Może poprawi się Bartkowi nastrój, że nie tylko Jemu "wiatr w oczy wieje" ;)
Tydzień "regeneracyjny" zawsze to lepiej brzmi niż zawalony :( Tylko 38km w czterech wyjściach ;)
Hani zrobił się psikus, a ja sam go sobie zafundowałem hi hi ...
Przenosząc bloga zacząłem się zastanawiać nad tytułem: "uzależnienie?, czy to aby uzależnienie" ? Na pewno? Nie, chyba nie. To tylko tak się mówi ;)
Ale jak to zwykle w życiu bywa odpowiedź przyszła sama :)
Od pewnego czasu czułem się tak mocny, że nawet zaświtało mi w główce, czy to nie przedwczesny wyskok formy ;) Przecież najbliższy start dopiero pod koniec marca.
W każdym razie wszystko "kręciło jak w dobrze naoliwionym zegarku". I to mnie niestety zgubiło :( Zrobiłem się po prostu jak "młody" Chociaż sam radziłem ostatnio początkującym : "spokojnie, nie zajedźcie się, zwiększajcie przebieg stopniowo".... itd itp. Ech...
W poprzedni czwartek na trasie biegu częstochowskiego "podpiąłem" się do młodzieży i żwawo kręciliśmy pięciokilometrowe pętelki. Dobre towarzystwo:) śmichy chichy i tak jedna piątka, druga piątka... Fajnie jest zrobimy trzecią! A co tam jeszcze jedna ! Wyszła prawie dwudziestka. Aha była też wtorkowa trzynastka. W piątek odetchnąłem i w sobotę z samego rańca na cotygodniowe spotkanie biegowe ! Moc jest we mnie ! No to mnie poniosło i skończyło się na dwudziestu siedmiu kilometrach :) Pomalutku, ale zawsze ;) Po połedniu ;) godzina intensywnego rąbania przerębli ;) Super mogę góry przenosić!
W niedzielę, a jakże bieganko i morsowanie :) To ostatnie widać także kosztuje trochu energii. Bo...
W poniedziałek co jest !? Przeziębiłem się ? Nie, temperatury nie mam ! Trudno zwlec z wyrka, jakieś osłabienie, patrzeć na buty biegowe nie mogę! Wychodzi, że wewnętrzny zegar przypomina: masz tylko dwadzieścia sześć lat, ale zawsze to na jedną nogę hi hi hi...
No więc pierwszy dzień tygodnia lekkie rozciąganko i walka z ziewaniem ;) Wtorek luz blus, by w środę zrobić tylko króciutką zabawę biegową ;) Czwartek pokorniutko jak skarcony uczniak trasę 3bc (10km) i piątek znów luz. Sobota bez "wycieczek" poza aleje brzozową i po południu... rąbanie wanny :) By w dzień pański zażyć kolejnej dawki nałogu morsowania :) Pławienia w zimnej wodzie
Uff przeszło :) Ale pierwsze zawody GP Zabieganych sobie darowałem :) Jest już OK :) Jednak wiadomo jak się naciąga cięciwę to jest taki moment kiedy strzała "leci jak z procy" lecz wystarczy nieznacznie przegiąć i zmęczenie materiału - krach ! Tak, tak to wszystko wiem :) Bo już było nie było trochę tuptam ;) Tylko jak to mówią: "stary, a głupi" - "mądry polak po szkodzie" - "co za dużo to nie zdrowo" - "wszystko jest dla ludzi" .... No, ale czy "nałóg" to zrozumie ?
Uff przeszło :) Ale pierwsze zawody GP Zabieganych sobie darowałem :) Jest już OK :) Jednak wiadomo jak się naciąga cięciwę to jest taki moment kiedy strzała "leci jak z procy" lecz wystarczy nieznacznie przegiąć i zmęczenie materiału - krach ! Tak, tak to wszystko wiem :) Bo już było nie było trochę tuptam ;) Tylko jak to mówią: "stary, a głupi" - "mądry polak po szkodzie" - "co za dużo to nie zdrowo" - "wszystko jest dla ludzi" .... No, ale czy "nałóg" to zrozumie ?