"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła. Aktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia" *Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić*


sobota, 30 czerwca 2012

358. Nocne bieganie

na 8 Biegu Świętojańskim od zmierzchu do świtu w Kaliszu Szczypiornie za nami:) Było kapitalnie:) Zaraz po dotarciu na miejsce jak zwykle serdeczne przyjęcie przez Mirzę Jego przyjaciół. Spotkanie z dawno niewidzianym Markiem Frontczakiem i nawet się nie obejrzeliśmy jak przyszło stawać na lini startu. Koleżeński charakter tego biegu sprawia, że nawet Ktoś nowy czuję się jak na rodzinnym pikniku:)

Kręcenie trzykilometrowych pętelek rozpocząłem w spokojnym tempie z Labim, a nasz "eksportowy" ultras Darek na czele:) Potem gdzieś około połówki rozłączyliśmy się i przez dłuższy czas tuptałem sam;) To znaczy na kółku nigdy nie jest się samemu, bo ciągle każdy z każdym gdzieś się mija, zagaduje i w tym cały urok tego biegu. Po upalnym dniu noc wcale nie przyniosła wymarzonego chłodu;( Było ciepło jak dla mnie nawet za ciepło. Pociłem się, piłem jak smok;) i tak doleciałem do maratonu. Potem trochę odsapnąłem i przez jedno okrążenie uskutecznialiśmy dreptane pogaduchy z przesympatyczną Mariolą i Mariuszem, których poznałem na trasie;) Jeśli to czytają pozdrawiam serdecznie:) A Marioli dziękuje za zaproszenie na Supermaraton w Ozorkowie:) i obiecuję w przyszłym roku tam wystartować:) Po kilku kółkach solo na ostatniej pętli znów spotkałem Mariolę i w Jej miłym towarzystwie zakończyłem bieganie na kilka minut przed świtem:) Nie na darmo powiada się: "jaki początek taki koniec";)

Nabiegałem pięćdziesiąt siedem kilometrów:) a Darek ponad osiemdziesiąt! co dało Mu trzecie miejsce w ogólnej klasyfikacji! Wielkie brawa i szacunek! Dwa pierwsze miejsca ze znakomitymi wynikami wywalczyli: Jacek Będkowski i Adam Prokopczuk - respect! Labi, który nas dowiózł bezpiecznie  na zawody (dzięki serdeczne:)) zrobił swój pierwszy w tym roku maraton.

Po bieganiu prawdziwa uczta w ogrodzie i tutaj wielkie słowa uznania i podziękowania dla Gospodarzy za przyjęcie takiej "zgrai" biegaczy;) Dziękujemy! Pojedliśmy, popili, pogadali, spędzili czas w świetnym towarzystwie fantastycznych ludzi i chociaż nie bardzo się chciało trzeba było wracać:( Jak mówi polskie przysłowie "wszystko co dobre szybko się kończy"

Miałem już wybierać imprezy "tam gdzie mnie jeszcze nie było" ale w tym przypadku z przyjemnością zrobię wyjątek;) i za rok na pewno muszę przeżyć to jeszcze raz:))

środa, 27 czerwca 2012

357. Noc świętojańską

będę świętował z piątku na sobotę w Kaliszu:)) Już wcześniej myślałem o tej imprezce, ale zawsze jakoś było nie po drodze he,he... Przed Bożym Narodzeniem chciałem się załapać na Wigilijny i też nie wyszło:( 
Mam nadzieję, że uda mi się spotkać mojego serdecznego kolegę z SUPERMARATONU KALISZ Marka Frontczaka. Świetna ekipa zebrała się wokół Mirzy:) i wcale nie dlatego, że też mają pomarańczowe koszulki he,he... Dwie Setki Kaliskie wspominam co rusz i w październiku chcę zaliczyć trzecią!

W tym tygodniu przed całonocnym tuptaniem trochę leseruję hi,hi... Poniedziałek luz;) Wtorek gimnastyka i stałe cotygodniowe kijowanie:) 
Dycha spokojnym tempem w dobrym towarzystwie i przy kapitalnej pogodzie rewelka;)

Dziś krótkie bieganko na siedem kilometrów:) żeby nie zardzewieć;) i dalej się regeneruję. 
Jutro odpuszczam czwartkowy trening na trasie BC;( i nastrajam psychicznie na dreptanie po nocnym Kaliszu. Ależ się cieszę!

Kolejny post czyli relacja z 8 Biegu od zmierzchu do świtu najprawdopodobniej w sobotę;) Trzymajcie za nas kciuki! Kiedy będziecie spali my będziemy tuptać;))

niedziela, 24 czerwca 2012

356. Wielu fantastycznych ludzi

poznałem dzięki bieganiu - napisałem w ostatnim poście:) O spotkaniach z piszącymi biegaczami "BLOG@CZAMI" już pisałem wcześniej. Dziś pochwalę się czwórką świetnych Przyjaciół z wczorajszego dnia:))

W sobotę przed siódmą rano spotkała mnie przemiła niespodzianka. Na spotkaniu biegowym w alei brzozowej otrzymałem życzenia i kartkę z okazji Dnia Ojca od sympatycznej Oli! 

Prawie od początku znajomości biegowej jakoś tak wyszło, że zwracamy się do siebie per córciu;) per tato;) Bardzo lubię Tę filigranową, lecz niesłychanie dzielną dziewczynę, ale spodziewałem się, że zechce  tak uhonorować było nie było przyszywanego ojca he,he... Wiem, Ktoś powie cóż to takiego, drobiazg! Może i tak, ale z drobiazgów składa się nasze życie! O ile przyjemniejsze i łatwiejsze byłoby obcowanie ludzi gdyby było więcej gestów sympatii ?

Po południu pojechaliśmy do Koszwic. Edyta, Kuba i Mateusz na III marsz NW, a ja na II Bieg Kowala i w sumie była nas całkiem spora grupka Zabieganych:) Edyta, Jola, Mateusz, Kuba wywalczyli pudła, ale Wlodec pokazał klasę  kiedy odpuścił ściganie i pomógł doprowadzić do mety biegacza, który przeliczył swoje siły i zasłabł na trasie. RESPECT!


Teraz o niezwykłej, przesympatycznej Rodzince Wrzyciel, Gospodarzach Karczmy Koszwice. Karina i Teodor to para która pokładami serdeczności i życzliwości tworzy szczególną atmosferę rodzinnego ciepła:) Dzielnie im wtórują synowie i przyjaciele czego dowodem jest powstanie klubu START Koszwice Mógłbym tu pisać hymny pochwalne, ale to naprawdę niezwykle skromni ludzi, którzy poświęcają bezinteresownie ogrom czasu dla innych ludzi. Pasjonuję Ich bieganie, nordic walking i ogólnie aktywny wypoczynek. Ale nie skupiają się na zaliczaniu kolejnych imprez, gromadzeniu medali tylko wykorzystują swoje zdolności organizacyjne, aby zrobić coś dla innych. Pewnie czasem popełniają błędy, bo dopiero nabierają doświadczenia w tej materii, lecz należą Im się wyrazy uznania i szacunku za serce jakie wkładają w organizacje swoich imprez:)

Przytoczyłem tu tylko cztery sylwetki, ale nie wiem czy mam takie szczęście:) bo mógłbym opisać wielu ludzi nie tylko z naszego klubu z którymi spotkanie przy okazji biegania to dla mnie wielka radość:) Nie będę wymieniał Zabieganych, naszych sympatyków, czy biegaczy z innych miast, klubów bo to niemożliwe:) Czasem bowiem spotykam się z wielką życzliwością osób których nawet nie znam z imienia czy nazwiska;( Teraz kiedy mówi się o znieczulicy, egoizmie, złośliwości, a nawet wrogości  między ludźmi co rusz doświadczam dzięki bieganiu że: "świat nie jest taki zły" :))

piątek, 22 czerwca 2012

355. Jak się weszło między wrony...

trzeba krakać jaki one hi,hi.... 

Bartek napisał: "Na początku czerwca na tzw. fanpejdżu Upartej Kaśki urodził się pomysł by namówić blogaczy (i nie tylko blogaczy) do wzięcia w udziału w akcji Pokaż, ile miejsca bieganie zajmuje w Twoim życiu! Gwoli ścisłości należy dodać, że niejako niezależnie na podobny pomysł wpadł Paweł, i zrealizował go umieszczając na swoim blogu stosowny wpis. Dołączmy zatem do Pawła i pokażmy jak to wygląda u nas! Ale z każdą akcją, jest jak z każdym spotkaniem - ktoś musi zacząć pierwszy..."


Jeszcze w ubiegłym roku w naszym mieszkaniu biegania i.... morsowania było wszędzie pełno he,he... Podobno jak w klubie sportowym;) Ale po remoncie teraz jest wszystko bardziej ucywilizowane, czyli podobno normalnie;( Chociaż, czy tak do końca ? Na szczęście chyba nie:)

Najważniejsza rzecz oczywiście buty! (dwie środkowe półki moje;) jak widać pod względem frekwencji "cywilne" przegrywają z biegowymi:) do tych w mniejszości nie przywiązuje żadnej wagi;) mają być wygodne, trwałe i tanie:) Przy wyborze biegowych ... to już inna bajka;) podobno mogę siedzieć i przymierzać jak kobieta ciuchy w butiku hi,hi...


Ciuchy zawsze wiadomo w szafie. Chociaż wśród tych biegowych trudno zachować idealny porządek;) Zrobione z materiałów syntetycznych w przeciwieństwie do bawełnianych nie chcą leżeć złożone w kostkę;) Dodatkowo jak to w naszym klimacie często staję przed dylematem: "co ja mam na siebie włożyć?" i robi się misz masz;) ale zawsze wtedy można położyć na wierzchu klubową koszulkę hi,hi...


Jeszcze niedawno medale wisiały dumnie i "prężyły" swoje kolorowe taśmy kusząc wzrok;) Każdy mógł dotknąć, obejrzeć i zapytać... lecz tu czaiło się niebezpieczeństwo;( o każdym z nich, a w zasadzie biegach gdzie je otrzymałem wywalczyłem mógłbym długo opowiadać hi,hiii... Czasem biorę któryś do ręki i wspominam:) 
Niestety po remoncie dostały pudełko po butach he,he... i czekają na lepsze czasy kiedy znów będą mogły błyszczeć i prezentować się w pełnym świetle hi,hiii..
 
Podobny los spotkał dyplomy, numery startowe, wycinki z gazet, fotki, itp. pamiątki z imprez biegowych:) Karnie uszeregowane w segregatorach świadectwa niezapomnianych wrażeń: radosnych, czasem bolesnych chwil teraz drzemią w szafie:( Gotowe jednak w każdej chwili przywołać tamte czasy, emocje i najważniejsze: poznanych wielu fantastycznych ludzi:) 

Oczywiście nie do końca bieganie zeszło do podziemia he,he...wprawne oko osoby znającej się na rzeczy dostrzeże wokół sporo atrybutów związanych z bieganiem
 pisma lub grzbiet książki "MARATON"
albo gadżety na wieszaku;)
lub "wychodzącą" z szafy w przedpokoju kurtkę biegową

A na koniec jak to Bartek powiedział "pokazu" widok, który mam przed sobą codziennie: rano jak tylko otworzę oczy wyrwawszy się z objęć Orfeusza i późnym wieczorem zanim odpłynę w senne marzenia hi,hii...


Dziś nie biegałem;( więc mogłem dołączyć do "akcji" he,he... Jutro z rana spotkanie biegowe w alei brzozowej, a po południu start w II Biegu Kowala :))

czwartek, 21 czerwca 2012

354. Pech

Miałem zapisać się na trzecią edycje Nocnego Półmaratonu Księżycowego w Rybniku i pech;( Zapisy zamknięto, bo przekroczony został limit zgłoszeń 700 osób;( Rano jeszcze zaglądałem i był formularz, ale nie miałem czasu to pomyślałem zrobię to na spoko wieczorem;( No i masz byłem na pierwszej i drugiej edycji, a na trzeciej nie będę z własnej winy;( bo zapomniałem o limicie;( Szkoda mi takiej fajnej połówki. Wspaniała wieczorna sceneria, pamiątkowa koszulka bawełniana co prawda, lecz za to bez listy sponsorów:)) Nie mogę sobie wybaczyć, że zrobiłem się jak młody;) Cóż szkoda, bardzo żałuję tak fajnej imprezki;(

Dzisiaj na czwartkowym treningu po trasie BC wspominaliśmy z Moniką rybnicką połówkę i zamierzaliśmy się zapisać zaraz po powrocie. Widocznie tak miało być, trudno nie będzie bieganka po rynku przy blasku księżyca:(
Biegnąc na miejsce zbiórki spotkałem Edka, który z racji nocnej zmiany zaczął udeptywanie trasy godzinkę wcześniej. Z Moniką, Zenkiem i Arturem przejęliśmy "pałeczkę" przy czym z góry zapowiedziałem, że robię dwie pętelki i lecę na mecz Czechy-Portugalia;) Kibicowałem naszym południowym sąsiadom, ale znów pech:( bo "wyżelowany" zdobył gola i to Portugalia, a nie Czesi graja dalej na EURO2012!

Ładnie mi się zaczęło to lato he,he... Przegapiłem zapisy na połówkę, Czesi odpadli, a na treningu spociłem się jak.... nie wiem co;) Nasi spece od pogody nie potrafią podać prognozy nawet na najbliższe dwanaście godzin;( Po wczorajszej ulewie i gradobiciu z piorunami ranek rozpoczął się deszczowo. Sprawdziłem kilka prognoz i wszędzie ciepło, burzowo, pochmurnie bez upałów. I co? od południa się wypogodziło, zrobił się skwar jak w piekle hi,hi... Jeszcze po dwudziestej pot lał się po oczach;) Dawniej chociaż górale gadali przewidująco o pogodzie, ale teraz jak się smarują pewnym żelem to w kościach Ich nie łupie i też się mylą:)

środa, 20 czerwca 2012

353. Dzień po dniu

        Wczoraj dyszka na kijach w doborowym towarzystwie:) Dziewczyny zasuwają;) aż miło, więc chyba w sobotę w Koszwicach dadzą czadu he,he..  Będę za nie z całych sił ściskał kciuki. Za chłopaków ma się rozumieć też;) Przyjemnie się maszerowało, bo wieczorem nie było już tak gorąco. Na trasie spotkaliśmy trzyosobową grupę maszerek i nawet chcieliśmy Je "skaperować" ale chyba wystraszyły się tempa jakie narzuciła Edyta:) Bardzo ucieszyłem się z pojawienia się Marcina, który po biegu częstochowskim leczył kontuzję i teraz powoli wraca do biegania:) 

 Dzisiaj dla odświeżenia trochę luźnego biegu oraz dziesięć przebieżek. Moja "alejka" parkowa nie jest zbyt równa;( więc uwrażliwiony po wczorajszym poście Hankiskakanki szczególnie zwracałem uwagę patrząc pod stopy;) Nawet obrysowałem patykiem takie większe wystające nierówności he,he... Zawsze po kijowaniu /dzień wcześniej/ super biega mi się przyśpieszenia:) Czuję jak fajnie nogi same się rwą do szybszego przebierania;) 
Aura nie rozpieszcza żar leje się z nieba, gorąco, parno, lecz co zrobić przecież od jutra mamy kalendarzowe lato! Trzeba korzystać, bo wszystko co dobre szybko się kończy. Mam tylko nadzieje, że w sobotę upał trochę odpuści i w Koszwicach nie będzie takiej duchoty jak dziś. 
Potem nic dziwnego, że pioruny walą zewsząd i leci z nieba grad jak groszek ptysiowy;) 

Wtorek dycha nw, środa dyszka biegiem, a jutro jak nie będzie gradobicia i burzy dziesięć kilometrów na trasie BC. Tym sposobem znów trzy treningi dzień po dniu:) Zaraz, zaraz jeszcze czternastka w poniedziałek! Czyli cztery! Chyba, że maszerowanie to regeneracja pobiegową to nawet nie trzy hi,hi...

poniedziałek, 18 czerwca 2012

352. Nic sie nie stało

to mogę powiedzieć ja amator. Ale wyselekcjonowana grupa ludzi, którym płaci się horrendalne pieniądze i dba, żeby nie brakowało Im ptasiego mleko tak mówić nie może! Oczywiście nie znaczy, że należy Ich zrównać z trawą Trzeba jednak przeanalizować co było powodem nie wykonania powierzonych zadań zarówno przez trenera jak i zawodników. Smuda powiedział: "blamażu nie było, bo nie przegraliśmy 0:4, czy 0:5" ??? zawodnicy z kolei twierdzą, iż dostarczyli kibicom niezapomnianych wrażeń ??? Ciekawe, czy w zagranicznych klubach zagrzaliby długo miejsce dostarczając tylko emocji bez sukcesów??? Uważam, że główną przyczyną braku sukcesów reprezentacji jest podejście mentalne trenerów i zawodników! Zaraz po losowaniu grup ME Greków i Czechów ustawiono na straconej pozycji. Jednocześnie ciągle nam powtarzano najważniejsze nie przegrać pierwszego meczu! Remis będzie bardzo dobrym wynikiem! Nie od dziś wiadomo, że świat należny do odważnych i tymże szczęście sprzyja! Wiara góry przenosi i czyni cuda! Ostatnie turnieje w których nasi uczestniczyli są tego potwierdzeniem. Zawsze bojaźliwie, niepewnie, bez wiary w siebie, a może się uda? Nie, nie uda się. Dopóki nie uwierzą, że mogą zwyciężać dopóty nie mamy szans na łzy szczęścia. Ciągle będą to łzy bólu i o ile trener z zawodnikami pocieszą się premiami (wysokimi) to nam kibicom zostaje żal i po raz kolejny uczucie zawodu:(

Po dwóch dniach postu (od biegania;) dziś "głodny" w skwarze przebiegłem czternaście kilometrów. Miejscami w pełnym słońcu żar był nie do wytrzymania;) Nie pomagało nawet przywoływanie w myślach  lodowej przerębli dla ochłody he,he.. 
Po sobotnim meczu poziom endorfin czyt. hormonów szczęścia obniżył mi się tak drastycznie;) że musiałem nieważne w jakim upale naładować swoje baterie;)
Z początku nogi rwały do przodu, ale brzuch po "łikendowym" swawoleniu pozostawał w tyle hi,hi... Na całe szczęście pierwsze kilometry mam z górki:) W sumie biegało mi się fajnie, ale jeśli utrzymają się takie wysokie temperatury zacznę brać coś do picia. Dziś wyschłem na trasie jak smok wawelski po zjedzeniu szewczykowego baranka;) i potem piłem, piłem i piłem, ale nie pękłem:) Więc w środę pobiegam znowu:)

piątek, 15 czerwca 2012

351. weekend wolny

od biegania. W dodatku ciut na bakier ze sportowym trybem życia he,he... Cóż trochę przecież trzeba czerpać z życia;) No i jeszcze jutro hicior;) mecz o wszystko z Czechami!!!. 
Dlatego dziś za jutro obleciałem bialską i okolice. Wyszło nieco ponad szesnaście kilometrów w półtorej godziny. Wczoraj było super bieganie w towarzystwie, a dziś sam na sam z własnymi myślami;) lecz także fajnie.
Po drodze spotkałem trzech kijarzy, cztery biegaczki i masę rowerowców. Stan osobowy klubu też chyba się powiększy, bo w alei brzozowej przejeżdżający kierowca dopytywał się o spotkania biegowe i członkostwo w naszym klubie:)
Staram się biegać co drugi dzień, ale teraz wyszły trzy treningi pod rząd. Mimo to było świetnie;) zwłaszcza na bezdrożach z dala od cywilizacji hi,hi...nic dziwnego, że wlodec tak sobie upodobał góry:)

Coś na czasie:
Co zrobi kibic, gdy Polacy wygrają Euro 2012?
- Wyłączy konsole i pójdzie spać. he,he....

czwartek, 14 czerwca 2012

350. Towarzystwo

fantastyczne;) Cztery świetne dziewczyny: Ewa, Marzena, Monika i nasz elf_ik (Monika;) oraz arper, edekB i tomek111s! Pogoda kapitalna plus dwanaście kresek na termometrze, pochmurno i dość wilgotno po ostatnich opadach:) Znana trasa biegu częstochowskiego. Dycha w nieco ponad godzinę, więc tempo spokojne.
 Jak przez cały dzień zewsząd w radiu, telewizji, prasie i w necie lecą informacje o bandziorach na ulicach stolicy to taki godzinny trening przywraca wiarę w ludzi!!!

środa, 13 czerwca 2012

349. Wróciliśmy...

do gry dzięki Błaszczykowskiemu:) bardzo lubię Tego chłopaka:) Nie tylko dlatego, że prawie ziom;) Ale za postawę i charakter tak w życiu jak i na boisku:)

Wczorajszą edycję konkursu typowania meczu Polska - Rosja wygrał Mxxxk:) a nagroda przypadła Jaq-owi:) Brawa i gratulacje !!!

W sobotę mecz o wszystko!

 Jan Tomaszewski powiedział  cytat:"Skrytykować muszę kogoś innego. Od pół roku mówiłem w mediach o bandytach i terrorystach stadionowych. O tych oszołomach, czarnych owcach społeczeństwa, którzy psują całe widowisko. Niestety, wy dziennikarze mówiliście, że wszystko jest OK, nazywaliście ich kibicami itd. Nie, to nie są kibice, to nie są kibole. To są bandyci! Największe media przed meczem podsycały jakąś dziwną nienawiść, szargały nazwiskiem Piłsudskiego, a teraz europejskie telewizje mówią o awanturach w Warszawie, o tym, że stroną prowokującą byli Polacy. Dla mnie to jest niepojęte. Chryste Panie, czy ludzie przestali myśleć? Jak można zepsuć tak wspaniałą atmosferę? Jak można takich ludzie nie wyeliminować? Teraz wszyscy za to płacimy. W beczce miodu zdarzyła się łyżka dziegciu i spieprzyła cały ten miód. Mam nadzieję, że ci ludzie będą jak najszybciej aresztowani i skazani."
Nie mogę pojąć, że Państwo nie może poradzić sobie z niewielką częścią społeczeństwa ........ ........ ....... Stanowiąc prawo, posiadając aparat przymusu należy raka, który toczy nasz naród bezwzględnie wyeliminować. Ale kiedy czytam: "zapadły pierwsze wyroki, kary grzywny i pozbawienia wolności w zawieszeniu" to wydaje mi się, że tak naprawdę nikomu nie zależy na usunięciu tej gangreny niszczącej naszą Ojczyznę. Te zabiegi nie skutkują:(

Dziś w deszczu jedenaście kilometrów. Drobny, ciepły deszczyk:) i nawet się nie czuje potu he,he... Chociaż nie biegacze "nie czują blusa";) Kiedy wychodziłem pobiegać sąsiad był bardzo zdziwiony i nie mógł zrozumieć jak można z własnej i nieprzymuszonej woli chcieć zmoknąć hi,hi... Nie przekonały Go moje argumenty że:
;) nie ma złej pogody na bieganie, tylko są nieodpowiednio ubrani biegacze
;) nie jestem z cukru, więc się nie rozpuszczę
;) jak leci prysznic z nieba to zaoszczędzę na wodzie do mycia he,he...

poniedziałek, 11 czerwca 2012

348. Napięcie rośnie

przed jutrzejszym spotkaniem Polska-Rosja:) Jutro o tej porze będziemy już mniej więcej wiedzieli co jest grane he,he...

Dziś pojawiły się wyniki wczorajszego Biegu Sołeckiego w Wierzchowisku:) Nie powiem, ale jestem mile zaskoczony;) Cieszę się z wyniku, bo nie biegłem na maksa;) 
Jest nadzieja, że może w przyszłym roku Blog@cze wystawią mnie w jednej ze sztafet na Ekiden hi,hi....

Po starcie na piątkę byłem jakiś niedobiegany, więc dzisiaj miała być godzinka spokojnego biegu. Wyszło jedenaście kilometrów  w szybkim tempie, chociaż co rusz starałem się hamować:) chyba jeszcze od wczoraj "palą" mnie pięty he,he...

Jutro przed meczem planujemy dla wyciszenia;) wtorkowy marsz z kijkami, żeby nie podnosić sobie zbyt wcześnie ciśnienia hi,hi....

niedziela, 10 czerwca 2012

347. na nerwy...

nie ma jak bieganie;) zresztą to lekarstwo na wszystko. W sobotni poranek bieganie na bialskiej w miłym towarzystwie podziałało kojąco na moje nerwy zszarpane piątkowym pojedynkiem Biało czerwonych;) 

Przed inauguracją turnieju też poddałem się euromanii;) Nawet wpadł mi pomysł i na naszym forum zrobiłem błyskawiczny konkurs typowania wyniku Polska - Grecja Specem okazała się Malwina-główna nagroda:) Trochę zapodała wynik późno, więc zgodnie z regulaminem rozlosowałem identyczną wśród pozostałych uczestników. Więcej szczęści od naszych piłkarzy miał tego dnia Dominik he,he...

Dzisiaj III Bieg Sołecki w Wierzchowisku i mój debiut na tej imprezie. Kameralny wiejski bieg, ale bardzo fajna atmosfera. Liczne grono Zabieganych, niskie startowe, trasa 5 km po agrafce i nieobliczalna pogoda hi,hi... Do południa upalne lato:) Przed samym biegiem taka ulewa, że asfalt parował jakby go dopiero co położyli. Jedni narzekali, bo parno, inni się cieszyli, że lżejsze powietrze i jak tu Pan Bóg ma ludziom dogodzić;) W trakcie biegu cicha sza, a podczas dekoracji jak znów lunęło to niektórzy he,he.. ociągali się nawet z wejściem na pudło. Nasi oczywiście znów w czubie! B r a w a dla Jarka i Moniki! !Biegło mi się świetnie, chyba dlatego, że prawie cały czas z Olą;) Czekam na wyniki z niecierpliwością, bo oczywiście z tego wrażenia jak zwykle zapomniałem zastopować stoper na mecie;( 

Wszędzie euro,euro, ale nie samymi meczami żyję. Kibicuję naszym Ultrasom! Jestem pod wrażeniem Ich poczynań:
Nasi Rzeźnicy
Team Kucharza na 89 miejscu, czas 13 godz. Team Wlodeca 175 miejsce, czas 14,5 godz.
Darek w MP Biegu 24h 10msc, ponad 198km
gratulacje i wielkie brawa !!!

sobota, 9 czerwca 2012

346. Jak zawsze...

Masa huku. Buńczuczne wypowiedzi m.in. Szczęsnego przed turniejem. Zapewnienia Laty, że wybrańcom Smudy zapewniono najlepsze przygotowania do ME w historii polskiej piłki. Mecz otwarcia i znowu wstyd... jak zawsze. To samo było za Janasa.  Tylko patrzeć jak Franz zacznie wysyłać na konferencje kucharza. 
A teraz dywagacje co się stało? jak to możliwe? Przecież powinniśmy wygrać? Zasunięty dach! duchota! UEFA nas załatwiła!
Powód jest banalnie prosty. Tu slogan którego bardzo nie lubię: "Całkowity brak profesjonalizmu!"  Zachowali się jak gnojki! Zamiast grać do ostatniego gwizdka w przerwie pomyśleli: po co się wysilać! spoko dojedziemy do końca! Po co tracić zdrowie! Jesteśmy Reprezentacją Polski!

Przed euro telewizja polska emitowała reportaż o śp. Kaziu Deynie. W materiale jest pokazany moment jak w trakcie zmiany Kaziu schodzi z placu gry. Kamera pokazuje Go z boku jak siada na ławkę, a komentator mówi: "proszę państwa tak wygląda twarz człowieka, który dał z siebie wszystko!" Wszystko ! to mało powiedziane, On zostawił na murawie kawał swego zdrowia! Wyglądał jakby za chwilę miał zejść z tego świata! Żaden z naszych piłkarzy wczoraj po 90 minutach w połowie nie wyglądał jak Deyna! 

Gadanie chcieliśmy dowieźć najpierw 1:0, potem remis to kpiny z nas kibiców! Przecież wczoraj grając u siebie dla Polski powinni gryźć trawę!!! 

Oglądałem później Rosjan i serce się radowało patrząc na Ich wolę walki! Nie kalkulowali, że starczy jeden, dwa, czy trzy gole! Grali do końca i wywalczyli 4:1! To nie nasze "panienki, które chciałby, ale boją się" 

Już się słyszy z naszego obozu: "nic się nie stało! jeden punkt zdobyty trzeba go szanować! Zagraliśmy dobrze! tyko szczęścia zabrakło!  Pokonamy Ruskich! Z Grekami nie szło inaczej grać, bo oszukiwali sędziego! Jak zwykle pobrzękiwanie szabelką he,he.. zapominając, ŻE KROWA KTÓRA DUŻO RYCZY MAŁO MLEKA DAJE!"  

Śp. Kazimierz Górski mawiał do póki piłka w grze trzeba wierzyć, że nie wszystko stracone!
Niestety po "wpadce" nie widzę w naszych kopaczach takiej sportowej złości! Boję się, że 12 czerwca rozpędzona lokomotywa Zbornej rozjedzie resztki naszej nadziei:( 


Jak bardzo chciałbym się mylić:)

czwartek, 7 czerwca 2012

345. Między startami

Ostatnio co tydzień imprezy biegowe, więc bieganie między startami ustawiam pod względem weekendów. Po sobotnim kręceniu się w kółko;) i niedzielnym marszobiegu w poniedziałek solidna porcja gimnastyki rozciągającej. 
We wtorek miało być cotygodniowe kijowanie, ale niebo tak płakało, że zapadła decyzja: odpuszczamy! I całe szczęście:) Biegać kiedy pada lubię, nawet bardzo, ale maszerowanie w strugach deszczu jakoś mnie nie kręci. Biegiem między kroplami to cieplej, a i mniej się moknie hi,hi...

W niedzielę u naszego klubowego kolegi impreza w Wierzchowisku. Wybieram się od trzech lat i zawsze coś stawało na przeszkodzie, że nie mogłem być:( Teraz powiedziałem trzeciej edycji nie odpuszczę:) Prawdę mówiąc dystans pięciu kilometrów nie jest moim ulubionym he,he... 

Wczoraj, żeby trochę się odmulić po sobotnio-niedzielnym dreptaniu zrobiłem spokojne dwa kilometry na rozgrzewkę. Potem dziesięć przebieżek stupięćdziesięciometrowych i luźną dwójkę na powrót.

Dziś Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, czyli Boże Ciało. Do południa świąteczne leniuchowanie;) Po obiedzie: co Boskie Bogu, a wieczorkiem z Moniką i Arturem udeptywanie trasy BC. Biegnąc na stałe miejsce zbiorki zastanawiałem się: będzie Ktoś?
Nie widziałem żadnego wpisu na forum to może wszyscy świętują, albo przygotowują się do jutrzejszej inauguracji Euro 2012 
Jestem bardzo ciekaw meczu z Grekami. Franz to farciarz, ale "po zielonej trawie piłka goni, albo my wygramy, albo Oni. Albo będzie dobrze, albo będzie źle piłka jest okrągła, a bramki są dwie"
Stawiam 1-0 dla nas, bo podobno gospodarzom pomagają nawet ściany he, he...

niedziela, 3 czerwca 2012

344. Przetuptany weekend...

Do Lisowic dotarliśmy z "planowanym" opóźnieniem przed ósmą;( Sprawnie pobraliśmy numery startowe wraz z pakietami i hajda na trasę. Zgodnie z regulaminem 24 godziny Kwietny Bieg Sztafetowy wystartował w piątek o osiemnastej, więc co niektórzy mieli już nawet po kilkanaście kółek na koncie:) Biegaliśmy na atestowanej pętli o długości 1352m. Nie za bardzo lubię takie krótkie pętelki, ale czasem warto się poświecić;) Od rana na trasie przeważała młodzież i dzieciaki:) Jedni biegali gallowayem, część maszerowała z kijkami, a jeszcze inni spacerowali przeważnie grupkami. W regulaminie był zapis, że wszyscy po biegu otrzymają pamiątkowe certyfikaty, a Ci którzy zaliczą 35,3km dodatkowo medale. Zatem większość zakładała pokonanie 27 kółek:) Cała doba to ogrom czasu, ale byłem zaskoczony ilu bardzo młodych ludzi podjęło takie wyzwanie:) Oczywiście nie byli na trasie ciurkiem;) Schodzili spać, na posiłki i krótsze lub dłuższe przerwy. Lecz i tak jestem pod wrażeniem zwłaszcza dzieciaków, które miały w nogach niesamowite ilości kilometrów:) Sceneria biegu fantastyczna:) W środku wsi wysokie drzewo na nim gniazdo i lądujące co  rusz bociany;) Dalej łąka i pasące się konie w tym małe źrebaki;) 
 Wzdłuż trasy dopalające się znicze, które w nocy oświetlały trasę (musiało być rewelacyjnie:) Poza tym ogrom niezwykle  sympatycznych Osób:) Pierwsze dwadzieścia siedem kółek przebiegłem, a potem wziąłem kijki i dołączyłem do Kuby i Mateusza:) W sumie przez niespełna dziesięć godzin zrobiliśmy ponad sto sześćdziesiąt kilometrów:) Według nieoficjalnych wyników udział wzięło prawie dwustu uczestników, a z moimi czterdziestoma sześcioma kółkami znalazłem się zaraz za pudłem licząc pokonany dystans:) Podsumowując świetna impreza! Na  luzie bez napinania;) bez opłaty startowej! Niezwykle sympatyczni mieszkańcy, super atmosfera i... jeden minus:( Nie wiem dlaczego na żadnym maratonie, a nawet ultra nigdy nie miałem po biegu odcisków. W ubiegłym roku na maratonie NW w Blachowni dorobiłem się na pięcie krwawego bąbla;( A wczoraj znów po bieganiu stopy całe i po "kijowaniu" pęcherze na obu stopach:( Zastanawiam się  dlaczego? czy przy maszerowaniu inaczej stawiam stopy? Klubowy kolega tłumaczy to tym, że przy bieganiu stopa ma krótszy kontakt z podłożem he,he... Chyba jak po tegorocznym maratonie w Blachowni ponownie okaleczę stopy to  połamię kijki i dam sobie spokój z nordiciem hi,hi... Jak mówią do trzech razy sztuka:)
...............................................
Dziś po wczorajszym Kwietnym Biegu, żeby nie pęcherze na spodzie stóp byłoby super:) Żadnych bóli mięśni, czy stawów:) Gdyby nie piekące bąble to w sumie mógłbym pojechać na kolejne GP Zabieganych do Krzepic. Nie pisałem się jednak wcześniej przewidując skutki uboczne he,he... 

  Ostatnio w najbliższych okolicach imprez co nie miara! Jak nie ma to nie ma jak "wysyp" to nie wiadomo co wybierać;) Niedawno Działoszyn, tydzień temu Rudniki, wczoraj Lisowice, a dzisiaj Krzepice i XVII Marszobieg Na Jurajskim Szlaku. 
Kuba z Mateuszem też chyba nie za bardzo "upodlili" się na wczorajszym ultra dystansie, bo postanowili dziś zaliczyć jeszcze Olsztyn:) Więc poprzekłuwałem bąble, oplastrowałem stopy, wciągnąłem trekingowe buty i na skałki:) Na miejscu spotkaliśmy naszych Zabieganych i wielu znajomych nie tylko biegaczy;)W regulaminie zapisano dystans jak co roku 6km, przed zapisami mówiono, że w związku z remontem rynku trasa zmieniona ma 5km, a na mecie pojawiła się informacja: "nie chcieliśmy państwa wystraszyć przed startem, ale pokonaliście ponad siedem kilometrów!" Trochę biegiem, trochę marszem i tym sposobem przez "łikend" przetuptałem prawie siedemdziesiąt kilometrów. Te dzisiejsze siedem były chyba nawet trudniejsze niż wczorajsze sześćdziesiąt he,he... Po lesie na piachu jako tako, ale kamieniste odcinki dały mi się we znaki;) Co roku organizatorzy marszobiegu głoszą, że zależy im na imprezie bez rywalizacji. Taką typową rekreację i raczej spacer niż bieg po jurajskim szlaku. Chcą aby udział brały całe rodziny i dlatego nagradzają najmłodszego i najstarszego uczestnika. Jednocześnie fundują puchary dla trzech najszybszych kobiet i najlepszych mężczyzn. To sprawia, że rok w rok zjawiają się "łowcy nagród" którzy wietrzą szansę na łatwe łupy. Wydaje mi, że gdyby... skoro to marszobieg najlepsi otrzymywali tylko dyplomy wielu ścigantów by odpuściło;) W zamian można by promować np. najliczniejsze rodziny, szkoły itp. Mam do Olsztyna szczególny sentyment, bo od marszobiegu zaczynałem starty w imprezach:)

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13