"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła. Aktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia" *Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić*


piątek, 31 marca 2017

cztery kilometry...

rozruchu po wczorajszej labie i przed jutrzejszą XII Sztafetą Papieską
W przeddzień rocznicy śmierci Papieża Jana Pawła drugiego przebiegniemy z Oświęcimia do Wadowic. Nie będzie ścigania, bo to nie zawody;) Towarzysko pokonamy te 32 kilometry dla Naszego Ojca Świętego za to co  uczynił dla nas Polaków. 
Trzydziestka to dobry dystans do zastanowienia się również nad kolejną myślą Naszego Wielkiego Rodaka:
                          "WCZORAJ DO CIEBIE NIE NALEŻY. 
                                              JUTRO NIEPEWNE...
                                                  TYLKO DZIŚ JEST TWOJE
                                                          ***
Dzisiejsze krótkie wyjście to także okazja, żeby "rozdziewiczyć"  nowe bamboszki biegowe he,he...
Pierwsze wrażenia super! Leciutkie, mięciutkie, wygodne i ładne hi,hi...
Nie mam jednak odwagi jutro przebiec w nich trzech dziesiątek kilometrów:(  
Według przecież jednej z podstawowych zasad biegaczy na imprezy nic nowego, nie sprawdzonego na treningach się nie zakłada;) 
Chociaż parę razy już tę zasadę złamałem hi,hi...

środa, 29 marca 2017

planowana...

na dziś dyszka urozmaicona w formie zabawy biegowej;) 
Na rozgrzewkę dobieg do Parku Lisiniec ze slalomem miedzy drzewami na jasnogórskim polu namiotowym, który już wczesniej opisywałem;) 
Potem po sześć powtórzeń na moich po fałdowanych ścieżkach krosowych. Najpierw na krótszej bardziej wymagającej, a później na dłuższej zakręconej mniej pagórkowatej he,he... Następnie nieco spokojnego truchtu i sześć przebieżek i spokojny powrót:) 
Poharcowałem, pobawiłem się i ani się obejrzałem, a dycha pękła. 
Pogoda idealna. Cudowna wiosna! Życzyłbym sobie takiej w sobotę na trasie Oświęcim - Wadowice hi,hi...

Teraz z innej beczki. Pisałem kiedyś o mojej walce z ostrogą piętowa. Nie czułem bólu pod piętą, tylko z tyłu pięty. Podobno dokładnie to ostroga Haglunda.
I nie bolała mnie podczas biegania, lecz przy chodzeniu. Trwało to długo:( Najpierw smarowałem różnymi żelami, maściami. Wreszcie trafiłem do lekarza. Zrobiłem rtg, usg, zalecone zabiegi: ultradźwięki oraz laser. I co? Na krótko pomogło, ale zaraz dolegliwości wróciły silniejsze:( Kolejnym zabiegiem gdyby poprzednie nie przyniosły skutku miała być fala uderzeniowa Droga i podobno inwazyjna, nie bez znaczenia dla organizmu. Poszukałem, więc w necie opinii ludzi z podobnym problemem i znalazłem takie cudo;) Ostrogownik!
Z natury jestem ostrożny i jako Tomasz niedowiarkiem hi,hi... jeżeli chodzi o jakieś alternatywne leczenie. Ale "tonący brzytwy się chwyta" he,he... Zamówiłem to ustrojstwo i przesyłka przyszła błyskawicznie, aż się zdziwiłem. Jeszcze bardziej kiedy nie minął nawet tydzień spania z nakładką i ból ustąpił! Siła sugestii? opóźnione działanie poprzednich zabiegów? Nie wiem. Jedno jest pewne cieszę się ogromnie:) 
Jeżeli Ktoś cierpi polecam. Spróbować nie zaszkodzi:)

poniedziałek, 27 marca 2017

dwunastka...

spokojna na luzie plus dziesięć podbiegów dla zrzucenia "połikendowego" balastu hi,hi...

Już w sobotę wycieczka właściwie pielgrzymka biegowa na trasie Oświęcim - Wadowice w ramach XXII Sztafety Papieskiej organizowanej przez klub biegacza Zadyszka Oświęcim.

Impreza biegowa gdzie nie ma pomiaru czasu, ścigania, gadżetów za wyjątkiem fajnej pamiątkowej koszulki;)
32 kilometry to nie maraton, chociaż jak mawiają starzy biegacze dystans zdrowszy od maratonu. Dlatego mówi się też, że może maraton nie jest najzdrowszy, ale przygotowania do pokonania królewskiego dystansu na pewno tak he,he...   

Jak zawsze w tygodniu przed startowym przed każdą imprezą biegową żadnej napinki. Luzik, regeneracja, żeby zachować siły na dobra zabawę w tym wybranym dniu:)

Jutro wygibasy, czyli cotygodniowa gimnastyka. W środę jakaś dyszka i parę przebieżek coby jak to mówił kiedyś Piotrek Żyła był "luz w d...e" hi,hi...
Piątek tylko krótki rozruch i starczy przed sobotnią trzydziechą w doborowym Towarzystwie.

sobota, 25 marca 2017

Na czas...

a nie kilometry dziś bieganie po Bialskiej, bialskich polach i Lasku Wilka zgodnie z prykazem nie zagalopuj się, bo wyjeżdżamy hi,hi... 
Obiecałem: będę najpóźniej za pięć ósma i w granicy błędu się zmieściłem przybiegając o ósmej po zaliczeniu tylko jednej pętli za Sanktuarium Krwi Chrystusa:( Co prawda trochę naddałem dystansu he,he... Nie zawróciłem jak zawsze poprzeczną drogę na wysokości Gruszowej, ale kolejną, ostatnią przed asfaltem w Białej;)
Dlatego zamiast piętnastki jak w soboty bez zbaczenia z kursu wychodzi;) zrobiłem dwanaście kilometrów:) Bardzo nie lubię się poganiać kiedy biegam, zwłaszcza na treningach:( Lecz jak mus to mus. 
Mimo wszystko biegało mi się rewelacyjnie:) 
Nawet przez moment wracając już Aleja Brzozowa w kierunki kapliczki przy Okulickiego przyszło mi do głowy, że to pewnie po kaszy jaglanej na mleku z cynamonem hi,hi... Śniadanie też z rana było szybkie he,he... Wspomniana kasza /jedna z moich ulubionych/ i czarna kawa bez cukru na popitkę;) 
Fajnie było! 
Poranne "ładowanie akumulatorów" szczególnie w tak kapitalnym terenie jest wyjątkowe:)

czwartek, 23 marca 2017

co drugi dzień...

biegam w zasadzie;) Dlatego dziś miało być W jak wolne, ale ponieważ jutro musi być wolne to dzisiaj bieganko he,he...

Improwizowanie trasy na bieżąco i w ostatniej chwili. Przeskakiwanie kałuż po wczorajszym deszczu, przyspieszanie, zwalnianie, by po chwili pogonić za niewidzialnym zającem hi,hi...

W soboty przeważnie jest dłużej, ale nie w tę niestety:( więc jak to mówią: co masz zrobić pojutrze zrób dzisiaj;) 
Na pewno długo i wolno będzie za tydzień na trasie Oświęcim - Wadowice 32 km:)

Dziś połowa tego dystansu na "własnych śmieciach" w kapitalnym nastroju. Po solidnie przepracowanej zimie czuję jak forma rośnie he,he... 
Trzeba by znaleźć jakąś imprezę sezonu;) Coś fajnego, ciekawego i najlepiej tam gdzie mnie jeszcze nie było hi,hi...

środa, 22 marca 2017

we wiosennym...

deszczu uwielbiam biegać miedzy kroplami padającymi na twarz hi,hi... 
Emulsja deszczowa chyba lepiej nawilża cerę niż te wszystkie cudowne maseczki stosowane prze kobiety;) Bo jeszcze nie spotkałem biegaczki o zaniedbanej skórze, nawet u Tych wcześniej urodzonych he,he...

Dzisiaj dziwne temperatura powietrza o 5:30 plus siedem, a o dziewiątej cztery kreski mniej. Dlatego pewnie jak wracałem czułem, że zimno mi w dłonie:(

Najpierw dobieg na "Bałyk" dwa kółka dookoła glinianek i fru na jasnogórskie pole namiotowe. Tam po dniu przerwy (wczoraj była gimnastyka:) dziesięć podbiegów, żeby się lekko "upodlić";)
Lubię podbiegi i one mnie lubią he,he... bo zawsze biega mi się *pod górę* świetnie.
W sumie podobnie jak przedwczoraj minimum tzn. dycha dla podtrzymania funkcji życiowych hi,hi... Z jedną tylko różnicą: w poniedziałek brak było pary na coś więcej:( a dziś była moc tylko czasu nie było:(

poniedziałek, 20 marca 2017

poniedziałek..

dzisiaj i do tego równonoc:) podobno o jedenastej zaczyna się astronomiczna wiosna, bo słońce wchodzi w znak barana.
Wiosna! Cudowna pora roku, a ja dziś na bieganiu "powoli, jak żółw ociężale" he,he... "niczym mucha w smole" się ruszałem;) Po dwóch okrążeniach na "Bałtyku" dla otrząśnięcia się z marazmu hi,hi... zaaplikowałem sobie dziesięć przebieżek. Które o dziwo latało mi się całkiem fajnie. Niestety po nich niemoce wróciły:( 
Nic na siłę:) Nie to nie;) Trzeba słuchać własnego organizmu. Może to tzw. przesilenie wiosenne he,he...
Minimum tj. dziesiona na otwarcie tygodnia i powitanie wiosny zaliczona:)
Jutro cotygodniowa gimnastyka i w środę mam nadzieje "głód" biegowy wróci;)

sobota, 18 marca 2017

sobota i niedziela...

w jednym dniu he,he...
Rano wypad z domu szósta pięćdziesiąt. Punkt siódma jak za dobrych czasów bywało przy pierwszej kapliczce od Okulickiego. I niespodzianka: zaparkowana bryka Eduardo pod kliniką. Myślałem, że może Go dojdę;) lecz z moim dzisiejszym tempem ekonomicznym nie było szans:( Gdyby jeszcze leciał pętle za Sanktuarium Krwi Chrystusa "pod prąd" to pewnie byśmy się spotkali. 
Jednak dopiero później na endo zobaczyłem, że ruszył spod kapliczki przed siódmą, a że robił tylko jedno kółko to dublowanie  i tak by się nie powiodło. 
Pochmurno, plus dwa stopnie na termometrze. Chwilami pokropujący deszcz i w Lasku Wilka cudowny ptasi koncert:) Gdyby nie to, że chciałem dojść Edka to znów zrobił bym telefonem nagranie fantastycznego ćwierkotania. Dla samej tej "muzyki" tak przyjemnej dla ucha warto wstać z rana na bieganie  hi,hi...

Rano była sobota, a wieczorem niedziela w związku z przeniesieniem morsowania na sobotni wieczór.
Nocne, a tak po prawdzie wieczorne he,he... W dodatku z okazji pożegnania zimy i powitania wiosny oraz oficjalnie zakończenie sezonu 216/2017:(
Aura typowo wiosenna;) Czyli chłodno, deszczowo tak, że "psa szkoda z domu na dwór wygonić" hi,hi... Ale Morsy nie z cukru;) lub jak to się mówiło w młodości: *my nie z roli, ani z soli tylko z różnych alkoholi* he,he...
Mimo, że impreza "rodziła się w bólach" a może dlatego;) dzięki fantastycznym Foczkom i Morsom wg mnie wyszła rewelacyjnie! 
Przeciwności atmosferycznych: deszczu, wiatru, błysków burzy, niebywale zimnej wody hi,hi... większość się nie wystraszyła:)
Była tradycyjna rozgrzewka biegowa, dekoracja morsowiska, ognisko i specjałów gastronomicznych wszelakich tyle, że głowa mała:)
Najważniejszy jednak to klimat jaki stworzyli Zmorsowani i Przyjaciele:) Pokłady humoru i serdeczności wśród Zimnolubnych są niezmierzone:) Więcej na pewno wkrótce będzie na naszej stronce zmorsowani.blogspot.com 

piątek, 17 marca 2017

piątek, piąteczek...

piątunio... he,he... Jutro planowane nocne morsowanie i już Ktoś "kracze" ma padać! może lepiej zmienić termin? Tak jakby pewne byłoby, że w następną i jeszcze następną sobotę padać nie będzie. 
Nie wiem co Te Ludzie tak się boją deszczu? 
Z cukru są, czy co? Biegi i inne imprezy robi się niezależnie od pogody, bo trudno robić coś na ostatnią chwilę dla większej ilości osób. Zresztą już któregoś razu było deszczowe nocne i daliśmy radę!
Dziś rekonesans przy okazji kręcenia kółek wokół "Adriatyku" i "Bałtyku". Na koniec dziesięć przebieżek na pobudzenie do życia hi,hi... i summa summarum jedenaście kilometrów na liczniku:) Po zimie świetnie i radośnie biega mi się takie żwawe, krótkie odcinki. Wolne, długie też, bo przecież bieganie jest nie tylko moją pasją, ale i uzależnieniem he,he...

środa, 15 marca 2017

Zastanowiłem...

się he,he... szybko zdecydowałem i jestem już na liście:) Szesnaście dni i na prima aprilis szykuje się fajne bieganie. Cel szczytny, dystans super, więc będzie pożytecznie i przyjemnie.
Dzisiaj wyjście drugi dzień po dniu i rekonesans parku Lisiniec, a potem na mojej górce pod Jasna Górą dziesięć żwawych podbiegów. Bardzo lubię podbiegać w przeciwieństwie do zbiegania:( Jednak zawsze jak jest pod górkę to zaraz niechybnie będzie z górki he,he...
W sumie nabiegałem dwanaście kilometrów i powiem szczerze jestem jakiś "niedojedzony" hi,hi... Jednak jak mawiali starzy Indianie lepiej być niedotrenowanym niż przetrenowanym;)
Zresztą najfajniejsze jest bieganie dla samego biegania. I nie jest prawdą, że tylko cel w postaci wciąż nowych życiówek daje motywacje do kolejnych treningów. Znam biegaczy, Którzy kiedy zabrakło kolejnych RŻ wieszali buty "na kołki" bo zabrakło Im chęci do biegania:(
Na razie dzięki Bogu chyba mi to nie grozi i cieszę się jak nie wiem co:)

wtorek, 14 marca 2017

poganiało...

mnie dzisiaj zimno:( Szczególnie w okolicy glinianek.Tych w parku Lisiniec jak mniej znanych na Huculskiej.
Gdy wychodziłem termometr przy oknie wskazywał cztery kreski na plusie. Lecz tam gdzie chłód ciągnął od wody temperatura odczuwalna była bankowo niższa;)
Ubrałem tylko bluzę i podkoszulek i chwilami kiedy robiło mi się zimno na rozgrzewkę przyśpieszałem he,he... 
Zrobiłem piętnastokilometrową pętlę i sprawdziłem przy okazji  jak ciemno będzie po osiemnastej na nocnym morsowaniu:) 
Po wczorajszej cotygodniowej porcji solidnej gimnastyki nogi zresztą same rwały do przodu hi,hi... Oczywiście opierałem się, bo to przecież nie zawody;) 
Lubię od czasu do czasu potupać po ciemku, ale to poranne bieganie daje mi super "pałera" na cały dzień:) Dlatego jak tylko mogę zaczynam dzień od szybszego przebierania nogami he,he...

niedziela, 12 marca 2017

po dwu...

tygodniowej przerwie od zimnych kąpieli od razu morsowanie wiosenne he,he... 
Ostatnio była jeszcze zima, przerębel, a dziś temperatura powietrza +8:( wody +4:) i zero lodu na "Adriatyku":(
Biegowo siedem kilometrów z czego trzy to dwa kółka wokół glinianek jako rozgrzewka:) Trójka w stroju organizacyjnym Morsa hi,hi... i pełen reset w zimnej wodzie;) Tego było mi potrzeba!
Kolejne morsowanie będzie nietypowo w sobotni wieczór, lecz niestety również wiosenne, bo synoptycy wieszczą na najbliższy weekend jeszcze cieplej:(
Miniony tydzień już "normalny" sześćdziesiąt osiem kilometrów "z buta" w pięciu wyjściach:) Bałem się, że po niedawnej infekcji będzie "lipa" he,he... 
ale nawet nie jest najgorzej;)

sobota, 11 marca 2017

pobudka...

przed dźwiękiem budzika he,he... Jak to jest? przez cały tydzień mam problem ze wstaniem o 5:30:( a w sobotę kiedy nie muszę, ale chcę lecieć w pola hi,hi... budzę się przed szóstą z "palącymi" piętami he,he...
Toaleta, kasza jaglana na mleku z cynamonem, kawa i fruuuu... 
Temperatura powietrza +1, więc na bieganie super! Dlatego chyba na Bialskiej ciżba;) kilkanaście osób szybciej przebierających nogami na prostej od Okulickiego do Sanktuarium Krwi Chrystusa. 
Droga przez bialskie pola i Lasek Wilka rozjeżdżona przez traktory wożące obornik. Zapach!? czyści katar lepiej niż spray do nosa hi,hi... ale podobno zdrowy na płuca he,he... Ciężko się biegnie po rozjeżdżonej grząskiej ziemi. Zrobiłem, więc pomalutku trzy pętle, a potem przyśpieszyłem i wyszedł bnp (bieg z narastającą prędkością;) 
Wracając zboczyłem z trasy. Tym razem pokonałem podbieg na jasnogórskie wzgórze  głównym szlakiem pielgrzymkowym od strony Alei Najświętszej Maryi Panny :) 
Dzięki jednemu kółko więcej i temu manewrowi w sumie nabiegałem dwadzieścia dwa kilometry:)
Bardzo lubię poranne bieganie przez Aleje Brzozową i dalej w bezdroża o każdej porze roku. Teraz jednak na wiosnę jest tam szczególnie rewelacyjny klimat. Pachnąca wilgocią ziemia pomieszana za zapachem naturalnego nawozu;) Cisza i tylko rozśpiewane ptactwo. Można powiedzieć prawdziwa wieś prawie w centrum miasta he,he... 
Już wkrótce kiedy zacznie się budzić do życia zieleń i słoneczko przygrzeje, a temperatura pozwoli na dreptanie w stroju "na krótko" to dopiero będzie rewelacyjnie:) 
Jak w zeszłym roku:)
głośność na full trzeba;)

czwartek, 9 marca 2017

cztery dni...

świętowania;) Strach się bać co to będzie na okrągły jubileusz he,he...

Dziś miedzy kropelkami deszczu znowu jakoś tak wyszła dwunastka. Wczoraj pierwszy raz tej wiosny zrobiłem osiem przebieżek:) na odmulenie hi,hi... Dzisiaj z kolei pomyślałem śniegu już nie ma biega się lekko to może by tak na siłę biegową parę podbiegów? Zrobiłem pięć na mojej "ściance" gdzie dawno mnie nie było i od razu wzbudziłem zaciekawienie przechodzącej "Ciężarówki" czyt. niewiasty z siatami hi,hi... idącej pewnie z "biedry". *Co pan tak w te i nazad? ja ledwo idę po te góre!* Nie przygotowany do odpowiedzi bąknąłem: trenuje podbiegi. Na to Pani: "trenuje, a żona pewnie jak ja musi zakupy robić" Nawet nie oponowałem, że zakupy razem z Moją Lepszą Połową robimy wspólnie, bo jeszcze oberwanym siatą he,he...

Wczoraj na fejsie widziałem biegających facetów świętujących z Paniami Dzień Kobiet  poprzebieranych za płeć przeciwną:( Chyba faktycznie niektórzy z nas "heteryków" maja jakieś ciągoty w kierunku homoseksualizmu:( Uwielbiam Kobiety w seksownych fatałaszkach, ale facet w pończochach to sorry dla mnie obrzydlistwo, którego nie trawię. 
Tak, wiem zaraz na mnie naskoczą zwolennicy gender, że świadczy to o Ich dystansie do siebie, że potrafią się sami z siebie śmiać itd,itd. 
Mam dystans do siebie i nieraz kpię  publicznie z własnej osoby bawiąc tym innych hi,hi... Na dowód mój ostatni "występ" w kapelusiku z wielkanocnej doniczki he,he...

Dawno nie biegałem na "obcej ziemi" hi,hi... Przejrzałem, więc kalendarz i znalazłem fajną Sztafetę Papieską:) Trzy dychy bez napinki, coś jak Maraton Lednicki. Trzydziestki są rewelacyjne;)
Muszę jednak szybko się decydować, bo limit uczestników to tylko 50 osób:(

środa, 8 marca 2017

Brunetki, blondynki...

ja wszystkie Was Dziewczynki he,he... pozdrawiam serdecznie i z okazji Dania Kobiet życzę, aby święto dla Was było każdego dnia roku:)
Bo: "czym bez Was byłby ten świat"... Przecież: "najlepsze witaminy"...  I choć "z dziewczynami nigdy nie wie się"... to chwała Bogu, że "Babę zesłał"... hi,hi,hi...

Dzisiaj po życzeniach;) z dedykacją dla Przedstawicielek płci pięknej Tych Najbliższych, Znajomych i mniej Znajomych z biegowych ścieżek i nie tylko he,he... dwanaście kilometrów:) W tym pierwsze tej wiosny przebieżki dla odmulenia po zimie hi,hi... 
Fajnie było, chociaż pewnie z racji święta w parku Lisiniec żadnej biegaczki, ani jednej Kijarki:(

Na koniec nie mogę odmówić sobie pochwalenia się wirtualnym urodzinowym tortem jaki otrzymałem od Ewy, mamy mojego Kumpla Kuby:) Wielkie dzięki! Ten w przerębli to wykapany ja;) Poznałem po brzuchu i czerwonej czapce Zmorsownych he,he...

poniedziałek, 6 marca 2017

Biegiem przez świat...

egzemplarz recenzencyjny dzięki wydawnictwu Galaktyka trafił w moje ręce:) Dziękuję!
Oczywiście jak przeczytam napiszę czy mi się spodobała ta pozycja;)
Opis /po kliknięciu w obrazek/ jest zachęcający, więc czas przekonać się osobiście.


Dziś zmiana cyfry na razie z tyłu he,he... i teraz będę się chwalił, że mam dwadzieścia dziewięć lat na jedną nogę hi,hi...
 W prezencie zrobiłem sobie piętnaście kilometrów spokojnego biegu na codziennej trasie. 
W zasadzie powinienem zrobić czternaście i pół na jedną nogę, albo dwadzieścia dziewięć na dwie, a tak naprawdę pięćdziesiąt osiem;) 
Czas leci niesamowicie:( za dwa lata zmiana kategorii i starty już w M60, aż mi się nie chce wierzyć.
Na razie się nie czuję he,he... nawet na M55 więc nie wybiegam za daleko myślami tylko biorę to co jest na teraz i już hi,hi... 

Biegło mi się dziś nadspodziewanie fajnie:) po imprezowaniu he,he... Nóżka "podawała" jak to niektórzy mówią;) 
Na "Bałtyku" ptaki świergotały jak oszalałe;) Pachniało wiosną i trafiła się niespodzianka na "Pacyfiku" lód w odwrocie, a na "Adriatyku" sympatyczny gość:) Wyglądał trochę na sponiewieranego;) jakby miał pit stop przed dalszą podróżą he,he... Nieraz już bywały stadka tych pięknych ptaków na "Bałtyku" lecz samotnika jeszcze nie spotkałem.

sobota, 4 marca 2017

wiosennie...

polatałem w bialskich polach i Alei Brzozowej:)
Wczoraj oznajmiłem MLP: jutro nie chce mi się zrywać z rana, więc jak wstanę zarobię chleb i pójdę w międzyczasie (przed wstawieniem do pieca;) się przelecieć hi,hi... No chyba, żebym się wcześniej obudził.


Obudziłem się kiedy za oknem było jeszcze ciemno i zacząłem kombinować: ciekawe która godzina? wstawać? poleżeć? 
W końcu pokonałem lenia hi,hi... Toaleta, płatki na mleku i jak zawsze o tej porze roku nękające wątpliwości jak się ubrać? Na szczęście w ostatniej chwili zrezygnowałem z jednej koszulki i było mi w sam raz:) Za wyjątkiem odcinka "pod wiatr" bo czułem jak płuca oddychają przez klatkę piersiową he,he...  

Było świetnie! Obawiałem się błota, a tu suchutko. Pachnąca wilgocią ziemia, śpiewy ptaków i dawno nie spotykana o tej porze ilość miłośników biegania obu płci;) Niezbity to dowód, że ruszają Ci co to zawsze po zimie przed sezonem chcą zrzucić co nieco hi,hi...
Rozochocony endorfinami zamiast wracać prosto do domu zboczyłem jeszcze na "Bałtyk" sprawdzić pokrywę lodową. Wiosna wiosną, lecz na tutejszych gliniankach lód trzyma. Zapewne nie da się nań wejść, ale wyziębione zbiorniki potrzebują jeszcze słoneczka i ciepełka;)

W sumie nabiegałem dziewiętnaście kilometrów, a w całym minionym tygodniu czterdzieści. Jak na tydzień pochorobowy nie jest źle, a nawet bardzo dobrze he,he... bo przecież nie przebieg najważniejszy, ale bieganie:) 
Jutro "odpust" he,he... 
A po niedzieli depczę dalej;)

czwartek, 2 marca 2017

co tu...

dużo mówić wiosna! 
I chociaż chłodniejszy dzisiaj wiatr wieje nie da się ukryć wiosna przyszła jeszcze przed ta kalendarzową he,he...
Pierwsze marcowe bieganie i dwunastka na dobry początek:)
Na termometrze plus pięć kresek, ale wspomniany porwisty wiatr na otwartych przestrzeniach przeszywa na wylot:( Niemniej jednak wiosenne bieganie jest rewelacyjne:) Lubię biegać "po białym" ale już to ślizganie się na oblodzonym podłożu i ciągłe łapanie równowagi w powietrzu hi,hi... mi wychodziło bokiem. 
Zmieniłem buty i ciuchy na lżejsze i od razu muszę zaciągać "ręczny hamulec" bo zaczyna mnie ponosić;) A to jeszcze nie czas na ściganie. 
Tym bardziej, że po ubiegłotygodniowym choróbsku jestem cienki:( 
Najważniejsze, że biegam! A jak biegam to będzie lepiej.
Trzymam kciuki za Adama i cieszę się, że już nie będę jedynym latającym wariatem w rodzinie he,he...

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13