wciąż bieganie "po białym", ale to już nie ten bielutki mięciutki śnieżek;) Twarda nierówna skorupa lodowo-śniegowa po której biega się masakrycznie. W dodatku ślisko niesamowicie:(
Miejscami niektóre chodniki odkute, lecz większość nawet nie posypana, więc jeszcze gorzej niż na dziewiczym "Bałtyku" Dlatego wybierałem dziś ścieżki mało uczęszczane, udeptane, ale nie wyślizgane;)
Miała być dziś dycha i wyszło dokładnie 10,2 kilometra, więc gps w głowie wcale nie gorszy niż ten w zegarku he,he...
Wciąż myślę o Lechu. Bardzo dawno nie widzieliśmy i wielka szkoda, że nie było nam dane spotkać się w czasie Jego choroby:(
Jeszcze nie mogę uwierzyć! Młody facet, czterdzieści pięć lat odchodzi do wieczności. Szok.
Podobno "Pan Bóg zabiera Tych, Którzy nadają się do nieba"
Ale jak powiedział ks.Józef Tichsner: "w momencie śmierci bliskiego uderza człowieka świadomość niczym nie dającej się zapełnić pustki."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz