żadnego "hałolingu", ale akonto Wszystkich Świętych zrobiłem dychę:) Śniadanie, szybkie zakupy, żeby zdążyć pobiegać przed *dyżurem* u wnusi he,he... Startując pomyślałem nie ma co się daleko wybierać hi,hi... Muszę być o czasie, aby wziąć prysznic, coś zjeść i zawieść MLP do lekarza.
A więc zostaje "Bałtyk"! Dobieg kilometr. Trzy pętelki w nowej konfiguracji;) Potem dwójka na powrót i minimum jak to zawsze mówię niezbędne do podtrzymania funkcji życiowych organizmu zaliczone he,he...
Dzisiaj nieco chłodniej, ale jak dla mnie ciepło hi,hi... +12 stopni:) Choć znajoma z dzielnicy widząc mnie "na krótko" zapytała nie za zimno? W parku Lisinieckim też musiałem wyglądać dziwnie, bo jedna biegaczka i trzech biegaczy w długich spodniach i bluzach;) jak na Nich patrzyłem to myślałem - jak nic topiłbym się w sosie własnym he,he... Było kapitalnie!
Jutro Bal u Wszystkich Świętych, a pojutrze Dzień Zaduszny.
162 kilometry w szesnastu wyjściach. 70 km wychodzone. Pięć cotygodniowych wygibasów, czyli gimnastyk;) Nie jest źle, chociaż oczywiście mogłoby być lepiej;)
Cytat dnia:
„Spróbuj zapalić maleńką świeczkę, zamiast przeklinać ciemność.”
- Konfucjusz
Przysłowie:
„Październik stoi u dwora, wykop ziemniaki pora”
- „Na Wszystkich Świętych od zrębu utnij gałąź dębu:
- jeśli soku nie ma, będzie tęga zima”
- „We Wszystkich Świętych, gdy się deszcz rozpada,
- może słota potrzymać do końca listopada”
- „Wszyscy Święci niezgodą, wiatry ze śniegiem przywiodą”