"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła. Aktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia" *Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić*


piątek, 31 lipca 2015

Oszalałem dzisiaj na punkcie Tej Dziewczyny...

Nasza wnusia Wiktoria jest cudowna i śliczna.
Jak napisali młodzi rodzice o 16:31 przyszło na świat 54 cm szczęścia i 3850 gram słodkości hi,hi...

Jak nieco ochłonąłem he,he... postanowiłem uczcić to wydarzenie tym co również kocham;)
Wieczorkiem pierwszy raz pobiegłem jako dziadek w świetnym towarzystwie Moniki:-)
Dziękuję Monia! za Twoją obecność na pierwszym biegu dziadka;)
Bardzo nie chciało mi się w takim dniu biegać solo. Sorrki za słabą focie na tle księżyca, ale mój telefon ma kiepski aparat:(

Osiem kilometrów na dopingu;) Kąpiel przy blasku księżyca w "Pacyfiku", a w sercu od dzisiaj Ta maleńka istota <3 Fantastyczny dzień!

http://www.polmaratonrudzki.pl/Jutro oficjalnie w Rudzie pobiegnę połówkę z dedykacją dla Naszej małej kochanej Wiktorii :-)

Można uda się Ją zarazić bieganiem;) i pójdzie w ślady dziadka ? 

Bardzo dziękuję za wyrazy sympatii i gratulacje:)

Nadzwyczajna aktualizacja! 
Karola zrobiła mi fantastyczny banerek :-) Bardzo się cieszę, że ten bieg pobiegniemy razem:-) Dziękuję pięknie Karolina !!!!

czwartek, 30 lipca 2015

nowe czasy...

idą;)
Dziś kiedy "przypilotowałem" biegających pielgrzymów z Tychów pod Jasnogórski Szczyt to spotkaliśmy jeszcze dwie pielgrzymki biegowe z Ostrzeszowa i Kobierna:) 
Kto wie, czy inne nie przybiegły? Pewna jest z Bytowa. Miałem nawet zamiar wybiec Im naprzeciw, lecz brakło czasu:( 
Niedługo może już nie będzie pieszych tylko same biegowe;) Wtedy na pewno się nie wyrobię, żeby wszystkie witać hi,hi... I asystować w drodze od rogatek na Jasną górę.

Bardzo się cieszę z dzisiejszego spotkania z tak fajnymi ludźmi. Może nie są najliczniejszą grupą, lecz przecież od ilości bardziej liczy jakość:) Wielkie dla Nich brawa, a szczególne dla jedynej przedstawicielki płci pięknej:) 
Z Damkiem mamy jeszcze jedną wspólną pasję oprócz biegania - morsowanie. Dreptając wspominaliśmy zimne kąpiele, Bieg Morsa i zlot Morsów.

Skrótem do granic miasta, a potem przez aleje oraz jasnogórskie wzgórze i endo naliczyło piętnaście kilometrów. Zobaczymy jak jutro wyjdzie miesięczne zestawienie:)

środa, 29 lipca 2015

taki skarb...

fantastyczny w postaci gruszeczki zamkniętej w szklanej banieczce dostałem dziś od Karoli:-) Dziękujeeeeee!
Potem było udeptywanie ścieżek parku Lisiniec, trochę przebieżek i pluskanie w "Pacyfiku";)
Nie ma to jak dobrze rozpoczęty dzień. Bo chociaż nie wszystko co fajnie się zaczyna musi trwać. To ładunek endorfin daje mocnego "pałera" na przetrwanie he,he...
W sumie dzisiejszy przebieg to prawie albo niecałe trzynaście  kilometrów jak kto woli;)

Jutro kolejne spotkanie z zaprzyjaźnionymi biegaczami. Tym Razem Damian z Ekipą przybiegną do Jasnogórskiej Pani z Tychów. Miało być wolne od biegania, lecz Damkowi nie odpuszczę hi,hi... Może potem jeszcze polecimy razem na przeciw najstarszej i najdłuższej Pielgrzymce Biegowej z Bytowa?
Sporo biegaczy pielgrzymuje "z buta" ale nie wszystkie grupy nagłaśniają termin i trasę dlatego często zdarza mi się natknąć na Nich zupełnie przypadkowo;)

poniedziałek, 27 lipca 2015

Z Pielgrzymką...

Biegową  z Tarnobrzega i Rzeszowa na Jasną Górę przebiegłem dziś ostatnie kilometry od granic miasta:) Po drodze mieli upał, deszcz, burze i dzisiaj nieco wytchnienia:)
Pięćdziesięcioosobowa grupa systemem sztafetowym pokonała od piątku ponad trzysta kilometrów.
Słowa uznania należą się wszystkim uczestnikom! 
fot. Monika Zarzycka
Ale najbardziej podziwiam urocze, uśmiechnięte i mimo niewygód pełne radości Dziewczyny:) Wielkie brawa! 
Fajnie spotkać się  ze  "starymi" znajomymi;) przebiec wspólnie parę kilometrów, pogadać, powspominać, pożartować, pośmiać się;)
Tegoroczna pielgrzymka to jubileuszowa dwudziesta.  Z tej okazji otrzymałem okolicznościowy medal za który jeszcze raz dziękuję!

Po drodze wpadł mi do głowy pomysł, aby na dwudziestą piatą pojechać do Tarnobrzega i wrócić do domu z biegowymi Przyjaciółmi "z buta" ;)

Było dla ducha teraz dla ciała he,he... Obiad miałem przyjemność zjeść u biegającej rodziny cudownych Wrzycielów w Karczmie Koszwice :-) 
Prowadzą rodzinny biznes, biegają, organizują fantastyczne kameralne imprezy biegowe i nordic walking i... Godzinami można z Nimi gadać o bieganiu hi,hi... W dodatku jedzonko podają takie, że wrąbałem całą porcję przepysznej goloneczki choć jestem na diecie ŻP (żryj połowę;) O ciastach już nie wspomnę, żeby Wam nie robić smaka;)
Zresztą każdy Kto choć raz miał okazję uczestniczyć w tych imprezach poświadczy, że Karina z Teodorem i Mateusz to wyjątkowo sympatyczni Ludzie zakochani w bieganiu:) Kto nie był, a będzie przejazdem w okolicach Lublińca zachęcam, aby wstąpił do karczmy i przekonał się na własne oczy własnym brzuchu hi,hi....
 

niedziela, 26 lipca 2015

Pustynna Ośmiornica...

w Siedlcu pod Janowem to jedna z rewelacyjnych kameralnych imprez:) Wcześniej w podobnym klimacie Grzegorz Dors organizował lokalne zawody w Złotym Potoku w Alei Klonów. Teraz z zespołem fajnych ludzi robi coraz większe imprezy. Ale atmosfera "rodzinna", fajny przebieg trasy i przychylność dla biegaczy pozostała niezmienna:)

Sporo znajomych twarzy, przyjacielskie pogaduchy, żarty, trochę ścigania i czym chata bogata tym wszystkim biegaczom i nordicom rada - przychylić nieba he,he...

Pogoda również wykazała się przychylnością i po wczorajszym jeszcze upalnym dniu dzisiaj lekkie ochłodzenie, orzeźwiający wiaterek i chwilami niewielkie zachmurzenie - super!

Trasa kapitalna! Trochę dobiegu do Pustyni Siedleckiej;) a potem nie dość, że dużo piachu w "piaskownicy" to jeszcze non stop góra - dół nieco wytchnienia i znowu podbieeegggg i zzzbieg hi,hi....
https://picasaweb.google.com/104418756008194431802/PustynnaOsmiornica
Biegło mi się świetnie, lecz to w dużej mierze zasługa Karoliny:-) Dziękuję Ci za towarzystwo i wspólną walkę z pustynnym piachem;)

Wielkie brawa dla organizatorów i niezwykle sympatycznych wolontariuszy na trasie:) To było dobre niedzielne przedpołudnie spędzone w miłym Gronie :-)

sobota, 25 lipca 2015

sezon...

pielgrzymkowy w pełni. Wokół Jasnej Góry robi się coraz tłoczniej. Z całej Polski każdego ściągają pątnicy. Samochodami, na rowerach, głównie pieszo, lecz wiadomo memu sercu najbliższe są te biegowe;) 
W tym tygodniu byli już biegacze z Poznania, a 27_go przybiegną z Rzeszowa i Tarnobrzega. 
Na fotkach Andrzeja Tomczyka widzę sporo znajomych twarzy. Jak co roku w poniedziałek wybiegnę Im naprzeciw, żeby witać zaprzyjaźnionych biegaczy na rogatkach naszego miasta:) Jest weteran Zenon i Agnieszka z Którą w zeszłym roku walczyliśmy na Czteroetapowym Biegu Pokoju w Zamościu. Nie dam rady wszystkich wymienić:( Sorrki!
Co roku jest to naprawdę fantastyczna ekipa, która przeważnie w upale, a czasem deszczu przemierza ponad trzysta kilometrów. Na "mecie" nie mogą liczyć na medale, fanfary, puchary... Lecz jak sami mówią otrzymują Coś o wiele ważniejszego i cenniejszego niż gadżety.

Dzisiaj rano wyskoczyłem na Bialską. Spotkałem Marka i wspólnie przebiegliśmy jedną pętle za sanktuarium w bialskich polach. Mimo wczesnej pory gorąco, duszno, więc aby się zbytnio nie upodlić przed jutrzejszą Ośmiornicą zrezygnowałem z drugiego kółka i poleciałem na "Bałtyk"
W sumie i tak przy sobocie wyszło bez mała szesnaście kilometrów:)
Kiedy zażywałem ochłody i regeneracji w "Pacyfiku" przybiegł Krzysztof, potem jeszcze jeden gościu. Od samego rańca frekwencja w darmowym "spa" dopisuje hi,hi...
Oj nie chciało mi się wychodzić z chłodnej orzeźwiającej wody;)

środa, 22 lipca 2015

na biegiem...

wszystko cały czas w tym tygodniu:( Wyjście na krótki poranny trening i co chwila nerwowe zerkanie na zegarek.
Pluskanie w "Pacyfiku" jakbym w "gorącej wodzie" był kąpany he,he... Trochę ochłody i w nogi, bo czas goni hi,hi...
Od poniedziałku co dzień biegam o kilometr krócej. Nie podoba mi się ta tendencja spadkowa:(

Oddałem poprute adasie po siedmiuset kilometrach przebiegu i trzech miesiącach użytkowania. Do trzeciego sierpnia ma zapaść decyzja. Mam nadzieję pozytywna. Zawiodłem się na "trzech paskach":( Mam jeszcze brooksy przebiegiem ponad tysiąc dwieście kilometrów, ale już też robi się dziura w siateczce:( Tak jak mówiłem *buty coraz droższe, a materiały z których są robione coraz gorsze* No cóż jak ze wszystkim. Kiedyś lodówki pralki działały po dwadzieścia, trzydzieści lat. Teraz max pięć lat i sprzęty nawalają:( w dodatku albo nikomu się nie chce naprawiać, albo naprawa jest nieopłacalna. Tym sposobem interes się kręci, zyski co roku większe tylko klient jest nabijany w butelkę.

"Szczęście w nieszczęściu" trafiłem wczoraj w intersporcie na wyprzedaż i dziś mogłem "rozprawiczyć moje nowe asicsy;) Rzdko się zdarza chociaż się zdarzało, żeby pierwszego dnia w dziewiczych bamboszach biegowych biegało mi się tak rewelacyjnie. Niosły mnie dziś i goniły kapitalnie:) Aż bałem się, że wyskoczę po drodze z butów he,he...

Jak to mówią: "nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło" będę mógł testować wkładki runmino od firmy New Lewel Sport na nowych cichobiegach;)

wtorek, 21 lipca 2015

Dobry dzień...

od samego rana, bo dziś na trasie spotkałem samych uśmiechniętych biegaczy;)
Zaraz na początku kiedy leciałem w dół pola namiotowego slalomem miedzy drzewami przechodząca Babeczka uśmiechając się "od ucha do ucha" przyglądała się co wyczyniam he,he...
 Na "Bałtyku" też biegacze i kijarze dzisiaj tryskający radością:) - cześć cześć, witam witam, dzień dobry dzień dobry:) Nie wiem, czy coś było w powietrzu ? hi,hi...
Bywa, że  jak spotykam biegacza, biegaczkę, czy nordika, nordiczkę to odnoszę wrażenie jakby biegnąc lub maszerując przeżywali niewyobrażalne tortury za karę;) I wcale nie chodzi tu o zmęczenie.
Zdarzało się, że na moje cześć albo witam spojrzenie pozdrawianej/ego/ gdyby mogło zabijać powaliłoby mnie trupem;)
Ale może dziś w kalendarzu świąt nietypowych jakieś święto życzliwości? he,he...
Na wstępie zrobiłem 'inspekcję' ścieżki rekreacyjnej Kto i co biega;) Potem na wyznaczonym odcinku dziesięć przebieżek. "Fruwałem" dzisiaj, aż się sam sobie dziwiłem;) Jakiś naprawdę dziś dobry dzień:)
Później "dołączyłem" do triathlonistów na "Pacyfiku", ale to nie moja liga;)  więc nawet nie próbowałem Im wchodzić w paradę. Podziwiałem Kacpra i Jego kolegę. Wrażenie robiły powtórzenia: dopłynięcie do brzegu wypad z wody i bieg, do wody... itd itd.
Po pluskaniu odświeżony, zregenerowany 'pogoniłem' jeszcze pod górkę na Kordeckiego rowerzystę he,he...
Krótkie bieganie:( jedynie dziewięć kilometrów. I okey:) nie  zawsze długo znaczy dobrze. Czasem krótko albo szybko też jest fajnie:)

poniedziałek, 20 lipca 2015

Tydzień przed startowy...

http://www.podkowa-janow.pl/osmiornica/news.php więc od poniedziałku na luzie dyszka dla podtrzymania funkcji życiowych organizmu;)

W niedzielę wystartuję w Ośmiornicy na siedleckiej pustyni to zdążę się jeszcze upodlić he,he... Do 23-go lipca są zapisy z opłatą 40 zeta, a potem stówka. Na razie więcej zgłoszonych Nordiców niż biegaczy:( ale jeszcze trzy dni "piłka w grze";)

Po wczorajszym parnym, dusznym dniu dziś  rano niewielki deszcz i nieco ulgi:) Niby ponad dwadzieścia kresek na termometrze, lecz jest przynajmniej czym oddychać;)

Mała pętla wokół zbiorników, duża na zachód od parku i ponownie mała. Ulga od upałów i od razu wysyp biegaczy hi,hi... Na drugim małym kółku pogadałem trochę z Basią o biegowych butach, ciuchach  z 'lideala' i wolnym bieganiu;)

Co do butów muszę reklamować moje adasie:( Pęka siateczka w miejscu gdzie zginają się palce:( Mają trzy miesiące i ok. siedemset kilometrów przebiegu! Do niedawna zmieniałem buty, które wyglądały jak nówki po tysiącu kilometrów, ale padła amortyzacja. Cóż buty coraz droższe lecz jakość nie tyle wykonania co użytych  materiałów  do d...
Znając życie łatwo nie będzie:( We wszystkich sklepach na wszystko dwa lata gwarancji tylko prawie wszystkie zatrudniają "rzeczoznawców" od pisania odmów. No nie! skłamałbym raz reklamowałem buty w Decathlonie. Pani z kasy zawołała Pana z zaplecza ten obejrzał buty i ... kazał wybrać sobie nowe! Przyznaje byłem w szoku hi,hi... żadnego wysyłania butów, czekania na rozpatrzenie reklamacji!!!!
Zobaczymy na razie muszę się "przesiąść" na trochę już zdeptane Brooksy:(

sobota, 18 lipca 2015

na noc...

synoptycy zapowiadali deszcz z burzą i jak zwykle się pomylili he,he...
Obudziłem się o piątej duszno, ciepło i deszczu ani śladu:( Dociągnąłem jakoś do piątej trzydzieści, ale pięty palą, więc toaleta, kanapka, kawa i hajda na Bialską:)
Po drodze zaczęło padać i z małymi przerwami miałem dziś fajny trening pod ciepłym "prysznicem" hi,hi...
Po pierwszym kółku zawróciłem "pod prąd" i spotkałem zgrzanego Krzycha. Żartował, że z duchoty miał już położyć się pod drzewami i zamówić taxi w bialskie pola na powrót do domu;)
Po zaliczeniu stałego sobotniego dystansu Krzysztof zjechał do "pit stopa", a ja obrałem kierunek na "Bałtyk" :-)
Uwielbiam biegać w deszczu zwłaszcza tak ciepłym jak dzisiaj:) bo nie czuję, że się pocę;)
Nie sadziłem jednak, że na "Pacyfiku" spotkam trenujących aż trzech triathlonistów. Kacper często przyjeżdża rowerkiem popływać, ale dziś w wodzie gęsto he,he...
Mokry od deszczu zastanawiałem się, czy warto się rozbierać;) W końcu zrezygnowałem z kąpieli w "opakowaniu". Wystarczy, że chłopaki w piankach są na wyjściowo;)
Trochę popływałem, lecz niestety pomruki zbliżającej się burzy przegoniły mnie do domu:(
Lać może "jak z cebra" ale nie chciałbym, aby trafił mnie "grom z jasnego nieba";)
Świetne tuptanie w deszczu /20km/ i na koniec pluskanie w  wodzie z bąbelkami od deszczowych kropli. Rewelacja!

piątek, 17 lipca 2015

obiecałem...

we wtrorek napisać więcej o wkładkach Mino. Prawdę mówiąc to otrzymałem od firmy New Level Sport dwie pary wkładek:) Jedną testową zaprogramowaną na dystans pięciu kilometrów i drugą tę właściwą.
Z ciekawości od razu dwa dni temu wieczorem wersję demonstracyjną wypróbowałem:)
Najważniejsze nie czuje się obecności wkładek w butach! Tego obwiałem się najbardziej, lecz niepotrzebnie.
Od spodu wkładki mają kawałki taśmy dwustronnej. która umożliwia przyklejenie ich w bucie. W wersji testowej trzymają się dobrze, nie przesuwają, a to bardzo ważne. 
Wkładki działają jak krokomierz z ustalonym fabrycznie limitem kilometrów. Przy odpowiednim kilometrażu po przyciśnięciu palcem niebieskiego pola  zaczynają świecić w zależności od przebiegu małe diody: niebieska - new, żółta - good, pomarańczowa - caution i czerwona - dead.
Dlatego jeśli włożymy wkładki do starych, zajechanych butów nie są one w stanie rozpoznać ich zużycia. Wkładamy więc nowe wkładki do nowych butów. Jeśli będą się wspólnie zużywać możemy w trakcie ich eksploatacji wnioskować jak szybko czeka nas zakup nowych butów:)
Mam trzy pary butów biegowych i nieporozumieniem byłoby przekładanie wkładek.
Prowadzę dzienniczek treningowy i notuję przebieg każdej pary. Stąd wiem kiedy zbliża się czas wymiany "bamboszy" biegowych;) Z drugiej strony nie musiałbym wcale zapisywać kilometrażu z kolejnych treningów. Bo po kolankach czuję, że nadchodzi już czas pożegnać dotychczasowe kapcie;)
Najczęściej biegam teraz w adasiach supernowa, które maja już ok. 700 km przebiegu i na razie na nówki nie śmigane szans nie mam:(  Zainstalowałem zatem drugie wkładki i zobaczę jak będą się spisywać czyt. zużywać. Oczywiście o plusach i minusach wynikłych w trakcie eksploatacji będę informować.
Reasumując jeśli Ktoś, a znam takich biegaczy biega w jednych butach do zdarcia:(( i nie prowadzi statystyki przebiegniętych kilometrów to taki gadżet może Go ostrzec przed niebezpieczeństwem kontuzji.
Gadżety biegowe to temat rzeka;) Jedni uważają je za niepotrzebny wydatek, inni z namiętnością zaopatrują się w we wszystkie nowinki pojawiające się na rynku he,he... Wszystko zależy od indywidualnego podejścia i zasobności portfela hi,hi...

czwartek, 16 lipca 2015

bez pomysłu...

na bieganie wyszedłem dzisiaj i jakoś mimowolnie obrałem kierunek na "Bałtyk" ale przez Stradom he,he...
Popołudniu naskakałem się trochę po drabinie, więc rozgrzewka była już zbyteczna;)
Początkowo nogi nie miały chęci na szybsze przebieranie, lecz jak się rozkręciły to chwilami było nawet dość szybko:)
Jak zawsze po dniu przerwy biegło mi się fajnie, chociaż  najpierw jakiś ból "wszedł" mi w lewe kolano, a potem teleportował się na lewą stronę podbrzusza:(
Pomyślałem jest mały dyskomfort czyli znak, że trzeba jak najprędzej dotrzeć do aquaparku Lisiniec i zaliczyć wieczorną rehabilitacje hi,hi... w "Pacyfiku"
Na "Bałtyku" na ścieżce rekreacyjnej przez biegających aż ciasno;)
Cieszę się jak na swojej trasie spotykam pokrewne dusze i pierwszy pozdrawiam szybciej przebierających nogami:) Choć dziś jedna przedstawicielka płci pięknej moje witam! odwzajemniła spojrzeniem z pogardą w oczach:(
Ciepło, duszno, więc po trzynastu kilosach szklaneczka piwa dla uzupełnienia witaminy B;)

wtorek, 14 lipca 2015

po całym dniu...

 zabawy w budowlańca wieczorkiem na lepsze spanie wyszedłem pobiegać;)
Miała być dzisiaj gimnastyka, lecz z wygibasami muszę się wstrzymać do jutra jak się coś "nie urodzi" he,he...

1. Zrobiłem w parku Lisiniec dychę, wykapałem się o dwudziestej pierwszej w "Pacyfiku", przyjąłem po treningu złocisty izotonik i mogę przyznać szczerze: tego mi było potrzeba!



2. Dzięki uprzejmości firmy New Level Sport otrzymałem do przetestowania wkładki monitorujące zużycie butów biegowych Mino.
Wkrótce zapodam coś więcej;)

http://www.podkowa-janow.pl/osmiornica/news.php
3. Zaproszony zostałem przez jednego z organizatorów Grzegorza Dorsa na ciekawą imprezkę dla biegaczy i maszerów NW:)
W tym roku już po jednej pustyni (Błędowskiej;) hasałem he.he... Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie to zdobyte doświadczenie;) wykorzystam na Siedleckiej:)

Do 23 lipca została przedłużona niższa opłata startowa /40zł/:) 

poniedziałek, 13 lipca 2015

Po wolnym...

dniu od biegania "wyposzczony" he,he... zawsze biegam szybciej niż bym chciał:( 
Zakładam wolną dychę, lecz już od początku nogi rwą do przodu. Staram się trzymać tempo i prawie nigdy mi się nie udaje:( 
Może gdybym korzystał z zegarka z gps_em i zerkał na prędkość byłoby łatwiej. Z telefonem za dużo zachodu. 
Dlatego dzisiaj zrobiłem trochę inaczej.
Najpierw półtorakilometrowa rozgrzewka, a potem dziesięć podbiegów. 
Później kierunek "Bałtyk" i dwie rundy wokół glinianek. 
Po podbiegach trochę już nabiegany hi,hii... mimo wszystko nie zabiegany zrobiłem jeszcze dziesięć krótkich podbiegów na plaży po piachu;) 
Nie wiem czy to zasługa siąpiącego cały czas deszczu, albo wczorajszej regeneracji z resetem?;)
Czułem się do tego stopnia mocny, że nawet przemknęło mi przez głowę: "szkoda, że dziś nie mam żadnego startu. Jest siła w nogach, więc mógłby być dobry wynik":)
Forma zwyżkuje pasowałoby gdzieś wystartować, ale na razie raczej się niestety nie zanosi:( 
Na koniec treningu zaliczyłem jeszcze pluskanie w "Pacyfiku". 
Kiedyś jak kąpałem się w czasie deszczu facet przestrzegał mnie: "wychodź pan, bo pan zmokniesz" hi,hi...
Woda po kilku dniach bez upałów i nocnych spadkach temperatury nieco ostygła. Mnie to jednak nie przeszkadza, bo całe kąpielisko do mojej dyspozycji he,he...
Wracając wybrałem jeszcze prawą stronę mojej trasy ze schodami i naprawdę solidną górką;)
Na otwarcie tygodnia jedenaście kilometrów fajnego biegania.
Uwielbiam biegać kiedy pada i jest tak ciepło jak dzisiaj:) Zresztą w ogóle lubię biegać w deszczu! Na początku jeszcze omijam kałuże, ale jak poczuję mokro w butach to już nie zwracam na nie uwagi;) 

sobota, 11 lipca 2015

Jak za...

dawnych dobrych czasów. Kiedy w klubie biegowym niekynologicznym;) na pierwszym miejscu było bieganie i biegacze, a nie psy. W sobotni poranek razem z Krzysztofem i Marcinem udeptywaliśmy ścieżki bialskich pól:) Były dreptane pogaduchy i mimowolne podkręcanie tempa he,he... Pogoda idealna! słonecznie:) lekki rześki wiatr i temperatura ok. dziesiątki na plusie. 
Przepisowe dwie pętelki za sanktuarium w trzech. Potem Marcin został na dłuższe wybieganie, a my z Krzychem potuptaliśmy na letnie morsowanie hi,hi... Woda mimo chłodnych ostatnio nocy cieplutka:) Kąpiel superowa! Krzysiek przyznał, że żal z takiej wody wychodzić;)
Siedemnaście fajnych kilometrów;) w dobrym towarzystwie.
Pokaźna dawka endorfin i fajny początek "łikendu"
W całym tygodniu sześćdziesiąt jeden kilometrów w sześciu wyjściach. Wow! biegałem w tym tygodniu codziennie:) Średnio dychę. Jutro zatem laba, wolne, odpoczynek i regeneracja:)

piątek, 10 lipca 2015

Krótko ...

półtora kilometra dobiegu nad "Pacyfik" i letnie morsowanie hi,hi... Temperatura powietrza tylko dziewięć kresek na plusie, ale woda cieplutka:) Po pluskaniu prawie dwa i pół kilometra na rozgrzewkę;)
Na ścieżce rekreacyjnej dwie ładne Galołejki z daleka powitały mnie uśmiechem:) A potem znajoma Maszerka przyznał, że chyba zacznie biegać, bo łazikowanie to dla Niej już za mało he,he... Oczywiście zaproponowałem pomoc i w razie potrzeby towarzystwo;) Będziemy mieć jak dobrze pójdzie kolejną kobietę w rodzinie biegackiej:) Hura!!!
Przebiegam rocznie trochę więcej:)  bo właśnie dobijam do półtora tysiąca km:) Dlatego pewnie piwa wypijam też więcej;) Z tego wychodzi, że jestem podobnie małolitrażowy hi,hi...

Było dziś krótko, więc jutro na Bialskiej trochę dłużej. Lecz nie aż tak jakbym chciał, bo niby "robota nie Gołota nie ucieknie" ale sama się też nie zrobi:(


czwartek, 9 lipca 2015

Trzy...

"pepki" na endo od Ewy w czasie biegu dały mi dzisiaj solidnego kopa hi,hi..
Ochłodziło się, więc lżej się oddycha i na pewno chęci do szybszego przebierania nogami są większe:) Nie zmienia to jednak faktu, że "go go go... " usłyszane z telefonu na trasie kapitalnie uskrzydla;)  Jeszcze raz Ewo dziękuję za super doping!
Obleciałem "stare katy" tylko dziś jakby od tyłu i wyszło bez mała jedenaście kilometrów. Po dziesionie zjechałem na pit stop he,he... Oczywiście aby się odświeżyć w "Pacyfiku". Wieczorem na termometrze tylko czternaście stopni, a woda nagrzana, więc paruje jak w termach. Chętny do kąpieli brak:( a właśnie podobnie jak zimą kiedy powietrze jest chłodniejsze od wody to kąpiel jest fantastyczna. Podobno na noc synoptycy wieszczą tylko dziesięć stopni na plusie. Kombinuję zatem jakby tu jeszcze z rana odnowę w spa za friko powtórzyć;)

środa, 8 lipca 2015

Parno i duszno...

po nocnej ulewie z burzami. Temperatura ponad dwadzieścia stopni. Na szczęście na naszym terenie nie przeszła  nawałnica i nie ma zniszczeń jak w innych regionach kraju.
Po wczorajszej wieczornej czwórce zrobiłem "dokładkę";) Najpierw przebiegłem z prędkością "ekonomiczną" kilka pętli wokół "Bałtyku" i "Adriatyku". Spotkałem dwie Galołejki i cztery Kijarki. Na plaży patrol policyjny, więc chyba potencjalnego topielca wczoraj nie znaleziono. 
Pod brzózkami ostatnio trenowało dwóch triathlonistów, a dzisiaj dołączyła do Nich jeszcze kobieta:) Żartowałem rozmawiając z Kacprem, że niedługo powstanie tu wioska olimpijska he,he...
Po krążeniu wzdłuż zbiorników na prostej za boiskami machnąłem dziesięć przebieżek. Pod okiem bezdomnego śniadającego na trawie. Wózek marketowy z dobytkiem zaparkował w krzakach, a sądząc po barłogu razem z kompanem tę deszczową noc z burzami spędzili pod gołym niebem:(
Mimo niezbyt korzystnego klimatu dziś na cioranie biegało mi się super. Może to przez wczorajszy wieczorny rozruch?  Także przebieżki leciało mi się świetnie;) Czy dlatego, że pod nadzorem he,he..
Po treningu biegowym może nie zmęczony, ale spocony jakbym wyszedł z sauny wskoczyłem do "Pacyfiku". Rewelka! Kąpiel w otwartym akwenie po treningu jest naprawdę kapitalna:)

wtorek, 7 lipca 2015

Wykrakałem...

pisząc wczoraj o topielcach:( A mówią: "nie wywołuj wilka z lasu"! Z drugiej strony to była tylko kwestia czasu.
Po całodziennym upale i porannej gimnastyce przed dwudziesta pierwszą postanowiłem potuptać  wykąpać się dla ochłody w "Pacyfiku". Biegnąc na "Bałtyk" ja jeden biegłem *tam*, a tłum w przeciwna stronę;) I o to chodzi!
Wieczorkiem wszyscy (prawie;) wracają do domu, robi się pusto, a wtedy spokój i woda najcieplejsza:) Przed kąpielą postanowiłem jeszcze zrobić pętelkę ścieżką rekreacyjną. Już po drugiej stronie plaży nad "Adriatrykiem" zobaczyłem, że jest jakaś akcja. Wozy strażackie, policyjne, karetka pogotowia, a na wodzie pontony ze strażakami:( I oczywiście masa gapiów....

Dobiegu *tam i z powrotem* wyszło tylko cztery kilometry. Chociaż "woda ciepła jak zupa" nie mogę napisać, że to był fajny wieczorny wypad skoro na sąsiednim "dole" Ktoś prawdopodobnie stracił życie:(

poniedziałek, 6 lipca 2015

Minimalistycznie...

dzisiaj żeby tylko zachować funkcje życiowe hi,hi... Dwunastka w kurzu i spiekocie:( Przecież nic sobie nie muszę udowadniać i nie potrzebuję pustynnego, katorżnika, czy innego runmagedonu;) Odpuściłem nawet zaplanowane na dziś podbiegi, bo nic nie muszę na szczęście:) Mój kolega mawia: "Baby są twarde!" powiem więcej to Hardcorki;) Dziś pogoda na niebieganie, a spotkałem cztery biegaczki i tylko jednego biegacza? Jak nigdy!
Od rana duchota, wysoka temperatura, więc tylko runda po stałej trasie i czem prędzej do wody! A pod brzózkami dwóch traithlonistów. Jeden z nich Kacper Adam planował piątkę:) Fajnie ma, bo przynajmniej w tym upale się nie upoci he,he... Zasuwa kapitalnie! Przy Jego tempie "Pacyfik" wydaje się dziwnie mały:)
Zimowe kąpiele są rewelacyjne:) nawet przez chwilę pomarzyłem sobie dziś o przerębli;) Letnie dają ulgę i ochłodę od letniego skwaru, lecz niestety wciąż padają rekordy utonięć:( Wczoraj w wiadomościach usłyszałem, że ten weekend więcej ludzi poniosło śmierć w wodzie/11/ niż w wypadkach drogowych/10/ Masakra! Dwie dziewczynki w Kobylnicy, siedmiolatka w Pogorii4 Niefrasobliwość, brawura, czasem wypity alkohol to podobno najczęstsze przyczyny. Kiedyś pływając wieczorem pod brzózkami przyszły dwie dziewczyny z chłopakami. Browary w dłoniach i szykują się do kąpieli. Głos po wodzie niesie, więc słyszałem podśmiechujki: "co on tak pływa przy brzegu, boi się, dziewczyny my Wam pokażemy na drugi brzeg i z powrotem..." itd. A tam głębia, zimne prądy, bo to zalane wyrobiska po cegielniane. Potem tragedia, rozpacz rodziców. Profesjonaliści widziałem się zabezpieczają:) pianki, bojki... A głupich nie sieją sami się rodzą" i giną :(

*Moja Koleżanka Biegaczka walczy o powrót do zdrowia. Dlatego od dziś moje biegi Jej dedykuję, żeby szybko wróciła na biegowe ścieżki:)

sobota, 4 lipca 2015

Trzy lata z...

endomodno biegam:) A dzisiaj wypada dokładnie trzecia rocznica naszej współpracy he,he... Przez ten czas było rożnie, ale ogólnie mówiąc fajnie mieć takie narzędzie które rejestruje dystans, czas i trasę:) Wiadomo działanie aplikacji zależy od sprawności telefonu i ma jeszcze wiele innych dodatkowych funkcji. Także w wersji podstawowej, bezpłatnej, którą używam. Nie będę się rozpisywał o możliwościach tworzenia zbioru znajomych, czy udziału w rywalizacjach. Kto używa doskonale wie o co chodzi. Kto zastanawia się na wyborem endo, czy innej podobnej aplikacji śmiało może na nią postawić. Chyba, że oczekuję specjalnych dodatkowych możliwości weryfikowania swoich treningów. Wtedy pozostaje wersja płatna lub bardziej zaawansowany program.    

Te trzy lata to tylko jedna piąta, bo w tym roku mija piętnastolecie mojej przygody z bieganiem;)
Pierwsze pięć lat to bieganie w nomenklaturze jednego z dużych marketów sportowych okazjonalne hi,hi...
Od dziesięciu regularnie, więc chyba po amatorsku trenuję;) 
Wg statystyki endo przez trzy lata spaliłem 1180 hamburgerów, których nie jadam choć vege nie jestem;) 
Zrobiłem: 
664 treningi tj. 220 średnio w ciągu roku. 
7276 kilometrów /2400 na rok/ przy czym ta liczba nie jest do końca prawdziwa, bo zdarzały się biegania bez telefonu, braki sygnału GPS, padnięcia baterii itp. Dlatego prowadzę jeszcze dzienniczek treningowy w wersji papierowej:)
Trzy lata to 36 miesięcy z czego statystycznie jeden miesiąc i pięć dni biegałem ciurkiem;)

Rocznicę uświetniłem bieganiem:) Problemów z endo nie było i nabiegałem osiemnaście kilometrów. Lwią część jak to w soboty po bialskich polach i Lasku Wilka. Mimo wczesnej pory spotkałem kilku biegaczy i jedną biegaczkę:) Gorąco, sucho i tylko miejscami pod drzewami w cieniu trochę ulgi. Z racji wysokiej temperatury od samego rana trening jakżeby inaczej zakończyłem w "Pacyfiku" hi,hi... Woda rewelacyjna, mokra, cieplutka i nie zmącona, bo rano w sobotę ludziska jeszcze śpią:) 
Po pływaniu został mi jeszcze kilometr dobiegu na wyschnięcie i choć pod górkę to już pikuś;)

czwartek, 2 lipca 2015

ciężko...

dziś było od samego początku:( nogi jak z ołowiu, więc tempo lajtowe. Specjalnie nie poganiałem, ale czułem się jak płyta gramofonowa na wolnych obrotach he,he... Młodzi chyba nie wiedzą o co chodzi;) ale użytkownicy adapterów "Bambino" kojarzą. Nie jestem przetrenowany, pogoda ? jest jak jest w końcu mamy lato;) 
Zrobiłem pętelkę na "Bałtyku" lecz wszędzie luda od groma:( A dopiero co opowiadałem Karolinie, że w tym sezonie jakoś wyjątkowo pusto. No, ale przecież dopiero nastały wakacje i temperatury letnie, więc nie ma się co dziwić. 
Obiegłem na "glinianych nogach" większe kółko przez Lwowską, Dobrzyńską, Huculską i Jadwigi prosto pod brzózki:) Około dwudziestej pierwszej jest już fajnie. Cisza, ludzi niewiele, spokojna naprawdę ciepła woda i już lekka szarówka:) Rewelacja!
Nie dalej jak wczoraj też mówiłem Karolinie o cudownym klimacie wieczornych kąpieli. Pewnie spodobałaby Jej się ta wyjątkowa aura oraz  po całodziennym skwarze fantastyczne rześkie powietrze idące od wody:)
Nie tak dawno we czwartki z Moniką i jeszcze kilkoma osobami prawie regularnie stosowaliśmy  taką odnowę po treningach na trasie biegu częstochowskiego:(
Po kilkunastu minutach w wodzie nogi jak nowe i "szły" pod górę leciutko:) Powinienem chyba najpierw zaliczyć pływanie, a potem bieganie;) 
Drugi lipcowy trening to jedenaście kilometrów spokojnego biegu i kapitalna regeneracja po upalnym dniu w "Pacyfiku":)

środa, 1 lipca 2015

Dziś byłem...

joggerem;) Przeczytałem kiedyś, że biegacze to Ci co na zawodach biegną przed nami, a joggerzy za nami he,he... Dziś Kręcąc po "Bałtyku" i okolicach co rusz widziałem przed sobą biegaczki i biegaczy.
Od rana ciepło, żeby nie powiedzieć aż za gorąco jak na bieganie:( Zrobiłem dychę i tak mnie przygrzało na otwartej przestrzeni, że uciekłem do cienia. Na ścieżce pod drzewami robiłem przebieżki /10x100m/ Przy ósmej minąłem się z ładną dziewczyną:) Wstyd się przyznać, ale gapa ze mnie, bo nie poznałem sympatycznej Foczki z która spotkaliśmy się na morsowaniu w Kłobucku:( Sorrki Karolina! Na szczęście po skończonej serii przebieżek kiedy leciałem pod brzózki schłodzić się w "Pacyfiku" znów na siebie wpadliśmy;) Od słowa do słowa i Karolina przypomniała mi jak 22 lutego z NGB biliśmy rekord frekwencji na Zakrzewiu:) Dzięki Karolina! Zawsze powtarzam, że skleroza nie boli tylko trzeba się nachodzić hi,hi...
Kiedy zdradziłem, że zmierzam na letnie morsowanie do spa "pod brzózkami" Karo przyznała, że ma w samochodzie ubranie na zmianę:) Super! Towarzystwo młodej, ładnej kobiety to fart od samego rana:) A że szczęścia chadzają parami (nie pomyliłem się;) to w wodzie na treningu pływackim spotkaliśmy jeszcze świetnego triathlonistę Kacpra. 
Dzięki naszemu Mistrzowi mogę się pochwalić fajną fotką:) Jeszcze raz Kacper dzięki i graty!
Pierwszy trening w lipcu i na koncie czternaście kilometrów. Od jutra podobno jeszcze większe upały:( więc najlepiej biegać wcześnie rano lub wieczorem;)

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13