synoptycy zapowiadali deszcz z burzą i jak zwykle się pomylili he,he...
Obudziłem się o piątej duszno, ciepło i deszczu ani śladu:( Dociągnąłem jakoś do piątej trzydzieści, ale pięty palą, więc toaleta, kanapka, kawa i hajda na Bialską:)
Po drodze zaczęło padać i z małymi przerwami miałem dziś fajny trening pod ciepłym "prysznicem" hi,hi...
Po pierwszym kółku zawróciłem "pod prąd" i spotkałem zgrzanego Krzycha. Żartował, że z duchoty miał już położyć się pod drzewami i zamówić taxi w bialskie pola na powrót do domu;)
Po zaliczeniu stałego sobotniego dystansu Krzysztof zjechał do "pit stopa", a ja obrałem kierunek na "Bałtyk" :-)
Uwielbiam biegać w deszczu zwłaszcza tak ciepłym jak dzisiaj:) bo nie czuję, że się pocę;)
Nie sadziłem jednak, że na "Pacyfiku" spotkam trenujących aż trzech triathlonistów. Kacper często przyjeżdża rowerkiem popływać, ale dziś w wodzie gęsto he,he...
Mokry od deszczu zastanawiałem się, czy warto się rozbierać;) W końcu zrezygnowałem z kąpieli w "opakowaniu". Wystarczy, że chłopaki w piankach są na wyjściowo;)
Trochę popływałem, lecz niestety pomruki zbliżającej się burzy przegoniły mnie do domu:(
Lać może "jak z cebra" ale nie chciałbym, aby trafił mnie "grom z jasnego nieba";)
Świetne tuptanie w deszczu /20km/ i na koniec pluskanie w wodzie z bąbelkami od deszczowych kropli. Rewelacja!
Dawno nie udało mi się wstać i pobiegać o świcie (a najlepiej przed). Muszę to jakoś niedługo nadrobić ;-)
OdpowiedzUsuńWItaj, wczoraj własnie rano przebiegłem mój max dystans. pierwsze 15km w życiu :) piękna sprawa. Zwłaszcza rano!
OdpowiedzUsuńWItaj, wczoraj własnie rano przebiegłem mój max dystans. pierwsze 15km w życiu :) piękna sprawa. Zwłaszcza rano!
OdpowiedzUsuńHej Krzychu! super gratuluję :) i przesyłam pozdrowaśki ;)
OdpowiedzUsuń