długodystansowca na dystansie dwudziestu jeden kilometrów wg. endo.
Ciepłe niedzielne przedpołudnie. Na termometrze dycha na plusie i gdyby nie taki ostry, chłodny wiaterek można by już na krótko he,he...
Na "Bałtyku" 'gęsto' od biegaczy, kijarzy i spacerowiczów. Na Bialskiej podobnie, lecz extra dodatkową frekwencję robią ludzie wychodzący z kościoła po mszy;) Patrzący na mnie jakby z wyrzutem, ale przecież ja już byłem rano hi,hi...
Pogoda dobra na bieganie:) tylko jakoś cięężżkkkoooo mi się biegło:( Wyłączając na koniec aplikację przyszła mi taka myśl do głowy: *dopiero półmaraton w nogach, a gdzie tam jeszcze drugie tyle?*
Oczywiście zawody to inna bajka;) adrenalina, towarzystwo i syndrom stada;) Naprzód! do przodu! za wszystkimi do mety!
Do tej pory jeszcze nie mam sprecyzowanych planów startowych:( Chociaż wczoraj zapisałem się na pierwszą imprezę biegowa w tym sezonie. Zapowiada się ciekawie. Trailowa dyszka wokół krakowskiego zbiornika Bagry, a potem kąpiel z klubem Morsów "Kaloryfer" Kraków! 26 kwietnia może być już pogoda letnia, choć niekoniecznie;) Nie ma to jednak nic do rzeczy, bo przecież jestem Morsem całorocznym he,he...
Ostatni tydzień lutego to sześćdziesiąt jeden kilometrów w pięciu wyjściach. Dwie kapiele w zimnej wodzie i gimnastyka:)
W tym miesiącu początek kalendarzowej wiosny i... dla nas Zmorsowanych nieprzyzwoite "topienie Marzanny":(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz