ale dość zimny wiatr przy minus jeden o poranku. Mimo to świetne towarzystwo sprawia, że kąpiel w zimnej wodzie (plus jeden) i tak jest rewelacyjna:) Te kilka minut wiosennego morsowania przy blasku słońca to słowo daję fantastyczny zastrzyk energii na cały dzień. Temperatury w okolicach zera, a skóra po wyjściu zaróżowiona "jak dupcia niemowlęcia" hi,hi... Śmiesznie to musi wyglądać z bliska: blada twarz i zaczerwieniona reszta ciała;) Po pluskaniu przepyszna herbata Iwony z malinami i można "góry przenosić" he,he... Dziękuję!
W poniedziałek zacząłem tydzień od solidnej gimnastyki. Wczoraj zbierałem się na bieganie "jak sójka za morze" i w końcu upsss... nie wyszedłem:( W dzienniczku "dziura"! Raz n jakiś czas mi tez się nie chce;) A co!
Po porannym zabiegu krioterapii "dla ubogich" obleciałem ścieżki wokół glinianek. Lecz wcale nie chciało mi się tak szybko wracać i zacząłem kombinować... Wtedy spotkałem Ewę, Która codziennie rano jak "personalny" zjawia się punktualnie i udeptuje ścieżkę rekreacyjną parku Lisiniec. Zrobiliśmy razem trzy okrążenia, chociaż z początku broniła się, że biega wolno. Ale uświadomiłem Jej, że nie biega wolno tylko dokładnie i daliśmy radę:)
Prawie piętnaście kilometrów spokojnego biegu. Dycha za wczoraj piątka za dziś i wyszło fifty fifty hi,hi...
Prawie piętnaście kilometrów spokojnego biegu. Dycha za wczoraj piątka za dziś i wyszło fifty fifty hi,hi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz