabiegane koleżanki :) Hi,hi... widać zdrowe Facety;)  Co prawda na razie startuje kilkanaście osób, lecz jest szansa, by liczba uczestników w przyszłości wzrosła. Nasze cotygodniowe spotkania biegowe w alei brzozowej też z początku zaczynaliśmy we dwóch;) A teraz próbujemy bić rekordy;)

Rekreacyjna formuła tego biegu i jego cykliczność podoba się nie tylko mnie;) Większość uczestników chwali  taką przedobiadową niedzielną aktywność fizyczną:) Pod wieczór udało mi  się przejechać przedeptane przed południem parkowe alejki i licznik rowerowy pokazał długość alternatywnej trasy: 1450 metrów. Oficjalnie cztery pętle na biegu i jedna wcześniej rozpoznawcza plus dobieg to dzisiejszy dziewięciokilometrowy przebieg:)

Wczoraj poranne dreptane pogaduchy na Bialskiej;) Piątek wolne-po czwartkowym wieczornym udeptywaniu trasy biegu częstochowskiego. Środa testowanie szkolnej bieżni ;) Jak ja nie cierpię biegać w kółko;( Normalnie czuję się jak chomik na kołowrotku hi hi.... Ale próbuje się przekonać;) Wtorek spokojna czternastka na stałej, codziennej trasie. Poniedziałek ponad godzinna gimnastyka. W sumie 63 km w pięciu wyjściach, czyli całkiem całkiem;) Odkąd doszedł bieg po serce w niedzielę mam jeden trening mimo woli więcej:) 

Nadchodzący tydzień muszę trochę odpuścić, bo w sobotę ściganie na dychę w "Guten tag" ;) Mam nadzieję, że pogoda okaże się łaskawsza niż rok temu. Skwar był niesamowity, a biegacze padali jak przysłowiowe muchy brr :( z przyjemnością biegania niewiele to miało wspólnego. Aha, jeśli już o startach zapisałem się na Bieg Powstania Warszawskiego ! Nie wiem jeszcze jak i czym dojadę do stolicy:) ale zadebiutuję na tej podobno fantastycznej imprezie:) Przy okazji może poznam osobiście znane tylko z netu zaprzyjaźnione bloggerki?? :)

niedziela, 3 lipca 2011

[286]odpoczynek zasłużony ;)

Po sobotniej życiówce i niedzielnym starcie  zasłużony odpoczynek;) Poniedziałek gimnastyka, żeby wszystkie stawy i mięśnie nie trzeszczały;) Wtorek wizja lokalna przyszkolnej bieżni, którą niedawno odkryłem. Tylko dwa tory he, he.. i nie czterysta metrów dookoła boiska, ale za to blisko domu ;) Środa wycieczka biegowa w tym parę kilometrów w miłym towarzystwie. Tempo rekreacyjne w sam raz na biegowe pogaduchy:) Znowu dałem się nabrać hii... "dopiero zaczynam, boli mnie stopa, zaraz się zasapię"... A "w praniu" okazało się, że to tylko brak wiary we własne siły :) W każdym razie jest duża szansa na powiększenie stanu osobowego Zabieganych:)
Czwartek laba, a co jak odpoczynek to odpoczynek :) Piątek druga tura gimnastyki :) Jak już tydzień zrobił się regeneracyjny  to niech będą wygibasy:) Sobota cotygodniowe biegowe spotkanie na Bialskiej, a potem trzymanie kciuków i czekanie na wieści z "Transjury 2011" Wystartowali wczoraj nasi dwaj Łukasze, Boru niestety po połowie dystansu odnowiła się kontuzja i musiał zejść z trasy :( Wlodec napiera dalej i o dwudziestej zostało Mu jeszcze 28km. Twardziel z Naszego Góraliczka, więc na pewno da radę ! 

Żeby czasu nie tracić biorę się za produkcję kwasu chlebowego, który chodzi za mną od jakiegoś czasu;) Kiedyś nabyłem w markecie butlę niby kwasu, bo tak stało na etykiecie, lecz smaku kwasu chlebowego nie miało to w ogóle :( 
Dla smakoszy tego super odżywczego, smacznego napoju podaję prosty przepis:
1,5kg chleba razowego
80dkg cukru
2-3dkg drożdży
10 litrów wody
Chleb ususzyć w piekarniku, aż do zarumienienia. Zalać wrzącą wodą. Zostawić do następnego dnia. Przecedzić dodać roztarte w cukrze drożdże, osłodzić. Przykryć i pozostawić na dalsze 12 godzin. Następnie zlać do litrowych butelek dodając po 3-5 rodzynek. Pierwsza dobę trzymać w cieple, potem wynieść do chłodu. Najsmaczniejszy jest w czwartej dobie od początku produkcji.
UWAGA: butelki nie mogą być napełnione do pełna tylko do 3/4 objętości. Inaczej przy otwieraniu nastąpi efekt jak przy otwieraniu wstrząśniętego szampana :)

23-cia  dalej czekamy na info z Krakowa... chyba będzie tym razem post dwudniowy he, he... W między czasie Kliczko - Haye. Nie lubię pajacowania i uważam, że przeciwnika należy szanować dlatego kibicuję  Władimirowi ! Jakby nie było "sąsiadowi";)

.... Niedziela: Kliczko wygrał:) ale na wieści od Wlodca się nie doczekałem :( więc zaraz po przebudzeniu: za telefon. Jest sms !!! Wlodec o 3:02 melduje: Meta. IX miejsce. Wow ! Niesamowity chłopak ten nasz Góraliczek taką trasę w 29 godzin 44 minuty zrobił i jeszcze miejsce w pierwszej dziesiątce wywalczył !!! Mega szacun:)
Podziwiam Go! Zresztą już pokazał co potrafi w Kotlinie Jeleniogórskiej :)
Gdy trochę ochłonąłem z wrażenia ;) pomyślałem leje z nieba równo :( co z drugą edycją "Biegu po serce" ? Odbędzie się ? Czy w ogóle Ktoś się zjawi ? Organizator pisze na stronie: "impreza odbędzie się niezależnie od warunków atmosferycznych" Ale czy sam organizator się aury nie wystraszy? ;)

Osobiście deszcz mi nie straszny ;) Powiem więcej: lubię biegać między kroplami :) Bezkarnie wpadać w kałuże ;) Bo przecież normalnie nie biegowo to powiedzieliby co niektórzy, że stary zwariował he,he... W sumie od rana, a nawet już od wczoraj byłem zdecydowany;) Dlatego po jedenastej szybko wskoczyłem w ciuchy i potuptałem do biura podróży i zawodów;) Na miejscu zaskoczyłem  organizatora pytaniem: biegamy dzisiaj?, bo miał bardzo zdziwioną minę;) Okazało się, że nikt się nie zgłosił:( więc chyba trzeba odpuścić:( Czekając na godzinę startu w między czasie podyskutowaliśmy jak zachęcić ludzi do udziału;) Po czym umówiliśmy się za tydzień;) Po rozstaniu pomyślałem skoro już wybiegłem i jestem na starcie to szkoda wracać;) Mogę przecież pościgać się sam ze sobą hi,hi…W poprzednią niedzielę po nocnej połówce nabiegaliśmy z imiennikiem 24:05 :) To dziś pomimo deszczu, a może dlatego? powinno być lepiej:) Zacząłem bardzo ostrożnie obawiając się się czy na mokrej kostce w parku nie "wyrżnę orła w dzień";) Jednak po pierwszym kółku poczułem się pewniej i chociaż ludzie patrzyli jak na "wariata a mokrą głową" piątkę ukończyłem w 23:23:)
 Tu Mati nie mógł sobie odmówić;) żeby nie nakręcić starego taplającego się w deszczu he,he...
Po powrocie MLP przywitała mnie zapytaniem: masz chociaż jedną suchą nitkę ? Nie miałem;) fakt kapało  ze mnie;) Lecz po ciepłym prysznicu jak smakował niedzielny obiadek;)
Tydzień ulgowy cztery wyjścia na sumę czterdziestu pięciu kilometrów:) Za dwa tygodnie kolejne GP Zabieganych:) Tym razem dyszka w Dobrodzieniu.

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13