"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


niedziela, 8 lipca 2018

do Matki...

               Bożej Siedmiobolesnej Patronki Słowacji biegliśmy z Jasnej Góry do Šaštín przez trzy dni od piątego do siódmego lipca.
Ponad trzysta kilometrów pokonaliśmy sztafetowo, etapami. Biegnąc pojedyńczo tam gdzie warunki drogowe ze względów bezpieczeństwa nie pozwalały większej liczbie osób jednocześnie przebywać na trasie,  lub parami, albo całą grupą. Bo nie były to zawody na zabezpieczonej trasie i obowiązywały nas przepisy ruchu drogowego.
Łącznie wszyscy uczestnicy pielgrzymki biegowej razem nabiegali o wiele więcej kilometrów niż dystans który dzieli oba te Sanktuaria Paulińskie.
Było fantastycznie! Dlatego jeszcze w tym miejscu  dziękuję pomysłodawcy i głównemu organizatorowi Panu Komandorowi Marianowi Płaszczyk z Rycerstwa Orderu Jasnogórskiej Bogarodzicy. 
Cieszę się, że dane mi było uczestniczyć w tym Wydarzeniu:) Cztery dni spędzone z doborową Ekipą kapitalnych Ludzi były niezapomnianym przeżyciem. Zarówno od strony fizycznej, ale zwłaszcza duchowej.
Zaczęliśmy od Mszy św. w Kaplicy Matki Bożej Jasnogórskiej odprawionej przez Generała Zakonu św. Pawła Pierwszego Pustelnika o. A. Chrapkowskiego.
Po uroczystym Błogosławieństwie pamiątkowe zdjęciawywiad dla radia Jasna Góra i w drogę. 
Z Jakubem moim najstarszym synem mieliśmy przyjemność i zaszczyt pobiec pierwszy jedenastokilometrowy odcinek do miejscowości Wygoda.

Było fizycznie ciężko, trudno mentalnie, bo upalna aura nie jest sprzymierzeńcem biegaczy. Nikt jednak przecież nie powiedział, że będzie łatwo;) Wytchnieniem były wizyty w wyznaczonych parafiach i krótkie postoje dla nawodnienia, czy pstryknięcia foty w ciekawym miejscu. 
Nie obyło się bez przygód he,he... m.in. takiej jak awaria jednego z naszych serwisowych pojazdów, ale Opatrzność nad nami czuwała i wszystko skończyło się dobrze. Przebieraliśmy nogami przez dziesiątki kilometrów, lecz tak naprawdę "biegliśmy głową" z naszymi osobistymi intencjami pod wspólnym mottem: „Pani siedmiu mieczami przebita boleści Spraw niech każdy w swym sercu obraz Twój umieści". 
Nie będę się nawet starał opisać całej naszej trasy, bo to nie możliwe. Działo się tak dużo... Żadne słowa jak to się mówi "przelane na papier" nie są wstanie tego oddać. Tylko Ci co Byli wiedzą ilu doznaliśmy emocji i jakie rewelacyjne chwile przeżyliśmy. 
Nagroda na "Mecie" była cudowna! Msza św. w Bazylice Sedembolestnej Panny Marie celebrowana przez abp Trnawy Jana Orosch. Jego powitanie pielgrzymów - biegaczy i wyrazy życzliwości zgromadzonych Słowaków sprawiły, że chyba najtwardszemu z nas zakręciła się łza w oku ze wzruszenia.
więcej zdjęć syna Mateusza

trochę rożnych;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13