"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła. Aktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia" *Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić*


poniedziałek, 28 grudnia 2009

[202] Świateczne wspomnienia..

Święta i po świętach... Od ostatniego wpisu biegałem tylko co drugi dzień średnio po ok dziesięć kilometrów. Jedyne dłuższe wybiegania to stałe cotygodniowe spotkania na Bialskiej... Przedświąteczna "gorączka"; rekolekcje, jednak jakoś udało pogodzić się obowiązki z przyjemnością :) Nagłe ochłodzenie przed świętami dało mi trochę "popalić" bo widocznie dla organizmu to była zbyt szybka zmiana. Coś mnie "brało" ale domowymi środkami udało się zapobiec choróbsku. Silny mróz spowodował, że "wyszły nici" z biegu w Strzelcach Opolskich :( Słyszałem tyle pochlebnych opinii o tym biegu, że chciałem się sam przekonać. Jak bieg bez wpisowego może być zorganizowany na "full wypas" Bo ostatnio wszyscy tłumacząc się kryzysem raczej podnoszą opłaty startowe. W wigilię z braku czasu; z rana na szybko zrobiłem tylko ósemkę; ale biegałem. Bo jak mówią: "jaka wigilia taki cały rok" ;) Pierwszy dzień świąt oczywiście za stołem, więc z radością przeczytałem na forum "wezwanie" na cotygodniowe sobotnie spotkanie biegowe w alei Brzozowej :) Przedeptana piętnastka w drugi dzień świąt nie tylko dała mi kopa na cały dzień, ale też siłę na niedzielne dalsze świętowanie ;) Teraz luzik, (ale nie od biegania ;) i powitanie Nowego 2010 Roku. Ale wcześniej może spełni się jedno ze świątecznych życzeń ;) Oczywiście tradycyjnie jak co roku obowiązkowo trzeba  będzie "Malucha" powitać bieganiem :) W ubiegłym roku zrobiłem to już kilka minut po północy !! Teraz coś  Prezes wspominał o wspólnym bieganiu noworocznym, więc może zrobimy to razem !!! :) Ostatnio czwartkowymi wieczorami deptaliśmy trasę przyszłorocznego 2 biegu częstochowskiego. Ale w sylwestra chyba trudno byłoby się zebrać hi hi... no, ale może odrobimy to w piątek ?? Niekoniecznie przecież wieczorem ;) Przełom roku to chwile radosne, lecz również pełne refleksji... Kolejny rok na "karku" więcej siwków na głowie i więcej miejsca do całowania cha cha... Nawet mi się nie chce wierzyć, że będę miał już lat... 25 i pół (na jedną nogę) hi hi hi... Dzień za dniem płynie nieubłaganie... i tylko wspomnienia czasem przywołane przypadkiem przypominają jaki to minął "szmat" czasu... Ubierając choinkę maleńka rzecz: sklejony przed 35-ciu laty samochodzik uzmysłowił mi ile minęło przepięknych bożonarodzeniowych świąt i sylwestrowych toastów :)
  
 :) P.S. Dziś Robert Kubica, a wtedy Sobiesław Zasada był idolem miłośników motoryzacji ;)


Muszę przyznać, że takie zabawki z czasów, których nie ...

... pamiętam siłą rzeczy, a o których się nasłuchałem i naczytałem robią na mnie wrażenie. Przypomina mi się strugany z drewna samochód mojego ojca, który jest kilka ...

~run.blog.pl 2010-01-02 00:08
Nie ma to jak bieganie w święta. Widzieć miny osób, które ...

... stoją właśnie w oknie, a ty biegniesz - bezcenne.

~przemcus 2010-01-02 12:30

czwartek, 24 grudnia 2009

[201] Święty czas....


Hej, w Dzień Narodzenia Syna Jedynego
Ojca Przedwiecznego, Boga prawdziwego:
|: Wesoło śpiewajmy,
chwałę Bogu dajmy.
Hej kolęda! Kolęda! :|
 Panna porodziła niebieskie Dzieciątko,
w żłobie położyła małe Pacholątko.
|: Pasterze śpiewają,
na multankach grają.
Hej kolęda! Kolęda! :|
Skoro pastuszkowie o tym usłyszeli,
zaraz do Betlejem czem prędzej bieżeli.
|: Witając Dzieciątko,
małe Pacholątko.
Hej kolęda! Kolęda! :|
Kuba nieboraczek nierychło przybieżał,
śpieszno bardzo było, wszystkiego odbieżał.
|: Panu nie miał co dać,
kazali mu śpiewać.
Hej kolęda! Kolęda! :|
Dobył tak wdzięcznego głosu baraniego,
że się Józef stary przestraszył od niego,
|: już uciekać myśli,
ale drudzy przyszli.
Hej kolęda! Kolęda! :|
Mówi mu Staruszek: nie śpiewaj tak pięknie,
bo się głosu twego Dzieciątko przelęknie,
|: lepiej Mu zagrajcie,
Panu chwałę dajcie.
Hej kolęda! Kolęda! : | 


Szczęśliwego Nowego Roku Tete! :-)



~run 2009-12-27 11:29

piątek, 11 grudnia 2009

[200] Na pół gwizdka...

Bieganie w minionym tygodniu na pól gwizdka; Tylko trzy wyjścia i trzydzieści sześć kilometrów. A zaczął się nietypowo, bo tym razem w niedzielę. Po sobotnim spotkaniu biegowym część Zabieganych udała się do Torunia na półmaraton św. Mikołajów. "Chodziła" mi ta "połówka" po głowie, ale jakoś nie wyszło... W niedzielę Kuba na "gorąco" informował co i jak ... Tak sugestywnie relacjonował bieg, że nogi same zaczęły mnie "nosić" :) Raczej w niedziele, jeśli nie ma zawodów "wrzucam na luz" i nie biegam. Tym razem jednak pomimo "biegającej soboty" miotałem się po domu jak szczur w klatce... Wreszcie zebrałem się i wieczorkiem ruszyłem na "trasę chodnikową" :) Niestety taka pora roku, że dzionek krótki i wieczorkiem, żeby nóg nie połamać trzeba wybierać oświetlone i w miarę równe trotuary :) Deszczyk lekko siąpił, ale "latało" mi się wyśmienicie :) Można powiedzieć "jak na skrzydłach" Czasami tak właśnie jest; Łapie człowiek taki rytm...oddech  współgra z przebieraniem nogami, że czuję się jak dobrze naoliwiona maszyna ;) Zrobiłem blisko jedenaście kilometrów i wróciłem w znakomitym humorze chociaż lekko zmoknięty. Niedługo potem zjawił się Kuba pochwalił się dzwoneczkiem /zamiast medalu / pokazał fotki i zdał szczegółową relację. Szkoda, że mnie tam nie było ;).... W poniedziałek za niedzielę wolne, a we wtorek deptanie codziennej traski. Środa  gimnastyka i w czwartek jak w ubiegłym tygodniu trening na trasie 2 biegu częstochowskiego. Tym razem w dziesięcioosobowym składzie. I tu niespodzianka, bo zjawiła się *Filotea*! :) Nie dawno zastanawiałem się, czy aby Karolina jeszcze biega? No i proszę odpowiedź przyszła sama ;) Na tym tydzień jeżeli chodzi o sport zakończony. No, może nie całkiem; ale zmiana dyscypliny jutro wielobój  na wyjeździe: "podnoszenie ciężarów" "sztafeta 4x100" i "slalom gigant" Tak w skrócie hi hi hi ... Liczyłem jeszcze, że może wcześniej uda mi się zaliczyć sobotnie spotkanie, ale MLP na samo wspomnienie Bialskiej orzekła: "Nie możesz sobie odpuścić ? ! chociaż raz ?!  Fakt ciężko byłoby się w sumie wyrobić, a wcześniej jeszcze ciemno jak ... nie wiem co:)  Ale może; jak to zawsze mówię "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" Po prawie miesięcznym okresie luzowania, chyba zbyt szybko wchodzę na "wysokie obroty" ... Wychodzi więc, że potuptam dopiero w poniedziałek. I kto wie, czy nie "po białym" bo pani pogodynka zapowiada nadejście zimy !!! Co do zimy; ostatnio "studiuję" takie "przypadłości  i "wyzwania"...... :)

"Bieganie w minionym tygodniu na pól gwizdka; Tylko trzy ...

... wyjścia i trzydzieści sześć kilometrów." Na ja dziękuję za takie pół gwizdka ;-) Jak zajrzysz do mnie to zobaczysz, że teraz w ogóle nie biegam. W kółko siłownia ...

~run.blog.pl 2009-12-15 14:58

sobota, 5 grudnia 2009

[199] Pierwsze koty za płoty..

...w nowym sezonie biegowym. W ubiegłym tygodniu 35 km i trzy treningi biegowe /co drugi dzień/. W tym już 52 w czterech wyjściach. Skończyłoby się też na trzech i 39 kilometrach; Ale w czwartek skusiłem się na wieczorny trening po trasie kolejnego 2 biegu częstochowskiego /będzie17-04-2010/ Dwie pętelki w świetnym towarzystwie to naprawdę fajna sprawa. Byłoby jeszcze "pikniej" gdyby w światecznie przystrojonych alejach było trochę śniegu ;) Trochę zazdroszczę Zabieganym, którzy jutro startują w Toruniu w Półmaratonie Św. Mikołajów. Pogoda zapowiada się biegowa, a imprezka podobno jedyna w swoim rodzaju. Co prawda wcześniej myślałem, aby nawiedzić miasto ojca dyrektora, ale jakoś zabrakło motywacji ;)  Szkoda, bo podobno zamiast medali na mecie biegacze otrzymują fajne pamiątkowe dzwoneczki. Chodził mi też po głowie Kalisz -  i "Od zmierzchu do świtu" ale... Widać do końca A.D.2009 żadne starty  już mi nie "grożą" chociaż jak to mówią: "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło"... Ostatnie sobotnie spotkania biegowe w alei brzozowej rekompensują wyjazdy na imprezki, bo zjawia się coraz więcej ludzi, nowe twarze... i najważniejsze; pojawiają się wreszcie przedstawicielki płci pięknej :) Bo do tej pory to byliśmy jak pluton wojska na porannej zaprawie fizycznej. Tylko z tą różnicą, że na Bialską wszyscy "lecą" jak pszczoły do miodu, a w armii od zaprawy każdy migał się jak mogł :) Najbliższy "łikend" na wyjeździe, więc Bialska odpada. Trzeba zatem nabiegać się 'na zapas'... ;)

niedziela, 22 listopada 2009

[198] Koniec laby...

Tylko siedemdziesiąt siedem kilometrów zrobiłem od kaliskiej setki, a minęły już cztery tygodnie. Wypocząłem; nabrałem sił... i wagi ;) "mięsień piwny" też jakby się zaokrąglił ;) Więc koniec laby i od jutra pomalutku wracam do regularnego biegania:) Na początek lajtowo co drugi dzień... W zeszłym roku o tej porze miałem już sprecyzowane plany odnośnie tegorocznych startów. Myślałem o trzech brakujących do korony maratonach, a nawet o jubileuszowej 25 setce kaliskiej. Teraz wiem na pewno: chcę biegać! A starty ? Pewnie jakieś będą... Ale na razie to duża niewiadoma... W sobotę przekroczyłem sumę 2000 kilometrów przebiegniętych w tym roku. O tej porze w  roku ubiegłym było o ponad czterysta więcej... Najważniejsze jednak, ze główne cele biegowe w roku 2009 zostały zrealizowane. Korona zdobyta i druga setka zaliczona; nawet czas poprawiony :) ! Analogicznie jak w 2008 roku miałem 15 startów i ... całe mnóstwo kapitalnych niezapomnianych wrażeń. Chwilami było ciężko i trudno. Zaraz po Dębnie operacja pęcherzyka żółciowego i przymusowa przerwa od biegania. Jednak dzięki Bogu obyło się bez poważnych kontuzji. Dolegliwości jakieś tam po drodze były, ale jak to mówią: "Jeśli człowiek po czterdziestce budzi się rano i nic Go nie boli, to nie wie czy jeszcze żyje" ;) hi hi hi... Do końca roku udziału w imprezach nie przewiduję.Napewno sobotnie spotkania na Bialskiej i na codzień moja "podręczna" trasa. Co niektórzy pewnie pomyśleli (tak długo mnie nie widząc), że przeszły mi już te... fanaberie :) czyt. bieganie. Muszę zatem wyprowadzić Ich z błędu :) *Stałym osobistym* kibicom /mam szczęście mieć Takich/ również warto się przypomnieć, by się nie martwili, że coś mi się stało. Święty Mikołaj za pasem i wychodzi, że list trzeba wysmarować...Bo amortyzacja w butkach dogorywa; a na dodatek cosik padło w podeszwie pod piętą. Skrzypi i jakoś stopa leci na bok. 'Prawdożpodobnież' wkrótce mają otworzyć w Poczesnej - Decathlon, więc może jakieś 'promocyje' na otwarcie zrobią ;;) Na razie, na szczęście  mam jeszcze Brooksy...Prognoza pogody długoterminowa na razie zimy nie przewiduje, temperatury powyżej zera, czyli warunki do biegania znakomite. Bardzo lubię biegać "po białym" lecz przyznaję "ślizgawica mnie odstrasza :) Dzień tylko bardzo krótki, ale jeszcze grudzień zleci i "na nowy rok, na barani skok" ....


Tak tak ruszamy do boju :) Też  muszę się zebrać w sobie, ...

... żeby znaleźć czas na bieganie. Mam straszne urwanie łba i mnóstwo nauki. Opracowuję sobie jakiś plan, by przynajmniej forme zachować.  Pozdro

nene15@onet.eu 2009-11-22 23:19
Ja Cie podziwiam za te setke. Na 40tym km myslalem ze umre ...

... co dopiero ponad dwa razy tyle. 3maj sie :) RUN

~RUN 2009-12-04 10:10

niedziela, 15 listopada 2009

[197] Działo się działo...

Jeszcze tydzień "urlopu" od biegania i zaczynam nowy sezon... Po setce kaliskiej wyluzowałem i od razu widać efekt na wadze hi hi hi. Gimnastyka, rowerek stacjonarny i raz lub dwa razy w tygodniu tuptanie, ale zupełnie lajtowo. Ciężko przecież odpuścić wspólne sobotnie 'dreptane pogaduchy' w alei brzozowej. Zresztą o całkowitym rozbracie z bieganiem nie ma mowy. Ostatnio znowu sąsiad; ten sam który kiedyś z poważną miną udzielał mi reprymendy: "podpadłeś mi pan" !!! nie widzę, żebyś pan biegał" !!!! ;) Teraz też zatrzymuje mnie w kiosku i od razu: "co to nie biega pan"? ! No i czy można *rzucić* bieganie jak się ma takich wiernych 'osobistych' kibiców ;) Od Kalisza trzy tygodnie, ale działo się działo... Zwłaszcza w ostatnich dniach. W Dzień Niepodległości i imieniny miesiąca /11-11 br/ nasz klub przeprowadził "oficjalny" dostępny dla wszystkich 'świąteczny trening'. 91-wszą Rocznicę Odzyskania Niepodległości uczciliśmy sztafetą "od świtu do zmierzchu" Biegaliśmy po promenadzie Cz. Niemena i lasku aniołowskim od 6:50 do 15:50. Dziewięciogodzinną 'dniówkę' podzieliliśmy między sobą tak, aby zawsze Ktoś z naszych był na trasie. Zaprosiliśmy przez media na 'biegowe świętowanie' wszystkich chętnych i pomimo niesprzyjających warunków atmosferycznych /deszcz/ wszyscy fajnie się bawili :)  Sztafeta pokonała blisko dziewięćdziesiąt jeden kilometrów, wszyscy  jej uczestnicy w sumie ponad pięćset. Najwięcej przebiegł sam prezes, ale wiadomo szef daje przykład ;) Fotomigawki w galerii na naszej stronie.
http://zabiegani.czest.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=395&Itemid=67
W  sobotę z delegacją Zabieganych udaliśmy się za granicę (woj. śląskiego;) Na tę wyjazdową "sesję" do Gorzkowic byliśmy zapraszani przez Tadeo i Karola już od pewnego czasu. Zawsze jednak coś stawało na przeszkodzie; a to starty w imprezach, to znowu sprawy osobiste. Teraz podzieliliśmy się: cztery osoby podjęły sobotni 'dyżur' na Bialskiej, a ósemką  ruszyliśmy na Gorzkowice. Na miejscu Karol zaproponował rundę wokół zalewu Cieszanowickiego. Trasa około dwunastokilometrowa przez las, trochę asfaltem i zaporą bardzo fajna. Tym bardziej, że pogoda sprawiła nam miłą niespodziankę. Słonko i dziesięć stopni na plusie to dla biegacza o tej porze roku  aura wymarzona. Jakby w nagrodę za świąteczne bieganie w deszczu, chyba, że  Karol ma specjalne względy w niebie ;) Po prawie półtoragodzinnym bieganku w znakomitych humorach gospodarze podjęli nas posiłkiem regeneracyjnym. O szczegółach nie piszę, co by czytający nie dostali "pypcia" na języku ;) Aha, Karol z Olą przedstawili nam ośmiomiesięcznego Filipka potencjalnego przyszłego Zabieganego :) Tata zabiegany, mama zabiegana, dziadek zabiegany, więc Filip nie ma wyjścia :).... Fotorelacja:
http://picasaweb.google.pl/kubot84/Gorzkowice?feat=directlink# 
Po niedzieli jeszcze laba, potem... żeby  nie  zawieść sąsiada wracam na biegowe ścieżki ;)



Bardzo fajny pomysł na uczczenie rocznicy odzyskania ...

... niepodległości :-) Pzdr run

~run 2009-11-16 10:51
też mi sie spodobało. pozdrawiam i zapraszam na ...

... www.running.cba.pl

~andrzej 2009-11-18 19:12

wtorek, 27 października 2009

[196] Czas "lizać rany"...

Uff, udało się zakończyć sezon startów tak jak mi się marzyło ;) ... czyli *kaliską setką*. Mało brakło, by z marzeń były nici. No, ale przecież marzenia się spełniają; Tylko trzeba im trochę pomóc ;) Przed maratonem wrocławskim najpierw zaczęły się problemy z łydką. Potem na tydzień przed startem skręciłem lewą kostkę.  Nie odpuściłem, bo Wrocław był przedostatnim etapem na drodze do Korony Maratonów Polskich. Darowałem sobie Półmaraton Rejów chociaż z wielkim żalem. Patrząc jednak z perspektywy czasu słusznie! Dalej w zasadzie nie trenowałem, tylko "podtrzymywałem" bieganie, bo zależało mi przebiec X Poznań Maraton. Jubileuszowy MP 'poleciałem' z synem Jakubem debiutującym na królewskim dystansie. I tym samym zaliczyłem KMP :) W międzyczasie upłynął termin opłat na supermaraton. Powracające dolegliwości utrudniały podjęcie decyzji: jechać, czy nie jechać na "setkę" ? Świadomy byłem, że przerwany plan treningowy przed *Wrocławiem* to znaczny spadek kilometrażu :( Z drugiej strony obawiałem się, żeby lekceważąc drobne dolegliwości nie zaprawić się na dobre. Po raz kolejny postanowiłem zaufać sobie i "posłuchać własnego ciała" Ból, a ból ? jeśli nie zmusza do przerwania biegu? Nawet w trakcie się zmniejsza - zwalczyć ? pokonać ? Nie kryję; miotałem się. Ale rozmowa z Verdim przeważyła szalę. Napisałem prośbę do Mirzy! i po otrzymaniu zgody opłaciłem start ! Między Poznaniem a Kaliszem dwa tygodnie przerwy i lipa nie bieganie, bo wiadomo jak coś doskwiera... Wcześniej między Wrocławiem , a Poznaniem odstęp miesięczny i też było "obijanie" się. Zacząłem podejrzewać czy, aby te bóle nie są związane z butami ? Nawet zastanawiałem się skoro raz boli, nie boli, znowu boli, że może to działa psychika? Był uraz zaleczył się, ale na sygnał *bieganie* z głowy idzie impuls - ból ! Słowo się rzekło, trzeba jechać... W piątek z Boru i Kubą naszym "serwisantem" ruszyliśmy na Kalisz ! Boru w tym roku nabiegał tyle maratonów, że było jasne; jedzie walczyć o życiówkę ! Ale ja ? Co ja tutaj robię ? Podróż, weryfikacja w Starostwie w Kaliszu / już czuć tę atmosferę :) / Dalej droga do Blizanowa. I zbliża się nieuchronnie "chwila prawdy" ! Wieczorkiem w blizanowskiej szkole (bazie ultrasów) przygotowania na jutro ! Bo start o szóstej, ale wyjazd do Stawiszyna 5:15 ! Rozpakowanie, kolacja, usypiacz ( browar) i lulu :) Sen jak u zająca pod miedzą ! Czwarta zero, zero pobudka szybkie śniadanie przyszykowanie rzeczy na "przepak" w rejonie mety, przy szkole. Dylemat termometr wskazuje 8 stopni, ale mglisto, mokro; Jak się ubrać ? Wybieram ciepłe rzeczy i do autobusu ! Dziesięć kilometrów do Stawiszyna i rynek, senny o tej porze wypełnia się biegaczami :) Jedni leginsy, rękawiczki; inni na "krótko" brrr Dobrze, że posłuchałem naszego serwisanta i wziąłem rękawiczki ! Punkt szósta ustawieni na linii startu odliczamy i  start ! Jeszcze runda honorowa wokół rynku i z powrotem biegniemy do Blizanowa ;) Przed nami "stówka" a wszyscy ruszyli z kopyta ! Widzę, że Macias i Małgosia też z respektem zaczynają, więc zaczynam biec z Nimi :) Za Stawiszynem ciemno, mglisto. Niesamowicie wyglądają błyskające "koguty" radiowozów i karetek zabezpieczających biegaczy. Rozmawiamy, żartujemy; Macias śmieje się i mówi: dobrze, że mamy 'grzechotnika' to się nie zgubimy cha cha... Faktycznie  Gościowi przed nami coś grzechocze w torebce na pasku. Mijamy punkt odżywczy w Jarantowie i kierujemy się dalej do Blizanowa. Po jakimś czasie z przeciwka nadbiegają zawodnicy, którzy dotarli już punktu przy blizanowskiej szkole , zawrócili i biegną przez Jarantów, Brudzew z powrotem do bazy w Blizanowie która jest także metą supermaratonu. Cały dystans kaliskiej setki to wcześniej wspomniany dziesięciokilometrowy dobieg i sześć piętnastokilometrowych pętli. Po chwili widzimy Kubę, który  wybiegł nam naprzeciw by zrobić nam fotki. Wreszcie i my zawracamy w strefie mety i udajemy się na pierwszą pętlę. Nie zdejmujemy ciepłych rzeczy, tylko bierzemy po kubku ciepłej herbaty i w drogę. Na  I punkcie witamy się z dzieciakami i strażakami; znowu herbatka i w drogę. Tym razem postanowiłem będę brał swoje odżywki za każdym pobytem na "przepaku" a na punktach tylko ciepłe picie. II punkt to samo i dalej... Wszędzie na punktach i po drodze ludzie witają nas bardzo serdecznie; Biją nam brawa i dodają otuchy :) Dzieciaki zawsze: dzień dobry i jedno przed drugim chce nam podawać kubki z piciem ;) Bardzo dobrze nam się biegnie ! Macias który ostatnio robił za "zająca" na maratonach kontroluje czas i dowcipkuje :) Świetny towarzysz na taki dystans :) Napotykamy samotnego kibica, a Maciek pyta: "biegł Ktoś przed nami" ?  Tego nie da się opisać :) trzeba było widzieć Gościa  minę ;) Biegniemy pijemy, jemy, żartujemy, biegniemy.... itd itd Na początku przechodzimy do marszu tylko przy punktach, potem dokładamy jeszcze chwile między nimi. Po dwóch pętlach zmiana ciuchów na lżejsze, choć i tak cały czas jest dość chłodno. Zwłaszcza w jednym miejscu między polami  dokucza zimny wiatr. Każdą zaliczoną pętlę zaczynamy czuć w nogach. Na 55 km zmieniamy buty i skarpetki. Wow ! dużo lepiej ! Przed nami jeszcze maraton z hakiem ! Po następnym kółku ubieram się cieplej i dobrze , bo znowu robi się chłodno. Maciek za serwisanta ma małżonkę, która robi może, żeby Mu pomóc. W między czasie  dogaduje się z Jaremą, Ten obiecuje, że  ostatnie kółko zrobi z nami ( poza konkursem ) Biegniemy, żartujemy, .... Macias zagaduje strażaków o pojedynek Adamek - Gołota; co rusz na pętli spotykamy Małgosię i Wasyla. "Pstrykają" nam  fotki i dopingują ! Dla mojego partnera to już trzeci start w  supermaratonie. Dwa lata temu zrobił 55 km i w ubiegłym roku 70 kilometrów. Wg regulaminu można zakończyć start także po 85 km. Teraz zdopingowany przez kolegów  Maciek postanowił nie schodzić po pięciu pętlach tylko "iść na całość" Ja w tamtym roku w debiucie zrobiłem "setkę" w dwanaście godzin pięćdziesiąt trzy minuty. Ale miałem wtedy sporo nabieganych wcześniej kilometrów na treningach. Teraz marzyła mi się po cichu życiówka, ale brak długich wybiegań nie dawał nadziei. Ostatnie kółko we trzech było najlepsze. Maciek widać, że był naprawdę dobrze przygotowany bo ciągnął do przodu tak, że z trudem dotrzymywałem  Mu już kroku. Na ostatniej piątce wyprzedziliśmy trzech biegaczy, którzy zaczęli zbyt szybko. Dobrze, że Jarema miał czołówkę, bo podobnie jak rok temu kończyliśmy już po ciemku. Przed samą metą radocha, bo wiedziałem już, że będzie życiówka ! Na ostatnich metrach moi towarzysze "niedoli" poderwali się, żeby jeszcze wyprzedzić jednego ultrasa ! Ja już odpuściłem, nie chciałem ryzykować jakiejś przypadkowej kontuzji. Byłem bardzo zmęczony, ale szczęśliwy !!! Zaliczyłem kolejną "stówę" poprawiłem czas; mimo wielu przeciwności dałem radę, nie poddałem się, spełniło się moje marzenie... Oczy ... wilgotnieją ;) Meta !!! 12: 41:24 wiem, że dla wielu biegaczy to  żaden wynik. ;) Gratulacje od Kuby, Mirzy, Marka, Maćka i wielu innych ludzi ! Medal zawieszony na piersi, wspólne zdjęcia ....
 
Dla takich chwil warto walczyć z przeciwnościami i własnymi słabościami. Potem kąpiel, masaż, kolacja, uroczyste zakończenie, dekoracje najlepszych, piwko i lulu. Wcześniej przestawienie zegarka na czas zimowy. Pomimo zmęczenia sen niespokojny, nogi bolą, oj bolą, ale mają prawo... Ale co tam ukończyłem SUPERMARATON po raz drugi ! Rano śniadanie i do domu. Gratulacje od żony. Po części to też Jej zasługa ! Aprobuje moją pasję, znosi ciągłe treningi, jeździ ze mną na zawody. Ba ! Dopinguje mnie, przygotowuje wyjazdy, szuka noclegów, połączeń .....  Teraz czas "leczyć rany"... Roztrenowanie, regeneracja, odpoczynek. Potem biegam dalej; przecież jestem uzależniony.... 



42 km to jest wydaje mi się niesamowicie długim dystansem. ...

... Ale 100 KM ? To już szaleństwo ;). To jest naprawdę zarezerwowane dla największych twardzieli. I ty nim na pewno jesteś. Serio, podziwiam cię.  Pozdro i ...

nene15@onet.eu 2009-10-28 17:24

czwartek, 15 października 2009

[195] 10PM/Korona Maratonów Polskich...

Zdobyta ! Udało mi się w ciągu dwóch lat kalendarzowych zaliczyć pięć największych polskich maratonów !!!. Jubileuszowy 10 Poznań Maraton będę  pamiętał szczególnie. Nie tylko dlatego, że właśnie w Poznaniu przypadł finał KMP. Ten największy i moim zdaniem najlepszy maraton w Polsce przebiegłem w towarzystwie mojego pierworodnego syna.;) Który zadebiutował na tym "królewskim dystansie" :) Jako ojciec, a zarazem bardziej doświadczony maratończyk chciałem, by ten Jego "pierwszy raz" ;) był jak najmniej bolesny ;) Wiadomo pierwszy maraton; debiut wspomina się ze szczególnym sentymentem. Kiedy pierwszy raz pokonywałem ten dystans na mBankmaraton 2007; nie zaznałem zderzenia ze "ścianą" i w dobrej formie dotarłem na metę. Fakt potraktowałem ten bieg z wielką ostrożnością i tylko na "zaliczenie" Po zaliczeniu swojego maratonu Kuba przyznał mi rację, że fantastycznie jest kończyć maraton i wyprzedzać, wyprzedzać; a samemu nie być wyprzedzanym:) Przekonał się ilu ludzi zmuszonych było maszerować, bo zaczęli zbyt szybko...
  
Potraktowałem ten maraton poznański towarzysko .. Chciałem byśmy ten maraton pobiegli ramie w ramię :) Odpuściłem sobie walkę o życiówkę, ale za to mogłem co nieco debiutantowi podpowiedzieć . Po za tym miałem okazję dobrze się bawić; pogadać, poprzybijać kibicom "piątki" i oklaskiwać zespoły zagrzewające biegaczy do walki na trasie.... Przed startem spotkałem Sławka z którym w ubiegłym roku przebiegliśmy 100 km podczas Supermaratonu Kalisia. Trochę pogadaliśmy i "zasiał" mi ...? No dobra przyznaje jadę do Kalisza, a właściwie to  Blizanowa :) "Kaliska Setka" to rewelacyjna impreza :) Pamiętam ten dziesięciokilometrowy dobieg we mgle i sześć piętnastokilometrowych pętli! Gdzieś w archiwum jest opis naszych ponad dwunastogodzinnych zmagań... Niesamowite przeżycie... Panująca tam atmosfera stworzona przez organizatorów, wolontariuszy, kibiców i samych biegaczy jest niepowtarzalna ! Tak samo jak atmosfera na trasie maratonu poznańskiego. :) Fajnie się składa, Kalisia będzie moim dziewiątym maratonem, więc w 2010 pasowałby wybrać jakiś specjalny na jubileuszowy dziesiąty :) W poniedziałek po maratonie jako klub pomagaliśmy w organizacji Biegu Papieskiego na jasnogórskich błoniach. Pomimo chłodu i przelotnego deszczyku przybyło około pół tysiąca uczestników. Głównie młodzieży szkolnej, /na naszej stronie dostępne są fotki z tej imprezy/. Szkoda tylko, że główni organizatorzy nie biorą przykładu z biegów organizowanych dla dorosłych. Nagradzają bowiem tylko najlepszych :) Zapominając, że bez "Tła" czyli wszystkich pozostałych biegaczy właściwie bieg nie istnieje:( Gdyby w maratonach, czy innych biegach startowała tylko tzw. Elita to byłaby to skromna grupa. A tak startują tysiące uczestników! Organizatorzy zdając sobie z tego sprawę, doceniają udział całej rzeszy biegaczy, którzy tworzą tło dla tych najlepszych. Dlatego właśnie pamiątkowe medale otrzymują wszyscy startujący! Tym bardziej w biegach dla dzieci i młodzieży powinno się doceniać sam udział, bo może to być swoista "marchewka" Owszem należy bezwzględnie oddać cześć zwycięzcom! Tylko, że w takich biegach dla młodzieży szkolnej okazałe puchary są łatwym łupem dla "ścigantów". Aha wczoraj po raz pierwszy zaczął padać śnieg, więc nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności :) I uczciłem sezon zimowy 2009/2010 dreptaniem miedzy płatkami śniegu ;) Trochę się utaplałem... :) Za tydzień o tej porze będziemy już układać się do snu; na sali gimnastycznej w Blizanowie. Start do setki w sobotę o  szóstej rano, więc następny post będzie już relacją po powrocie :)


Brawo, brawo, brawo! Wiedziałam,że ci się uda. A jak ...

... poszło z czasami, mam nadzieję że syn zadowolony. Powodzenia  w 100 ! Kalisz jest 50km ode mnie więc mogłabym zabiec tam i z powrotem i jestem naprawdę pełna podziwu ...

~Nene 2009-10-16 15:56
Korona Maratonów Polskich to naprawdę coś fajnego. ...

... Gratuluję!!! Sam nieśmiało patrzę w przyszłość i też chciałbym je wszystkie ukończyć. Tyle, że nie chę biegac więcej niż 1-2 Maratony rocznie, mam słabe kostki i boję ...

~run 2009-10-18 17:21

sobota, 3 października 2009

[194] Tak musiało być...

W końcu wybrałem Złota Milę Częstochowy. Podobno nieobecni nie mają racji, więc chciałem na własnej skórze i na własne oczy przekonać się ile złota w Złotej Mili ;) Pierwsze zdziwienie: biuro zawodów pod parasolem. Zgłoszenie polegało na pobraniu kartki bez numeru; na której trzeba było wpisać imię, nazwisko, rocznik, klub i trenera :) Żadnego wpisywania na listę, podpisywania oświadczeń, że startuje się na własne ryzyko. Pierwsze *nie zdziwienie* to udział zaledwie kilkunastu osób w biegu rekreacyjnym :( Ale to musiało być, skoro nie było żadnej reklamy w mediach. W lokalnym dodatku Wyborczej informacja o mili ukazała się przeddzień w piątek! Dla tego biegu wyznaczono dystans 2 mil i naprawdę mógłby to być fajny bieg gdyby pokuszono się zachęcić ludzi do aktywnego spędzenia sobotniego przedpołudnia. Ogólnie frekwencja nawet wśród szkół bardzo mała. Zapewne przyczyniło się do tego otwarcie w tym samym czasie Galerii Jurajskiej i równolegle odbywający się  renomowany Bieg o Nóż Komandosa w Kokotku. Jednak podstawowy błąd to brak wcześniejszego nagłośnienia w mediach i odpowiedniej zachęty :) Po raz drugi zdziwiłem się za metą; Byliśmy kierowani do tzw."rękawa" tam jedna pani wpisywała na kartce przypiętej do koszulki numer zajętej lokaty, a druga pani odrywała te kartkę, Przyznaję bez bicia ;) jeszcze się  z  taką forma ustalania kolejności nie spotkałem. Trochę jakby czas się zatrzymał, bo przypominało to weryfikacje wyników jakby z poprzedniej epoki :) Całe "szczęście w nieszczęściu" że wystartowała taka mała grupka biegaczy, bo w przypadku 'rzeszy' biegaczy nie byłoby tak łatwo. Zwłaszcza przy tak krótkim dystansie. Widocznie organizatorzy nie chcą biegu prestiżowego i zadowala Ich minimum. Szkoda, bo Częstochowa mogłaby się kojarzyć z dwiema imprezami biegowymi. Wiosną Bieg Częstochowski na 10km, a jesienią Złota Mila Częstochowy. Teraz gwoli sprawiedliwości plusy. 1 Po biegu każdy dostał medal i przyznać trzeba ładny. 2 w upominku była koszulka /shirt / całkiem fajna. 3 najważniejszy plus, ale to już nie zasługa orgów - sympatyczna atmosfera stworzona przez biegaczy. Aha, dobrym pomysłem była gorąca herbatka. Podsumowując; dystans mili czy dwóch to możliwość startu dla Każdego, bo do dyszki trzeba się troszkę przygotować. Urokliwość naszych alei NMP potwierdzili biegacze już podczas biegu częstochowskiego. Biegi dla dzieci i młodzieży szkolnej na pół mili to świetny pomost łączący młodych i tych nieco później urodzonych biegaczy. Nie tylko dzieci mogą pochwalić się rodzicom, ale i odwrotnie ;) Morał z tego taki. Zapewne ciężko będzie ściągnąć biegaczy z dalszych regionów Polski tylko po to by przebiegli milę. Chociaż podobno nigdy nie mówi się nigdy... Dziś czytano na podium zawodniczkę... z Bełchatowa ?! Odpowiednio wcześniej ogłoszony regulamin, reklama w prasie lokalnej i portalach biegowych. Możliwość zapisów internetowych. Standardowa "marchewka" czyli dla każdego pamiątkowy medal za udział, koszulka i losowanie nagród wśród wszystkich startujących. To w tej chwili standard na imprezach biegowych. Solidny pomiar czasu i sprawna weryfikacja wyników, aby zaraz podczas dekoracji można było sprawdzić swój czas, lokatę. I .... mamy kolejne święto biegowe w Częstochowie ! Naprawdę jest moda na bieganie i wiele miejscowości to wykorzystuje. Trzeba tylko trochę wysiłku, ale przede wszystkim trzeba... kochać bieganie !!! Dlatego najlepsze zawody to takie, gdzie biegacze robią biegi dla biegaczy!!! :)  Niedziela luzik i zostaje równo tydzień do jubileuszowego Maratonu Poznańskiego. Pozostaje dobrze nastawić się mentalnie, wyspać, odpocząć i do boju ! mBank Maraton 2007 - Poznań Maraton 2007 - Cracovia Maraton 2008 - Maraton Warszawski 2008 - Supermaraton Kalisia 2008 - Maraton Dębno 2009 - Wrocław Maraton 2009 ....


...Poznań Maraton 2009 ;). Hehe teraz wiem jak wyglądasz. ...

... Spoko ten nowy szablon bloga. Będę w Częstochowie w sobotę na autokarowej pielgrzymce. Pozdro

nene15@onet.eu 2009-10-06 17:42
Trochę mnie nie było tutaj, byłem na urlopie:) Super mowy ...

... szablon bloga!

~run 2009-10-15 10:49
A ja cały czas czekam na relację z Poznania. Mam nadzieję, ...

... że będę w Częstochowie w przyszłym roku, na pieszej pielgrzymce. Ja oczywiście nie mam nic za złe tym starszym paniom, ale sam wiesz że to moze popsuć trochę ...

~Nene 2009-10-15 17:07

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13