sobie, że codziennie robię maraton, a czasem nawet dwa lub więcej. Bo do domu wiedzie mnie czterdzieści dwa stopnie hi,hi...
Wczoraj biegania nie było. Przejechałem godzinkę;) na rowerze stacjonarnym i kultywowałem moją pasję nr 2, czyli pieczenie domowego chleba:)
W sumie z dobiegiem wyszła ósemka i w całym minionym miesiącu 135 kilometrów. Niższy kilometraż to efekt przejścia na *tryb starczy* tzn. biegania co drugi dzień hi,hi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz