wystraszyła wszystkich aktywnych:( Szaro, buro, mglisto, mokro... i dlatego chyba brak biegaczy, kijarzy, codziennych spacerowiczów, a nawet wędkarzy. Jedynie kaczki;) kursują w te i wewte po "Pacyfiku":)
Temperatura powietrza dwa stopnie na plusie, a wody o trzy kreski wyższa. W sumie przed kąpielą i po zrobiłem prawie siedem kilometrów:) Ale po wolnej niedzieli z początku nogi nie chciały się kręcić. Wybrałem więc z premedytacją moje ścieżki krosowe;) a tam trzeba podbiec, zbiec... i wysoko podnosić stopy he,he...
Podczas kapieli zmierzyłem temperaturę wody kilka metrów od brzegu, lecz nic to nie zmieniło. Piątkowy pomiar przy ławeczce pokrywa się z tym dzisiejszym.
Indywidualne morsowanie ma ten plus, że dokładnie można odbierać sygnały jakie wysyła własne ciało. W grupie jest fajna zabawa:) śmichy chichy, wariacje... Trudno skupić się jednak na odczuciach jak organizm reaguje na zimno. Miałem dzisiaj zamiar wejść tylko na krótko, ale zapatrzyłem się na kaczuchy i po kilku minutkach zreflektowałem, że najbardziej zimno mi w... stopy!? Na razie kąpie się bez butów (do kąpieli ma się rozumieć;) hi,hi... Obowiązkowo zabieram je jak zalega lód, bo już kilka razy zostawiałem na bielutkim śniegu czerwony trop;(
Taką kąpiel trudno nazwać morsowaniem, bo temperatury jesienne i synoptycy na razie zimy nie widzą:( Niemniej samo rozgrzanie organizmu biegiem i potem schłodzenie (ale nie wyziębienie) to świetna szczepionka przed rożnymi choróbskami. O takiej porze roku i pogodzie łatwo przecież o przeziębienie, katar...
Zimne kąpiele podobnie jak sauna znakomicie hartują i podnoszą odporność organizmu. Bo jak mówią: "zimna woda zdrowia doda";)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz