Temperatury: otoczenia - 4 i +5 wody w "Pacyfiku" lecz odczuwalna przy silnym lodowatym wietrze zapewne dużo niższa. Palce u dłoni grabieją w zimnej wodzie i niestety trudno potem obsługiwać dotykowy ekran w telefonie:( Dlatego fotka z cienką "szybką" lodową, którą chciałem udokumentować niezbyt wyraźna:(
Chłód i przeszywający wiatr skutecznie odstraszył dzisiaj nie tylko biegaczy, "kijarzy"nw, ale również zwykłych spacerowiczów i nawet wędkarzy:( Wiatr hula po pustej ścieżce rekreacyjnej i tylko kaczki moczą kupry w wodzie albo przechadzają się po cieniutkiej warstwie lodu.
Po dwóch dniach laby najpierw kółeczko dookoła glinianek, żeby sprawdzić, czy nie zapomniałem szybszego przebierania nogami he,he... Później za przykładem kaczek:) moczenie tyłka w zimnej wodzie i kolejne kółko na rozgrzewkę. Razem sześć kilometrów. Dokładnie równe 6,00 km wg wskazań endo:)
Po długiej przerwie od kwietnia "przeprosiłem" z moimi Magnumami. Do tej pory zrobiłem w nich sto osiemdziesiąt kilometrów, ale nadal są twarde i sztywne:( W zeszłym roku obrobiły mi piętę, która potem się zapaprała i nie mogłem przez miesiąc wyleczyć:( Postaram się jeszcze raz dopasować do nich moje stopy, bo cały czas maraton komandosa siedzi mi w głowie hi,hi...
Zastanawiałem się nad tegorocznym, ale jeszcze odpuściłem. Zobaczę jak tej zimy taktyczne glany "zeszmacę" to w przyszłym roku pobiegnę:) Na razie przeglądając wyniki i foty z ostatniej edycji trenuję mentalnie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz