
Obudziłem się kiedy za oknem było jeszcze ciemno i zacząłem kombinować: ciekawe która godzina? wstawać? poleżeć?
W końcu pokonałem lenia hi,hi... Toaleta, płatki na mleku i jak zawsze o tej porze roku nękające wątpliwości jak się ubrać? Na szczęście w ostatniej chwili zrezygnowałem z jednej koszulki i było mi w sam raz:) Za wyjątkiem odcinka "pod wiatr" bo czułem jak płuca oddychają przez klatkę piersiową he,he...
Było świetnie! Obawiałem się błota, a tu suchutko. Pachnąca wilgocią ziemia, śpiewy ptaków i dawno nie spotykana o tej porze ilość miłośników biegania obu płci;) Niezbity to dowód, że ruszają Ci co to zawsze po zimie przed sezonem chcą zrzucić co nieco hi,hi...


Jutro "odpust" he,he...
A po niedzieli depczę dalej;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz