Dwunasty tydzień planu przeszedł do historii. Miniony tydzień był bardzo dziwny, pogoda prawie letnia, a z bieganiem ciężko. Po sobotniej wycieczce biegowej w niedzielę odpoczywałem, ale aktywnie, czyli spacerując. W poniedziałek wyszedłem na trening, fajnie cieplutko, a tu nogi jakieś ciężkie i nie chcą przebierać. Trochę rozkręciłem się po przebieżkach, lecz powiem bardzo szczerze zaniepokoiłem się i to na serio. Przetrenować się nie przetrenowałem bo ogólnie czuję się świetnie tylko nogi strajkują. We wtorek wystartowałem trochę lepiej, ale z koleji temperatura wzrosła do +20 i znowu cosik nie tak, brak świeżości i jak to mówię takiego radosnego biegania. Na forum biegajznami.pl Greebo też pisał, że dotknęła Go jakaś "niemoc". W odpowiedzi niektórzy koledzy sugerowali, że wiosną zawsze jest gorzej i trzeba po prostu przetrzymać kryzys. Dlatego w środę normalnie zafundowałem sobie gimnastykę siłową i z niecierpliwością czekam jak to będzie jutro. W czwartek owb1 + podbiegi zaliczyłem, ale w dalszym ciągu to nie bieganie tylko jakieś człapanie, a że w planie sobotnim znowu 100 minut wybiegania, więc zacząłem kombinować co by tu zaradzić? Po namyśle postanowiłem odpuścić piątkową gimnastykę i polabować.... Wieczorkiem zrobiłem sobie ciepłą kąpiel miętową, poleżałem w wannie i wcześniej poszedłem spać. Dzisiaj wstałem trochę później, wypoczęty i z chęcią sprawdzenia się na trasie. Niestety obowiązki, obowiązki, zobowiązania... zepchnęły bieganko na późne godziny wieczorne. Po całym dniu jakoś nie bardzo chciało mi się wyjść z domu tym bardziej, że pogoda zmieniła się diametralnie. Po kilku dniach ciepełka i słoneczka temperatura spadła do kilku kresek powyżej zera, no i do tego jeszcze siąpiący deszczyk. Myślałem nawet, aby sobie odpuścić, ale ciekawość jak będzie się biegać była silniejsza. Nie wiem czy to faktycznie jakieś wiosenne przesilenie sprawiło, że ostatnio "człapałem" bo dziś było fajnie, pomimo kiepskiej pogody, trening dał mi dużą dawkę zadowolenia. Jak tak dalej pójdzie to ja człowiek ciepłolubny, nieznoszący zimy, zagorzły zwolennik lata i słoneczka, a nawet bardzo wysokich temperatur zacznę marzyć o ..... Nieee to wszystko przez to bieganie zimą, zawsze zapadałem w zimowy sen i dopiero wiosną budziłem się do zycia. A tę zimę po raz pierwszy przebiegałem i chyba termostat mi się przestawił.... Pożyjemy, zobaczymy jutro odpoczynek, a w poniedziałek święto pracy uczczę bieganiem i tak dalej. Co prawda zaczynam tym samym trzynasty tydzień planu, ale przesądny nie jestem więc nie przewiduję jakiś specjalnych zabiegów typu pukanie w niemalowane drzewo, czy plucie przez lewe ramię.... Po prostu wychodzę z założenia, że skoro obecny tydzień był niezbyt udany to trzynasty będzie na pewno wyśmienity! Relacja ze specyficznego trzynastego lub jak kto woli "12a" tygodnia wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz