"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła. Aktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia" *Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić*


niedziela, 30 kwietnia 2006

[31] Wiosenne przesileni...

Dwunasty tydzień planu przeszedł do historii. Miniony tydzień był bardzo dziwny, pogoda prawie letnia, a z bieganiem ciężko. Po sobotniej wycieczce biegowej w niedzielę odpoczywałem, ale aktywnie, czyli spacerując. W poniedziałek wyszedłem na trening, fajnie cieplutko, a tu nogi jakieś ciężkie i nie chcą przebierać. Trochę rozkręciłem się po przebieżkach, lecz powiem bardzo szczerze zaniepokoiłem się i to  na serio. Przetrenować się nie przetrenowałem bo ogólnie czuję się świetnie tylko nogi strajkują. We wtorek wystartowałem trochę lepiej, ale z koleji temperatura wzrosła do +20 i znowu cosik nie tak, brak świeżości i jak to mówię takiego radosnego biegania. Na forum biegajznami.pl Greebo też pisał, że dotknęła Go jakaś "niemoc". W odpowiedzi niektórzy koledzy sugerowali, że wiosną zawsze jest gorzej i trzeba po prostu przetrzymać kryzys. Dlatego w środę normalnie zafundowałem sobie gimnastykę siłową i z niecierpliwością czekam jak to będzie jutro. W czwartek owb1 + podbiegi zaliczyłem, ale w dalszym ciągu to nie bieganie tylko jakieś człapanie, a że w planie sobotnim znowu 100 minut wybiegania, więc zacząłem kombinować co by tu zaradzić? Po namyśle postanowiłem odpuścić piątkową gimnastykę i polabować.... Wieczorkiem zrobiłem sobie ciepłą kąpiel miętową, poleżałem w wannie i wcześniej poszedłem spać. Dzisiaj wstałem trochę później, wypoczęty i z chęcią sprawdzenia się na trasie. Niestety obowiązki, obowiązki, zobowiązania... zepchnęły bieganko na późne godziny wieczorne. Po całym dniu jakoś nie bardzo chciało mi się wyjść z domu tym bardziej, że pogoda zmieniła się diametralnie. Po kilku dniach ciepełka i słoneczka temperatura spadła do kilku kresek powyżej zera, no i do tego jeszcze siąpiący deszczyk. Myślałem nawet, aby sobie odpuścić, ale ciekawość jak będzie się biegać była silniejsza. Nie wiem czy to faktycznie jakieś wiosenne przesilenie sprawiło, że ostatnio "człapałem" bo dziś było fajnie, pomimo kiepskiej pogody, trening dał mi dużą dawkę zadowolenia. Jak tak dalej pójdzie to ja człowiek ciepłolubny, nieznoszący zimy, zagorzły zwolennik lata i słoneczka, a nawet bardzo wysokich temperatur zacznę marzyć o ..... Nieee to wszystko przez to bieganie zimą, zawsze zapadałem w zimowy sen i dopiero wiosną budziłem się do zycia. A tę zimę po raz pierwszy przebiegałem i chyba termostat mi się przestawił.... Pożyjemy, zobaczymy jutro odpoczynek, a w poniedziałek święto pracy uczczę bieganiem i tak dalej. Co prawda zaczynam tym samym trzynasty tydzień planu, ale przesądny nie jestem więc nie przewiduję jakiś specjalnych zabiegów typu pukanie w niemalowane drzewo, czy plucie przez lewe ramię.... Po prostu wychodzę z założenia, że skoro obecny tydzień był niezbyt udany to  trzynasty będzie na pewno wyśmienity! Relacja ze specyficznego trzynastego lub jak kto woli "12a" tygodnia wkrótce...

niedziela, 23 kwietnia 2006

[30] Tydzień poświateczny...

Jedenasty tydzień planu, przez święta musiał zostać zmodyfikowany. Ponieważ w poniedziałek nie biegałem we wtorek zrobiłem trening poniedziałkowy. Trochę ciężko biegało się po świętach, ale  przebieżki  mnie rozruszały. Początkowo czułem się silny i nawet zacząłem "za szybko" ...no i prędko wyszły poświąteczne braki kondycji. Cóż świąteczna "dieta" i napitki....folgowanie przyjemnością nie uchodzi bezkarnie. Następne dni wg planu gimnastyka siłowa, bieganie + podbiegi, znowu gimnastyka. Dzisiaj 100 minutowa wycieczka biegowa... i ciężko, ciężko. A wszystko za sprawą prawie letniej pogody.... Przez ostatnie miesiące przyzwyczajony byłem biegać w temperaturach ujemnych bądź kilka kresek powyżej zera. A tu dziś 20 stopni na plusie, słoneczko więc i wydalanie potu intensywniejsze. Całe szczęście, że pomyślałem żeby zabrać butelkę z piciem, bo pewnie językiem szorowałbym po asfalcie. "Nabiegałem" się jak nigdy... pod koniec już praktycznie nie chciało mi się przebierać nogami...czyli wychodzi, że trzeba jeszcze trenować i trenować. Przecież maraton i to pierwszy; myślę zabierze ponad cztery godziny.....Zawsze preferowałem bieganie wiosną, latem, czy jesienią z uwagi na wyższe temperatury, a dziś pierwszy raz w życiu zatęskniłem za przyjemnym chłodkiem; chyba organizm musi się przestawić i przyzwyczaić do wysiłku w gorących temperaturach. Jak na ironię wczoraj przeglądałem zdjęcia maratończyków na pustyni....podziwiam i jestem pod wielkim wrażeniem! Od poniedziałku już dwunasty tydzień planu i coraz częściej chodzi mi pogłowie ...jakiś półmaraton może...

piątek, 14 kwietnia 2006

[29] Świeta i po świetach...

Święta i po świętach.... Dzisiaj miałem rozpocząć 11-ty tydzień mojego planu, czyli już drugą połówkę. Ale tradycja wzięłą górę i jak świętowanie to świętowanie. Ciekawe jak się jutro będzie biegać po dwóch dniach przerwy. Niby specjalnie się nie obżerałem, jeśli chodzi o napitki to też poniżej średniej normy jaka przypada na statystycznego Polaka...... Niestety wystarczy tylko popróbować wszystkich świątecznych specjałów i brzuszek ciąży. Tu sałatka, szyneczka tam jajeczko, a serniczek i makowiec więc kalorii co nie miara, no i tylko się za stołem siedzi..... Bardzo męczące są te święta muszę przyznać; całe szczęście, jutro trening, brzucho się wytrzęsie, i zaraz będzie lżej.... Poza tym uzależnienie daje znać, pięty swędzą, nogi pod stołem same przebierają.... W ten sposób człowiek najedzony, a głodny....biegania ? Prawdę mówiąc to mogłem dzisiaj potrenować, no ale już w domu patrzą z politowaniem i "tylko latasz i latasz"... ..Jednak jak mówi stare polskie przysłowie " nie ma tego złego  co by na dobre nie wyszło"; już dawno nie miałem dwóch dni wolnych od biegania pod rząd. Więc odpoczynek zasłużony i usprawiedliwiony!...


hej dzięki za komęta na moim blogu ...

... wszystko-odwrotnie.blog.onet.pl niestety mi naraze sie chumorek nie poprawił i niezmierza poprawić

~Aśka 2006-04-17 22:45
Witaj Tomaszu! hmm... rozumię Twój ból... hihihi... ja ...

... wczoraj byłam pierwszy raz  ćwiczyć po świetach, wczoraj wytrzymałam godzinę, dziś wytrzymałam 1,5 godzinne zajecia i nie było tak tragicznie... pozdrawiam

isia35@buziaczek...2006-04-19 21:14

[28] Wielki Tydzień...

Poprzedni tydzień dał mi trochę w kość. W poniedziałek wychodzę na trening, a tu nogi coś nie chcą przebierać. No ale pomalutku wolniutko się rozruszały i planowaną porcję biegu +10 przebieżek zaliczyłem bez problemu. We wtorek krossik i lekki kapuśniaczek z nieba. A skutek taki, że w środę kichanie, drapanie w gardle itp. Zareagowałem jednak błyskawicznie; coś do ssania, aspiryna na spanie, smarowanie i dziś ok. Więc dziś normalnie trening zaliczony, a ja zadowolony. Jutro cały dzień wypełniony tak, że nawet nie marzę o chwili na trening odpuszczam więc i gimnastykę. Sobotnie  wybieganie to półmetek mojego 20-sto tygodniowego planu /10 tyg wykonane/. Nie wiem jeszcze jak to zrobię, ale muszę w sobotę pobiegać.!..tym bardziej, że potem niedziela  i poniedziałek. Z kolei w lany poniedziałek chyba dam sobie odpust z bieganiem, bo będą grasowały watahy z wiadrami.... I każdy będzie chciał być super miły i oczywiście polać... biegacza. Lubię, kultywuję i szanuję tradycję, ale to co obserwuję każdego roku to paranoja. Święta tuż tuż; i znowu świętowanie, ucztowanie, leniuchowanie... Lecz po świętach jadę z planem "z górki" !!!
Wszystkim czytającym życzę wesołych, radosnych, spokojnych Świąt Wielkanocnych smacznego jajeczka i tradycyjnie mokrego dyngusa!!!

sobota, 8 kwietnia 2006

[27] świateczne porządki...

Dziś sobota i w planie dłuższe wybieganie, a tu generalne świąteczne porządki. Już myślałem że z biegania nici... no bo najpierw okna, potem podłogi itp itp.... No cóż najpierw obowiązki, a potem przyjemności. Na szczęście późnym popołudniem przed kolacją zrobiło się trochę luzu więc wyskoczyłem na półtorej godzinki łagodnego wybiegania.... Fantastycznie, cieplutko, ale nie za gorąco /+15/ słonko świeci, lekki wiaterek i chociaż cały dzień "utykania" na nogach mógłbym biec, biec... Znowu poznałem kilka nowych miejsc, bo pobiegłem nowa trasą. kiedyś nawet mi się nie marzyło, że do tylu miejsc mogę dotrzeć na własnych nogach! Nawet teraz jak otwieram mapę i patrzę którędy biegłem wydaje mi się to niemożliwe, że zaliczyłem taką trasę... Myślę, że półmaraton spokojnie bym zaliczył, ale jeszcze poczekam, potrenuję i zakończę mój plan. W przyszłym tygodniu będzie półmetek dwudziestotygodniowego planu, czyli można powiedzieć "z górki" Dobrze, że pogoda taka wiosenna, bo w czwartek to prawie była zima nawet żałowałem, że nie wziąłem rękawiczek. Wczoraj z kolei miała być godzinna gimnastyka, ale z powodu nadmiaru obowiązków tylko troszkę  wieczorkiem poćwiczyłem, żeby nie zardzewieć.... Za to jutro odpoczynek, wolne, niedziela palmowa - świecenie palmy i regeneracja sił... A po niedzieli Wielki Tydzień znowu trudno będzie znaleźć czas na trening, oj trudno trzeba będzie jakoś wykroić z godzinkę bo by mnie pokręciło......

czwartek, 6 kwietnia 2006

[26] "człapanie"...

W poniedziałek 3-go dziwnie wystartowałem z kolejnym dziewiątym tygodniem mojego planu. Nie wiem czy wpływ miało niedzielne lenistwo, czy  sobotnie wybieganie a może wszystko razem? W każdym bądź razie jak zwykle zrobiłem rozgrzewkę i ruszyłem na trening, a tu niespodzianka.... Nogi jakieś dziwne, łydki bolą, a stopy po prostu człapią! Tak człapią, nie chcą "iść z pięty i przetaczać się tylko śmiesznie człapią całym śródstopiem! Jak próbuję "z pięty" łydki twardnieją i nie da się biec! Pomyślałem no fajnie  chyba po treningu!? Przystanąłem zrobiłem trochę ćwiczeń rozciągających  i wolno wolno zacząłem od nowa.  Na całe szczęście po półgodzinie wszystko wróciło do normy. Potem bez problemu zrobiłem jeszcze przebieżki ale ciągle zastanawiam się co się stało? W sobotę przecież po bieganiu zrobiłem rozciąganie, a przed poniedziałkowym biegiem rozgrzewkę czyżby jednak skutek 90 -cio minutowego sobotniego biegu? Dobrze że nie przeciągnąłem treningu chociaż coś mnie w sobotę kusiło: "fajnie się biegnie może trochę dłużej"? Za to we wtorek nie wiem czy na wskutek przebieżek biegało mi się leciutko i żwawo. Po raz kolejny dochodzę do wniosku, że rację mieli koledzy biegacze z "biegajznami" żeby po przebieżkach na drugi dzień zrobić Wb2 lub kross, a nie jak wcześniej planowałem OWB1 i podbiegi. Dzisiaj dużo zajęć i wszystko na "biegiem", myślałem nawet że nie dam rady i odpuszczę gimnastykę siłową ! Ale gdzie tam coś mi nie dawało spokoju i wieczorkiem "lekcje" odrobiłem! Czy to nie nie jest uzależnienie?? A może motywacja wynikająca z prowadzenia dzienniczka treningowego? Jutro dzień z bieganiem i podbiegami, a tu wróciła zima! Trzeba będzie przeprosić się z grubsza bluzą......

Witaj Tomaszu! Podziwiam Ciebie. Wiesz próbowałam wrócic ...

... do biegania, ale wybrałam wieczór przed noca w której temperatura spadła poniżej zera. Załatwiłam sobie krtań. Musze poczekać na lepszą pogode. A z tym ...

~Isia 2006-04-08 15:51

niedziela, 2 kwietnia 2006

[25] Bieg primaaprylisowy...

Dzisiaj na prima aprilis 90 minut łagodnego ciągłego biegu. Stopniowe zwiększanie czasu biegania to jest to. Nie tak dawno 60 minut to było wszystko, a teraz półtorej godzinki i czuję że mam "zapas" Nawet 'korci mnie coby jeszcze' ale nie chcę przedobrzyć. Wraz z wydłużeniem biegu zmuszony jetem szukać nowych tras ponieważ nie bardzo lubię biegać w kółko. Mógłbym co prawda zrobić ze dwie, trzy pętelki ale nie lubię deptać po swoich śladach. To już chyba któraś z kolei sobota, kiedy biegam po obiadku. I chociaż wychodzę na trening 2-3 godziny po jedzeniu to biega mi się super dopiero tak gdzieś po ok 40 minutach. Z tego wychodzi że jednak jestem biegaczem porannym; Rano nawet jak czuję się zaspany to po bieganku wiem że żyję, i nie przeszkadza mi nawet bieganie bez śniadania. Co prawda nigdy rano nie biegałem tak długo i dlatego mam pewne obawy, czy na czczo podczas takiego długiego biegu nie "brakłoby pary"? Nareszcie cieplutko dziś +14 i w miarę sucho, kropi z małymi przerwami ale to już naprawdę WIOSNA. Uświadomiłem sobie podczas biegu, że po raz pierwszy "przebiegałem" całą zimę i to nie byle jaką, mroźną śnieżną prawdziwą zimę.  Przeczytałem chyba na forum biegajznami że dobrze "przepracowana zima" procentuje później i coś w tym jest. Dawniej kiedy "budziłem się po zimowym śnie" długo nie mogłem się rozbiegać, a teraz czuję się nakręcony. W tym tygodniu zgodnie z planem, wtorek - szybsze bieganie, środa - gimnastyka, czwartek - bieganie + podbiegi, piątek - gimnastyka i ósmy tydzień planu zrealizowany. Od poniedziałku  tydzień dziewiąty, a jutro zasłużony odpoczynek i czas dla rodziny.

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13