wczorajszy dzień minął he,he... więc od biegania wolne;(
Dzisiaj pobudka piąta trzydzieści i znowu walka z samym sobą hi,hi... Niby obudziłem się sam, lecz wstać mi się nie chciało:( W sumie to pomaga jedno zdanie: *później będziesz żałował jak nie wyjdziesz* Świadomość poczucia winy działa lepiej niż pusta kratka w dzienniczku biegowym he,he...
Najtrudniej wyleźć z wyrka, bo jak już się stanie na nogi to pionizacja sprawia chyba, że inaczej patrzy się na świat;)
Najpierw dycha po stałej trasie. Później w parku Lisiniec /na "Bałtyku"/ seria dziesięciu przebieżek, czyli tzw. "ząbki" he,he... Jak zwykle pierwsze na sztywno hi,hi... ale od trzeciej to już fruwanie;)
Fajnie tak co jakiś czas trochę się odmulić i przewietrzyć płucka:)
Do maratonu cztery tygodnie. Nie licząc ostatniego tygodnia przed startem trzy. To znaczy, że nadchodzi kolejna około czterogodzinna chwila prawdy hi,hi...
Przyjaciele z Knurowa siedemnastego ruszają biegiem z Sanktuarium Maryjnego w Sumuleu Ciuc /Rumunia/ do Częstochowy na Jasną Górę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz