być dycha, a wyszła jedenastka, więc można powiedzieć norma wykonana;)
Dobieg na "Bałtyk" nieco ponad kilometr i powrót podobnie, więc pozostała ósemka z hakiem wytuptana na ścieżce rekreacyjnej wokół glinianek "Bałtyk" i "Adriatyk". Bo dziś bez "wycieczek" poza park Lisiniec he,he...
Bardzo wietrznie, chociaż trochę cieplej niż wczoraj. Na termometrze plus siedem stopni.
Jak pisałem wczoraj na bieganie nie ma złej aury są tylko nieodpowiednio ubrani biegacze hi,hi...
Dzisiaj na "orbicie" spotkałem biegaczkę strasznie poważną i bardzo skupioną na szybszym przebieraniu nogami;) Na pozdrowienie smutna odpowiedziała tylko dzień dobry:( Dopiero kiedy na kolejnej mijance zrobiłem "samolot" i pokiwałem "skrzydłami na Jej twarzy pojawił się cień uśmiechu:)
Potem jeszcze pojawił się biegacz. Wymieniliśmy pozdrowienia unosząc dłonie i tyle Go widziałem. Widać Ścigant.
No, cóż są zające i żółwiki jak ja he,he...
Fajnie było! Nawet jak w drodze powrotnej dopadł mnie przelotny deszcz. Niby nie ulewa, lecz po chwili wyglądałem jak zmokła kura hi,hi...
Jutro Wielki Piątek i post od biegania. Za to w Wielką Sobotę planuje dwie pętle za Sanktuarium Krwi Chrystusa w bialskich polach:) Oczywiście przez kapitalnie zieleniącą się Aleję Brzozową, czyli Bialską.
Pobudka skoro świt tak, żeby zdążyć na ptasi koncert w Lasku Wilka hi,hi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz