"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


Bardzo proszę dla Kuby mojego kumpla i z góry dziękuje:)

sobota, 30 czerwca 2018

koniec...

                        miesiąca, a że czerwca to i pół roku przeleciało:(
W ostatnim miesiącu półrocza 261 kilometrów w dwudziestu pięciu wyjściach. Do tego pięćdziesiąt dwa chodu w czternastu marszach, pięć sesji na rowerku stacjonarnym przez dwieście trzydzieści minut, trzy gimnastyki i dziewięć kąpieli w "Pacyfiku"
W pierwszym półroczu Anno Domini 2018 - 1383 kilometry w tym sześć startów (Bochnia 33, Brzeg 10, Kraków 42, Białystok 21, Pilchowice 5, Grodzisk 21)
Dzisiaj jak za dawnych dobrych czasów sobotnie udeptywanie Alei Brzozowej, czyli oficjalnie ulicy Bialskiej i wertepów w bialskich polach i Lasku Wika. 

W drodze powrotnej przystanek na plenerowej siłowni i trochę wygibasów he,he... 
Fajna przełajowa piętnastka w wolnym tempie z chwilowymi porywami hi,hi... Miniony tydzień to pięćdziesiąt sześć kilometrów w czterech wyjściach.
Jutro laba i zasłużony odpoczynek;) Bo jak to Ktoś powiedział: "niedzielna praca w g.... się obraca"  he,he...

piątek, 29 czerwca 2018

zostało...

                    pięć dni i jedenaście godzin do rozpoczęcia Pielgrzymki Biegowej.
Na stronie Jasnej Góry pojawił się plakat, czyli wszystko zapięte na "ostatni guzik" i w czwartek po Mszy św. ruszamy:)
Moje przygotowania tak jak sobie zaplanowałem wykonałem. Oczywiście coś tam jeszcze potuptam he,he... ale już na spokojnie. Te kilka dni to raczej odpoczynek, regeneracja i nastawienie mentalne czyt. duchowe.
Dzisiaj podobnie do poprzednich kilku piątków na "moim stadionie" pięć razy sześćset metrów szybko i trzysta wolno pomiędzy kolejnymi powtórzeniami. Potem zmiana kierunku i ponowne pięć razy to samo;) Było super! Jedynie tylko nieco mnie przygrzało słońce na "patelni" bo wstrzeliłem się w okienko pogodowe hi,hi... Wybiegałem było pochmurnie i nawet zastanawiałem się, czy mnie przyleje? Jak zacząłem kręcić kółka wyszło słońce i grzało, aż nie wróciłem do domu:(
Przyznaję marzyło mi się bieganie w ciepłym deszczu po kałużach;) 
Jutro ostatni dzień czerwca, więc czas na podsumowanie. Chciałbym jeszcze coś dobiegać he,he... lecz nie wiem czy się uda.
Był to dobry miesiąc i fajnie byłoby go zakończyć z zapisana kratką w dzienniczku biegowym;)
Zobaczymy. Trzeba się będzie postarać hi,hi...

środa, 27 czerwca 2018

obejrzałem...

                                 mecze Islandii, Nigerii i zastanawiam się skąd u Nich tyle zadziorności, waleczności i sportowej złości? Chorwaci Marokańczycy, Irańczycy i pozostali starają się jak mogą, a nasi? Przeprowadzili się do Wołgogradu i nawet nie podeszli do oczekujących na nich Kibiców:( To jest już totalne dno! Kibice mają ich wspierać do końca na dobre i na złe, a oni mają Kibiców w d.... Boniek z Nawałką podeszli, celebryci nie:(
Miałem nie oglądać już tego meczu, ale jednak będę. Będę dopingował Japończyków! 
Dzisiaj na odwrotnej trasie niż w poniedziałek dycha, a potem dziesięć przebieżek na trawniku przy "Bałtyku" Ostatnio co rusz mi się rymuje hi,hi...
Po wczorajszych "wygibasach" dziś pierwsze kilometry leciało mi się jakoś "kanciasto" he,he... Lecz im dalej tym było lepiej;) Przebieżki znowu pod nadzorem:)
Zrobiłem z pięć kiedy od strony hangaru podeszło trzech facetów. Popatrzeli i jak już skończyłem jeden skomentował: " myśleliśmy, że pan coś goni. Masz pan końskie zdrowie tak biegać" 
Od razu oczywiście wyprowadziłem Ich z błędu, bo biegam, żeby mieć zdrowie, a nie mam zdrowie żeby biegać;)

poniedziałek, 25 czerwca 2018

jak nie...

                       wiadomo o co chodzi to jak zawsze chodzi o pieniądze he,he...
Po wczorajszym meczu "do jednej bramki' musowo było odreagować fizycznie i mentalnie. 
Jak już mówiłem można przegrać, ale po walce i z honorem. Wiadomo sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą;) Co najbardziej boli? styl przegranej i reakcja trenera oraz zawodników! 
Nikt nie czuje się winny, wszyscy dali z siebie wszystko tylko Oni byli ileś tam klas lepsi:) Kiedy jednak przychodzi do negocjacji ile dostanę to każdy jest światowej klasy zawodnikiem wart wszystkich pieniędzy hi,hi... Mężczyźni przyjmują "na klatę" porażki i ze złością sportową mówią: k...a jestem wściekły, dałem d..y, zawiodłem, przepraszam! Cóż nie każdy kto nosi spodnie jest facetem he,he... Przed nami tzw. mecz o honor. Dobra leżącego się nie kopie.
Dycha na "odparowanie" i wyrównanie tętna po wieczornych palpitacjach serca;) Potem na "mojej" górce dziesięć podbiegów  dla lekkiego "upodlenia" i extra doładowania endorfinami hi,hi... 
W sumie wyszła czternastka w pierwszym dniu nowego tygodnia:)
Biegałem dzisiaj i "wypluwałem" z siebie te wszystkie złości i frustracje, bo mi po prostu wstyd za nich! 
Gdy patrzę jak Inne zespoły "gryzą trawę" i z wyżej notowanymi drużynami walczą "na noże" to podziwiam Ich i zazdroszczę nacjom Które reprezentują:)

niedziela, 24 czerwca 2018

pecha...

                       miałem dzisiaj. Obudziłem się - pada deszcz. Przy śniadaniu przestał. Wychodzimy z kościoła pada. Mówię do MLP skorzystam chyba z okazji i jak obiorę ziemniaki to się trochę "kulnę" he,he...
A leć powiedziała jak zawsze. 
Wyszedłem na bieganie przestało padać. Zrobiłem spokojną ósemkę, wróciłem, rozebrałem się i wtedy przylało:( Jak pech to pech hi,hi...
Szczęście za to dopisało młodzieży naszego rodzinnego Team_u. Adam i Jakub lecieli w Rybniku Półmaraton Księżycowy i Obaj wrócili "z tarczą" Ochłodziło się i od razu biegło się Im lżej niż w Grodzisku. Od dziś cieszą się  nowymi życiówkami! A ja Nimi:) Prezes rodzinnej patologii biegowej he,he... "złamał" dwójkę, a Kuba  zrobił 1:45. Super! Młodzi podtrzymują dziadkową tradycję;) Mój rż na połówce (1:41;) też zrobiłem na Nocnym w Rybniku.  Fajnie, że Adam wczoraj włączył przed startem endo w telefonie, bo mogliśmy się z Edytą emocjonować "transmisją na żywo" z trasy:) W dodatku mogłem już w nocy zaśpiewać hi,hi... "łubu dubu, łubu dubu niech żyje Prezes naszego klubu, niech żyje nam!"

piątek, 22 czerwca 2018

lato...

                     już było he,he... Bo dziś mamy kalendarzowe i o poranku tylko dziesięć stopni na plusie. Przy wyjściu na trening trzynaście, lekkie zachmurzenie i trochę wiatru, czyli pogoda na bieganie idealna:)
Po wczorajszym deszczu wreszcie jest czym oddychać;) 
Zgodnie z planem niecałe dwa kilometry rozgrzewki, trochę "wygibasów" na "moim stadionie" i szybko wolno, szybko wolno dla przewietrzenia płuc świeżym, rześkim powietrzem hi,hi... Dwa trzystumetrowe kółka szybko i jedno wolno. Pięć powtórzeń, luzowanie i pięć w odwrotnym kierunku coby się w głowie nie zakręciło;)
Biegało mi się nadspodziewanie lekko, ale to chyba z racji tej biegowej aury. Z drugiej strony ostatnie treningi z elementami szybkościowym przyniosły efekt. Szkoda, że nie teraz jest jakiś start, bo czuję, że jestem w formie he,he...
Ale cicho sza, żeby się ciało nie dowiedziało hi,hi... Ponadto muszę się pilnować, aby na biegowym "haju" nie przedobrzyć. To jak w strzelaniu z łuku napina się cięciwę i im mocniej tym szybciej leci strzała;) Trzeba jednak uważać, by jednak nie za mocno, bo "pęknie" i ze strzału nici. Dlatego jutro luzik:) tzn. sobota wolna. Wam też życzę:

czwartek, 21 czerwca 2018

noc...

                         bardzo ciepła po kolejnym upalnym dniu, więc "skowronki spać nie dają" hi,hi... Marzy mi się już deszcz i nieco ochłody. Jako, że marzenia się spełniają tylko trzeba im pomóc;) zaraz po śniadaniu podreptałem ochłodzić się w "Pacyfiku" Pływanie o poranku jest rewelacyjne:) Do tego stopnia, że żal wychodzić z wody he,he... Niestety czas goni;(
Dziś pierwszy dzień lata! Zatem wypadało je powitać biegająco;) "Z buta" piątka, ale wg planu, bo jutro będzie dłużej i może trochę szybciej;)  
Szczerze mówiąc to wcale bym się nie zdziwił, gdyby wraz z nadejściem lata przyszła "pora deszczowa" hi,hi... 

środa, 20 czerwca 2018

Nikt mi...

                      nie płaci za trenowanie. Nie mam sztabu szkoleniowego: trenerów, fizjologów, masażystów, speców od odnowy biologicznej, dietetyków etc.etc... Nikt mi nie funduje zgrupowań w luksusowych hotelach, czy drogich ośrodkach wypoczynkowych. Mam satysfakcje z tego, że walczę z własnymi słabościami, czasem lenistwem hi,hi... 
Ale kiedy pojechałem na bieg do Altotting to za punkt honoru postawiłem sobie z determinacją walczyć na trasie, żeby wyprzedzić jak najwięcej Niemiaszków;) 
A w puli nagród były paczki makaronu hi,hi... Nie byłem pierwszy:( lecz dałem z siebie wszystko! Bo nie wstyd przegrać z honorem, ale po walce! 
Nie zdarzyło się, abym zszedł z trasy maratonu, bo zacząłem za szybko. Zawsze walczę do końca! Nieraz bardzo bolało. A to upał, lub przenikliwe zimno. Czasem słabości własnego ciała i inne przeciwności. Tylko ja sam wiem ile mnie to czasem kosztowało wysiłku he,he... Przynajmniej przy goleniu mogę sobie patrzeć prosto w oczy;) Bo Lewandowski i spółka chyba nie?
Nasi piłkarze wbrew zdrowemu rozsądkowi, bo jeszcze nic nie osiągnęli, a traktowani byli jak mistrzowie świata. Pensjonaty, przeloty helikopterami, nie adekwatne zarobki do wyników. I w rezultacie mamy blamaż! Reprezentacja Narodu Polskiego wychodzi zlękniona, wystraszona, a to wiadomo "woda na młyn" przeciwnika. Gdyby "gryźli" trawę, nie mieli sił zejść ściorani z boiska powiedziałbym trudno to jest sport! Niestety olali nas kibiców po raz kolejny. Nawet fryzury Im się specjalnie nie zmierzwiły. Czy trener nie znalazł czasu (bo grał w reklamach;) Aby ustawić Ich mentalnie? W stylu: damy radę! musicie wygrać! Nie odstawiać nogi! Walczyć o każdy metr boiska i o każdą piłkę! 
Choćby mieli polec po szarżach z "ułańską fantazją" he,he... powiedziałbym trudno.
Co gorsza po meczu wszyscy winni tylko nie Oni!!?? Sędziowie, przeciwnicy, brak szczęścia itd. Żaden łącznie z selekcjonerem nie powiedział po męsku: przepraszamy! daliśmy dupy! Jesteśmy tylko ludźmi, chcieliśmy, ale popełniliśmy błędy. Za błędy trzeba płacić. Zrobimy, więc wszystko co będzie możliwe w kolejnych meczach, a kasę za mundial przekazujemy na cele charytatywne. 
Zbiednieć by nie zbiednieli! Najważniejsze pozwoliłoby to Im to wyjść z honorem i podniesioną głową. Normalny człowiek po takim lekceważeniu pracy wyleciałby z roboty. Cóż jak piszą na Interii kopacze zbytnio się nie przejęli, więc honorowego zachowania nie ma się co po Nich spodziewać:(
Dobra za dużo poświęciłem Im czasu i miejsca, bo nie zasłużyli. 
Ja nie rezygnuję! MLP na trening siłą mnie nie wygania hi,hi... Sam wiem, że jeśli chcę być w formie to muszę się bardzo starać, nie odpuszczać i walczyć.
Z rana dycha na stałej trasie, żeby endorfinami odbudować się psychicznie po wczorajszym meczu. Po "ostudzeniu" głowy;) na trawniku wzdłuż "Bałtyku" He,he... nawet człowiek nie czuje jak mu  się rymuje;) seria jedenastu przebieżek. Miało być dziesięć, ale jeszcze mnie roznosiło na samą  myśl o niepoważnym podejściu piłkarskiej kadry do Ich obowiązków. Zresztą o bieganie nigdy się nie targuję;)
Dzisiejsze czternaście kilometrów bardzo mi pomogło:) Co prawda nie wydałem kasy na wyjazd do Rosji jak ileś tam tysięcy naszych Rodaków. Ale byłem rozgoryczony, rozżalony i zawiedziony postawą wydawałoby się profesjonalnych, zawodowych sportowców:( po wczorajszym cudownym odśpiewaniu Hymnu przez Polskich Kibiców:)

wtorek, 19 czerwca 2018

już dziś...

                          zobaczymy na co stać naszych piłkarzy. Kibicuję Im chociaż jak pisałem piłka kopana już mnie nie pasjonuje tak jak onegdaj bywało;) 
Dawniej nie było stref kibica, ale miałem swoją *prywatną* i  jak emocje sięgały zenitu działo się, oj działo he,he... Kiedyś nawet zarwałem krzesełko hi,hi... Gorączkowałem się meczami uff... niesamowicie. Przeżywałem rozgrywki również te krajowe, bo w dzieciństwie byłem kibicem Górnika, a tata Legi;) Byliśmy za "swoimi" całym sercem. Lecz w najgorszych snach nie dopuszczaliśmy, że na stadionach będą działy się dantejskie sceny z kibolami w rolach głównych:( Była to jednak inna piłka, inni piłkarze, sędziowie i cała oprawa. Liczył się futbol! A teraz najpierw reklamy, fryzury i tatuaże zawodników. Czasem widząc jak w polu karnym kopacze się obłapują to zastanawiam się, czy to nożna, czy może rugby? Sędziowie maja parcie "grać pierwsze skrzypce" i nawet mimo teraz var_u gwizdają jak Im się podoba. Dlatego mnie ten sport też się  coraz mniej podoba;) 
Wali jeden drugiego z łokcia lub "z główki" i nie dostaje kartki, bo to było przypadkowo he,he... Przypadki potem się mnożą i następuje brutalizacja tego sportu. Z drugiej strony zawodniczy chadzają chyba na warsztaty aktorskie, bo symulowania mógłby od Nich uczyć się nie jeden aktor hi,hi...
Oczywiście będę trzymał za kadrę kciuki, bo to przedstawiciele Polski i chciałby, żeby naszą Ojczyznę reprezentowali godnie. Niezależnie od wyniku! Jeżeli zostawią na boisku serce i będą "gryźć trawę" można będzie gorycz porażki przełknąć. 
Dla  mnie przykładem zawodnika Walczaka, którego bardzo szanuję jest Kuba Błaszczykowski:) 
Z Bogiem Panowie! Nieustępliwie, odważnie,  twardo, ale zawsze fair play!
Wczoraj była dwudziestka na dobry początek he,he... Dzisiaj "idąc za ciosem" dwa w jednym;) Wcześnie rano 5:30 z Jakubem truchtanko na "Bałtyk" i kąpiel na rozbudzenie:) W myśl zasady najpierw bieganie potem śniadanie. "Z buta" spokojna czwórka.
Później cotygodniowa gimnastyka, bo wczoraj po dwudziestu kilometrach chyba się nieco sklepałem  hi,hi... 

poniedziałek, 18 czerwca 2018

dwudziecha...

                        na dobry początek nowego tygodnia. A co Kto biegaczowi zabroni?! he,he... Trasa podobna jak w sobotę: Aleja Brzozowa, Lasek Wilka, bialskie pola. Tylko trochę zmodyfikowana i zakręcona;) Po pierwszej pętli za sanktuarium Krwi Chrystusa zacząłem kombinować hi,hi... I na drugiej poleciałem "slalomem" poprzecznymi dróżkami między Bufallo, a Zakopiańską.
W drodze powrotnej "popracowałem" jeszcze na Bialskiej w plenerowej siłowni i poleciałem na "Bałtyk" się wykapać. Niby słońce nie praży, bo co rusz chowa się za chmurkami. Lecz przy temperaturze +25 duchota niesamowita:( Przydałby się orzeźwiający deszczyk:) W lesie i na polach sucho "jak pieprz"
Tempo ekonomiczne;) na luzie, czyli tzw. spokojne udeptywanie ścieżek:) Za to pływanie w "Pacyfiku" rewelacyjne! woda mokra i w porównaniu z temperaturą powietrza chłodna, więc po dziewiętnastu kilometrach świetna regeneracja i odpoczynek:) 

sobota, 16 czerwca 2018

"sobota...

                          panie Tomku trzeba sobie zrobić wolne i odpocząć". Takimi słowami powitał mnie po bieganiu z balkonu sąsiad, mój imiennik zresztą he,he... Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że "łikend" to właśnie najlepszy czas na bieganie i odpoczynek. Widząc papierosa  w Jego ręku dodałem jeszcze: z bieganiem jak z paleniem chcę się nie zależnie od pory dnia i daty w kalendarzu hi,hi... A nie lepiej zapalić sobie fajeczkę? kusił;) 
Nie dałem się mówiąc: rzuciłem fajki dwadzieścia lat temu i zamieniłem na nałóg biegania:) I bardzo dobrze pochwaliła mnie sąsiadka patrząc na Niego z wyrzutem he,he...
Rano nie było jak pobiegać:( Jedynie udało mi się trzy kilometry przemaszerować po świeże bułeczki i z powrotem;)
Potem obowiązki, ale zaczęły mnie pięty "palić" bo syn Kuba pochwalił się, że w Oświęcimiu zrobił piątkę w 22 minuty i wygrał ze szwagrem hi,hi... Na dodatek Adam  zmotywował mnie wysyłając mobilizujący wpis  blogera, Którego  już jakiś czas obserwuje
Kręciłem się po "chałpie jak Żyd po pustym sklepie" i wreszcie mówię do MLP idę na godzinkę, trochę się *kulnę* hi,hi... Z godzinki zrobiło się osiemdziesiąt minut, czyli nic wielkiego - spóźnienie studenckie;)
Odwiedziłem Aleje Brzozową, Lasek Wilka, bialskie pola i wyszło trzynaście kilometrów:)
W całym tygodniu w pięciu wyjściach sześćdziesiąt dwa i w ten sposób w drugą połowę miesiąca wchodzę ze stu czterdziestoma kilometrami na liczniku. Jutro czerwona kartka, więc będę dzień święty święcił i odpoczywał wg zaleceń Pana Tomka he,he... 

piątek, 15 czerwca 2018

wystraszył się...

                                            garmek, że go wrzucę pod tramwaj i dziś działał bez zarzutu hi,hi... apka connect też się starała;) Połączyła się z zegarkiem w miarę szybko jak na jej wcześniejsze wpadki i nawet chciała być lepsza w rysowaniu trasy he,he...
Jednak porównując obie aplikacje daleko jej do endo. Ta druga jest prosta, czytelna, intuicyjna i gdyby nie niewygoda obserwacji danych na telefonie nigdy nie inwestowałbym w zegarek. 
Wg wczorajszych planów dobieg na "stadion" i tylko trzy razy sześćset z truchtem pomiędzy po trzysta:( Potem musiałem przenieść się wyżej, bo zjawili się stróże prawa;) Którzy od dłuższego czasu trenują tam slalomy i poślizgi;) 
Po zmianie placu, zmieniła się też nawierzchnia z asfaltowej na naturalną i kółka wydłużyły się o sto pięćdziesiąt metrów;) Mimo to średnie tempo każdej kolejnej sesji z dziesięciu było szybsze niż poprzednie:) Cieszę się, bo ostatnio było odwrotnie i średnia też była gorsza od dzisiejszej (cztery trzydzieści siedem:)
Biegało mi się zadziwiająco lekko. Ale to chyba dzięki niedzielnej połówce he,he... Kiedyś w następny weekend po maratonie poznańskim w biegu na trzy kilometry zrobiłem rekord życiowy hi,hi...
Przedwczoraj dostałem od Adama obrazek "maraton w emotkach" dzięki! Ostatnia pozycja to wypisz wymaluj zakończenie półmaratonu "Słowaka" w Grodzisku Wlkp. he,he.... Naprawdę świetna Impreza, wspaniali Kibice i niezwykli Wolontariusze. Polecam!

czwartek, 14 czerwca 2018

mój...


     garmek zaczyna mnie wkurzać. Po treningu powinien zegarek łączyć się przez blutu z apką garmin connect na telefonie. W praktyce muszę czekać jak na zmiłowanie:( W dodatku co jakiś czas robi mnie w konia tak jak dziś. Po znalezieniu sygnału gps włączam stoper i biegnę.
Po dwóch kilometrach skapowałem, że przeszedł w tryb zegarka:( Włączam ponownie i za chwilę to samo. Tak jakby po utracie sygnału gps stoper się wyłączał:( 
Kuba ma toma i działa super, a tu niby taka renomowana marka i szajs. Zresetowałem ustawienia i daję mu ostatnią szansę!
Dzisiaj cztery i pól kilometra bez pomiaru danych z trasa wyrysowaną na endo ręcznie;) Potem pływanie w "Pacyfiku" Pogoda raczej nie do plażowania he,he... Lekkie zachmurzenie i piętnastka powyżej zera na termometrze. Dla mnie super! Bo przynajmniej pusto i cicho:) Było świetnie!
Szczególnie cieszy mnie, że po wodnej regeneracji pozbyłem się "strzykania w krzyżu" hi,hi... Wczoraj coś wlazło mi w kręgosłup i nawet MLP zachęcała mnie do smarowanie żelem, ale ja wolę zabiegi medycyny naturalnej;) Po kąpieli i odnowie biologicznej powrót już zarejestrowany;) 
Tylko szóstka, czyli planowo. Wczoraj trzynaście, więc dziś miało być krócej. Jutro chcę dziesięć 10x600/300 na moim "stadionie" he,he... A tzn. z dobiegiem tam i z powrotem wyjdzie  ponad dziesięć kilometrów:)
Weekend na razie bez planów, ale coś mnie korci hi,hi...

środa, 13 czerwca 2018

zaczyna...

                         się mundial i przez miesiąc wszystko będzie się  kręciło wokół piłki "kopanej" Kochałem kiedyś ten sport, ale mi przeszło he,he... Na stadionach kibolstwo i marni kopacze, Którzy zamiast ciężko trenować szpanują furami, tatuażami i fryzurami hi,hi... Do tego słabi arbitrzy i w rezultacie wyniki "z kapelusza" W bieganiu stopery mierzą czas do setnej, czy nawet tysięcznej sekundy. W piłce nożnej jak w żadnej innej dyscyplinie zwycięstwa to dzieła przypadku lub oszustwa. Gole strzelane ręką, karne przyznawane po aktorskich faulach itp. itd. Owszem interesuję się wynikami reprezentacji, miejscowych klubów, lecz już nie emocjonuję się rozgrywkami tych drużyn tak jak kiedyś. 
Przeczytałem dziś na jednym z portali wywiad z Milą. Z całego artykułu najbardziej spodobała mi się fraza: "niedzielna praca w g....o się obraca" Dedykuję ją tym co to nie mogą żyć bez otwartych w niedziele galerii he,he... A zwłaszcza pracodawcom co to za przysłowiową miskę ryżu kazaliby ludziom robić siedem dni w tygodniu:(
Na całe szczęście jest bieganie! Uspokaja, wycisza skołatane nerwy i dzięki endorfinom pozwala z dystansem podchodzić do życia:)
Dzisiaj lekkie zachmurzenie i i trochę wytchnienia od upałów, bo temperatura w granicach dwudziestu stopni plus. 
Miało być co innego;) A wyszło spokojne bieganie po stałej codziennej trasie i seria dziesięciu przebieżek na mojej "łączce" w parku Lisiniec:)
Po niedzielnej połówce w Grodzisku, poniedziałkowej wolnej szesnastce i wczorajszej gimnastyce noga jak to się mówi "podawała" hi,hi... Latało mi się dziś świetnie. W dodatku dwóch Gości siedzących poniżej na ławeczce przy ścieżce rekreacyjnej "łapało" mi czasy he,he... Co kończyłem szybszy odcinek to spoglądali na zegarek i coś tam dyskutowali;) Korciło mnie nawet zapytać "trenerów" czy aby nie za wolno? 
W sumie wylotałem trzynastego trzynaście kilometrów;) I przyznaje "bez bicia" jeszcze było mi mało;)

poniedziałek, 11 czerwca 2018

Bardziej...

                     zmęczyła mnie i psychicznie zmasakrowała wczorajsza podróż powrotna TLK niż kapitalna połówka w Grodzisku. Ponad godzinę opóźniony odjazd podstawionego pociągu z powodu... oczekiwania na maszynistę:( W nieklimatyzowanym składzie duchota, gorąco i pani powtarzająca co chwila wkurzające: "pociąg do Krakowa odjedzie z peronu 4a". Kpina w biały dzień! Nic się nie zmieniło. Nadal pasażerowie traktowani są jak bydło. 
Tak wiem, można iść do konduktora pobrać zaświadczenie o opóźnieniu. Po dojeździe udać się na dworzec wypełnić formularz reklamacji i czekać na zwrot marnych kilkunastu złotych. Tylko Kto ma czas i nerwy za tym chodzić. Większość po dojechaniu na miejsce "macha" na to ręką i dlatego olewanie podróżnych trwa nadal i będzie trwało:(
"Na nerwy" nie ma nic lepszego niż bieganie he,he... Miało dziś być krótkie po-startowe roztruchtanie, lecz z nerw nabiegałem ponad dziesięć mil hi,hi... 

Miało być jeszcze regeneracyjne pływanie w "Pacyfiku" Niestety wczoraj przed biegiem dość głęboko przeciąłem palec:( Na szczęście nie środkowy;) I dzisiaj nie chciałem go zapaprać.
Wolno na spokojnie odwiedziłem Aleje Brzozową. Potem jeszcze park Lisiniec, gdzie spotkałem na treningu biegowym ks. Proboszcza mojej parafii:) Fajnie było! Po niedzielnym szybszym przebieraniu nogami szesnaście kilometrów na luzie to znakomite przywrócenie "ustawień fabrycznych" he,he...   
Jutro solidna porcja gimnastyki, także rozciągającej, bo wczoraj się trochę zdeptałem;)      

niedziela, 10 czerwca 2018

Grodziski...

                               Półmaraton "Słowaka" to wyjątkowa impreza biegowa.
Słyszałem o tym Biegu wiele dobrego od znajomych biegaczy. Od kilku lat zbierałem się;) ale jakoś z rożnych powodów było mi nie po drodze do Grodziska he,he...
W tym roku udało się szczerze mówiąc dzięki Kubie mojemu najstarszemu synowi:) Co bardzo ważne w pełnym składzie naszego rodzinnego Team_u!!! 
Ciesze się ogromnie! Krysia dołączyła do Edytki i obie są już Półmaratonkami:) Jakub pokonał "starego" i wreszcie wszystko jest tak jak powinno być na swoim miejscu hi,hi... Bo kto to widział, żeby ojciec przybiegał przed synem;) W dodatku mam wielką satysfakcję czytając takie i podobne wpisy: "Małgorzata S. widzę że Tomek wszystkich zaraził bieganiem"
Co do samej imprezy to naprawdę trudno to opisać:( Powiem krótko przyjedź i "przeżyj to sam" he,he... Wiem, że "jeszcze się taki nie urodził coby każdemu dogodził" Lecz każdy malkontent ciężko "grzeszy". Na każdym kroku widać włożone serducho w organizację. Nie tylko przez Orgów, ale również pojedynczych Mieszkańców:) Począwszy od Tych najmłodszych do Tych wcześniej urodzonych.
Postaram się w kilku zdaniach coś napisać, chociaż słowo pisane nie jest wstanie oddać tej fantastycznej atmosfery. A zaczęło się już w Poznaniu stolicy kwitnącego ziemniaczka;)
Nie pamiętam już kiedy podróżowałem koleją, gdy czuje się zapach dymu z parowozu, a przez okna wpadają drobinki sadzy hi,hi... 

W sobotę dojazd, zameldowanie w hotelu, obiad i odbiór pakietów startowych. Pakiet to zbyt delikatne słowo he,he... Raczej paczek których zawartością można by obdzielić kilka biegów:) 
Potem Msza św. Przecież "bez Boga ni do proga" 
Później jeszcze po całodziennych upałach delikatny relaks w hotelowym spa:)
W niedzielę rano śniadanie, przygotowania do startu, wyjście na rynek. I zaczęło się... Przemarsz uczestników  z pod biura zawodów na start pod wodzą o r k i e s t r y!!! Dekoracja uliczek wokół strefy start/meta której nie powstydziłoby się niejedno wesele. Na trasie cudowni Kibice zwłaszcza Ci najmłodsi polewający biegaczy z sikawek hi,hi... i wystawiający łapki do przybijania piątek:) Co rusz kurtyny i zraszacze wodne te oficjalne i prywatne przygotowane przez okolicznych Mieszkańców. Przygrywające kapele muzyczne i chłopacy "walący" w wielkie metalowe beczki hi,hi... Transparenty z dopingiem i okrzyki: super jesteście! brawo! dacie radę! A nawet - dziękujemy, dziękujemy!??? Kurka wodna myślę: za co Oni mi dziękują!?!? Przecież to ja powinienem IM DZIĘKOWAĆ! Jeszcze ogromne słowa podziwu i podziękowania dla Wolontariuszy, Którzy dwoili się i troili z uśmiechem na ustach:)
Wystartowaliśmy z Kubą, ale potem młody szarpnął i nawet chciałem Go gonić he,he... Jednak po doświadczeniu tej fenomenalnej atmosfery na pierwszej pętli odpuściłem ściganie. Zapłaciłem za trzy godziny, więc szkoda było się w takich warunkach śpieszyć hi,hi... Gdyby nie upał z wielką przyjemnością zrobiłbym cztery pętle, czyli maraton! 
Mimo skwaru i jeszcze bardziej gorącej atmosfery tego biegu leciało mi się rewelacyjnie. Biegnąc ostatnią uliczką połówki pod prawie "baldachimem" biało-niebieskich balonów dziękowałem niezwykle gościnnym i życzliwym Grodziszczanom, że tak lubią biegaczy:) Nie dziwię się słowom jednej z biegaczek na trasie: "połówkę w Grodzisku biega się z uśmiechem na ustach"
Mam nie pisaną zasadę, że na dywanie przed banerem mety nie wyprzedzam biegaczek;) Dlatego końcowe metry pokonałem... tyłem he,he... 
Na koniec jeszcze o tym za metą w tzw. "strefie mety": *czysta rozpusta* hi,hi... Zimny złocisty izotonik:)) i posiłek nie do przejedzenia! Odpuściłem kiełbaskę. Spróbowałem leczo, fajne kartofelki z białym serkiem, ciasto i kromkę chleba ze smalczykiem i kiszonym ogórkiem. Więcej, a jakże było! nie dałem rady;)
Jeżeli tylko będę mógł za rok już w kategorii M60 he,he...  z przyjemnością tam zawitam:)  >filmik i więcej zdjeć

PS Specjalne pozdrowienia dla młodego biegacza z Którym poznaliśmy się w kolejce po posiłek. Ucznia miejscowego liceum, Który świetnie zadebiutował na dystansie półmaratonu w rodzinnym mieście:) Jeszcze raz w tym miejscu wielkie brawa i graty! 

piątek, 8 czerwca 2018

założyłem...

                     dzisiaj buty biegowe tylko po to, żeby pobiec popływać w "Pacyfiku". 
Wczoraj rano byłem nad "Adriatykiem" i nadreptałem cztery kilometry;) Dziś o połowę mniej, bo bliżej. Ale takie były plany;)
Aura letnia, więc kąpiel o poranku to kapitalna sprawa i dobry początek dnia:)
Licznik "bije" i z każdą minutą przybliża się start naszego rodzinnego Team_u Lunique w Półmaratonie "Słowaka" Już dawno marzyła mi się kultowa połówka w Grodzisku. Jak to mówią marzenia się spełniają tylko trzeba im trochę pomóc he,he...
Dla nas to znów szczególna impreza. Krysia zadebiutuje na dystansie 21,095km! I polecimy wszyscy w jednakowych "plastronach", bo Edytka wreszcie dostała koszulkę startową:) Kuba już nie może się doczekać jak napisał na fejsie hi,hi... 
Będzie się działo! Będzie zabawa! Zapowiadają upał, czyli za komfortowo nie bedzie. Ale Kto powiedział, że będzie łatwo hi,hi... Podobno gdyby bieganie było łatwe to wszyscy by to robili he,he... Wszystko co przychodzi z trudem jest najcenniejsze.
Z drugiej strony niedzielny start tak jak poprzednie będzie tylko kolejnym etapem przygotowawczy do jak się okazało wydarzenia roku 2018! Wczoraj zapadła decyzja. W lipcu jeśli moje plany będą zgodne z Bożymi dostąpię szczególnej łaski i pobiegnę do Matki Bożej Siedmiobolesnej w Šastín-Stráže:)) Do tej pory to ja wybiegałem naprzeciw biegaczom pielgrzymom zdążającym na Jasna Górę.  Wierzę, że za miesiąc mi będzie dane w intencji mojej rodziny pielgrzymować biegiem:) 

czwartek, 7 czerwca 2018

wizja...

                                 lokalna wciąż nie oddanej do użytku plaży, pomostu i jedynego miejsca w parku Lisiniec gdzie dno jest równe i bezpieczne.
Roboty wciąż trwają. Mimo to popołudniami i w weekendy pojawia się tam rzesza ludzi. Trwa budowa parkingu, więc w użyciu ciężki sprzęt i dlatego wokół skrawka plaży krajobraz księżycowy he,he...
Dzisiaj po wczorajszym świątecznym bieganiu codzienne szybsze przebieranie nogami bez kamer, fleszów i jak to się mówi "fajerwerków"hi,hi... Co nie znaczy, że gorsze:) 
Po wczorajszych dwóch treningach jednego dnia;) dziś tylko cztery kilometry. Tam  i z powrotem z  pływaniem w "Adriatyku"
Odnowa biologiczna i aqua regeneracja he,he... 

Bo w niedziele połówka w Grodzisku. Serwisy informacyjne ostrzegają przed ponad trzydziestostopniowymi upałami:( więc atmosfera w Grodzisku jak zawsze zapowiada się gorąca. Nawet pomimo piętnastu kurtyn wodnych na trasie które obiecuje organizator hi,hi...

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13