sobotnim hasaniem po górkach na trasie Oświęcim Wadowice he,he... dziś po dyszce na stałej przydomowej trasie dołożyłem jeszcze dziesięć podbiegów na jasnogórskim polu namiotowym:) Początkowo miałem zrobić tylko z dychę na rozruszanie po wczorajszym labowaniu;)
Ale jak wracałem i zobaczyłem to wzniesienie to postanowiłem się sprawdzić hi,hi... I wyszło prawie czternaście kilometrów:)
Cieszę się! Jest siła w nogach i moc w głowie:) Bo przecież biega się głową , a nogami tylko przebiera he,he...
Biegało mi się znakomicie i nie czułem trudów biegowej pielgrzymki. Zresztą już zaraz po zakończeniu sobotniej trzydziestki kelnerka w restauracji gdzie jedliśmy obiad powiedziała: "Nie wygląda pan jakby przybiegł z Oświęcimia tylko przyjechał autobusem" hi,hi...
Myślami przyznaję wracałem co rusz do sobotniej Sztafety Papieskiej. Fajnie było:)
Dzisiaj po raz drugi włożyłem moje nowe nb bora zamiast najków. Wrażenie miałem jak o poranku kiedy przesiadłem się z zafiry do nubiry;) Tylko w drugą stronę hi,hi...
Jutro gimnastyka i solidne rozciąganie.
No to solidny trening zaliczyłeś. Ja wczoraj też nie próżnowałem, a dzisiaj mimo pogody chcę poprawić rekord :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://sportyoutdoor.blogspot.com