dwa kółka dookoła "Bałtyku" i w drodze powrotnej dziesięć podbiegów na jasnogórskim polu namiotowym :)
W sumie dycha i na liczniku rocznym wskoczyła siódemka z przodu;)
Początkowo miałem te podbiegi zrobić na asfalcie, bo po deszczu trawa mokra i ślisko.
W ciemnościach łatwo też na nierównościach "wyrżnąć orła" he,he...
Ale zaryzykowałem i chociaż buty przemoczone to nie żałuję;)
Po "miękkim" przyjemniej i śmieszniej hi,hi... Bo parę razy łapałem równowagę w powietrzu niczym struś pędziwiatr;)
Zresztą od pewnego czasu bardziej bawią mnie biegi przełajowe, po krzaczorach i wertepach niż miejskie człapanie. Nie mówiąc już o bieżni, której nie cierpię i biegając w kółko czuję się jak chomik na kołowrotku;)
Dzisiaj niespodziewanie trafiłem na info o ciekawej imprezie w Niedzielę Palmową: Jurajski Bieg Przełajowy na Grzędzie Mirowsko-Bobolickiej
W pierwszej chwili "zapaliłem" się na pierwsze zawody w tym roku. Niestety w regulaminie wyczytałem, że start o dwunastej w południe, a tu pierwszy dzień rekolekcji "na Halach"...
Cóż wg hierarchii wartości wybór mógł być tylko jeden:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz