"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła. Aktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia" *Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić*


czwartek, 31 lipca 2014

Zabiegany lipiec

Tak "pracowitego" miesiąca w swojej "karierze" hi,hi... ale to zabrzmiało;) jeszcze nie miałem. Największy miesięczny przebieg do tej pory to 307 km. W tym miesiącu poprawiłem "życiówkę" i teraz wynosi 362 kilometry w ciągu miesiąca:) Dla mojego Kolegi ultrasa Darka, który przygotowuje się do Spartathlonu do chyba tygodniówka he,he... Lecz dla mnie zadreptanego  tuptacza mały sukcesik;)

Dziś wskoczyłem w buty biegowe nietypowo zaraz po obiedzie. 
I poleciłem na Stradom powitać sympatycznego Damka. Bo z przyjaciółmi biegł sztafetowo w pielgrzymce z Tychów na Jasną Górę. 
Na "rozdrożu" Żyzna-Dźbowska-Sabinowska krótki przystanek na powitanie. 
Po czym hajda razem pod "szczyt" Jasnogórski:) Początkowo planowaliśmy wybiec naprzeciw biegnącym pielgrzymom z Bytowa, ale się nie udało:( Tzn. mnie się nie udało, bo tak czy tak Damek z Ekipą wybierał się w Aleje NMP czekać na tę 25 jubileuszową i najstarszą pielgrzymkę biegową:)

Czwartek jak co czwartek udeptywanie trasy bc he,he.. Popołudniu zaczęło padać, ale po tych upałach to taki prysznic z nieba jest rewelacyjny:-) Co prawda choć biegacze nie z cukru to frekwencja mizerna:( Tylko Dwójka młodych chłopców z ośrodka oraz Monia i Grisza:) Ja też nie zdążyłem na dwudziestą:( więc, aby się nie minąć  zacząłem "pod prąd" he,he... To sprawdzony, najlepszy sposób, żeby na pętli wpaść na swoich:)
Wcześniej jedenaście i pół, teraz ponad dziesięć i suma sumarum dzienny licznik pokazał 22 kilometry:) 

środa, 30 lipca 2014

Na odwyrtkę;)

podobnie jak wczoraj,  ale dziś trasą z drugiej strony i ranne pluskanie w Pacyfiku. Mimo wczesnej pory nie byłem sam:) Oprócz znajomego, który pływa rano regularnie dzisiaj trenował jeden z triathlonistów:) Przy czym Oni pływają po "wielkim dole" jak amfibie, a ja raczej niczym kuter przybrzeżny hi,hi...

Wieczorem mimo zapadającego mroku miłośników kąpieli nie brak:( Ale jest zdecydowanie luźniej niż za dnia. Jako, że rano był Pacyfik to wieczorkiem popływałem sobie w Adriatyku;)
Rano bieg od drugiej strony, a niżeli wczoraj. Wieczorem to samo i w sumie na dwa razy wyszło dwanaście kilometrów:) 
Może trzeba by jakiś bieg oceaniczny między lub dookoła Adriatyku i Pacyfiku zorganizować he,he...

wtorek, 29 lipca 2014

Rano w adriatyku, wieczorem w pacyfiku

Jak wakacje to wakacje i można trochę "zaszaleć" hi,hi... Rano bieg nad Adriatyk i orzeźwiająca kąpiel przy zaczynającym przygrzewać słońcu. Potem gimnastyka, żeby nie zardzewieć od nadmiernego moczenia się w wodzie;) Wieczorem po przejściu burzy z ulewnym deszczem znów na "Bałtyk" czyt. Park Lisiniec i tym razem kąpanko w Pacyfiku he,he... Woda cieplutka, a nad powierzchnia unosząca się mgiełka. Dookoła w zagłębieniach terenu nad trawą kłębiące się opary. Temperatura powietrza ... tylko +20. Podobna
jak rano, lecz teraz z dużo większą wilgotnością. Nagły spadek temperatury po burzy o ponad dziesięć kresek dał taka fajną aure. Do tego przy szybko zapadającym mroku odbijające się na wodnej tafli pobłyskujące światła latarni i można by nie wychodzić do rana ... Minus ? owszem dzikie wrzaski otwartej na tym terenie imprezowni:(
Miał być dziś luz od biegania;) a mimo woli wyszła prawie ósemka:)

poniedziałek, 28 lipca 2014

W samo południe...

https://www.facebook.com/PrzemyskiKlubBiegacza/photos/pcb.776117352451995/776117335785330/?type=1&permPage=1na Jasna Góre dotarła biegowa pielgrzymka z Tarnobrzegu i Rzeszowa. W ciągu trzech dni biegacze mieli do pokonania 230 kilometrów, a niektórzy i więcej. 
Jak co roku z Edkiem wybiegliśmy Im naprzeciw i ostatnią szóstkę pokonaliśmy wspólnie.
Termometr na motocyklu policjanta pilotującego wskazywał temperaturę powietrza +36, więc asfaltu musiała być jeszcze wyższa! 
Nikt jednak nie narzekał, bo jak powiedział jeden z biegających pielgrzymów "najważniejszy jest bagaż jaki się niesie w duszy do tronu Pani Jasnogórskiej, a zresztą wczoraj było gorzej" ;)

W ubiegłym tygodniu w czwartek w strugach deszczu przybyła pielgrzymka biegaczy  MSICS z Poznania Niestety w tym roku nie udało mi się spotkać z Tą kapitalna grupą pozytywnie zakręconych Ludzi ludzi :(

Natomiast w ten czwartek przybywa  najstarsza jubileuszowa 25 pielgrzymka biegowa z Bytowa. Jej trasa liczy 500km.
W ten sam dzień pod wodzą Damka wbiegną również Tyszanie:)

Co roku oprócz tradycyjnych pielgrzymek pieszych na Jasna Górę przybywają rożne pielgrzymki m.in. biegacze, motocykliści, rowerzyści.... W ubiegłym roku była także konna, a nawet paralotniarzy! 
Szkoda, że nie wszyscy rejestrują swoje przybycie. Czasem spotykam całkiem przypadkiem biegnących pielgrzymów i dopiero rozmawiając z Nimi dowiaduję się, że biegną z takiej, a takiej miejscowości, ale "po cichu";)

sobota, 26 lipca 2014

"Ładowanie" akumulatorów...

w poranny sobotni ranek w bialskich polach to dla obowiązkowa przyjemność już od kilku lat;)
Dziś tylko w czteroosobowym składzie udeptywaliśmy pomalutku  ścieżki za sanktuarium, a potem trochę mnie zniosło hi,hi... Zboczyłem od lini staru przy kapliczce i przez Lisiniec dotarłem nad miejscowy "pacyfik" Tam w ramach regeneracji oraz dla ochłody - kąpiel;) i po dwóch godzinach na "mecie" Poranne pluskanie jest rewelacyjne cisza, zero ludzi i tylko czasem kaczki próbują narzucić swoje towarzystwo he,he...
Stała trasa sobotniego spotkania plus "znios" i wyszła prawie "połówka" W całym tygodniu pięć treningów na sumę siedemdziesięciu czterech kilometrów:) Z czego trzydzieści cztery na wyjeździe po Mrągowie, a czterdzieści w czwartek i sobotę na cotygodniowych spotkaniach biegowych:)

Zapis zrobiony, przelew poszedł i wybieram się do Zamościa, bo tam mnie jeszcze nie było hi,hi...
http://www.biegpokoju.zamosc.pl/
 Mam tylko nadzieję, że w tym impreza nie zostanie odwołana jak rok wcześniej:( Na razie na liście startowej ze mną tylko dwadzieścia osób!!!! A start już za miesiąc:( co prawda termin wpłat mija 11 sierpnia i wtedy może nagle liczba potencjalnych uczestników nagle wzrosnąć:) Od kiedy festiwal w Krynicy "wpasował" się w termin wrześniowy ta podobno świetna impreza przechodzi głęboki kryzys, a szkoda:(

piątek, 25 lipca 2014

Darmo już umarło...

http://kenis.pl/mawia się dzisiaj:(
Dlatego mile zaskoczyła mnie idea projektu Kenis:
"UCZ SIĘ TAK JAK CHCESZ, KIEDY CHCESZ I CZEGO CHCESZ OCZYWIŚCIE ZA DARMO"
 Nie wiem jak to będzie wyglądało dalej "w praniu", ale na razie sam pomysł bardzo mi się spodobał, więc na prośbę Wiolety - koordynatorki projektu zamieszczam info, by pomóc w rozpropagowaniu  akcji.

Dziś piątek:) Po wczorajszym wieczornym bieganiu i przed jutrzejszym porannym spotkaniu na Bialskiej dwie godziny lekcyjne gimnastyki i wolne od biegania;)  

czwartek, 24 lipca 2014

Po powrocie...

z przepięknych Mazur pierwszy trening na trasie biegu częstochowskiego.
Co prawda nie wiem czemu fajny ciepły deszczyk sprawił;) że pięciokilometrowe pętelki dziś zaliczyli jeszcze tylko Leszak, Emsi i Monika. Przecież dzisiejsza aura do biegania jest wprost wymarzona:) Jeszcze wczoraj żar lał się z nieba, słonce prażyło niemiłosiernie, a teraz ciepły deszcz, temperatura powietrza +19 i może tylko ciut za parno, ale nie może być cały czas z górki he,he...
Pierwsze kółko zrobiliśmy z Leszakiem i Marcinem. Po czy ten pierwszy zjechał do "pit stopu" a Jego miejsce zajęła Monika:) o drugim kółku odjechał Marcin i trzecie jak zwykle leciałem goniąc Monikę hi,hi...
W sumie z dobiegiem wyszło ponad osiemnaście kilometrów taplania po kałużach;) Dwie regulaminowe pętelki na własne konto, a trzecią za Basie, która jeszcze walczy z kontuzją :)

środa, 23 lipca 2014

ORKa na Mazurach...

czyli obóz regeneracyjno kondycyjny;) Niestety z powodów technicznych nie było relacji. Biegało mi się znakomicie:) Kilka razy zbłądziłem wśród mazurskich lasów hi,hi... a raz nawet niechcący wbiegałem teren wojskowy;)
Na treningi wybrałem poranki w myśl zasady: "najpierw bieganie potem śniadanie" he,he...
Trochę zdziwił mnie brak biegaczy w tamtych stronach:( W Mikołajkach i fajnej miejscowości Tałty przez tydzień spotkałem słownie trzech biegaczy!! W Mrągowie rano dwóch i kilku pod wieczór na deptaku:(
Było super:-) bieganie, potem kąpiel w jeziorze:) ale woda ciepła jak zupa +24!
Trochę zwiedzania, wygrzewania na słonku i wieczorem pluskanie w promieniach zachodzącego słońca.
Biegałem prawie codziennie i zrobiłem na wyjeździe 125km w dziewięć dni. Z czego dziewięćdziesiąt w minionym tygodniu.









  i znak rozpoznawczy;) Mrągowa, czyli amfiteatr. Niestety mięliśmy pecha:( a może szczęście;) Bo przed naszym przyjazdem był Kabareton, a teraz na nadchodzący weekend  trwają przygotowania do imprezy Piknik Country.
fotki mojego syna Mateusza:)

sobota, 12 lipca 2014

środek nocy...

Sobota 12-07-2014 temp.+15
Sobotnie spotkania biegowe na Bialskiej tzw. alei brzozowej to początki  Zabieganych, bo tam wszystko się zaczęło. Początkowo startowaliśmy o godzinie 6:30, ale potem zmieniliśmy na siódmą i tak jest do tej pory. Niektórzy mówią: "przecież to środek nocy! w sobotę siódma rano - litości! Jednak stali uczestnicy porannego biegania wiedzą, że to nie tylko świetne "ładowanie akumulatorów" na weekend, ale obcowanie z przyrodą o każdej porze roku inne. Zima, jesień, wiosna to najpiękniejsze przemiany charakterystyczne, które można obserwować podczas biegu. Do tego obecność na polach zwierzyny leśnej, zapach ziemi i cudowny świergot ptaków zwłaszcza o poranku... Dlatego warto o każdej porze roku  porzucić z rana wygodne posłanie, wskoczyć w buty biegowe i wybrać się na dreptane pogaduchy;) 
Stała trasa to 11,5km z dwiema pętlami, lub 7,5km z jednym okrążenie bialskich pół. 
W ubiegłym roku na nieco ponad czterokilometrowej pętli zorganizowaliśmy Maraton Koleżeński Zabieganych:) 

Często po wspólnym bieganiu jak jestem "niedojedzony" znosi mnie z trasy do domu i wtedy tak jak dziś licznik pokazuje ponad dwadzieścia kilometrów. Dzisiaj "dyżurowaliśmy" tylko w trójkę z Edkiem i Marcinem, a kolega Prezes jak przystało na szefa nas podciągał;) 
Wczoraj wieczorem przeglądając dzienniczek biegowy pomyślałem warto by może przed wyjazdem na kilkudniowy obóz regeneracyjno kondycyjny  zrobić z dwudziestkę?. Tym bardziej, że jutro pół dnia w podróży:(
Po Bialskiej odwiedziłem więc strony z dzieciństwa i po mniej więcej "połówce" znalazłem się na bałtyku. Gdzie od razu pomysł na poranną kąpiel w głowie mi się zrodził hi,hi... Może to nie krioterapia he,he... ale po dłuższym wybieganiu to znakomity środek regeneracyjno odświeżający;)
Tygodniowy przebieg to siedemdziesiąt jeden kilometrów na cztery wyjścia biegowe. Zobaczymy jak będzie na "obcej" ziemi, ale oczywiście buty zabieram;) Jeśli warunki pozwolą może będą relacje na bieżąco;)

czwartek, 10 lipca 2014

nastała pora deszczowa...

Czwartek 10-07-2014 temp.+22
Po kilku dniach upałów nastała pora deszczowa i temperatura znacznie się obniżyła. Wczasowiczom pewnie przykro, za to do biegania aura idealna:) Skoro czwartek to jak zwykle wieczorny wspólny trening na trasie biegu częstochowskiego. Frekwencja rośnie w miarę jak zbliża się kolejna edycja bc, więc dziś rekordu nikt się nie spodziewał, zwłaszcza w okresie wakacji. Tym czasem miła niespodzianka, bo pod kurią zebrał się całkiem niezły peletonik he,he... Ale to zasługa nie Zabieganych, lecz grupki młodych chłopaków z opiekunem:) Młodość to szybkość, więc hasali na pętelkach chociaż nie znali trasy, aż się asfalt zwijał. Na trzecim kółku goniłem Ich przez trzy czwarte okrążenia i nie powiem przewentylowałem płuca dokładnie;) Trzy razy dookoła Jasnej Góry plus dobieg tam i z powrotem to na liczniku osiemnaście kilometrów. Prawdę mówiąc miałem jeszcze chęć na czwarte kółko, ale odwykłem od biegania solo:( i odpuściłem. Fajne bieganie, dobra pogoda, a jedyny mankament to spora liczba spacerowiczów w alejach:( Chociaż z drugiej strony slalom między ogródkami piwnymi i i przechadzającymi się ludźmi to jakieś urozmaicenie;) Padła nawet propozycja, że jak przebiegamy koło piwoszy można by złapać za szklankę zrobić kilka łyków jak na punkcie odżywczym i pobiec dalej hi,hi... Ciekawe jaka byłaby reakcja właściciela kufelka he,he..

środa, 9 lipca 2014

codzienne bieganie...

a nie starty to jak chleb powszedni. Je się latami z różnymi dodatkami i nigdy się nie przeje:) Z bieganiem podobnie. Niby te same trasy, ale na bieżąco modyfikowane w zależności od aury, rodzaju treningu, albo humoru hi,hii... Te najbliższe non stop udeptywane. Tam gdzie postawiło się już tysiące kroków i zna się tam niby każdy kamień czasem jednak też zaskakują;)
Środa 09-07-2014 +20
Po wczorajszym deszczu kałuże odparowały i nie ma śladu. Parno, ale komfort biegania w porównaniu z przedwczorajszym wieczornym bieganiem o niebo lepszy. Dlatego wcale się nie zdziwiłem, że przed siódmą rano na "gliniankach" zobaczyłem ludków zażywających kąpieli. W zeszłym roku poranne kąpiele były normą, bo "przeciągnąłem" sezon do kolejnej jesieni he,he... Musze chyba powrócić do regularnego taplania to na jesień w nowy sezon wejdę "z marszu" Biegło mi się dziś bardzo fajnie:) Na trasie spotkałem stałe pary Nordiców, dwóch młodych biegaczy i wałęsającego się burka. O dziwo nie miał chęci  na moje łydki, a chciał tylko pobiegać w towarzystwie, bo kilometr pewnie ze mną przebiegł:) W drodze powrotnej miałem chętkę na pluskanie, ale obowiązki wzięły górę. Może jutro ?

wtorek, 8 lipca 2014

Świat jest mały

Poniedziałek 07-07-2014 godz. 19:48 temp. +30
Pomyślałem pobiegnę na"bałtyk" może od wody będzie trochę orzeźwienia. Niestety jak wszędzie żar z nieba. W dodatku tłumy ludzi:( Nowo budowaną drogą wokół zbiorników trudno biec, bo co rusz grupki stojące na samym środku. Do tego rowery, psy... Tak jakby każdy sprawdzał czy na tym da się stać;) Obok wolne hektary, ale wszystkie pleciugi jak na wystawce. Najpierw próbowałem "przebijać się" słowami przepraszam. Lecz zrezygnowałem, bo za co ja Ich mam przepraszać? Za to, że zawalidrogi blokują ruch na ścieżce he,he... Wybiegłem, więc na drogi przylegające wokół parku Lisiniec, a tam wysuszona, nieutwardzona nawierzchnia i kurz jak w młynie. Dlatego wybrałem asfalt i od tyłu doleciałem na naszą Bialską. Po drodze postój w sklepie na picie, bo w ustach piekarnik i spotkanie z Jaro:) Świat jest jednak mały. Gdzie by się nie ruszyć tam znajomi. Niedawno pod Gubałówką też czekam na kolejkę, a tu Karol z rodzinką hi,hi...
W alei brzozowej byłem o dwudziestej pierwszej, a mimo to wysyp biegaczy i spacerowiczów. Nie ma jednak co się dziwić, bo przy takich temperaturach dopiero po zachodzie słońca aktywność fizyczna sprawia przyjemność. Na koniec "ściana płaczu" na Klasztornej i słowa uznania od mijanej kobiety: "ledwo idę pod górkę, a ten sobie biegnie" - bezcenne;)
Poniedziałek zabiegany na piętnaście kilometrów z małym hakiem.

sobota, 5 lipca 2014

Krótki tydzień...

był ten miniony, bo znowu  długi "łikend" na wyjeździe. Cztery dni biegania: pn 13km, wt 11km, śr 16km, czw 16km = 56 km/tydzień. Pierwsze dwa dni to udeptywanie ścieżek wokół tzw. "bałtyku" Miasto postanowiło w szumnie zwanym Parku Lisiniec zrobić ścieżkę rekreacyjną wokół adriatyku i bałtyku, ale oczywiście idzie Im "jak krew z nosa" Środa Lisiniec i Bialska, a czwartek tradycyjnie wspólny trening na trasie biegu częstochowskiego.

wyjątkowo nie na sportowo;)
Kolejne cztery dni to urlop od biegania i totalna regeneracja. Bardzo kociło mnie zabrać buty biegowe. Pomyślałem jednak: pół roku biegania i ponad 1700 kilometrów, więc kilkudniowa przerwa nie zaszkodzi. Tym bardziej, że ostatnio "produkcja" endorfin spadła:( a dookoła letni "wysyp" kontuzji. Lepiej na zimne dmuchać, bo Bieg Pokoju Pamięci dzieci Zamojszczyzny już za dwa miesiące.

Po czterech dniach luzu we wtorek szesnaście kilometrów i ciężkooo:( nogi drewniane, a i trochę balastu po weselnego chyba ciążyło dlatego wolnooo.
Środa testowanie nowych ścieżek na bałtyku. Pętle, pętelki, ósemki i w godzinkę dwanaście kilometrów na liczniku.
Czwartek stały element tygodnia wspólny trening na trasie biegu częstochowskiego i jak tydzień wstecz trzy kółeczka, czyli szesnaście kilometrów tym razem za... Madzią na rowerze hi,hi...  
Sobota gwoźdź programu każdego tygodnia sobotnie spotkanie biegowe w alei brzozowej. Frekwencja kiepska, niestety Ci co bardzo by chcieli jak Basia - kontuzja:( /zdrówka Basiu!/ innym za wcześnie, a jeszcze innym nie pasuje, lub się nie podoba. A przecież spotkania na Bialskiej to kolebka Zabieganych. Stała sobotnia trasa to 11,5km. Z dobiegiem z domu i powrót daje mi piętnaście kilometrów:) Chyba, że jak często bywa mnie poniesie;) dziś tylko nieznacznie zboczyłem z kursu i nabiegałem siedemnaście.
Tygodniowy przebieg sześćdziesiąt jeden kilosów, czyli znów kilometraż w górę:) 


Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13