"pepki" na endo od Ewy w czasie biegu dały mi dzisiaj solidnego kopa hi,hi..
Ochłodziło się, więc lżej się oddycha i na pewno chęci do szybszego przebierania nogami są większe:) Nie zmienia to jednak faktu, że "go go go... " usłyszane z telefonu na trasie kapitalnie uskrzydla;) Jeszcze raz Ewo dziękuję za super doping!
Obleciałem "stare katy" tylko dziś jakby od tyłu i wyszło bez mała jedenaście kilometrów. Po dziesionie zjechałem na pit stop he,he... Oczywiście aby się odświeżyć w "Pacyfiku". Wieczorem na termometrze tylko czternaście stopni, a woda nagrzana, więc paruje jak w termach. Chętny do kąpieli brak:( a właśnie podobnie jak zimą kiedy powietrze jest chłodniejsze od wody to kąpiel jest fantastyczna. Podobno na noc synoptycy wieszczą tylko dziesięć stopni na plusie. Kombinuję zatem jakby tu jeszcze z rana odnowę w spa za friko powtórzyć;)
Wiec są jakieś zalety biegania ze smartfonem ;-)
OdpowiedzUsuń