Taka, że słychać nie tylko szybki oddech, ale przyśpieszające tętno i chyba tłoczoną przez serce krew w tętnicach;)
Temperatura powietrza plus pięć stopni Celsjusza. Wody o pięć kresek więcej i dlatego z bliska wydaje się jakby powierzchnia wody parowała niczym zupka w garnku he,he...
Dzisiaj zdumiała mnie cisza... Taka, że nawet nie było słychać z oddali przejeżdżających ulicą samochodów. Cisza przenikliwa jak w gabinecie laryngologa podczas badania słuchu hi,hi...
Przy wchodzeniu pluski wody, a potem nic. Latem są jeszcze ptaki, lecz dziś jakbym był na powierzchni prawdziwego Pacyfiku;) Rewelacyjne jesienne morsowanie, którego można doświadczyć tylko sam na sam z naturą:)
Zaraz po wejściu woda wydaje się zimna, ale po chwili organizm adaptuje się i tylko na skórze to uczucie swoistego "mrowienia";) Za to po wyjściu jakby ciało oddawało ciepło z wnętrza:) Nawet trudno to opisać. Trzeba tego doświadczyć na "własnej skórze"
Większość osób które spróbują morsowania "zaraża" się tą aktywnością, bo przypuszczam podobnie jak w bieganiu poziom endorfin wzrasta lawinowo.
Dobieg do parku, kółeczko dookoła glinianek odwrotnie do ruchu wskazówek zegarka. Aha, gps w mgle znów "pobłądził" bo wytyczył trasę tylko sobie wiadomymi ścieżkami:(
Po kąpieli znów pętelka w drugą stronę i powrót. Na miejscu siedem kilometrów na liczniku i to fantastyczne uczucie... Nie zmęczenia jak po długim biegu, ale zastrzyku energii i psychicznego odreagowania...
Temperatura powietrza plus pięć stopni Celsjusza. Wody o pięć kresek więcej i dlatego z bliska wydaje się jakby powierzchnia wody parowała niczym zupka w garnku he,he...
Dzisiaj zdumiała mnie cisza... Taka, że nawet nie było słychać z oddali przejeżdżających ulicą samochodów. Cisza przenikliwa jak w gabinecie laryngologa podczas badania słuchu hi,hi...
Przy wchodzeniu pluski wody, a potem nic. Latem są jeszcze ptaki, lecz dziś jakbym był na powierzchni prawdziwego Pacyfiku;) Rewelacyjne jesienne morsowanie, którego można doświadczyć tylko sam na sam z naturą:)
Zaraz po wejściu woda wydaje się zimna, ale po chwili organizm adaptuje się i tylko na skórze to uczucie swoistego "mrowienia";) Za to po wyjściu jakby ciało oddawało ciepło z wnętrza:) Nawet trudno to opisać. Trzeba tego doświadczyć na "własnej skórze"
Większość osób które spróbują morsowania "zaraża" się tą aktywnością, bo przypuszczam podobnie jak w bieganiu poziom endorfin wzrasta lawinowo.
Dobieg do parku, kółeczko dookoła glinianek odwrotnie do ruchu wskazówek zegarka. Aha, gps w mgle znów "pobłądził" bo wytyczył trasę tylko sobie wiadomymi ścieżkami:(
Po kąpieli znów pętelka w drugą stronę i powrót. Na miejscu siedem kilometrów na liczniku i to fantastyczne uczucie... Nie zmęczenia jak po długim biegu, ale zastrzyku energii i psychicznego odreagowania...
Morsowanie nie dla mnie. Raz próbowałem, ale jestem chyba zbyt dużym fanem ciepełka, żeby sobie na to pozwalać. ;)
OdpowiedzUsuńTak jak nie każdemu pasuje bieganie :( tak nie każdy musi morsować ;) chociaż z doświadczenia wiem, że sporo ludzi poprzestaje na pierwszym razie zarówno w morsowaniu jak i bieganiu, bo źle zaczęli. Najgorzej się zrazić ;)
OdpowiedzUsuń