Tak "pracowitego" miesiąca w swojej "karierze" hi,hi... ale to zabrzmiało;) jeszcze nie miałem. Największy miesięczny przebieg do tej pory to 307 km. W tym miesiącu poprawiłem "życiówkę" i teraz wynosi
362 kilometry w ciągu miesiąca:) Dla mojego Kolegi ultrasa Darka, który przygotowuje się do Spartathlonu do chyba tygodniówka he,he... Lecz dla mnie zadreptanego tuptacza mały sukcesik;)


Dziś wskoczyłem w buty biegowe nietypowo zaraz po obiedzie.

I
poleciłem na Stradom powitać sympatycznego Damka. Bo z przyjaciółmi biegł
sztafetowo w
pielgrzymce z Tychów na Jasną Górę.
Na "rozdrożu" Żyzna-Dźbowska-Sabinowska krótki przystanek na powitanie.
Po czym hajda razem pod "szczyt" Jasnogórski:) Początkowo planowaliśmy wybiec naprzeciw biegnącym pielgrzymom z Bytowa, ale się nie udało:( Tzn. mnie się nie udało, bo tak czy tak Damek z Ekipą wybierał się w Aleje NMP czekać na tę 25 jubileuszową i najstarszą pielgrzymkę biegową:)

Czwartek jak co czwartek udeptywanie trasy bc he,he.. Popołudniu zaczęło padać, ale po tych upałach to taki prysznic z nieba jest rewelacyjny:-) Co prawda choć biegacze nie z cukru to frekwencja mizerna:( Tylko Dwójka młodych chłopców z ośrodka oraz Monia i Grisza:) Ja też nie zdążyłem na dwudziestą:( więc, aby się nie minąć zacząłem "pod prąd" he,he... To sprawdzony, najlepszy sposób, żeby na pętli wpaść na swoich:)
Wcześniej jedenaście i pół, teraz ponad dziesięć i suma sumarum dzienny licznik pokazał 22 kilometry:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz