potem *walka* z wymianą stojącej baterii zlewozmywakowej he,he... W szafce pod zlewem bojler, rurki, syfon i dna komór, więc przykręcenie baterii z wężykami to prawdziwa ekwilibrystyka;)
Po robocie szybko w buty biegowe i hajda na stałą przydomową trasę dla odparowania hi,hi...
Wzięło mnie na modyfikacje, a nawet wariacje;) i wylatałem trzynaście kilometrów:) Biegło mi się fajnie i lekko. Specjalnie zwalniałem kiedy przyśpieszałem ni z tego ni z owego, bo to przecież nie zawody tylko trening. Ostatnio cały czas coś mnie pogania, a ja zaciągam *ręczny hamulec*. Na napieranie przyjdzie czas za dwa tygodnie! Chociaż już dziś przez kilkaset metrów z jednym młodym się trochę pościgałem;)