prawdziwe morsowanie, czyli otwarcie sezonu hi,hi... Noc mroźna i mglista. O ósmej temperatura powietrz -3. Gałęzie drzew i krzewów oszronione. Cudowna aura.
Pomyślałem biegnąc na "Bałtyk" powinno być fajnie! Nie pomyliłem się było fantastycznie:) Temperatura wody +8, więc w wodzie o wiele cieplej niż na zewnątrz he,he... Widoczność na kilka najbliższych metrów i dlatego sceneria jak na mokradłach w horrorach;) Cisza, błogi spokój zatem można wsłuchać się we własne ciało jak adaptuje się do zmiennych warunków. Rewelacyjne odczucie gdy oddech uspakaja się, skóra napina i człowiek ma wrażenie jakby zawisł w mlecznej przestrzeni. Trudno nawet opisać kapitalne wrażenia i odczucia. Trzeba tego doświadczyć na własnej skórze. Nic dziwnego, że morsowanie podobnie jak bieganie niesamowicie uzależnia;)
Kilka migawek z dziś:))
Kilka migawek z dziś:))
Szybszego przebierania nogami tylko dwa kilometry. Po kilometrze z malutkim hakiem tam i z powrotem.
Od jutra r o z t r e n o w a n i e:(
A dzisiaj jak zawsze w ostatnim dniu miesiąca podsumowanie października.
204 kilometry biegiem w dwudziestu jeden wyjściach. W tym jeden start w Półmaratonie Lubelskim.
W dwudziestu jeden marszach 120 kilometrów wychodzone.