Potem było udeptywanie ścieżek parku Lisiniec, trochę przebieżek i pluskanie w "Pacyfiku";)
Nie ma to jak dobrze rozpoczęty dzień. Bo chociaż nie wszystko co fajnie się zaczyna musi trwać. To ładunek endorfin daje mocnego "pałera" na przetrwanie he,he...
W sumie dzisiejszy przebieg to prawie albo niecałe trzynaście kilometrów jak kto woli;)
Sporo biegaczy pielgrzymuje "z buta" ale nie wszystkie grupy nagłaśniają termin i trasę dlatego często zdarza mi się natknąć na Nich zupełnie przypadkowo;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz