wczoraj bieganie, ale jak znalazł się czas to przyszła burza:(
Deszczyk przy tym delikatny:) Taki jak lubię, lecz wyładowania wprost przeciwnie;) Wolałem nie ryzykować. Tym bardziej, że wieczór, ciemno i "parówa" po całodniowym upale. Odpuściłem i jak zwykle okazało się, że *nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło*
Dzisiaj nieco chłodniej, pochmurno i lekki wiatr. Z samego rana wg hierarchii ważności obowiązki, a w samo południe run...
Stała przydomowa trasa plus dziesięć przebieżek na *mojej łączce* i w sumie jedenastka na liczniku:))
Po dwóch dniach wolnych od biegania wyciągałem nogi he,he... Choć planowałem langsum, langsum....
Było kapitalnie! Szczególnie sprinty wychodziły mi jak by mnie ktoś gonił hi,hi...
Ano tak! Na Lwowskiej w pewnej chwili zobaczyłem jak z pod bramy posesji leci ujadając jakiś kundel. Zatrzymałem się i wskazując ręką na domostwo krzyczę: do domu!!! bo ci zasunę kopa!!! Zrozumiał, albo zbaraniał he,he... Zatrzymał się i darł pysk z bezpiecznej odległości;)
Analizuję swoje bieganie i zaczynam się zastanawiać... Niby mam dopiero trzydzieści dwa lata (na jedna nogę;) Jednak chyba codzienne bieganie dłuższych dystansów nie daje szans na pełną regeneracje. Może już czas wychodzić co drugi dzień??? Druga opcja to biegać krócej. Trzeba będzie przemyśleć *strategie* na okres jesienno zimowy;)
Cytat dnia:
„Pielęgnuj swój umysł wspaniałymi myślami. Wiara w heroizm czyni bohaterów.” - Benjamin Disraeli
Przysłowie:
„Jeśli wrzesień będzie ciepły i suchy, pewno październik nie oszczędzi pluchy”
„Czym dłużej jaskółki we wrześniu zostają, tym dłużej piękne i jasne dni bywają”