Jak wakacje to wakacje i można trochę "zaszaleć" hi,hi... Rano bieg nad Adriatyk i orzeźwiająca kąpiel przy zaczynającym przygrzewać słońcu. Potem gimnastyka, żeby nie zardzewieć od nadmiernego moczenia się w wodzie;) Wieczorem po przejściu burzy z ulewnym deszczem znów na "Bałtyk" czyt. Park Lisiniec i tym razem kąpanko w Pacyfiku he,he... Woda cieplutka, a nad powierzchnia unosząca się mgiełka. Dookoła w zagłębieniach terenu nad trawą kłębiące się opary. Temperatura powietrza ... tylko +20. Podobna
jak rano, lecz teraz z dużo większą wilgotnością. Nagły spadek temperatury po burzy o ponad dziesięć kresek dał taka fajną aure. Do tego przy szybko zapadającym mroku odbijające się na wodnej tafli pobłyskujące światła latarni i można by nie wychodzić do rana ... Minus ? owszem dzikie wrzaski otwartej na tym terenie imprezowni:(
Miał być dziś luz od biegania;) a mimo woli wyszła prawie ósemka:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz