to szczególny, bardzo wyjątkowy i piękny dzień:) Mówi się: *jaka Wigilia taki cały rok*
Tradycyjnie znowu udało się dzięki Bogu i MLP pogodzić obowiązki rodzinne z moimi pasjami: bieganiem i morsowaniem.
Biegania tylko cztery kilometry:( ale było! Dwa kilometry to dobieg na i z morsowiska, a kolejna dwójka tzw. "Bieg Morsa" oczywiście w stroju organizacyjnym he,he...
Radosne iście świąteczne humory i można powiedzieć rodzinna atmosfera. Bardzo dziękuję Wszystkim za fantastyczne Towarzystwo!
Ciesze się ogromnie, że mogłem wśród Zmorsowanych rozpocząć świętowanie cudownych Świąt Bożego Narodzenia:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz