"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła. Aktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia" *Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić*


sobota, 29 kwietnia 2017

po ostatnich...

                                  opadach deszczu trochę obawiałem się grząskiego podłoża w bialskich polach:( a tu miłe zaskoczenie. Kałuż nie brakowało, lecz slalomem szło jak najbardziej przetupać suchą stopą he,he... 
Fakt raz przez nieuwagę wdepnąłem w bajorko, ale bywało już nieraz o wiele gorzej;) Czasami woda chlupała w butach hi,hi... wlewała się i wylewała, bo po pierwszym zamoczeniu nie zwracałem już uwagi.
Dziś sobota, więc tradycyjnie poranne tuptanie przez Aleje Brzozową, czyli Bialską w Lasek Wilka i przyległe pola. 
Z każdym dniem przybywa zieleni i Brzozowa robi się coraz bardziej urokliwa:)

Wczoraj jeszcze padało, a dzisiaj asfalt suchy i dużo cieplej. Pewnie dlatego.
Kiedy wbiegałem za Sanktuarium Krwi Chrystusa w polach pusto:( Jedynie jakiś szarak przeskoczył mi drogę;) Za to jak kończyłem to szybciej przebierających nogami nawet nie byłem w stanie policzyć. Cóż jak to mawiał kiedyś mój kolega siódma rano to środek nocy hi,hi... Ja jednak uwielbiam wczesnoporanne dreptanie z uwagi na świetny klimat. Zwłaszcza latem, gdy nie ma jeszcze upału, a rześkie powietrze pozwala swobodnie oddychać. 
Ostatnie bieganie w tym miesiącu. Według planu miałem zrobić dwa kółka w bialskich polach. Jednak po kaszy latało mi się tak rewelacyjnie, że wyszedł znów półmaraton he,he...
W kwietniu w siedemnastu wyjściach nabiegałem 268 kilometrów. W tym wycieczka pielgrzymka biegowa Oświęcim - Wadowice. Do tego gimnastyka x4 i marszu prawie cztery dychy;) Dobry miesiąc. Szczególnie, że nogi niosą i to jest frajda:) 

czwartek, 27 kwietnia 2017

chce się...

panu w taka pogodę zagadnęła mnie pytająco Pani "Stopka" przy mojej byłej podstawówce numer trzynaście;) 
Odpowiedziałem bez namysłu z płatkami na twarzy: oczywiście! przecież pogoda jest super he,he... 
Długo zbierałem się dziś z wyjściem na bieganie i to wcale nie ze względu na aurę za oknem hi,hi... 
Wczoraj prosto w twarz deszcz dzisiaj wielkie "kłaki" śniegu, ale nie narzekam. Broń Boże! Uwielbiam jak za szczenięcych czasów ciapanie po kałużach i łykanie lecących z nieba śnieżnych płatków hi,hi...
Po spokojnej siódemce nad naszym morsowiskiem zrobiłem dziesięć przebieżek pod nadzorem Władzy he,he... Przyjechali nad "Adriatyk" "suką" kiedy kończyłem drugą z kolei. Przyglądali mi do końca się paląc fajki i zastanawiali pewnie co ten stary odp.....a;)
"Latało" mi się rewelacyjnie:) Chwilami nawet nie mogłem nadążyć za własnymi nogami hi,hi... Pomyślałem przez chwilkę, gdybym tak "wyrżnął orła" mieliby Chłopaki niezłe kino;)
W drodze powrotnej zrobiłem jeszcze pół pętli i dobiegłem pod mury jasnogórskie, żeby wrócić od strony Domu Pielgrzyma. Tym wybiegiem nadłożyłem nieco drogi i w rezultacie garmek pokazał czternaście kilometrów.
Wchodząc do domu jak zawsze tradycyjnie zameldowałem: ale sobie fajnie polatałem:))

środa, 26 kwietnia 2017

deszczowa...

trzynastka po wczorajszej gimnastyce była rewelacyjna:) w tym dziesięć podbiegów. Dziś po asfalcie, bo po nocnych opadach na trawie bardzo mokro.
Wcześniej jednak pętla na "Bałtyku" i nad "Adriatykiem" spotkanie z Morsem Grzegorzem. Który zażywał indywidualnej kąpieli na naszym morsowisku;)
Dzisiaj jak to mawiają niektórzy biegacze noga "podawała" świetnie;) Przemokłem "na wylot" lecz i tak biegało mi się kapitalnie. Dlatego po dyszce serie dziesięciu podbiegów zrobiłem z uśmiechem na twarzy hi,hi... Chociaż z daszka czapki krople wody leciały mi w twarz. Prawie jak z kropidła wikarego gdy święcił nas w wielkanocny poniedziałek he,he...

Od wczoraj jestem "zainteresowany" jak to mówi fejs ciekawą połóweczką;) Zwłaszcza, że fragment regulaminu mnie zaskoczył: "... Zalecane jest posiadanie przy sobie telefonu (las jest ciemny a zwierzyna gruba)..." cha, cha, cha.

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

udało...

się:) W sobotni poranek z Adamem odbyliśmy siedmiokilometrowe dreptane pogaduchy w Jego rodzinnych Pilchowicach. Jak już kiedyś pisałem bardzo się cieszę, że zaczął biegać:) Do tego namówił jeszcze swoją Lepszą Połowę;) Hurrra! bo już nie jestem jedynym wariatem w rodzinie he,he...

Deszczyk kropił, temperatura powietrza +7, więc była super pogoda na bieganie:) 
Po wieczornym "dopingu" lajtowy trucht przyznaję przywrócił mnie do świata żywych hi,hi... Tego własnie było mi potrzeba! 
Tym bardziej, że potem dalej ucztowanie, biesiadowanie, smakowanie przeróżnych specjałów i nawadnianie he,he...

Dzisiaj po dwudniowym byczeniu;) za sobotę wypad przez Aleję Brzozową w bialskie pola.
Podobnie jak w parku Lisiniec po ubiegłotygodniowym ataku zimy armagedon w drzewostanie:( 
Nie robiłem fotek wszystkim zawalidrogom, bo dłużej robiłbym zdjęcia niż biegał he,he... 
Na "Bałtyku" dzięki wczorajszemu Biegowi Miłosierdzia szybko usunięto przeszkody ze ścieżki. Tutaj obawiam się, że wiele powalonych drzew i połamanych konarów może leżeć bardzo długo:(
Dobrze chociaż, że ptaki wciąż koncertują niezmiennie pięknie:) 
W sumie wytupałem połówkę;) czyli półmaraton. Nie spotkałem dziś żadnego biegacza, ani "nordica". Za to na trzecim kółku za Sanktuarium Krwi Chrystusa nagle na drodze pojawiła się fajna Amazonka na kapitalnym rumaku:) 
Dobry początek nowego tygodnia.

piątek, 21 kwietnia 2017

jednak...

czwarty Bieg Miłosierdzia nie będzie przełajowy he,he... Połamane drzewa pocięte i usunięte na obrzeże ścieżki rekreacyjnej:) Co prawda gdzieniegdzie zalega trochę śniegu i walają się patyki:( Ma jutro padać, więc resztki śniegu się rozpuszczą:) a gałązki może Ktoś wyzbiera. 

Miałem dzisiaj nie biegać. Jednak na wk..w nic tak dobrze mi nie robi jak szybsze przebieranie nogami;) Niestety po dziesionie jakoś mi nie przeszło:( Dlatego dołożyłem dziesięć przebieżek. "Dokładka" mi ulżyła, bo trochę się wyżyłem hi,hi... Niby zrobiłem czternaście kilometrów, ale szczerze mówiąc to chyba dopiero maraton przywróciłby mi całkowitą równowagę he,he...

Jutro jak dobrze pójdzie będzie bieganie na "obcej" ziemi, lecz na razie cicho sza, żeby nie zapeszyć;)
Zaś w moim rodzinnym mieście dziewiąta edycja biegu częstochowskiego.



czwartek, 20 kwietnia 2017

rewelacyjne...

podbiegi po wczorajszym ataku zimy! zbiegi zresztą też hi,hi... co widać na załączonych obrazkach.
Śnieg prawie po kolana, więc za nim wydeptałem ścieżkę "ubawiłem" się po pachy he,he...
Wczorajszy armagedon pogodowy nie przeszkodził mi w realizacji poświątecznego planu, bo akurat wypadła cotygodniowa gimnastyka;) 
Działo się, oj działo! Obfite opady bardzo mokrego białego puchy skutecznie wykazały bezradność drogowców i uniemożliwiły co poniektórym korzystanie z automobili;) Do tego awarie sieci energetycznych, powywracane drzewa, połamane gałęzie... Niestety szkód co nie miara:(
Dzisiaj biało, ale temperatura powyżej zera, więc roztopy. Zastanawiałem się wychodząc z domu jaką obrać trasę? Postawiłem jak zwykle na park Lisiniec, czyli nasz "Bałtyk". 
Po rekonesansie widzę, że niedzielny Bieg Miłosierdzia  może być z przeszkodami he,he... Jeśli Ktoś nie nie uprzątnie ścieżki rekreacyjnej.
Przed serią dziesięciu podbiegów zrobiłem jedno kółko "po białym" wokół "Adriatyku" i "Bałtyku". Potem rundę przyległymi uliczkami po "czarnym", żeby nieco odsapnąć przed lataniem góra dół na jasnogórskim polu namiotowym;)
Przed drugą połową serii dziesięciu podb dostałem motywującego ememesa z fotką mojej cudownej wnusi Wiktorii:) i zaraz dostałem szwungu, co by nie powiedzieć kopa hi,hi... 
W sumie nabiegałem trzynaście kilometrów. Ciekawe, czy ostatniej zimy w tym sezonie?

wtorek, 18 kwietnia 2017

poniedziałek...

we wtorek skoro wczoraj była niedziela;)
Po dwóch dniach świętowania głodny biegania nalatałem dzisiaj piętnaście kilometrów. Najpierw pętla na "Bałtyku" i kontrolne udeptywanie ścieżki rekreacyjnej. 
Później wypad poza park Lisiniec i stała codzienna trasa modyfikowana na bieżąco w zależności od humoru i samopoczucia he,he... 
Potem znów  powrót do parku i dwa kółka dookoła "Adriatyku" i "Bałtyku". Na koniec kierunek pole namiotowe Jasnej Góry i slalom "gigant" na długim podbiegu hi,hi...
Świetnie mi się latało, choć znowu ubrałem się zbyt lekko jak na jeden stopień Celsjusza powyżej zera:( 
Szczególnie momentami gdy było pod wiatr czułem lodowate powietrze i cisnące się do oczu kryształki lodu;)

Wszyscy pozmieniali opony na letnie;) a tu powrót zimy. Za oknem pada śnieg. Na termometrze słupek rtęci w okolicy zera. 
Wczoraj nasze Foczki urządziły na morsowisku śmigus dyngus. Dziś kończąc bieganie żałowałem, że nie wziąłem plecaka z przyborami do morsowania:( 
Trochę zaniedbałem ostatnio indywidualne kąpiele:( Ale na poprawę nigdy nie jest za późno;)

sobota, 15 kwietnia 2017

Wielkanoc A.D. 2017


Dziś Wielka Sobota. 
Pół godziny wcześniej niż zwykle dotarłem na ptasi koncert w Lasku Wilka i jak zawsze było fantastycznie:) 
Najpierw jednak biegnąc Bialską podziwiałem jak nasza Aleja Brzozowa zaczyna się zielenić, by już wkrótce mienić się w pełnej krasie:)
Mimo dość wczesnej pory w bialskich polach spotkałem dwóch biegaczy i dwóch znajomych kijarzy. 
Nie wiem czemu początkowo biegło mi się dość ciężko:( Jakbym był już po świętach he,he... 
Jednak w miarę jak przybywało kilometrów to i sił też hi,hi...
W sumie nadeptałem ich siedemnaście. Nawdychałem się świeżego powietrza, a nawet trafiła mi się dymna inhalacja. 
 W miejscu wycinki drzew Ktoś usypał kopiec wewnątrz którego musiało tlić się drewno nasączone żywicą. Woń dymu unoszącego się z nad kopy dymu była kapitalna. Coś jak mieszanina zapachu bożonarodzeniowej choinki i aromatycznych przypraw;)
Endorfinami, czyli hormonami szczęścia "akumulatory" naładowane. Jeszcze tylko poświęcić jajka i można świętować;) 

czwartek, 13 kwietnia 2017

miała...

być dycha, a wyszła jedenastka, więc można powiedzieć norma wykonana;)
Dobieg na "Bałtyk" nieco ponad kilometr  i powrót podobnie, więc pozostała ósemka z hakiem wytuptana na ścieżce rekreacyjnej wokół glinianek "Bałtyk" i "Adriatyk". Bo dziś bez "wycieczek" poza park Lisiniec he,he...
Bardzo wietrznie, chociaż trochę cieplej niż wczoraj. Na termometrze plus siedem stopni. 
Jak pisałem wczoraj na bieganie nie ma złej aury są tylko nieodpowiednio ubrani biegacze hi,hi...
Dzisiaj na "orbicie" spotkałem biegaczkę strasznie poważną i bardzo skupioną na szybszym przebieraniu nogami;) Na pozdrowienie smutna odpowiedziała tylko dzień dobry:( Dopiero kiedy na kolejnej mijance zrobiłem "samolot" i pokiwałem "skrzydłami na Jej twarzy pojawił się cień uśmiechu:) 
Potem jeszcze pojawił się biegacz. Wymieniliśmy pozdrowienia unosząc dłonie i tyle Go widziałem. Widać Ścigant. 
No, cóż są zające i żółwiki jak ja he,he...
Fajnie było! Nawet jak w drodze powrotnej dopadł mnie przelotny deszcz. Niby nie ulewa, lecz po chwili wyglądałem jak zmokła kura hi,hi... 
Jutro Wielki Piątek i post od biegania. Za to w Wielką Sobotę planuje dwie pętle za Sanktuarium Krwi Chrystusa w bialskich polach:) Oczywiście przez kapitalnie zieleniącą się Aleję Brzozową, czyli Bialską.
Pobudka skoro świt tak, żeby zdążyć na ptasi koncert w Lasku Wilka hi,hi...

środa, 12 kwietnia 2017

chłód...

powrócił. Rankiem tylko cztery kreski na plusie, ale temperatura odczuwalna przy zimnym wietrze jeszcze niższa. Wczoraj w wiadomościach meteo synoptycy sugerowali nawet w lany poniedziałek opady śniegu hi,hi... 
Zamiast lania wodą przyjdzie nam nawalać się śnieżnymi pigułami he,he...
A i trzeba będzie reaktywować morsowanie!  
Najważniejsze, że na bieganie zawsze jest dobry czas i odpowiednia pogoda;)
Wczoraj dwie godziny wygibasów;) a dziś podobnie jak przedwczoraj najpierw spokojne jedenaście kilometrów. No, może nie do końca, bo ciut za lekko się ubrałem jak na tuptane udeptywanie mojej stałej stałej codziennej trasy:(
Dopiero jak "schowałem" się na ścieżce osłoniętej z jednej strony nasypem, a z drugiej drzewami i krzakami w parku Lisiniec rozgrzałem się - przebieżkami hi,hi...
Fajnie mi się latało w te i nazad:) Tym bardziej, że powyżej strażacy testowali jakieś sikawki i co chwila spoglądali w moja stronę.
Nawet pomyślałem: może zastanawiają się, czy nie będą musieli dziadka reanimować he,he... 
Z drugiej strony miałem nadzieję, że nie skierują tych swoich "zabawek" w moją stronę, bo zdmuchnęliby mnie do pobliskiego strumyka hi,hi...
Świetnie mi się dreptało i na koniec zdziwiłem się, że w sumie wyszło szesnaście kilometrów z małym hakiem. 
Znowu trochę długo mnie nie było;) 
Ale jak się człowiek wyrwie to wydzielające endorfiny sprawiają, że nie chce się za szybko wracać;)

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

jak w górach...

hi,hi...









Po niedzielnym labowaniu  najpierw dyszka na stałej codziennej trasie. Po uprzedniej wizytacji Parku Lisiniec;)
I bardzo miła niespodzianka:) Po raz kolejny spotkałem na swojej trasie znaną częstochowską biegaczkę Mariole Sojdę.
Ostatnio mam szczęście  często Ją widywać i ogromnie się cieszę, bo za każdym razem powitanie odwzajemnia czarującym uśmiechem:)
Mariola, Kacper Adam profesjonaliści, ale normalni Ludzie nie zadzierający głowy. Zauważają zwykłego amatora i nie traktują jak zło konieczne, które psuje wizerunek biegacza he,he... Jak mawiają co niektórzy "mistrzowie" i "mistrzynie". 
Choć podobno to skromność jest cechą Mistrzów;)
Po dziesionie zaplikowałem sobie jeszcze dziesięć podbiegów na "mojej" górce. Wydeptałem ścieżkę na świeżej trawce i niestety przemoczyłem nowe buty:( 
Wracając zrobiłem jeszcze długi podbieg slalomem wzbudzając znów zaciekawienie siostry zakonnej hi ,hi...
Wielki Tydzień otworzyłem czternastką na dobry początek. Jak będzie dalej w tym gorącym okresie przedświątecznym okaże się "w praniu" he,he...

sobota, 8 kwietnia 2017

pięknie...

ptaszki śpiewają, powietrze wilgotne, po nocnych opadach deszczu pachnące zapachem lasu i pól:) Na drzewach młode listki oraz pąki wczesnego kwiecia. Rewelacja! 
Miałem jak zawsze zrobić jedno kółko za Sanktuarium Krwi Chrystusa, lecz biegło mi się zbyt fantastycznie, żeby tak wcześnie wracać he,he...

W tak cudnym terenie łatwo zapomnieć się w bieganiu czego jestem najlepszym przykładem hi,hi... 
Zamiast piętnastki wyszła dwudziestka, a byłoby jeszcze więcej;) Chęci i siły były tylko rozsądek się pieklił nie zdążysz, będziesz za późno, nie wyrobisz się:(

W drodze powrotnej zaliczyłem jeszcze parę ćwiczeń w siłowni na świeżym powietrzu:) Po czym z "akumulatorami" naładowanymi enforfinami  wróciłem do rzeczywistości hi,hi...

czwartek, 6 kwietnia 2017

grad i deszcz ze śniegiem...

bo przecież "kwiecień plecień co przeplata trochę zimy trochę lata" he,he... Dziś to przysłowie sprawdziło się w 100% Cały dzień silne zachmurzenie z przelotnymi opadami, potem słońce i apiać odnowa i tak w kółko:) 
Miało być wolne od biegania i wyjście dopiero  jutro, lecz jak pięty "palą" nie ma zmiłuj hi,hi... Zresztą zawsze mówię sobie co masz zrobić jutro zrób dzisiaj;) Tak więc wolne będzie w piątek, a w sobotę trochę dłuższe tuptanie w Alei Brzozowej i bialskich polach.
Przyznaję trochę ociągałem się dzisiaj z wyjściem he,he... Bo myślałem jak tu "wstrzelić się" między kolejne opady. A i tak zaraz po wyjściu poświęcił mnie deszczyk z nieba hi,hi... Cieszę się bardzo, że nie zrezygnowałem, bo biegało mi się wyśmienicie:) 
Najpierw zrobiłem  dychę. Później na "Bałtyku" przetestowałem funkcje *interwały* w moim garmku. 
Wyszło jak wyszło skoro większą uwagę poświęcałem wskazaniem zegarka niż temu co robię:( 

Przygotowując się na pytanie MLP: "czy znalazł się jeszcze jakiś wariat co latał dziś przy takiej pogodzie" w odpowiedzi napotkałem biegaczkę i biegacza:) Może przygotowujących się na czwarty Bieg Miłosierdzia?

Nadreptałem w sumie piętnastkę, ale endorfinek wytworzyłem jak co najmniej na połówce;) Mogę więc z czystym sumieniem spróbować pączka ze stolicy województwa i Szwejka z Bojanowa he,he...

środa, 5 kwietnia 2017

damskie...

towarzystwo trafiło mi się dzisiaj na "Bałtyku" hi,hi...
Wiosna na całego. Wkrótce zaczną się wakacyjne wyjazdy, morze, plażowanie, skąpe stroje;) Dlatego niektóre Panie jak co roku o tej porze zaczynają "pracować" nad poprawą sylwetki he,he...
Dziś na pętli wokół zbiorników w parku Lisiniec One cztery i ja jeden:) Żadnego biegacza, żadnej Kijarki, żadnego Badylarza;) jedynie dziewczyny. Z czego dwie uśmiechające się i odwzajemniające pozdrowienia (brawo!) i dwie skupione na szybszym przebieraniu nogami do bólu;)
 
Planowałem dziś spokojny bieg zakończony przebieżkami, lecz jakoś tak wciąż "chodzą" za mną górki hi,hi... 
Zrobiłem zatem najpierw na mojej "siodłatej" ścieżce po dziesięć powtórzeń w te i nazad, więc razem dwadzieścia. Potem kółko dla wyluzowania i jeszcze na tej dłuższej bardziej pokręconej po pięć, czyli dziesięć. 
Powrót na spoko jak zawsze pod górkę hi,hi.... 
W ten sposób nieco "upodlony", ale szczęśliwy zaliczyłem równe dwanaście kilometrów. Chyba jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby garmek pokazał po przecinku ,00 km he,he...

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Rozochocony ...

sobotnim hasaniem po górkach na trasie Oświęcim Wadowice he,he... dziś po dyszce na stałej przydomowej trasie dołożyłem jeszcze dziesięć podbiegów na jasnogórskim polu namiotowym:) Początkowo miałem zrobić tylko z dychę na rozruszanie po wczorajszym labowaniu;)
Ale jak wracałem i zobaczyłem to wzniesienie to postanowiłem się sprawdzić hi,hi... I wyszło prawie czternaście kilometrów:)
Cieszę się! Jest siła w nogach i moc w głowie:) Bo przecież biega się głową , a nogami tylko przebiera he,he...

Biegało mi się znakomicie i nie czułem trudów biegowej pielgrzymki. Zresztą już zaraz po zakończeniu sobotniej trzydziestki kelnerka w restauracji gdzie jedliśmy obiad powiedziała: "Nie wygląda pan jakby przybiegł z Oświęcimia tylko przyjechał autobusem" hi,hi... 
Myślami przyznaję wracałem co rusz do sobotniej Sztafety Papieskiej. Fajnie było:)

Dzisiaj po raz drugi włożyłem moje nowe nb bora zamiast najków. Wrażenie miałem jak o poranku kiedy przesiadłem się z zafiry do nubiry;) Tylko w drugą stronę hi,hi...
Jutro gimnastyka i solidne rozciąganie. 

sobota, 1 kwietnia 2017

XII Sztafeta Papieska A.D. 2017....

ze świetnymi Ludźmi z Zadyszki i nie tylko chyba, więc trzydzieści dwa kilometry z Oświęcimia do Wadowic były fantastycznym przeżyciem:) 

Trasa podzielona na etapy. Na każdym "popasie" punkt odżywczy hi,hi... i możliwość podjechania oczekującym autokarem gdyby Ktoś nadwątlił siły;) Co prawda od początku tempo było szybsze od zakładanego w regulaminie. Jednak większość uczestników poszła na całość he,he... i zaliczyła pełny dystans.   

W Oświęcimiu na starcie pobieranie pakietów w Towarzystwie Salezjańskim. Koszulka, banan, baton, butelka izotonika jak na prawdziwej imprezie biegowej:) Potem krótka modlitwa i błogosławieństwo księdza, oraz przedstawiciela władz miasta;) Pamiątkowa fotka pod
pomnikiem ks. Bosko i w drogę pod opieką jak powiedział biegnący z nami ksiądz: Boga, Najświętszej Panienki i Jana Pawła II.
Chyba dlatego biegło mi się rewelacyjnie! Było i dla ciała i dla ducha;) czyli połączenie przyjemnego z pożytecznym:)

Szczególnie spodobał mi się przedostatni etap najdłuższy i mianowany ciężkim;) Po takich "górkach" już dawno nie hasałem hi,hi... Bo nawet podbiegi na Klasztornej, Kordeckiego, czy Alei Sienkiewicza to mały pikuś he,he...

Na ostatnim postoju wszyscy ubrali żółte koszulki i w pełnym składzie osobowym ostatnie dwa kilometry przelecieli jak na skrzydłach:) Jakby odkryli nowe pokłady sił po trzydziestce hi,hi...

W miejscu przeznaczenia na wadowickim rynku najpierw złożenie kwiatów pod pomnikiem JPII. Później odśpiewanie Barki i po ochłonięciu krótka modlitwa w Bazylice.
Następnie pamiątkowe zdjęcie u stóp Ojca Świętego. 
Rozdanie "medali" w formie różańców "dla biegaczy", które można założyć na palec w czasie biegu. 
Na zakończenie po części oficjalnej  spotkanie przy kremówce:) Żartowałem, że Tym co od początku wyrywali tak do przodu pewnie ślinka na ten smakołyk leciała już od startu hi,hi... 

To był cudowny dzień! 
Cieszę się, że udało się i mój rodzinny Team mógł mi towarzyszyć w roli lotnego serwisu;)Dzięki!
Dziękuję przesympatycznym Biegaczkom i Biegaczom za gościnne przyjęcie "Medalika" he,he... Miłe towarzystwo i fajną atmosferę w biegowym peletonie;) 

Jak powiedziałem księdzu przy pożegnaniu: jeżeli zorganizujecie sztafetową biegową pielgrzymkę na Jasną Górę z ogromną przyjemnością wybiegnę Wam na przeciw z gorącym powitaniem;)

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13