Dzisiaj na prima aprilis 90 minut łagodnego ciągłego biegu. Stopniowe zwiększanie czasu biegania to jest to. Nie tak dawno 60 minut to było wszystko, a teraz półtorej godzinki i czuję że mam "zapas" Nawet 'korci mnie coby jeszcze' ale nie chcę przedobrzyć. Wraz z wydłużeniem biegu zmuszony jetem szukać nowych tras ponieważ nie bardzo lubię biegać w kółko. Mógłbym co prawda zrobić ze dwie, trzy pętelki ale nie lubię deptać po swoich śladach. To już chyba któraś z kolei sobota, kiedy biegam po obiadku. I chociaż wychodzę na trening 2-3 godziny po jedzeniu to biega mi się super dopiero tak gdzieś po ok 40 minutach. Z tego wychodzi że jednak jestem biegaczem porannym; Rano nawet jak czuję się zaspany to po bieganku wiem że żyję, i nie przeszkadza mi nawet bieganie bez śniadania. Co prawda nigdy rano nie biegałem tak długo i dlatego mam pewne obawy, czy na czczo podczas takiego długiego biegu nie "brakłoby pary"? Nareszcie cieplutko dziś +14 i w miarę sucho, kropi z małymi przerwami ale to już naprawdę WIOSNA. Uświadomiłem sobie podczas biegu, że po raz pierwszy "przebiegałem" całą zimę i to nie byle jaką, mroźną śnieżną prawdziwą zimę. Przeczytałem chyba na forum biegajznami że dobrze "przepracowana zima" procentuje później i coś w tym jest. Dawniej kiedy "budziłem się po zimowym śnie" długo nie mogłem się rozbiegać, a teraz czuję się nakręcony. W tym tygodniu zgodnie z planem, wtorek - szybsze bieganie, środa - gimnastyka, czwartek - bieganie + podbiegi, piątek - gimnastyka i ósmy tydzień planu zrealizowany. Od poniedziałku tydzień dziewiąty, a jutro zasłużony odpoczynek i czas dla rodziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz