a nie starty to jak chleb powszedni. Je się latami z różnymi dodatkami i nigdy się nie przeje:) Z bieganiem podobnie. Niby te same trasy, ale na bieżąco modyfikowane w zależności od aury, rodzaju treningu, albo humoru hi,hii... Te najbliższe non stop udeptywane. Tam gdzie postawiło się już tysiące kroków i zna się tam niby każdy kamień czasem jednak też zaskakują;)
Środa 09-07-2014 +20
Po wczorajszym deszczu kałuże odparowały i nie ma śladu. Parno, ale komfort biegania w porównaniu z przedwczorajszym wieczornym bieganiem o niebo lepszy. Dlatego wcale się nie zdziwiłem, że przed siódmą rano na "gliniankach" zobaczyłem ludków zażywających kąpieli. W zeszłym roku poranne kąpiele były normą, bo "przeciągnąłem" sezon do kolejnej jesieni he,he... Musze chyba powrócić do regularnego taplania to na jesień w nowy sezon wejdę "z marszu" Biegło mi się dziś bardzo fajnie:) Na trasie spotkałem stałe pary Nordiców, dwóch młodych biegaczy i wałęsającego się burka. O dziwo nie miał chęci na moje łydki, a chciał tylko pobiegać w towarzystwie, bo kilometr pewnie ze mną przebiegł:) W drodze powrotnej miałem chętkę na pluskanie, ale obowiązki wzięły górę. Może jutro ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz