
Nadreptałem czternaście kilometrów na dobry początek tygodnia, ale chwilami skóra mi cierpła na sama myśl, że mogę wyrznąć "orła" i nie daj Bóg sobie coś złamać jak Jaro:(
Po wczorajszej morsowej wizycie w Kłobucku zlustrowałem przy okazji nasze morsowisko na "Adriatyku". "Wydało" się! Ktoś korzystał z naszej "wanny" he,he... Szkoda tylko, że nie zadbał po kąpieli o zabezpieczeniu przerębla:(
Fajnie mi się dziś tuptało mimo lecących prosto w oczy drobin śniegu;)
Jedynie na sam koniec trochę skoczyło mi ciśnienie hi,hi... gdy po wyjęciu garmka spod rękawa okazało się, że na cyferblacie zero kilometrów:(( No cóż trzynasty he,he...
Pozostało więc tylko wyrysować trasę na endo, czego bardzo nie lubię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz