bieg przed obiadem;) Chłodno, mokro, tam gdzie podłoże miękkie dodatkowo błotnisto i ślisko o czym przekonałem się w bialskich polach he,he... Wybiegłem bez zaplanowanej wcześniej trasy tak "przed siebie":)
Jedyne co to miałem w planach to zajrzeć w aleję brzozową, lecz bez wybierania konkretnej drogi. Zatem którędy? Pierwsze rozstaje dróg i... może w lewo? dobra w lewo:) Na skrzyżowaniu na wprost czerwone! To nie będę czekał lecę w prawo;) i tak dalej i tak dalej rzec by można na pomysł ostatniej chwili hi,hi...
Pewnie co niektórzy dzisiaj narzekali na aurę, ale przecież na bieganie *nie ma złej pogody* Zresztą nie tylko na bieganie na ogólnie wyjście z domu i ruch na świeżym powietrzu. Najlepszym na to dowodem jest liczba kilkunastu biegaczy i pani z kijkami Których spotkałem na dzisiejszej siedemnastokilometrowej trasie:)
Po drodze natknąłem się na zaprzyjaźnionego Morsa Adama:) "wiernego" Bialskiej Marka;) i bezpańskiego /tak myślę/ agresywnego burka:( Problem biegających luźno nierzadko dużych psów stale się pogłębia. Niestety nikt w tym temacie nic nie robi. Gdy zdarzy się tragedia przez parę dni media szukające sensacji mają pożywkę, po czym wszystko zostaje po staremu:( Biegam piętnasty rok i dwa razy miałem nieprzyjemność mieć zbyt bliskie spotkanie z psimi zębami. Wiem zaraz miłośnicy czworonogów powiedzą to nie wina psów. Tylko co Tej okaleczonej cierpiącej kobiecie zależy czyja wina! Czytałem w prasie propozycję reaktywowania funkcji hycla, który wyłapywałby wałęsające się psy i lament psiarzy: "to nie humanitarne!" a humanitarne jest kiedy ludzie w tym dzieci są gryzione przez przypadkowe, błąkające się psiska? Jaka powinna być hierarchia wartości. Ważniejsze są psy, czy ludzie? Dlaczego radochę z biegania co rusz niszczy mi brak poczucia bezpieczeństwa na ulicy. Nie mówię o odludnych miejscach, ale ulicach miasta. Gdybym biegnąc atakował przygodnie napotkanych ludzi to naraziłbym się w najlepszym razie na interwencję Stróżów prawa. Chociaż dziś ludzie są tak nerwowi, że prędzej dostałbym po gębie;) Pies bezpański, a może tylko chwilowo uwolniony z pod opieki atakuje mnie, stresuje i zagraża mojemu zdrowiu. Lecz pseudo miłośnicy czworonogów problemu nie widzą i z uśmieszkiem na ustach potrafią jeszcze kpić - to ludzie zaczepiają, prowokują np. biegnąc te biedne zwierzęta. Do czasu jak jednego z drugim kiedyś psiunio ugryzie w d...
Ja jeszcze z bezpańskimi psami nie miałem problemu. Raczej z tymi, z którymi ktoś wychodził na spacer i puszczał ze smyczy. Tak właśnie powinno być, że karani są właściciele psów. Jeżeli chodzi o te bezpańskie, to niestety niewiele da się zrobić. Z jednej strony szkoda psiaków, bo kocham zwierzęta, ale z drugiej nie sposób się z Tobą nie zgodzić.
OdpowiedzUsuń