zrobiłem dziewięć kilometrów z pięcioma przebieżkami, bo jaki piątek taki świątek he,he...
Poturlałem się wokół "Adriatyku", "Bałtyku" i "Pacyfiku". Na koniec w te i nazad pięć razy szybko wolno, szybko wolno... dla przewentylowania płuc hi,hi...
Spotkałem dziś w parku Lisiniec sympatyczną biegaczkę i ekipę wymierzającą chyba tegoroczny częstochowski bieg Niepodległości.
Dla mnie osobiście to żenada. Manifestowanie patriotyzmu i wierności Ojczyźnie w krzakach na "Bałtyku":( a wcześniej elgiebetyzmu w sercu miasta:( Pomyliła się komuś hierarchia wartości!
Co z tego, że ładny medal? skoro opłata wcale niemała za piątkę na dwóch pętlach dookoła glinianek:(
Wszystkie miasta robią z tego wydarzenia święto w centrach miast. Nie tylko biegowe dla biegaczy, lecz dla całego Grodu, żeby pokazać przywiązanie do barw i symboli narodowych. Powstają kilometrowe żywe flagi utworzone z biegaczy w białych i czerwonych koszulkach. Sami biegacze starają się dla uczczenia Dnia Niepodległości startować w strojach biało czerwonych, lub chociaż ozdobionych biało czerwonymi kotylionami:)
Niestety znów muszę się wstydzić za jak to coraz częściej mówi się o moim mieście dużą wieś Częstochowę. Broń Boże nie uwłaczając nic wsiom, bo czasem na wioskach są lepsze imprezy biegowe niż w niektórych miastach.
Cóż! nie biegam dla medali, ani imprez biegowych. W tym roku na przebiegnięte 2218 kilometrów w niedziele będzie mój trzeci start;) Dwa maratony i połówka, czyli tylko jakieś 100 parę kilometrów. Nawet nie jedna dziesiąta;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz