Panu Bogu o swoich planach jeśli chcesz Go rozśmieszyć*
Na ostatnim bieganiu znajoma z ulicy chyba mnie uroczyła hi,hi... Szły we dwie z pieskami i przed samym domem Kobita *martwiąc* się o mnie, krakała, że zimno i mogę się przeziębić:( Nie wiem czarownica, wiedźma, czy co he,he... Bo "nosił wilk razy kilka ponieśli i wilka" Na drugi dzień temperatura 39 stopni i czuję coś mnie bierze;) Przez całą pseudo pandemie nie miałem żadnej infekcji, ani nawet kataru choć jam foliarz i antymaseczkowiec hi,hi... Dwa tygodnie do startu i "masz babo placek" he,he... Zamiast trenować, szlifować formę wygniatanie wyrka:( Dziwne żadnego bólu gardła, brak kataru... jedynie chrypa. Zastanawiając się co jest? odrzuciłem przetrenowanie, bo ostatnio było na luzie. Sięgając pamięcią w wstecz doszedłem do wniosku, że co kilka lat organizm się resetuje;) Przed pandemią też tak miałem. Ogólne rozbicie, wysoka temperatura wyleczone syropem z cebuli, smarowaniem amolem i dwudniowym spaniem do oporu:)
Teraz to samo! W pierwszym dniu trzydzieści dziewięć stopni. W drugim ponad trzydzieści osiem, a w kolejnym już bez "gorączki" Dzisiaj okey tętno wróciło do normy, bo było jak dla mnie za wysokie i temperatura nawet nieco poniżej normy.
Dlatego po kościele pomoc w szykowaniu obiadu i fru na "Bałtyk". Delikatnie, bo po nocnych potach człek słaby jak pensja robotnika". Szósteczka testowa he,he... i jak zawsze - jest dobrze! Wiedziałem to łóżko słabi!
Po drodze spotkałem *Medalików* udających się do Gliwic na mecz.
W parku Lisiniec wysyp Kijarek;) "Honoru" biegających broniła znajoma biegaczka Basia i jeden z biegających Morsów:) Aha wracając podbiegiem na Kordeckiego nie zauważyłem, że mam *na plecach* biegnącą Dziuszkę;) Dopiero na schodach zobaczyłem, kiedy końcówkę już szła. Wyglądała na początkującą adeptkę, więc żałowałem, bo mogłem Ją wziąć *na bagażnik* i we dwójkę na pewno dałaby radę wbiec na górkę:)
Zobaczymy jak ta *trzydniówka* wpłynie na najbliższy start? Z drugiej strony ja nic nie muszę:) Najważniejsze to tyle samo startów co "lądowań" na mecie:)) Jedynie czego bardzo żałuję to występów mojej wnusi na festynie, które musiałem odpuścić:(( Podobno gdy powiedziano Jej, że dziadek chory nie mogła uwierzyć dopytując się się: "jak to dziadek chory? niemożliwe" Obejrzałem foty, filmiki, ale najbardziej ucieszyła mnie rozmowa z Wiktorką przez telefon i radość z jaką informowała, że było MEGA!:) I bardzo dobrze się bawiła:))
Cytat dnia: "Mens sana in corpore sano"
Przysłowia:
- „Gerard czasem wróży na to, że z nim przyjdzie drugie lato”
- „Na Gerarda, gdy sucho, zima będzie z pluchą”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz