czasu na chorowanie he,he... Połówka we Włocławku już za jedenaście dni:) Nabyta infekcja;) pewnie "odbije się" może nie czkawką, ale na wyniku tak. Oj tam! Jak ostatnio powiedziała moja wnusia - najważniejsze, żeby było MEGA! Dobra zabawa na trasie, fajni kibice i atmosfera święta biegowego:))
A czas? Miałem już różne czasy, a na życiówkę i tak za późno hi,hi...
Wczoraj wygibasy, czyli cotygodniowa gimnastyka. Dziś obieg po stałej przydomowej trasie, dziesięć przebieżek na *mojej łączce* i dziewiątka na liczniku. Prawie to samo co w ubiegły czwartek. Uwielbiam przebieżki choć znów spacerowicze spoglądali na mnie jak na *wariata* he,he...
Nie ma się co lenić;) Lecz z drugiej strony co się nie zrobiło to się nie nadrobi. Lepiej być niedotrenowanym niż przetrenowanym!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz