"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła. Aktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia" *Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić*


wtorek, 28 lutego 2017

nosił...

wilk razy kilka ponieśli i wilka he,he...
Doktor powiedział: 
"Ani szczepionka, ani morsowanie, ani zdrowy, aktywny tryb życia nie daje stu procentowej gwarancji, że grypa człowieka nie dopadnie"
"Podziwiam pana sylwetkę. Widać, że regularnie pan trenuje i ma odporność wyższą od przeciętnego Kowalskiego"
"W płucach, oskrzelach czysto. Gardło ok, więc tylko wit. C z rutyną, coś na obniżenie podwyzszonej temperatury i odpoczywać siedem dni." 

W sumie chorowałem dwa dni! Dwie doby miałem wysoką temperaturę i leżałem "jak zdjęty z krzyża" hi,hi... Tyle widocznie organizm potrzebował czasu na walkę. Potem osłabiony tą walką regenerowałem siły odpoczywając;) 
Bez aktywności wytrzymałem sześć dni. Wczoraj zrobiłem cotygodniową gimnastykę, a dziś ostatnie bieganie w lutym! 
Tydzień temu w poniedziałek biegałem zimą, a dziś jak na wiosnę przystało "na krótko":) Plus jedenaście kresek na termometrze! 
W drugim miesiącu tego roku niestety "skróconym" z powyższej przyczyny o tydzień he,he... 
Przebiegłem 179 kilometrów w piętnastu wyjściach. Do tego trzy cotygodniowe gimnastyki oraz jedenaście marszów i zapisane sześćdziesiąt siedem kaemów wychodzonych;) 

poniedziałek, 20 lutego 2017

święta ...

prawda he,he... 
Dlatego wyszedłem dzisiaj trzeci raz z rzędu, chociaż w zasadzie biegam co drugi dzień;)
Sobota 22 km, niedziela 7 km + morsowanie i dziś dycha;) Jak na poniedziałek to minimum - dziesięć kilometrów, inaczej mówiąc godzina szybszego przebierania nogami, czyli dawka niezbędna dla podtrzymania funkcji życiowych hi,hi... 
Do tego szóstka marszu i dlatego jutro cotygodniowe wygibasy tzn. gimnastyka:) Bo...

niedziela, 19 lutego 2017

roztopy...

bieganie i rąbanie "wanny" oraz pełen resect w śniegowej brei he,he... Lód wbrew pozorom jeszcze bardzo gruby, więc mozolnie nam szło dziś otwarcie przerębla;)
Biegania tyle co na dobieg tam i z powrotem plus dwie pętle w ramach rozgrzewki biegowej wokół "Adriatyku i "Bałtyku"
Na całe szczęście plusowe temperatury w nocy zniwelowały wczorajszą ślizgawicę. Inaczej byłaby dzisiaj rozgrzewka stacjonarna. 
więcej zdjęć Grzegorza Skowronka na zmorsowani.blogspot.com

Od pewnego czasu koledzy Morsy przyłączają się do biegania w stroju "organizacyjnym" jak na biegu Icemana hi,hi... 
Ale od dziś mamy... wielkie brawa! pierwszą Kobietę, Która odważyła się do nas dołączyć:) Super Foczka! Pływa, choć nie lubi biega z nami;) i z pasją morsuje:) 

sobota, 18 lutego 2017

uciekłem...

dziś z bialskich pól czym prędzej he,he... W Alei Brzozowej jeszcze jako tako, ale za Sanktuarium Krwi Chrystusa makabra:( Droga oblodzona i z wierzchu pokryta warstwą wody:( Każdy upadek grozi przypadkowym  morsowaniem w "opakowaniu" czyt. ciuchach hi,hi...
Po kilku piruetach spotkałem wracającego Eduarda, Który ostrzegał mnie, że "im dalej w las" tym jeszcze gorzej. Żeby nie wracać pobiegłem jeszcze kawałek w kierunku Białej. Oczywiście zaliczyłem jeszcze parę uślizgów;) Raz chcąc bokiem po śniegu ominąć rozlewisko wody noga zapadła mi się po kolana w śniegowo błotnej brei brrrr... 

Ikara, asfaltem wróciłem do miasta i wtedy przyszło mi do głowy sprawdzić jakie warunki są na "Bałtyku" przed jutrzejszym morsowaniem.
W szumnie zwanym parku Lisiniec makabra. Parking, ścieżka rekreacyjna tak oblodzone, że trudno utrzymać się na nogach nie mówiąc już o bieganiu:( 
Śnieg na lodzie pokrywającym "Adriatyk" rozmiękły i ślizgawica jak na lodowisku. Lód niby gruby, nie załamuje się pod ciężarem człowieka ale z groźnym trzaskiem pęka. 
Zapowiada się jutro morsowanie w trudnych warunkach:( i dlatego nigdy dość ostrzegania o zachowaniu szczególnej ostrożności.
Po inspekcji morsowiska było mi wciąż mało he,he... A biegło mi się rewelacyjne, więc wracając na okrężne drogi natuptałem w sumie prawie lub niecałe dwadzieścia dwa kilometry:)
W przemoczonych butach, ubłocony po kolana, z "bananem" na ustach wpadłem do domu. Uprzedzając pytanie: "gdzieś Ty był? oznajmiłem: ale się fantastycznie nalatałem:)

czwartek, 16 lutego 2017

Smog...

burza w necie i jak zawsze ostatnio jakby tu jeden drugiemu dokopać he,he...
Nie wiem co się porobiło ostatnimi czasy z tymi ludźmi? Co by Kto nie napisał, powiedział to od razu trzeba Go zmieszać z błotem delikatnie mówiąc hi,hi...

Ja dzisiaj ze smogiem zrobiłem szesnaście kilometrów;) Większość w bialskich polach i Lasku Wilka, więc specjalnych niepożądanych działań smogowych nie odczułem:) 
Spotkałem za to jedną Kijarkę i Biegaczkę w "kagańcach" ale białych;)
Jak zawsze na trasie kilka razy wydmuchiwałem nos i spluwałem siarczyście z głębi płuc;) Jednak na białym śniegu zanieczyszczeń nie było widać.
Podziwiałem za to ostatki pewnie zimowych widoków:( 

W nocy tylko minus trzy, a na dzień synoptycy przewidują nawet siedem kresek powyżej zera, więc lada dzień będzie szaro buro:( "Powyłażą" wszystkie brudy przykryte do tej pory pod śniegiem i do póki nie zrobi się prawdziwa wiosna widoki będą niespecjalne:(

środa, 15 lutego 2017

czuć...

już ocieplenie i niechybnie zbliża się wiosna he,he... Na razie po dość znacznych jeszcze spadkach temperatury w nocy -7 w ciągu dnia odwilż. Dzisiaj na naszym morsowisku zauważyłem pęknięcie pokrywy lodowej. To znaczy, że wkrótce wejście na lód będzie już ryzykowne. 
Dziś jeszcze tuptanie po białym:) Trzeba wykorzystywać uroki zimy póki się da, bo słoneczko przygrzewa coraz mocniej.
Niedługo może się okazać, że bez przedwiośnia znienacka zaskoczy nas pani wiosna hi,hi...
Dwunastka z rana wolniutko, bo ślisko;) i o przyczepność trudno. Marzy mi się coś dla odmulenia he,he... ale nie ma za bardzo gdzie. Nawet nie chodzi mi o stałe szybkie bieganie tylko od czasu do czasu o przewentylowanie płuc hi,hi...
Apropo szybkości co łączy bieganie i sex?



poniedziałek, 13 lutego 2017

w nocy...

świeża dostawa białego puchu, który przykrył lodowe wykroty:( Miejscami przejść trudno taka ślizgawica. Jezdnie czyściutkie odśnieżone, posypane solą, ale na chodnikach tragedia. Na bocznych drogach koleiny od opon tak wyślizgane, że trudno utrzymać się na nogach i jak tu biegać?
Na szczęście biegam powoli, bo... 
Nadreptałem czternaście kilometrów na dobry początek tygodnia, ale chwilami skóra mi cierpła na sama myśl, że mogę wyrznąć "orła" i nie daj Bóg sobie coś złamać jak Jaro:(
Po wczorajszej morsowej wizycie w Kłobucku zlustrowałem przy okazji nasze morsowisko na "Adriatyku". "Wydało" się! Ktoś korzystał z naszej "wanny" he,he... Szkoda tylko, że nie zadbał po kąpieli o zabezpieczeniu przerębla:( 
Fajnie mi się dziś tuptało mimo lecących prosto w oczy drobin śniegu;) 
Jedynie na sam koniec trochę skoczyło mi ciśnienie hi,hi... gdy po wyjęciu garmka spod rękawa okazało się, że na cyferblacie zero kilometrów:(( No cóż trzynasty he,he... 
Pozostało więc tylko wyrysować trasę na endo, czego bardzo nie lubię.

niedziela, 12 lutego 2017

urodziny....

(drugie;) Morsujacego Kłobucka były dzisiaj okazją do kolejnego wyjazdowego morsowania he,he... Zlot u sąsiadów za miedzą był kapitalny:) 
Zwłaszcza, że pod obecność mojej kochanej wnusi Wiktorii hi,hi... 

Biegowej rozgrzewki w stroju "organizacyjnym" niecałe dwa kilometry:( ale przy minus pięć stopni Celsjusza;)

Żeby się nie powtarzać więcej zdjęć i materiałów na zmorsowani.blogspot.com


sobota, 11 lutego 2017

Lechu...

dla Ciebie dziś wstałem jak za dawnych, dobrych czasów. Jak przed laty stałą sobotnią trasę przebiegłem przebiegliśmy razem. Chociaż fizycznie nie ma Cię już wśród nas, ale Jesteś w mojej pamięci i duchem byłeś dziś i będziesz zawsze z nami.
To tu na Bialskiej poznaliśmy się i wiele porannych godzin spędziliśmy na dreptanych pogaduchach. W sumie to najwięcej kilometrów razem zrobiliśmy w bialskich polach, bo zazwyczaj czekałeś na nas koło krzyża na Gruszowej. Tam też rozstawaliśmy się, bo do Wierzchowiska skąd dobiegałeś miałeś jeszcze kawałek drogi. Dzięki Lechu!

Wspominałem dzisiaj mój debiut na półmaratonie w Żytnie. Pierwsze 10 km pokonaliśmy wspólnie. Potem "odjechałeś" mi, a ja wówczas biegowy żółtodziób patrzyłem z podziwem myśląc: *jak po dziesięciu kilometrach można tak przyśpieszyć!?* Szacun Lechu!

Wracałem dziś rano także do naszych dyskusji, które toczyliśmy po zebraniach w poniedziałkowe wieczory. Dzieliła nas dość znaczna różnica wieku, bo ja wcześniej urodzony;) mieliśmy inne poglądy, lecz w kwestiach zasadniczych zawsze "było nam po drodze" Często wracam do naszych rozmów przy okazji rożnych sytuacji życiowych. Dzięki Lechu!

Kiedy buntowałem się, protestowałem, że z "naszego dziecka" stowarzyszenia, które wspólnie zakładaliśmy robi się "tanią d....." która za wszystkimi lata, wszystkim się chce przypodobać i każdemu dogodzić Ty jeden mnie zrozumiałeś. Tylko ty dodawałeś mi otuchy. Dziękuję Ci Lechu!

Podobno ludzie nigdy nie spotykają się z przypadku, bo jest w tym jakiś cel. Jeden drugiemu zawsze coś może dać. To prawda. Mowi się, żeby być bliskim sobie nie trzeba się widywać codziennie. Zresztą niektorzy żyją pod jednym dachem i są sobie obcy. Byłeś dla mnie wiecej niż tylko kumplem. Nie zapomnę Cię Lechu!

Przykro Lechu, że nie pobiegamy już po Bialskiej:( Nie spotkamy się u Ciebie na Biegu. Ale wierzę, że w Królestwie Bożym będziesz tak jak Inni Którzy odeszli do wieczności na nas czekał. 
Przygotujesz nam jak zawsze dopięte na "ostatni guzik" biuro zawodów:) I wspólnie z Takimi miłośnikami szybszego przebierania nogami jak moja Idolka biegowa Basia Szlachetka przebiegniemy nie jeden niebiański maraton:) Odpoczywaj w pokoju...

piątek, 10 lutego 2017

niby...

wciąż bieganie "po białym", ale to już nie ten bielutki mięciutki śnieżek;) Twarda nierówna skorupa lodowo-śniegowa po której biega się masakrycznie. W dodatku ślisko niesamowicie:(
Miejscami niektóre chodniki odkute, lecz większość nawet nie posypana, więc jeszcze gorzej niż na dziewiczym "Bałtyku" Dlatego wybierałem dziś ścieżki mało uczęszczane, udeptane, ale nie wyślizgane;)

Miała być dziś dycha i wyszło dokładnie 10,2 kilometra, więc gps w głowie wcale nie gorszy niż ten w zegarku he,he...

Wciąż myślę o Lechu. Bardzo dawno nie widzieliśmy i wielka szkoda, że nie było nam dane spotkać się w czasie Jego choroby:( 
Jeszcze nie mogę uwierzyć! Młody facet, czterdzieści pięć lat odchodzi do wieczności. Szok. 
Podobno "Pan Bóg zabiera Tych, Którzy nadają się do nieba" 
Ale jak powiedział ks.Józef Tichsner: "w momencie śmierci bliskiego uderza człowieka świadomość niczym nie dającej się zapełnić pustki."

środa, 8 lutego 2017

"uchyliłem...

pokrywkę" z samego rana na naszej przerębli, a wcześniej przebiegłem dychę. Na koniec wyszło jedenaście kilometrów ślizgania się po zlodowaciałych grudach. Później jak zawsze szybki powrót do rzeczywistości i wir codziennych obowiązków. 
Potem na osłodę cudowne godziny z naszą fantastyczną, kochaną wnusią:) 

I jak to zwykle w życiu bywa, żeby nie było za pięknie pod koniec dnia jak grom z jasnego nieba wiadomość: Lechu nie żyje:(

Dowiedziałem się niedawno o Jego chorobie i że walczy, nie poddaje się. Ale nie myślałem, że ta nierówna walka tak szybko się skończy. 
Szok, niedowierzanie, smutek i żal... "Żywiec" fajny Kumpel, dobry człowiek, młody chłop. Dzisiaj rano myślałem o Nim. Przypadek?  
Bardzo współczuję Jego Najbliższym, Rodzinie, Którzy boleją po Jego stracie. Wierzę jednak, że jest już w drodze Tam gdzie nie ma chorób, cierpienia, bólu, łez. Dlatego będę prosił Pana Naszego Jezusa Chrystusa, aby przyjął Go do Domu Ojca i dał Mu życie wieczne [*]

"Nie umiera Ten, Kto trwa w sercach i pamięci naszej"

/.../

poniedziałek, 6 lutego 2017

na biegowej...

ścieżce spotkałem dziś świetnego sportowca i fajnego chłopaka - triathlonistę Kacpra Adam. Czasami widzę jak ciężko pracuje na treningach. Lubię Go, bo z racji swoich sukcesów nie zadziera głowy he,he... Zawsze się przywita, pogada:)
A znam sporo "mistrzów" nawet nie olimpijskich;) i nie rekordzistów świata;) którzy "wyżej s...ą niż d...e mają" hi,hi...
Z racji swoich wyników na takich biegaczy tuptaczy jak ja patrzą z nieukrywana pogardą:( 
Najchętniej zakazaliby nam startować w zawodach, a nawet w ogóle biegać. Na pozdrowienia dłonią nie odpowiadają jakbyśmy byli dla nich niewidoczni he,he... Cóż bez profesjonalnych ciuchów, wypasionych butów i gadżetów psujemy wizerunek biegacza. Tak, takie słowa zdarzyło mi się kiedyś po maratonie usłyszeć od biegacza celebryty hi,hi...

Dziś na dobry początek tygodnia czternastka na stałej przydomowej trasie;) Pomalutku, bez pośpiechu, bo miejscami ślizgawica. Przy okazji zlustrowałem nasze kąpielisko po wczorajszym morsowaniu i stłukłem "szybę" na "wannie". Planuję w tym tygodniu dodatkowe wejście w ramach treningu przed zlotem w Słonecznej Kalifornii;) więc będzie mniej rąbania he,he...

niedziela, 5 lutego 2017

dla Kuby...

było dzisiejsze bieganie w mokrych butach hi,hi... i morsowanie:) 
Szybszego przebierania tylko siedem kilometrów, ale to nie ważne. 
Dzisiaj dedykowałem moją aktywność fantastycznemu kumplowi, Który mimo niepełnosprawności jest bardzo aktywny:) 
Walczy z ograniczeniami ciała oraz własnymi słabościami. Dla niejednego pełnosprawnego człowieka mógłby być wzorem. Dlatego jeśli nie macie co zrobić z 1% proszę przekażcie go dla Kuby Ostasz:)
A tutaj więcej co dziś się działo he,he...

piątek, 3 lutego 2017

sobota w piątek...

Żadne słowa nie opiszą jak dzisiaj było fajnie w Lasku Wilka i bialskich polach na trzech pętlach za Sanktuarium Krwi Chrystusa 😊 

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13