Najpierw jak wspominałem wcześniej punktualnie o godzinie 11:11 wystartowaliśmy z Moniką i Dorotą w *Moim Biegu Niepodległości*;)
Żeby było jak na prawdziwym biegu sygnał do startu dał nasz Kandydat na Radnego;) 11 kilometrów, 11 pętli i "sukces", bo udało się pokonać dystans w godzinę i 11 minut hi,hi... Wcale nie było łatwo;) Monia zawsze biega szybko, więc gdybym Jej nie hamował to pewnie byłoby dużżooo szybciej he,he..
A przecież z założenia miało nie być ścigania tylko biegające świętowanie. Pogoda dopisała i gdyby nie brak liści na drzewach to aura jak w lecie. Towarzystwo Moniki bezcenne:) Dziękuję!!! Co prawda zagadaliśmy się i straciliśmy na chwilę rachubę przebiegniętych kółek:( ale endo "liczyło" za nas. Było fantastycznie. Od spacerowiczów usłyszeliśmy wiele ciepłych słów. Między innymi jedna z trzech Pań spacerujących z kijkami pochwaliła nas: "Brawo dzieci, brawo" Lecz druga patrząc pod moją bujną biało czerwoną czuprynę zaraz Ją sprostowała: "to już nie takie dzieci" hi,hi...
Po obiedzie dla podtrzymania już kilkuletniej tradycji pojechałem na Promenadę im. Cz. Niemena. Zaliczyłem dwie ostatnie zmiany sztafety Świątecznego Treningu "Od świtu do zmierzchu" Fajna pogoda sprawiła, że trzeba było biegać między spacerowiczami, lecz w Takim dniu to nie miało znaczenia:) Nikt do Nikogo nie miał pretensji. Były żarty, dużo śmiechu, radości...
Prawdziwa świąteczna atmosfera normalnych Ludzi-życzliwych, wesołych, cieszących się z wspólnego towarzystwa.
Niestety naszą pogodę ducha (myślę nas wszystkich) wieczorem popsuły doniesienia ze stolicy :( Przemoc, agresja, nienawiść, brak wrażliwości dla drugiego człowieka, było nie było rodaka - brata to degrengolada, zdziczenie...
Czy zawsze: "Człowiek, to brzmi dumnie"?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz