bo przecież "kwiecień plecień co przeplata trochę zimy trochę lata" he,he... Dziś to przysłowie sprawdziło się w 100% Cały dzień silne zachmurzenie z przelotnymi opadami, potem słońce i apiać odnowa i tak w kółko:)
Miało być wolne od biegania i wyjście dopiero jutro, lecz jak pięty "palą" nie ma zmiłuj hi,hi... Zresztą zawsze mówię sobie co masz zrobić jutro zrób dzisiaj;) Tak więc wolne będzie w piątek, a w sobotę trochę dłuższe tuptanie w Alei Brzozowej i bialskich polach.
Przyznaję trochę ociągałem się dzisiaj z wyjściem he,he... Bo myślałem jak tu "wstrzelić się" między kolejne opady. A i tak zaraz po wyjściu poświęcił mnie deszczyk z nieba hi,hi... Cieszę się bardzo, że nie zrezygnowałem, bo biegało mi się wyśmienicie:)
Najpierw zrobiłem dychę. Później na "Bałtyku" przetestowałem funkcje *interwały* w moim garmku.
Wyszło jak wyszło skoro większą uwagę poświęcałem wskazaniem zegarka niż temu co robię:(
Przygotowując się na pytanie MLP: "czy znalazł się jeszcze jakiś wariat co latał dziś przy takiej pogodzie" w odpowiedzi napotkałem biegaczkę i biegacza:) Może przygotowujących się na czwarty Bieg Miłosierdzia?
Nadreptałem w sumie piętnastkę, ale endorfinek wytworzyłem jak co najmniej na połówce;) Mogę więc z czystym sumieniem spróbować pączka ze stolicy województwa i Szwejka z Bojanowa he,he...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz