"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła. Aktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia" *Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić*


wtorek, 31 marca 2015

Zdążyłem....

znowu przed pobiegać przed opadami deszczu ze śniegiem:) Na początek myk na trawkę i slalom między drzewami he,he... W tę stronę z górki, więc luzik:) Ale z powrotem pod górkę mając prawie osiemnaście kilometrów w nogach lekko nie było;)
Na "Bałtyku" szaro buro, pusto i tylko wiatr hula po powierzchni wody na gliniankach i ścieżce rekreacyjnej:( Jak co dzień ekipa zbierająca śmieci z terenu parku Lisiniec z wózkiem zapycha po stałej trasie.
Nie mogę pojąć skąd codziennie tyle śmieci? Po budowie ścieżki rekreacyjnej co kilka metrów stoją kosze. Przy plaży to właściwie kosz na koszu, a i tak papierzyska i butelki walają się dookoła. Nie rozumiem ludzi brudasów, którym nie chce się wrzucić śmieci do kosza... Może jaśnie państwu korona spadłaby z głowy?
W spokojnym tempie obleciałem parkowe ścieżki i przyległe drogi na konto marca. Trzeci miesiąc tego roku zamknąłem z 257 kilometrami na koncie. Coś siódemka mi się "pląta" pod nogami hi,hi... bo w lutym było 237, a styczniu 247;)
Lubię takie "ekonomiczne" bieganie bez zadyszki, na luzie... Gdy słyszę własne myśli i mogę dostrzec  sygnały jakie wysyła mi organizm;)
Dzisiaj było *daj odpocząć* więc jutro tylko gimnastyka:)

poniedziałek, 30 marca 2015

zamulony...

poczułem się w końcówce marca:( a że staram się "słuchać" własnego ciała;) Więc Wielki Tydzień rozpocząłem od przebieżek. Zaniedbałem tę formę treningu podobnie jak podbiegi, a bardzo je lubię. Dlatego dwa tygodnie temu zacząłem w piątki "zdobywać" górki, a teraz dołożyłem jeszcze "wietrzenie" płuc. W te i nazad! Tam szybko, a z powrotem wolno;) Wcześniej pół godziny przetuptałem dla rozkręcenia "maszyny" czyt. organizmu. Po przebieżkach zrobiłem kółeczko po ścieżce rekreacyjnej i po powrocie endo naliczyło trzynaście kilometrów.
Dziś mam farta. Najpierw lało, wiało i nawet przez chwilę pomyślałem: może odpuścić? Zaraz jednak przypomniałem sobie, że nie ma złej pogody na bieganie! I przestało padać! a zza chmur zaczęło wyzierać słonko:) Dzięki łaskawości aury pobiegałem w idealnych warunkach biegowych. Ma się jednak chody tam na górze hi,hi... Bo w południe znów nadeszła fala deszczu z silnymi podmuchami wiatru:( Jutro bieganie i podsumowanie marca, a co będzie w kwietniu zobaczymy;)
10x tam szybko...
i z powrotem wolno ;)

sobota, 28 marca 2015

Rzadko...

biegam dzień po dniu. A dzisiaj czwarty z kolei dzień biegowy;)  czy ostatni? Okaże się jutro.
Na razie w tym tygodniu przebiegłem czterdzieści cztery kilometry, lecz jakoś wciąż mi mało hi,hi...
Od ubiegłej soboty mamy wiosnę! Co prawda było pożegnanie zimy z powitaniem wiosny oraz zakończenie sezonu w Czarcim Młynie, ale jakoś w duszy żal morsowań:( Skoro więc aura zrobiła się mało wiosenna grzech tego nie wykorzystać he,he...
Dziś rano na termometrze plus pięć stopni Celsjusza i taka sama w wodzie:) Ciekawe? Nikt nikomu nic nie mówił, nie pisał, nie namawiał...
Więc chyba skrzyknęliśmy się "telepatycznie" na posezonową sobotnią kąpiel Zmorsowanych;)

Świetna kąpiel, pięć kilometrów szybszego przebierania nogami  w kapitalnym towarzystwie i akumulatory "naładowane" endorfinami na cały weekend;)

piątek, 27 marca 2015

Po ćmoku...

dwa kółka dookoła "Bałtyku" i w drodze powrotnej  dziesięć podbiegów na jasnogórskim polu namiotowym :) 
W sumie dycha i na liczniku rocznym wskoczyła siódemka z przodu;) 
Początkowo miałem te podbiegi zrobić na asfalcie, bo po deszczu trawa mokra i ślisko. 
W ciemnościach łatwo też na nierównościach "wyrżnąć orła" he,he... 
Ale zaryzykowałem i chociaż buty przemoczone to nie żałuję;) 
Po "miękkim" przyjemniej i śmieszniej hi,hi... Bo parę razy łapałem równowagę w powietrzu niczym struś pędziwiatr;) 
Zresztą od pewnego czasu bardziej bawią mnie biegi przełajowe, po krzaczorach i wertepach niż miejskie człapanie. Nie mówiąc już o bieżni, której nie cierpię i biegając w kółko czuję się jak chomik na kołowrotku;)
Dzisiaj niespodziewanie trafiłem na info o ciekawej imprezie w Niedzielę Palmową: Jurajski Bieg Przełajowy na Grzędzie Mirowsko-Bobolickiej 
W pierwszej chwili "zapaliłem" się na pierwsze zawody w tym roku. Niestety w regulaminie wyczytałem, że start o dwunastej w południe, a tu pierwszy dzień rekolekcji "na Halach"... 
Cóż wg hierarchii wartości wybór mógł być tylko jeden:)

czwartek, 26 marca 2015

Na krótko...

po raz pierwszy w tym roku dzisiaj wybiegłem na trening. Temperatura iście wiosenna +12, lekkie zachmurzenie i kropiący deszczyk:) Można powiedzieć aura wymarzona na start w zawodach:)
Biegło mi się rewelacyjnie już od samego początku;) Najpierw slalom między drzewami z górki na polu namiotowym dla rozkręcenia;) Potem spoko dreptanie wokół parku Lisiniec i wypad przyległymi drogami na zachód;) Następnie powrót i hasanie po "mojej" ścieżce z górkami;) Krótki to odcinek, ale bardzo fajny, bo pofałdowany i non stop góra - dół, góra - dół...
Na koniec wracając ścieżką wzdłuż strumyka którą kiedyś nazwałem "bulwarkiem" zaskoczył mnie istny wysyp żab różnej maśći! Duże brązowe ropuchy, mniejsze cętkowane jasnobeżowe i szare, zielone... Niestety nie kumkały, ale to chyba nie ta pora:( Jedne pływały w potoczku, inne siedziały na brzegu, a cała masa na drodze w parach gdzie jedna "niosła" drugą do mety he,he... Skojarzyło mi się to od razu z nietypowymi zawodami: *bieg z żoną na plecach* :)
Piętnaście kilometrów dobrego biegania. Kilka odkrytych nowych ścieżek wśród krzaczorów i tylko znowu brak Ewy:( która codziennie udeptywała ścieżkę rekreacyjną. Trochę się niepokoję, lecz mam nadzieję, że Jej absencja to nie efekt jakiejś /odpukać w niemalowane/ kontuzji.

środa, 25 marca 2015

Czas kończyć...

sezon morsowy 2014/2015:( Dzisiaj temperatura powietrza o siódmej cztery stopnie plus i wody taka sama. Z drugiej strony mój sezon kąpielowy trwa cały rok hi,hii... Zatem niewielka przebudowa tygodniowego planu i minimum raz w tygodniu będę się nadal pluskał;) W ten sposób jesienią "z marszu" wejdę w kolejny sezon 2015/2016. Taki system sprawdził się w ubiegłym roku, więc zachęcam wszystkich Zimnolubnych do kąpieli całorocznych! Wiosenne pluskania szczególnie poranne mają także dobroczynny wpływ na zdrowie i hartowanie organizmu. Choć nie są tak atrakcyjne wizualnie jak zimą, gdy zanurzeni w przerębli wzbudzamy podziw i uznanie Ciepłolubnych he,he...
Nad "Pacyfik" wrócił Gościu, który wcześnie rano przez całe lato do późnej jesieni pływa. Właściwie to amatorsko trenuje pływanie:) Mamy, więc  wiosnę na całego;) 
Dziś z Iwoną zgodnie orzekliśmy, że w takich warunkach wejście do wody jest tak niekomfortowe jak do morza bałtyckiego latem przy upale;) Lecz po wejściu można siedzieć, siedzieć i siedzieć nie bacząc, że się przymarznie;) Za to herbata Iwony z malinami smakuje wybornie niezależnie od temperatury otoczenia i wody:) 
Ostatnio  co wtorek to dziura:( Wczoraj już po raz drugi nie wyszedłem biegać i dziś sobie "odbijałem" dreptaniem po krzaczorach parku Lisiniec. Trochę zaniepokoił mnie brak Ewy na porannym treningu? Mam nadzieję, że to brak czasu, a nie problemy zdrowotne. Natuptałem w sumie czternaście kilometrów i miałem ochotę na więcej. Niestety nastał taki czas, że temperatura rośnie bardzo szybko i w ciuchach które ubrałem z samego rana zacząłem się gotować:( Z "dwojga złego" wolę jak jest mi za chłodno niż za gorąco! 
Mam nadzieję, że aura pod koniec kwietnia będzie bardziej wiosenna niż letnia, bo jestem już na liście startowej "Biegiem na Bagry" 
Ma być trailowa dycha, a potem kąpiel tam gdzie zimą morsują  Krakusy z "Kaloryfera":)
Przeglądałem ostatnio kalendarz biegów i stwierdziłem, że niektórych orgów, albo "pogięło" albo na modzie *na bieganie* chcą się szybko dorobić:( Zapominają jednak, że "lepiej najeść się łyżka niż chochlą" aby nie wyjść "jak Zabłocki na mydle";)

niedziela, 22 marca 2015

Biegania nie było...

dzisiaj;( Ale jestem usprawiedliwiony hi,hi... bo wspólnie z Kariną i Andrzejem reprezentowaliśmy Zmorsowanych na Zlocie Morsów w Zawierciu:) Fajnie było! fotorelacje z tej imprezy można zobaczyć na zmorsowani.blogspot.com
No dobra przyznaję pareset metrów przed i po kąpieli przetuptałem he,he... Ale to tak, żeby nie wyjść z wprawy;) więc się nie liczy. Tym razem rozgrzewka była stacjonarna przy muzyce:)

Jutro cotygodniowa porcja gimnastyki, więc buty biegowe lenią się do wtorku;)

sobota, 21 marca 2015

Pożegnanie zimy...

i pierwsze tej wiosny morsowanie w dodatku *nocne*;) Bartek w komentarzu pod ostatnim postem "dopominał się" o bieganie w krótkich gaciach. Mówisz i masz hi,hi...
Jak zawsze przed morsowaniem najpierw biegowa rozgrzewka.
Dwa kółka ścieżką rekeracyjną dookoła glinianek, a potem plumm...
Rewelacyjna kąpiel w świetnym towarzystwie to znakomite pożegnanie zimy i równocześnie powitanie wiosny:)
Nieco ponad trzy kilometrowa wieczorna przebieżka  w stroju "organizacyjnym" przy tak kapitalnej  pogodzie to czysta przyjemność. 
Po moczeniu w nie bardzo zimnej wodzie;) część artystyczna, czyli ognisko. Pieczenie  kiełbasek, przepyszne ciasta, gorąca herbata...
Biegania nie było za wiele, ale było super!
Jeszcze wczoraj synoptycy straszyli załamaniem pogody, opadami i ochłodzeniem:( A tu proszę ma się te chody tam w górze he,he...
Trudno mówić o morsowaniu gdy temperatura powietrza i wody przekracza plus pięć stopni, lecz kąpiel w takich warunkach ma coś z  magii. Blasku dodaje oprawa wydarzenia i jest ważna. Ale atmosfera tworzona przez pozytywnie zakręconych ludzi udzielająca się nawet osobom towarzyszącym to cudowna sprawa:)

piątek, 20 marca 2015

za lekko...

się wczoraj ubrałem:( Przewiało mnie i dzisiaj w lędźwiach przeszywający ból. Nie non stop, ale co pewien czas jakby mnie ktoś potraktował paralizatorem hi,hi... Mówią: "czym się strułeś tym się lecz";) więc wieczorkiem zaordynowałem sobie smarowanie maścią rozgrzewającą. Dla wzmożenia efektu włożyłem cieplejsze ciuchy i wyszedłem na pole namiotowe z JG.
Zrobiłem dziesięć podbiegów i tylko dwa razy poczułem przebiegający prąd elektryczny w dolnej części pleców he,he...
Hasało mi się pod świetnie:) Ostatnio zaniedbałem ten rodzaj treningu:( A bardzo lubię *pod górę* w przeciwieństwie *do zbiegów* których nie znoszę. Ale przecież jak jest z górki to potem musi być pd górkę i na odwrót;)
Razem z dobiegiem tam i z powrotem prawie siedem kilometrów na dobre spanie.
Na razie odpukać w niemalowane jest okey:) I tak musi być! Bo jutro nocne morsowanie, a w niedziele Zlot Morsów Południowej Polski:) W dodatku na "łikend" synoptycy zapowiadają ochłodzenie z możliwymi opadami deszczu ze śniegiem!!!
Podobno za niespełna trzy godziny astronomiczna wiosna, czyli zrównanie dni i nocy. To znaczy, że od jutra dni będę już dłuższe niż noc!!

czwartek, 19 marca 2015

czwartkowe...








wieczorne udeptywanie chodników. Temperatura plusowa. Niby ciepło, ale wiatr lodowaty zwłaszcza w rejonie glinianek po wyrobiskach byłych cegielni. Dlatego w połowie trasy żałowałem, że nie zabrałem cienkich rękawiczek;( Przyśpieszałem, zwalniałem... Jakoś nie mogłem dzisiaj utrzymać równego tempa:( Zrobiłem rekonesans dwóch miejsc, które już dawno zamierzałem odwiedzić:)
Ruch uliczny znikomy, biegaczy zero, cisza spokój...
Tak pomyślałem tuż przed końcem treningu i znów sprawdziło się: "nie chwal dnia przed zachodem słońca" Za *Loretą* jakiś niegrzeczny burek niezważający na histeryczne wołanie swojego pana dawajże z zębiskami na moje łydki. Chapnąłby mnie jak nic! Uff... Na szczęście opanowałem w przypadku zagrożenia rozrzucanie "kopyt" na boki niczym koń hi,hi... i poczułem tylko lekki kontakt buta z psią mordą. Co prawda leciał z mną jeszcze kawałek, ale już zachowując bezpieczny dystans. Właściciel nadal wydzierał się na próżno, bo jego pupil i tak miał go w głębokim poważaniu;)
Piętnaście i pół kilometra "po ciemaku" lekko przewiany;) lecz jak zawsze po bieganiu w dobrym nastroju nawadniam się moim  ulubionym złocistym izotonikiem pilsner urquell he,he...

środa, 18 marca 2015

Słoneczko...

ale dość zimny wiatr przy minus jeden o poranku. Mimo to świetne towarzystwo sprawia, że kąpiel w zimnej wodzie (plus jeden) i tak jest rewelacyjna:)  Te kilka minut wiosennego morsowania przy blasku słońca to słowo daję fantastyczny zastrzyk energii na cały dzień. Temperatury w okolicach zera, a skóra po wyjściu  zaróżowiona "jak dupcia niemowlęcia" hi,hi... Śmiesznie to musi wyglądać z bliska: blada twarz i zaczerwieniona reszta ciała;) Po pluskaniu przepyszna herbata Iwony z malinami i można "góry przenosić" he,he... Dziękuję!

W poniedziałek zacząłem tydzień od solidnej gimnastyki. Wczoraj zbierałem się na bieganie "jak sójka za morze" i w końcu upsss... nie wyszedłem:( W dzienniczku "dziura"! Raz n jakiś czas mi tez się nie chce;) A co!
Po porannym zabiegu krioterapii "dla ubogich"  obleciałem ścieżki wokół glinianek. Lecz wcale nie chciało mi się tak szybko wracać i zacząłem kombinować... Wtedy spotkałem Ewę, Która codziennie rano jak "personalny" zjawia się punktualnie i udeptuje ścieżkę rekreacyjną parku Lisiniec. Zrobiliśmy razem trzy okrążenia, chociaż z początku broniła się, że biega wolno. Ale uświadomiłem Jej, że nie biega wolno tylko dokładnie i daliśmy radę:)
Prawie piętnaście kilometrów spokojnego biegu. Dycha za wczoraj piątka za dziś i wyszło fifty fifty hi,hi...

niedziela, 15 marca 2015

Trio...

niedzielne, czyli Monia, Marek i ja w porze niedzielnej sumy po bialskich polach się poniewierało;)
Marek to ekstraklasa, więc "przewietrzył" nas na tych jedenastu kilometrach w terenie, że hej!
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzFmasARVwgFkyttMHK3u3YNE7OL_y5VrnSwI7_dsl9CHvQy4pZrnuLCshZv-AqweRe6H3xrCYCItIb4AAXAhMSTrIP2pzqsaEAv34EQ8sCjdyMWhCYLh5WwzGp_YaaxDnvUrxuxzZHv8/s1600/IMG_20150315_123817.jpgW powrotnej drodze przez parki "schładzaliśmy" się w tempie ekonomicznym;) był więc czas popatrzeć na wysyp krokusów, a nawet wiosenne łażenie po drzewach hi,hi...
Razem z dzisiejszymi osiemnastoma kilometrami w tym tygodniu nabiegałem sześćdziesiąt jeden kaemów w pięciu wyjściach. Do tego stała porcja wygibasów, czyli gimnastyki w poniedziałek i dwie kąpiele w zimnej wodzie. 
Dzisiejsza słoneczna wiosenna aura mimo dość chłodnego wiatru to idealna pogoda na bieganie:) Przy czym najważniejsze to doborowe towarzystwo! Lubię czasem samotne bieganie, bo ma swoje zalety i wady he,he... Jednak obecność bratniej duszy i nie tylko wsparcie, ale sama obecność już bardzo cieszy:)

sobota, 14 marca 2015

siódemka...

przy okazji dzisiejszego morsowania z długim podbiegiem za "Jasną" na sam koniec.
Pogoda na morsowanie nieszczególna:(
Pokrapujący deszczyk i zaledwie lub aż cztery kreski na plusie;)
Ale na bieganie super! I gdyby nie naglący czas chętnie machnąłbym jakąś "połóweczkę hi,hi...
Kiepska aura nie wystraszyła Kory i Damiana, więc moczyliśmy się w zimnej wodzie jako trio: 2+1.
Wymiotło za to dziś spacerowiczów, kijarzy, biegaczy i psiarzy, Którzy ostatnio co sobotę na trawniku przy "Pacyfiku" trenują swoich pupilów.
Nie wiem czy to dzień przerwy, czy "taki dzień" ale ciagło mnie jak wilka do lasu i aż żal było wracać. Może jutro sobie odbiję?

czwartek, 12 marca 2015

Po wertepach i krzaczorach...

fajnie sobie dzisiaj polatałem z rana;) Prawie dwanaście kilometrów po nie "ucywilizowanych" ścieżkach parku Lisiniec ;) 
https://picasaweb.google.com/104418756008194431802/PoWertepachIKrzaczorach#
Więcej zdjęć po kliknięciu w fotę.

środa, 11 marca 2015

Obserwuję...

pana już dawno! Usłyszałem po dzisiejszej kąpieli w "Pacyfiku" od pewnego Jegomościa. Zaraz potem "zbeształ" mnie: "nie jesteś pan już  młodzieniaszek, a siedzisz w tej zimnej wodzie i niedługo reumatyzm stawy ci powykręca! Jak młode się kąpią to jeszcze, bo głupie są i nie wiedzą co Ich czeka na stare lata. Ale w tym wieku! I jeszcze pan kobite przyprowadzasz! Jak pęcherz naziębi to nie bedzie mogła moczu utrzymać!" ??? ;)
Różne już komentarze zdarzało mi się słyszeć, więc przyjmuję je z bezczelnym uśmiechem na twarzy,  ale w duszy hi,hi... chichram się:)
Kiedy rozbieraliśmy się na brzegu Moja Foczka zwróciła uwagę, że ze ścieżki na wzniesieniu Ktoś nam się przygląda. Uspokoiłem Ją, że z tego miejsca często spacerowicze obserwują morsowanie. Nie spodziewałem się jednak, że gdy po kąpieli będę robił rundę wokół glinianek to przy kortach usłyszę od Gościa reprymendę he,he...
Niektórych stałych bywalców parku rozpoznaję i nawet wymieniamy pozdrowienia. Faceta jakoś nie kojarzę? Chociaż... kiedyś chyba? Wydaje mi się, że z autobusu do domu na skróty chodzi przez "Bałtyk"
Temperatura powietrza +3, wody +2, lekko pokrapujący deszczyk i niestety ani grama lodu:( Mimo to zgodnie przyznaliśmy: *kąpiel nawet w takich warunkach jest świetna i daje "pałera" na cały dzień!*
Nie wiem, czy to efekt "bury"? Niespodziewanie, nie wiedząc kiedy przebiegłem dzisiaj dziewięć kilometrów w moro i glanach:) A biegło mi się rewelacyjnie !
  

wtorek, 10 marca 2015

Dzień mężczyzn...

podobno dzisiaj, bo w kalendarzu święto Czterdziestu Męczenników;) Jak święto to nie wypadało nie uczcić tego faktu bieganiem w męskim gronie, czyli sam na sam z własnymi myślami he,he...
Piętnaście kilometrów w zróżnicowanym terenie. Początkowo w świetle dziennym, a na koniec z oczami w ręce.
Bardzo mi dziś było potrzeba takiego szybszego przebierania nogami, bo od rana czułem się jakiś nie do życia:( Gdyby nie to, że ostatni raz biegałem w niedziele to przypuszczałbym niedostateczną regenerację.
Jednak po paru pierwszych kilometrach poczułem się silniejszy i "odżyłem" więc to chyba tzw. syndrom odstawienia jak przy każdym uzależnieniu hi,hi...

Wiosna na całego! Trzynaście kresek powyżej zera i tylko na "Bałtyku" od wody wionie chłodem:) Za to biegaczy/biegaczek bez liku!
Na koniec o Patronach dzisiejszego święta:
więcej

niedziela, 8 marca 2015

dzień Kobiet...

niedziela i przedpołudniowe bieganie w towarzystwie Moni po bialskich polach:)
Wg endo nieco ponad siedemnaście kilometrów. Tłok w Alei Brzozowej niczym w alejach;) lecz nic dziwnego, bo dzisiejsza typowo wiosenna aura zachęcała do wypoczynku na świeżym powietrzu:)
 Biegaczki i biegacze, maszerzy i masa spacerowiczów!
Pięćdziesiąt dziewięć kilometrów w pięciu wyjściach. Dwa morsowania i gimnastyka to dorobek minionego tygodnia. Próbuję zwiększyć tygodniowy przebieg, ale na razie  bez rezultatu:( może jak sezon morsowy oficjalnie się skończy to w soboty dojdą dłuższe wybiegania. Tymczasem na więcej czas nie pozwala:(

sobota, 7 marca 2015

Po zmianie...

cyfry, od wczoraj w zawodach gdzie kategorie wiekowe liczy się co pięć lat jestem w M55 hi,hi... Bo jakby nie patrzył mam dokładnie dwadzieścia osiem lat! (na jedną nogę;)
Dzisiaj imieninowe sobotnie morsowanie, a raczej wiosenna kąpiel w "Pacyfiku". Temperatura powietrza plus osiem, wody cztery i słonecznie jak widać na załączonym obrazku z wody;)
Przed kąpielą prawie dwa kilometry dobiegu, tym razem z innej strony;) Potem rozgrzewka na plaży i plumm... Było rewelacyjnie!!!!
Dziękuje kapitalnej Rodzince za towarzystwo! Co prawda Natanek mały Morsik dzisiaj odpuścił wejście do wody, ale bardzo aktywnie dopingował nas z plaży:)
Każdy morsujący przyzna: łatwiej wchodzi się do wody w scenerii zimowej, kiedy jest cieplejsza od powietrza. Dlatego nawet przy niewielkim mrozie, gdy wokół bieleje śnieg i można wyrąbać przerębel również ze względów psychologicznych morsowanie jest atrakcyjniejsze:)

Za dwa tygodnie kalendarzowa wiosna, więc przyjdzie oficjalnie zamknąć sezon morsowy 2014/2015. Niemniej zachęcam wszystkich morsujących;) zażywajcie kąpieli cały rok! Sprawdziłem na sobie;) Wiosną, latem, czy jesienią szczególnie wczesnoporanne, albo wieczorne kąpiele są wyśmienite:) Poza tym po otwarciu nowego sezonu wchodzi się w morsowanie "z marszu" he,he...

Po pluskaniu natuptałem jeszcze prawie szóstkę i plan minimum wykonałem:) Choć jutro trudno będzie zakończyć tydzień z rekordowym przebiegiem;)

czwartek, 5 marca 2015

Łysy...

w pełni, gwiazdy świecą, a my z Monią cioramy chodnikami miasta. Fajnie byłoby w terenie, ale pora już późna, a biegać się chce he,he... Więc jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma;)
Dzień już coraz dłuższy to jest nadzieja, że niedługo wrócimy w Sokole Góry, Mirów i na inne leśne ścieżki:) Z racji codziennych obowiązków na takie wypady za dnia nie ma szans, lecz jak to się mówi: *byle do wiosny* hi,hi...
Według endo trzynaście i pół kilometra. Trasa nieważna, pora dnia nieważna, pogoda nieważna... Mając taką partnerkę do biegania zawsze i wszędzie szybsze przebieranie nogami sprawia maximum satysfakcji:)  

środa, 4 marca 2015

Ostatki...

zimowe niestety od samego rana:( Przy temperaturze kilku kresek powyżej zera przed siódmą przelotne opady deszczu i deszczu ze śniegiem. Do tego nieprzyjemny wiatr powodujący, że temperatura odczuwalna zdaje się być znacznie niższa. Po kilku dniach ocieplenia myślałem, że glinianki na "Bałtyku" będą wolne od lodu. Biegnąc z daleka widziałem powierzchnię wody i dopiero przy wchodzeniu do "Pacyfku" zdziwko!
Na tym najgłębszym "dole" aby się  zanurzyć trzeba było potłuc cienką przezroczystą "szybę" lodu pod warstwą wody;) 
Rozgrzewki biegowej tylko tyle co dobieg, czyli około półtora kilometra. Potem morsowanie? Skoro kąpiel w wodzie z lodem to jeszcze morsowanie hi,hii... Tym bardziej, że wciąż na tym akwenie woda ma jeszcze niecałe dwa stopnie Celsjusza. W sobotę na płyciźnie wody "Adriatyku" termometr wskazywał plus cztery stopnie! Specyfiką tych zbiorników jest bardzo nierówna powierzchnia dna i w pewnych miejscach temperatura wody może różnic się nawet o kilka stopni. Podobnie latem. Dlatego z uwagi na zimne prądy i znaczną głębokość kąpiel dozwolona jest przy plaży "Adriatyku". Warunki trudne, mimo to morsowanie rewelacyjne! Woda fantastycznie zimna i te pływające wokół kawałki lodowego szkła:) Superowo! Do tego świetne towarzystwo naszej uroczej Foczki, Jej pyszna herbatka z malinami i od razu temperatura wyższa:)
Po kąpieli runda dookoła naszych "trzech stawów" na rozgrzewkę i rozruszanie kości po krosowej ścieżce;) W rezultacie prawie sześć kilometrów w nogach i kapitalny poranek! 

wtorek, 3 marca 2015

schody, schody...

były dzisiejszą niespodzianką na wieczornym treningu;) Najpierw jednak chodnikami spacerowo z Monią na promenadę Czesława Niemena. A tam w amfiteatrze góra dół, góra dół! itd. Normalnymi schodkami od sceny na koronę widowni i wysokimi stopniami tworzącymi miejsca do siedzenia. Uff... oj trzeba było wyciągać kolanka do góry hi,hi... Fajnie było:)  
Później powrót do centrum i jeszcze mała pętla wokół jasnogórskiego klasztoru, bo było nam za mało he,he...
Czternaście świetnych dzięki Monice kilometrów to lepsze niż dobranocka przed spaniem:) 
Dzisiaj chyba jest jakiś dzień na bieganie? Przez dziewięćdziesiąt minut biegania gdzie nie ruszyliśmy się tam tam Ktoś bieganie! Parami, solo, płeć piękna, faceci po prostu "wysyp" biegaczy:) 
Kiedyś gdzieś słyszałem taki tekst: "jak na ulicach pojawia się większa ilość biegaczy niż zwykle to niezbity dowód, ze wiosna tuż, tuż"

niedziela, 1 marca 2015

Samotność....

 długodystansowca na dystansie dwudziestu jeden kilometrów wg. endo.
Ciepłe niedzielne przedpołudnie. Na termometrze dycha na plusie i gdyby nie taki ostry, chłodny wiaterek można by już na krótko he,he...
Na "Bałtyku" 'gęsto' od biegaczy, kijarzy i spacerowiczów. Na Bialskiej podobnie, lecz extra dodatkową frekwencję robią ludzie wychodzący z kościoła po mszy;) Patrzący na mnie jakby z wyrzutem, ale przecież ja już byłem rano hi,hi...

Pogoda dobra na bieganie:) tylko jakoś cięężżkkkoooo mi się biegło:( Wyłączając na koniec aplikację przyszła mi taka myśl do głowy: *dopiero półmaraton w nogach, a gdzie tam jeszcze drugie tyle?*
Oczywiście zawody to inna bajka;) adrenalina, towarzystwo i syndrom stada;) Naprzód! do przodu! za wszystkimi do mety!
https://www.facebook.com/biegiemnabagry?fref=tsDo tej pory jeszcze nie mam sprecyzowanych planów startowych:( Chociaż wczoraj zapisałem się na pierwszą imprezę biegowa w tym sezonie. Zapowiada się ciekawie. Trailowa dyszka wokół krakowskiego zbiornika Bagry, a potem kąpiel z klubem Morsów "Kaloryfer" Kraków! 26 kwietnia może być już pogoda letnia, choć niekoniecznie;)  Nie ma to jednak nic do rzeczy, bo przecież jestem Morsem całorocznym he,he...

Ostatni tydzień lutego to sześćdziesiąt jeden kilometrów w pięciu wyjściach. Dwie kapiele w zimnej wodzie i gimnastyka:)
W tym miesiącu początek kalendarzowej wiosny i... dla nas Zmorsowanych nieprzyzwoite "topienie Marzanny":(

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13