"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła. Aktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia" *Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić*


niedziela, 31 grudnia 2017

Sylwestrowe...

                               morsowanie  i ostatnie sześć kilometrów biegiem w tym roku z czego tradycyjnie trzy w stroju "Morsa" hi,hi...
Było dzisiaj zresztą jak zawsze he,he... rewelacyjnie:)
Aura mało zimowa:( lecz siła wyższa. Dalej czekamy na śnieg i mróz! Wieczór Sylwestrowy zbliża się wielkimi krokami, więc nie ma się co rozpisywać;) 
Czas mrozić szampana by punktualnie o północy przywitać NOWY 2018 ROK!
Wszystkim życzę wszelkiej pomyślności w Nowym Roku i oby nie był gorszy niż obecny czego i sobie życzę;) 
Grudzień z końcówką roztrenowania, więc tylko 169 kilometrów w dwudziestu wyjściach. Dziewięć morsowań:) Pięćdziesiąt dziewięć kilometrów w dwunastu marszach oraz dwieście dziesięć minut na rowerze stacjonarnym.
Posumowanie 2017 zostawiam na później, coby nie było, że go wyganiam przed czasem he,he...   

sobota, 30 grudnia 2017

Bialska...

                    Lasek Wilka i bialskie pola ostatni raz w tym roku.
Dziś te fajne ścieżki udeptywaliśmy razem z najstarszym synem Jakubem:) Było super! Chociaż na termometrze jedynie dwie kreski poniżej zera to słoneczko świeciło nam prosto w oczy he,he...
Dwie pętle za Sanktuarium Krwi Chrystusa z czego pierwsza dłuższa;) na liczniku dziesięć mil, lub jak Kto woli ponad szesnaście kilometrów hi,hi... 
Były dreptane pogaduchy i "ładowanie akumulatorów" na koniec roku;) 
Co prawda jutro jeszcze sylwestrowe morsowanie, trochę biegania i zamknięcie dzienniczka biegowego na rok 2017.
Na podsumowanie przyjdzie jednak czas na razie trzeba się cieszyć, że dzisiaj i jutro człowiek jeszcze "rok młodszy" hi,hi...

czwartek, 28 grudnia 2017

koniec...

                   grudnia. O poranku plus osiem kresek na termometrze! W północno wschodnich stanach uesea półtora metra śniegu. W Kanadzie mrozy -50. Aż tak srogiej zimy u nas nie potrzeba he,he... Ale te kilka stopni mrozu i nieco białego puchu o tej porze roku byłoby wskazane:) Szczególnie na zimowe kąpiele hi,hi... Dobrze, że chociaż woda zimna +3;)
Dziś szóstka i w między czasie jesienne morsowanie zimową porą;) Trochę pokropił mnie deszczyk, ale w wodzie się nie moknie he,he...
Było krótko i bardzo przyjemnie:) Na "Bałtyku" spotkałem znajomą biegaczkę i rzecz niebywała na przejściu dla pieszych Tirowiec dał mi pierwszeństwo hi,hi... Pewnie tego nie przeczyta;) lecz i tak jeszcze raz Mu w tym miejscu bardzo dziękuję!  
Aby jednak nie było, że jest tak pięknie: Ogoliłem się, wszedłem pod prysznic, namydliłem i "fachowcy" ze spółdzielni zakręcili wodę:( Rozumiem awaria, coś nagle zaistnieje. Siła wyższa. Ale już od przed świąt co dzień w najmniej spodziewanym momencie susza w kranach. Można dostać k...... żeby nie to bieganie;)

środa, 27 grudnia 2017

poświąteczne...

                      szuranie, żeby pozbyć się "balastu" po bożenarodzeniowych smakołykach he,he... 
Pogoda na cztery dni przed sylwestrem raczej wielkanocna hi,hi... I podobno w najbliższym czasie nie ma się co spodziewać zimowej aury. Nadal więc nici z biegania po białym:(
Miała być dyszka i była "z plusem" he,he... Trzynaście kilometrów z małym "hakiem" 
"Wypasiony" przez trzy dni ucztowania biegłem sobie dziś niezwykle lekko hi,hi... Fajnie było choć w zasadzie powinienem chyba zrobić maraton;) Niestety *święta i po świętach* obowiązki czekają, a czas goni:(

poniedziałek, 25 grudnia 2017

nie spodziewałem...

                                            się, że przy tak napiętym planie dnia w pierwszym Dniu Bożego Narodzenia uda mi się coś pobiegać he,he... 
Mało tego zmobilizowałem do wyjścia na piątkę najstarszego syna Jakuba hi,hi... Zaczęło się w sumie od MLP, Która widząc jak drepcze idąc z kościoła rzuciła krótko: pobiegałbyś co? A zaraz potem obierz ziemniaki i możesz lecieć:) Więcej mi nie trzeba było hi,hi... Postanowiłem tylko znać Kubie, żeby potem nie było: "trzeba było mi powiedzieć"
Na początku trochę się opierał, bo kawa, śniadanie, a nie uszykowałem ciuchów... Lecz kiedy zapodałem, że *Gąbkowie* już polotali szybko się zdecydował: "za dziesięć minut pod żabką he,he... 
Zrobiliśmy w tempie relaksacyjnym pięć kilometrów, coby zdążyć jeszcze przed obiadem wziąć prysznic  hi,hi...
Było kapitalnie! Po drodze spotkaliśmy znajome biegaczki i kilku biegaczy, Którzy tak jak my chcieli pewnie zrobić miejsce na kolejne świąteczne smakołyki;) i pozbyć się nadmiernego "balastu" po Wigilii he,he...

niedziela, 24 grudnia 2017

Wigilia...

                  to szczególny, bardzo wyjątkowy i piękny dzień:) Mówi się: *jaka Wigilia taki cały rok* 
Tradycyjnie znowu udało się dzięki Bogu i MLP pogodzić obowiązki rodzinne z moimi pasjami: bieganiem i morsowaniem. 
Biegania tylko cztery kilometry:( ale było! Dwa kilometry to dobieg na i z morsowiska, a kolejna dwójka tzw. "Bieg Morsa" oczywiście w stroju organizacyjnym he,he...
Dzisiejsze wigilijne morsowanie z dzieleniem się opłatkiem było rewelacyjne:)
Były tak gorące życzenia w zimnej wodzie, że znów chłodziłem łysinę hi,hi... 
Radosne iście świąteczne humory i można powiedzieć rodzinna atmosfera. Bardzo dziękuję  Wszystkim za fantastyczne Towarzystwo! 
Ciesze się ogromnie, że mogłem wśród Zmorsowanych rozpocząć  świętowanie cudownych Świąt Bożego Narodzenia:)    

sobota, 23 grudnia 2017

Boże Narodzenie AD 2017

Wigilijna Święta Noc, od opłatka bije blask, ale gdzieś tam ulicami krążą Ci, co są dziś sami.
Pusty talerz dostawiamy, może zbłądzą pod nasz dach?
Wigilijna Święta Noc.
Niesie łaskę w każdy dom.
Serca otwieramy dla Tych, Którzy są dziś z nami. I z czułością wspominamy Tych, co już odeszli stad.
Radosnego oczekiwania na przyjęcie Bożego Syna.
Wiary, co góry przenosi, nadziei, która nigdy nie gaśnie, miłości oraz błogosławieństwa Bożej Dzieciny.

Dziś z rana po wyrobieniu ciasta na świąteczny chlebek wypad jak co sobota na Bialską;) 
W oczekiwaniu na wyrośniecie ciasta szesnaście kilometrów w pokrapującym deszczyku he,he... Było super! Chociaż po dniu przerwy noga jakoś nie chciała "podawać":( Pierwsza piątka "...powoli jak żółw ociężale..." Nie mogłem zatrybić hi,hi... Nogi ciężkie kołkowate. Mięśnie sztywne, pospinane. Masakra! Dopiero w bialskich polach "maszyneria" się rozkręciła:) Dwie pętle za Sanktuarium Krwi Chrystusa przez kałuże, błota i wertepy. Dlatego wyglądałem jak po runmageddonie he,he...
W drodze powrotnej trochę wygibasów na plenerowej siłowni;) i czym prędzej do mojej domowej *piekarni* hi,hi... 
Laby dzisiaj nie ma, bo przecież jutro Wigilia:) Robię więc jeszcze za pomoc kuchenną, potem porządki i na zmywaku regeneracja he,he...

czwartek, 21 grudnia 2017

pierwszy...

                                 dzień kalendarzowej zimy! 

/nie przestawiona data i czas w kamerce:/
I chociaż postanowiłem uczcić ten fakt już od samego rana to Królowa Śniegu zjawiła się dopiero w południe he,he...
Według prognoz meteo chyba niestety na na długo, bo synoptycy wieszczą na święta o c i e p l e n i e:( Oby się nie sprawdziły prognozy i plus sześć, siedem kresek w niedziele. Przecież wigilijne morsowanie przy takiej aurze to kupa śmichu hi,hi...
Dzisiaj dobieg na "Bałtyk" od "drugiej" strony;) Morsowanie, prawie sześć kilometrów szybszego przebierania nogami i  później piątka marszu:)

środa, 20 grudnia 2017

cross...

                  planowałem i dzisiaj zrobiłem he,he... W dodatku miał być pasywny, a wyszedł aktywny;) Z dobiegiem i powrotem przez "moją" górkę za JG nabiegałem jedenaście kilometrów:) 
Na ścieżkach crossowych wyszło z połowę tego dystansu, lecz i tak się nieco "upodliłem" jak to mawiał swego czasu Verdi hi,hi... Podbiegi, zbiegi, ostre zmiany kierunku, więc poczułem w mięśniach, stawach, a najbardziej w biodrach, żeby nie powiedzieć w d... he,he...
Dlatego późniejsze maszerowanie było kapitalnym rozluźnieniem i regeneracją:)
Zimy *ani widu, ani słychu* chociaż jutro kalendarzowy pierwszy dzień tej pory roku:( Trzeba by to jakoś uczcić, aby Królową Śniegu ośmielić hi,hi... 
Marzy mi się bieganie "po białym" i prawdziwe morsowanie w lodowej przerębli:) Najbardziej jednak czekam na zimowe Święta Bożego Narodzenia...

poniedziałek, 18 grudnia 2017

przedostatni...

                                       tydzień tego roku i przedostatni poniedziałek, przy czym ostatni będzie w święta:) Gorączka przygotowań sięga zenitu, więc trzeba wykorzystywać jak tylko się da i kiedy się da "okienka" na bieganie he,he...
Dzisiaj spokojna dwunastka w delikatnie prószącym śnieżku:) Rewelacja! Na termometrze jedna kreska na plusie, czyli aura idealna na bieganie;) 
W sobotę była Bialska. Długo i więcej w terenie. Wczoraj krótka piątka hi,hi... Dlatego dziś przewaga asfaltu i chodników dla równowagi;) W środę chciałbym zaliczyć ścieżki krosowe, ale wszystko zależy, czy uda się wyjść za dnia. Po zmroku raczej nie będę ryzykował kontuzji. 
Do końca roku z racji świątecznego okresu specjalnie się napinam  he,he... Ale po Sylwestrze to wiadomo "na Nowy Rok na barani skok" hi,hi...

niedziela, 17 grudnia 2017

ostatnie...

                                   przedświąteczne morsowanie. Kolejne wypadanie dokładnie w Wigilię Bożego Narodzenia:)
Dobieg na "Bałtyk" kilometr. Potem dwie pętle na rozgrzewkę w stroju "Morsa" i dwie mile, czyli nieco ponad trzy kilometry. Po kąpieli powrót i przy niedzieli na liczniku piątka:) 
W całym minionym tygodniu czterdzieści siedem kilometrów w pięciu wyjściach. Do tego godzinka pedałowania na rowerku stacjonarnym i tradycyjnie prawie dwie godziny cotygodniowej gimnastyki. A i jeszcze jedno "prywatne" morsowanie w czwartek he,he...

sobota, 16 grudnia 2017

Kuba...

                   najstarszy syn oznajmił dziś na Bialskiej: "no to przygotowania do Cracovia Maraton oficjalnie rozpoczęte" ;)
Miał iść tylko na jedną pętle, ale w trakcie zmienił zdanie i nie zostawił mnie samego w bialskich polach he,he...
Spokojnie, na luzie przedeptaliśmy ścieżki na których dawno nas nie było:( W sumie zrobiliśmy szesnastego szesnaście kilometrów hi,hi...
A do Krakowa trzeba będzie popracować, bo mam poprowadzić moich Młodych Wilczków:) I byłaby ściema gdyby dziadek spuchł na trasie jak pseudo pacemakerzy co biorą się za "zającowanie" he,he...
Akumulatory "naładowane"! Poziom endorfin zwanych cudownymi hormonami szczęścia podwyższony! 
W dodatku udało mi się idealnie dobrać ciuchy do aury i nie było mi ani za zimno, ani za gorąco. Czasami bywa to trudne:( 
Miedzy budynkami wydaje się być okey, a w Lasku Wilka i okolicznych polach zimny wiatr potrafi nieźle dokuczyć. Fajne były te dzisiejsze dreptane pogaduchy:) Jutro jeszcze trochę tuptania i oczywiście co niedzielne morsowanko:)

czwartek, 14 grudnia 2017

wywiało...

                        mnie dzisiaj na "prywatnym" morsowisku;) Temperatura powietrza z rana +3, wody podobna, lecz wiejący wiatr od wody sprawiał, że po zanurzeniu nie chciało mi się wyjść he,he... 
Szkoda tylko, że wciąż brakuje tego co daje tę wspaniała aurę:( Śniegu, mrozu i lodu. Nie ma to jak morsowanie w lodowej "wannie":) Do tego jednak potrzeba kilku dni bardzo niskich temperatur. Super jest, kiedy lód jest tak gruby, że można wejść i wyrąbać przerębel!
Cóż jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma" cha,cha...
Miała być tylko piątka po wczorajszej wieczornej dziesionie z Kubą, więc czwórka dobiegu na "Bałtyk" naokoło hi,hi... Zanurzenie! Nie wiem tylko czemu wędkarze pokazywali na mnie palcami:( Przecież to nieładnie;) Na koniec kilometr na rozgrzewkę i powrót:) A jak smakuje gorący żurek po takiej kąpieli he,he... 

środa, 13 grudnia 2017

trzynastego...

                                     wieczorne dreptane pogaduchy z synem Jakubem:) Bo już nie idzie słychać zewsząd w radio, tv, necie tego rocznicowego ble,ble:(
Achy, ochy, a dla prostego człowieka nic się nie zmieniło. No zmieniło się! Wtedy ludzie walczyli o wolne soboty, a dziś co muszą walczyć o wolne niedziele he,he...
Kiedyś przydarzyła się choroba szło się z marszu do specjalisty. Potrzebne były zabiegi fizjoterapii w przychodni od ręki. Teraz: *zapisy są na rok 2020! ale czy ja dożyję? nieważne zapiszę pana ołówkiem jakby co to się wymaże* hi,hi...
Propaganda sukcesu była, jest i zawsze będzie. Dlatego lepiej sobie pobiegać;) Bo jak to w tym dowcipie: "kiedy będzie lepiej? lepiej to już było" he,he...
Dyszka dla psychicznego komfortu przed snem wydaje się być najlepszym lekarstwem, choć czasami bywa odwrotnie jak się rozochocę;)
"Szlifowanie" chodników, bo po ciemku można wyrżnąć "orła" i zafundować sobie kolejne już wymuszone roztrenowanie:( I do 2020 nie dotrzymać hi,hi...
Fajnie było! Rześkie pachnące mrozem powietrze i gwiazdy nad głowami:)
Chyba obu nam było dzisiaj potrzebne przewietrzenie głowy he,he...

poniedziałek, 11 grudnia 2017

jedenastego...

                                      jedenaście kilometrów biegu na dobry początek nowego tygodnia;) Niezamierzony zbieg okoliczności he,he... bo na dobra sprawę na bieganie dobra jest każda data:) Chociaż szkoda, że któryś miesiąc nie ma czterdziestu dwóch dni hi,hi...
Po labowaniu czyt. roztrenowaniu głód biegania jest, ale nogi jakoś niechętne do dłuższego, szybszego przebierania;) Dlatego znów bez napinki pomalutku. Trochę po chodnikach, nieco bruku i w większości drogi gruntowe oraz wertepy he,he... 
Na koniec oczywiście slalom "gigant" miedzy drzewami po wzniesieniu z tyłu za Jasną Górą:)
Po wczorajszym bieganiu w stroju "organizacyjnym" i morsowaniu wśród lodowych "szkiełek" dziś oczywiście jako "tekstylny" coby nie straszyć ludzi hi,hi... 
Dwadzieścia cztery godziny i diametralna zmiana pogody:( Wczoraj +1 i gdzieniegdzie biało, a dziś +5, chlapa ciapa i szaro buro:( 

niedziela, 10 grudnia 2017

jak...

zawsze o tej porze roku;) 
Niedziela, więc jako "przystawka" przed obiadem he,he... 
Morsowanie Zmorsowanych Foczek i Morsów:)
Biegiem jedynie piątka:( ale kąpiel w zimnej wodzie skutecznie wyrównuje straty w poziomie endorfinek hi,hi.... więc jest dobrze!

Miniony tydzień to spokojny powrót do regularnych treningów po roztrenowaniu. Planowo w czterech wyjściach dwadzieścia pięć kilometrów. Do tego trzy dyszki  marszu i godzinka na rowerze stacjonarnym:)
Od jutra mam zamiar się "rozpędzać" he,he...

piątek, 8 grudnia 2017

pierwsza...

                 dycha po tegorocznym roztrenowaniu, czyli "powrót" do świata żywych he,he... Trochę asfaltu, bruku, dróg gruntowych, lecz najfajniejsze to ścieżki na obrzeżach paku Lisiniec. Te krosowe z błockiem, kałużami, powalonymi drzewami mówiąc prosto po wertepach hi,hi...
W międzyczasie "wizytacja" naszego niedawnego morsowiska gdzie roboty mimo niesprzyjającej aury idą "pełna parą"
Bardzo jestem ciekaw efektów. Szczególnie ważnych tych dla nas Foczek i Morsów. Czy wrócimy nad "Adriatyk"? Zobaczymy całość ma być gotowa na lato 2018, więc gdyby nawet był "poślizg" to nam to lotto he,he...
Świetnie mi się tuptało! Drobny deszczyk kropił, ale przy +5 to pikuś. Parę razy zaliczyłem "poślizg kontrolowany", bo wziąłem nie te buty hi,hi... Na szczęście obyło się bez "gleby" chociaż niewiele brakło;) 

środa, 6 grudnia 2017

Święty Mikołaj...

                                          dzisiaj "rządzi" choć niestety od wczoraj zrobiło się szaro buro i aura zimowa spłynęła deszczem:( Saniami nie przejedzie;)
Kilka dni fajnej zimy i chyba znowu Święta Bożego Narodzenia bez tej fantastycznej zimowej scenerii:(
Wczoraj wygibasy i dwadzieścia minut pedałowania he,he... na rowerze stacjonarnym;) Dziś czwórka 'świńskiego" truchtu na rozgrzewkę i jesienne morsowanie w "Bałtyku".
Na wodzie delikatna szybka lodowa, która kapitalne wydaje dźwięki kiedy w wodzie zaczyna się brzechtanie hi,hi...
"Gra" łamanego cienkiego lodu unoszącego się na powierzchni jest niesamowita:)
Cztery kilometry to po biegowym "poście" mało, ale z premedytacją chcę "wejść" w regularne treningi stopniowo. Tak jak wchodziłem w okres roztrenowania. Pomalutku i do przodu w myśl starej zasady: "wolniej jedziesz dalej zajedziesz"

poniedziałek, 4 grudnia 2017

ale było...

                      fajnie:) Po trzech tygodniach "odejmowania sobie od ust" biegania ma się rozumieć hi,hi... dzisiaj delikatna piąteczka. W dodatku "po białym" he,he... Uwielbiam takie klimaty! Ciepło (+2) prawie bezwietrznie i wokół biało. 
Gdyby nie głos rozsądku byłem gotowy nabiegać maraton. Czułem się jak pies co zerwał się z łańcucha;) 
W alei Brzozowej przez chwile popadał śnieg z deszczem, a potem jakby maleńkie kulki gradowe, lecz w oczy nie zacinał, więc mi nie przeszkadzał. 
Pomalutku, bo ślisko:( Z pit stopami na pstryknięcie foto, czyli po prostu "czysta" przyjemność:)

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13