
Dawno nie miałem"łikendu" wolnego, więc żeby czasem nie nastąpiło zmęczenie materiału;) bo *cóś* achilles zaczął o sobie przypominać:( Sobotę i niedziele przeleżałem bykiem hi,hi... No nie całkiem, bo w sobotę trójkę po bułki przemaszerowałem he,he..
Po siedemdziesięcio dwugodzinnej przerwie nogi jakieś kołkowate:( Od pewnego czasu obserwuję, że dłuższe przerwy od szybszego przebierania nogami mi wybitnie nie służą;) Zaraz odzywają się kolana:( stopy:( stawy skokowe:( itp. Dlatego ostatnio biegałem przemiennie: dzień normalny;) i następny 2-3 km max piątka he,he...
Dziś poniedziałek 246 dzień roku i otwarcie kolejnego trzydziestego szóstego tygodnia:)
O szóstej ruszyłem w bialskie pola przez Aleję Brzozową i Lasek Wilka. Bez żadnych improwizacji hi,hi... Tak jak drzewiej bywało dwie pętle za Sanktuarium Krwi Chrystusa i powrót przez "Bałtyk". Oczywiście nie mogłem sobie odmówić Mazowieckiej z jej dziwnym podbiegiem o którym niedawno pisałem;) Dzisiaj po dwunastu kilometrach leciałem nią bez napinki 5:33/km he,he...
Po szesnastce w ramach odnowy biologicznej;) półgodziny pływania dla regeneracji. Rewelacja! Dobrze, że mnie tam "zniosło" hi,hi... Woda już przyjemnie chłodna:)
Udał mi się poranek, więc zapowiada się dobry dzień:) Tym bardziej, że Teresa na endo skomentowała moją aktywność słowami: "Wow świetny początek dnia :))))"
"W każdym normalnym człowieku tkwi szaleniec i próbuje wydostać się na zewnątrz.” - Terry Pratchett
5:33/km Młodziak... TY Większyce ;) 🔥🔥🔥👍👏
OdpowiedzUsuńWiesz miało być 😊
OdpowiedzUsuństarego też czasem ponosi he,he...😉
OdpowiedzUsuń